Zobacz temat - Moje poprzednie pojazdy - czyli o sentymentach
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Offtopic - Moje poprzednie pojazdy - czyli o sentymentach

Viniu - Sob Kwi 07, 2007 16:16
Temat postu: Moje poprzednie pojazdy - czyli o sentymentach
Na spotach mazdaspeed.pl przyjeżdżało dwóch kolegów takimi GT-R... jesuuu co oni wyrabiali tymi maszynami :shock: raz kiedyś stwierdziłem, że dla nich chyba prawa fizyki nie istnieją... :cool:

Ale mojej nie musiałbyś się bać... 1,3 8V 67PS :mrgreen: ale mi wystarczało :) Gdyby zawieszenie z tyłu mi się nie sypało, pewnie dalej pomykałaby Maździorka po Żaganiu, bo silniczek mimo 180tys. śmigał aż miło... od wymiany do wymiany nie dolewałem nigdy ani grama oleju... Trochę mi jej żal, bo trafiła na wieś dla starszej pani, która 6 razy zdawała na prawo jazdy i nie mogła zdać.. więc mąż (sołtys a jakże ;) ) kupiłj moją Mażdziorkę do nauki jazdy dla pani sołtysowej :cry: Ale nie ma co rozpamiętywać.. teraz za to cieszę się Roverkiem :cool:

Przemek_Docent - Sob Kwi 07, 2007 19:20

Viniu napisał/a:
Na spotach mazdaspeed.pl przyjeżdżało dwóch kolegów takimi GT-R... jesuuu co oni wyrabiali tymi maszynami :shock: raz kiedyś stwierdziłem, że dla nich chyba prawa fizyki nie istnieją... :cool:

Now właśnie - ciekawe, czy ten GT-R, co mnie objechał to z Klubu - nawet tam pytałem i szukałem, ale bez skutku...

PTE - Czw Kwi 26, 2007 09:44

Odkopuję temat, bo przypomniało mi się coś w zwiąku z tematem. Zerknijcie na tą stronkę. Interesujące informacje nt. żywotności jednostek napędowych w mazdzie 323 :mrgreen:
Przemek_Docent - Czw Kwi 26, 2007 10:27

No faktycznie hardcore... Ci kolesie po prostu zabijają te motory... :-(
Mam znajomego - ma 323 w klekocie z 1991 - nadal nię jeździ, nic się nie dzieje poza szeroko pojętą eksploatacją (gumki w zawiasie, etc). Nie będzie jej sprzedawał. Dokupił sobie nową "6", też klekota.

bialy114 - Czw Kwi 26, 2007 11:33

Dołączę parę zdań:
Od Hondy zaczęło się"poprawianie fabryki". Zaznaczam, że wtedy pojawiały się golfy z niebieskim podświetleniem deski i cały świat oszalał na punkcie niebieskiego - mnie to również nie ominęło ;)
Civic V gen: http://driver-1.webpark.pl/

Potem przyszła Mazda 323F BA (2.0 V6): http://mazda323f.webpark.pl/#
Moja ukochana Madzia(żona też ma tak na imię więc nie miałem problemów przez mówienie we śnie :mrgreen: ) została na pewnym płocie :cry:

Przez pół roku męczyłem się Astrą II 1,6 16V - może to wynik przyzwyczajenia do japończyków i ich wysokoobrotowych silników. Czarna 3-drzwiówka na białych OZ-Racing, tłumik końcowy Ultera, wygłuszona, na porządnym audio, tez 4 cm niższa.

No i zakup "głowy, a nie serca" - R620Si +LPG - ze szczególnym naciskiem na "LPG" - to właściwie zadecydowało. Kupiony na giełdzie, po "przejściach". Najciekawsze może być to, że podszedłem w momencie gdy miał podniesioną do góry maskę, zobaczyłem silnik i mówię: O, nareszcie Honda z gazem - tego właśnie szukam. A właściciel na to - Ale to jest Rover !! - no i mam Rovera.
Przez 8 miesięcy:
1.Urwany sworzeń dolny wahacza z przodu(szczęście, że przy zerowej prędkości) - wymienione oba + końcówki drążków kierowniczych.
2.Wymienione oba przeguby(pękła obejma, dostał się piasek itd.) - w innym poście czytałem - 4max - takie założyłem i na razie spokój.
3. Wymienione gumy drążka stabilizatora tył.
4. Nowe tarcze i klocki tylne.
5. Wymienione zawieszenie - amory i sprężyny Showa (-4cm :twisted: )
6. Drewno na kokpicie i drzwiach było wyblakłe, więc pokryłem welurem w kolorze zagłówków. Tapicerkę mam popielatą, a nie beżową :cry:
7. Dla wygody i własnego widzimisię - kierownica od młodszej 600 - 4 - ramienna skóra
8. Dokupiłem komplet alu oryginalne 15" - kupowałem na blaszakach.
9. Wszystkie szyby (za wyjątkiem przedniej oczywiście) DELIKATNIE przyciemnione.

Wiem, wiem - miało być o sentymentach - ale przyznacie sami, jak się samemu grzebie w OBECNIE POSIADANYM aucie, to i do niego rośnie sentyment :grin:
Tym bardziej, że trafiłem na to forum, znajduję przyjemność w czytaniu i pisaniu postów oraz oczywiście w poruszaniu się Roverem.

Korci mnie jeszcze podrasowanie oświetlenia deski - teraz, gdy mamy obowiązek jeździć z włączonymi światłami będzie to cieszyć oko :razz:

BubuZR - Pią Kwi 27, 2007 11:56

A to ja też... moje pierwsze auto to było Daewoo Tico, które odziedziczyłem po matce, przez jakiś czas zaczęło być używane jako trzecie w przypadkach kiedy któreś z aut rodziców stało w serwisie więc postanowili mi go dać... Generalnie hmmm... nie wiem jak wspominać to auto... prawo jazdy zdałem jak zaczynała się zima i wtedy też dostałem żelazko. W zasadzie jedyne co było w nim nie tak to to, że automatyczne ssanie miało problemy egzystencjalne i jak rano wyjeżdżałem do pracy to wszyscy już o tym fakcie wiedzieli, bo trzeba było trochę pogazować auto żeby ssanie zaskoczyło... Auto skasowałem po jakichś dwóch miesiącach kiedy to pewien jegomość wymusił mi pierwszeństwo i wkomponowałem się w jego bok (no cóż, nie wszyscy muszą wiedzieć, że Tico nie ma hamulców).

Kolejny był Peugeot 205, którego kupili mi rodzice po kasacji mikrofalówki. Peugeot to był swojego rodzaju eksperyment. Mniej więcej dwa miesiące po tym jak go kupiłem dołączyłem do klubu 205 i gościliśmy z poznańskim oddziałem na Inauguracji Sezonu Tuningowego... wtedy wszystko się zaczęło... woleli byście nie wiedzieć co wyczyniłem z tym autem... ale za to wyciągnąłem z tego jeden wniosek - auto powinno wyglądać tak jak jeździ oraz nigdy nie dawać samochodu do firmy tuningowej, która nie ma jeszcze wyrobionej opinii na rynku... i tak oto przekroczyłem jego wartość, zaliczyłem remont silnika, a sprzedałem za grosze.

Następny samochód wybierałem już sam... w moje łapki wpadła Honda Civic Coupe z 1995 roku w kolorze czarna perła, kupiłem ją przede wszystkim dlatego, że występowała w F&F... był to tym samym pierwszy samochód, z którego byłem zadowolony i nie jedna kobieta chciałaby być tak traktowana jak moja Czarnula :) Ujeżdżałem ją przez dwa lata, w tym czasie dokonałem niewielkich modyfikacji stylistycznych, które pomimo, że były drobne to jednak zmieniły oblicze tego auta i sprawiły, że przykuwało wzrok. W momencie sprzedaży Hanna wyglądała tak: http://plfoto.com/zdjecia_new/1048654.jpg

No i w końcu nadszedł czas na MG ZR 160 :) Tego małego zabijakę ujrzałem w komisie klienta mojej matki. Popatrzyłem, zorientowałem się, że przecież wymiatałem nim w klasie FWD w Colin 2005 na Plejstaku, przejechałem się i zapragnąłem go... po miesiącu był już mój :twisted: W sumie żal mi było rozstawać się z Hondą, czułem się jak przy pozbywaniu się pierwszego roweru, ale jak tylko przekręciłem kluczyk w stacyjce MG i zdałem sobie sprawę, że już jest mój to wyskoczyłem na test drive po "starej A2" i modląc się o brak policji po drodze cieszyłem się jak małe dziecko :lol: i tak mi pozostało do teraz... za każdym razem jak redukuję bieg i wciskam gaz w podłogę to wydaję z siebie jedynie głośne "ha ha ha" :mrgreen: Co będzie następne zobaczymy :) Mierzę w Imprezę GT, Integrę Type R albo Accord Type R.

maciej - Pią Kwi 27, 2007 12:34

BubuZR napisał/a:
Integrę Type R albo Accord Type R.

Widzę, że mamy podobne cele. ;)
Choć ze względów praktycznych mocno myśle o Volvo XC 70 D5, ale to za rok, może dwa lub trzy, bo na razie R623 sprawia mi tyle frajdy, że szybko się z nim nie rozstanę. :)

Co do mojej historii:

Zaczęło się od Skody S100 '76 po dziadku, jako pierwsze auto super, bo ominąłem etap malucha, ale jeszcze samemu dało się w niej sporo zrobić. :D
Mam do niej sporo sentymentu - pierwsze samodzielne wyjazdy samochodowe na wakacje itp. ;)

Potem FSO 125p 1.5 ME, 2 razy uszczelka pod głowicą (w tym raz w Oslo) i pierwszy udany eksperyment z LPG. :)

W tym czasie ciotka kupiła Skode Felicje combi 1.3 GLXi, którą w sumie ja ujeżdżałem i czasem nadal używam, bo ciocia jeździ raz w miesiącu do sklepu. ;)
Auto super ekonomiczne i jak na tą klase całkiem niezawodne, ale bez emocji. :)

A potem się zaczęło - mój kumpel sprzedał mojemu ojcu pierwsze R623Si. :)
W autko sie zakochałem, ale po 8 miesiącach pewna absolutnie prosta droga okazała się za śliska, a rów za głęboki i autko poległo. ;(

Miesiąc później pojawił sie R827Si od ArturaT, który jest fantastycznie wygodny i bardzo szybki, ale bardziej kanapowy od 623.

Potem trzeba było pozbyć się z domu FSO, bo się blachy skończyły i przyjechała Nubirka, o której po roku używania nie dam złego słowa powiedzieć - nie jest to fascynujący samochów, ale jako tani i niezawodny koń roboczy jest super. :)

Niestety Nubirka poległa i trzeba było coś kupić w miarę szybko, no i znów trafiłem na R623Si - nr seryjnym różni się o 7 od mojego pierwszego 623 i, choć był mocno zaniedbany mechanicznie i ciągle jeszcze coś poprawiam, sprawia mi tyle samo frajdy co pierwsze 623 i mam zamiar pojeździć nim 2-3 lata. :)

pawciu87 - Pią Kwi 27, 2007 14:33

moim pierwszyma uetam, wlasciwie nieodziedzioczonym tylko - pozyczonym po rodzicach bylo seicento 900. bylem tak niesamowicie zafascynowanym tym samochodem - kupile radio mp3, kierownica w skorze, galka i mieszek... ale niestety moja mam przytemperowala moj zaped - nie kazala mi nic zmieniac i zostawic serie bo inaczej nie bede jezdzic... wiec nalge pomysla na wlasne auto :mrgreen: no i jest i po prostu, nie znam lepiej dbanego auta :lol:
Przemek_Docent - Pią Kwi 27, 2007 15:38

BubuZR napisał/a:
Co będzie następne zobaczymy :) Mierzę w Imprezę GT, Integrę Type R albo Accord Type R.

Jeśli mogę coś powiedzieć, to jak dla mnie fajnie mierzysz - podoba mi się ta grupka :-D
No może Accorda R bym odpuścił - chyba za ciężki ;-)

BubuZR - Pią Kwi 27, 2007 15:45

Przemek_Docent napisał/a:
No może Accorda R bym odpuścił - chyba za ciężki ;-)


Ale za to jakby jeszcze kilka detali z niego usunąć to jest jednocześnie najbardziej cichociemny :) Wystarczy zdjąć spojler i znaczek Type R i mamy cywila, bo szary Kowalski nie będzie wiedział, że zwykłe Akordeony miały tylko jeden cybuch z prawej, a ATR ma dwa tłumiki :) Generalnie będę szukał pewno jakiegoś japońca N/A w okolicach albo powyżej 200 koni, bo w turbo trochę się boję wchodzić.

piter34 - Pią Kwi 27, 2007 15:56

Pierwsze moje auto to Cinquecento 700 Young, czyli absolutny golas. Paliło to mało.
Przez 25kkm zepsuła się tylko jedna rzecz! Urwała się linka od gazu.
Dla 5-osobowej rodziny auto było oczywiście zbyt małe i potem przyszedł czas na Suzuki Swifta.
Była to wersja 1.3 16V 85KM, rocznik 2001 z centralnym zamkiem, el. szybami i lusterkami.
Samochód bardzo bezwaryjny. Do tej pory (ok. 125kkm) nic się nie zepsuło! :mrgreen:
Niestety jakość wykończenia bardzo słaba. Słaba jest też blacha (rdzewieje nadszybie i podszybie w tych rocznikach).
R200 kupiony został za kasę ze ślubu :mrgreen: w sierpniu 2003.
Od początku sprawiał problemy. W pierwszych 2 m-cach padł rozrusznik, alternator i akumulator, tłumik środkowy, a po pól roku robiłem HGF.
R600 jest ze mną od maja 2006 i był to bardzo dobry zakup, gdyż do tej pory padła tylko antena i podświetlenie panelu sterowania szybami... (nie licząc aparatu zapłonowego, który był w stanie agonalnym w momencie kupna). Drażni mnie tylko wysokie spalanie. ;-)

Adolf - Pią Kwi 27, 2007 16:02

na początku ujeżdżałem auta rodziców.. kilka.. służbówki.. też kilka ale tylko moje to:
- Fiat 126p rocznik '80 czyli jeszcze ze "świńskimi ryjami" :mrgreen:
ponad 5 lat go miałem.. zapłaciłem m.in. mandat za przekroczenie prędkości..
na radarze 137km/h.. obaj policjanci śmiali się z pół godziny, że im nikt nie uwierzy.. ;)

- Volvo 480 1.8 (102KM)rocznik '90
nieprawdopodobnie kosmiczne auto.. z tyłu 2 oddzielne fotele.. odlot..

- Alfa Romeo 145 18TS (140KM) rocznik '98
auto po ogromnych przejściach.. niestety dowiedziałem się po.. jakoś sprzedałem..

- Fiat Ritmo 105TC (105KM) rocznik '86
jezu co to było za auto.. nie zapomnę miny objechanego ludka w.. Roverze 214Si.. :grin:
jeździło duuużo za szybko.. i paliło 16l/100km.. :)

- Fiat Coupe 16v Turbo (190KM.. na koniec duuuużo ponad 220KM) rocznik '94
moja wielka miłość.. a wiadomo, że jak człowiek zakochany to ślepy..
na wszelkiego rodzaju modyfikacje wydałem fortunę.. ale widok i jazda.. bezcenna

- BMW E21 323i (150KM)
kupiony w celu odrestaurowania.. niestety w złym momencie.. miałem go tylko 3 miesiące..
ale dźwięk R6.. niesamowite wrażenia..

- Lancia Kappa 2.4JTD (136KM) '99
nie jeździłem wygodniejszym autem.. 1.5 tony.. spalanie po mieście 7 litrów..

obecny MGF..

jeśli tylko mamona pozwoli to będzie Opel.. Speedster.. pewnie nie T.. ale i tak by wystarczył.. ;)

Brt - Sob Kwi 28, 2007 00:36

Zaczynałem od ojcowego Opla Kadetta 1.6D rocznik 82, bardzo oszczędny, a przy małych kombinacjach paliwowych wcale się nie zwracało uwagi na koszty paliwa :) Później była Madzia 626 ale tylko 1.3 (jakas przekładka). MImo małego silnika, spalanie duuuże :/ za to wyposażenie dużo bogatsze niż w Oplu. I na drodze "tapczan" ;) Później VW golf II diesel (jest u Ojca do tej pory). A po pół roku pojawił sie on: mój 126p :D w kolorze hmmm kanarkowym?? ;) Tłukłem sie, nim 8lat :) W między czasie remont silnika, później blacharka, dołożony alternator, przerobiona elektryka dołożony centralny na pilota i kilka innych rzeczy :) Ehhhh piękne czasy :D A po maluszku pojawił się obecny R220SDi :)
Owsik - Sob Kwi 28, 2007 00:57

BubuZR napisał/a:
Następny samochód wybierałem już sam... w moje łapki wpadła Honda Civic Coupe z 1995 roku w kolorze czarna perła, kupiłem ją przede wszystkim dlatego, że występowała w F&F... był to tym samym pierwszy samochód, z którego byłem zadowolony i nie jedna kobieta chciałaby być tak traktowana jak moja Czarnula :) Ujeżdżałem ją przez dwa lata, w tym czasie dokonałem niewielkich modyfikacji stylistycznych, które pomimo, że były drobne to jednak zmieniły oblicze tego auta i sprawiły, że przykuwało wzrok. W momencie sprzedaży Hanna wyglądała tak: http://plfoto.com/zdjecia_new/1048654.jpg


LOL - zastanawiałem się nad Twoją Hondą jak szukałem auta dla siebie :mrgreen:

[ Dodano: Sob Kwi 28, 2007 1:01 am ]
Przemek_Docent napisał/a:
BubuZR napisał/a:
Co będzie następne zobaczymy :) Mierzę w Imprezę GT, Integrę Type R albo Accord Type R.

Jeśli mogę coś powiedzieć, to jak dla mnie fajnie mierzysz - podoba mi się ta grupka :-D
No może Accorda R bym odpuścił - chyba za ciężki ;-)


ATR najbardziej dupowozowaty. ITR fajny, ale Impreza fajniejsza, zwłaszcza w polskich warunkach klimatyczno-drogowych.

xavier - Sob Kwi 28, 2007 15:33

a no u mnie to zaczelo sie od fiata 126p i przyszal wtedy chec na rajdy amatorow wtedy walsnie maluszek zostal poddany operacja ktore daly mu 32hp..maluch umarl odlozylem kase i kupilem kadetta GSI ktory zlamal sie na drzewie :neutral: ..znow odkladanie kasy zapomoga u mamy ii... :mrgreen: honda civic coupe 1.6 DOHC V-TEC<160hp>..mysle ze kazdy wie co ten silniczke potrafi :twisted: ..i do tego malo pali :wink: ..jezdzilem nia 2 lata nacieszylem sie i stwierdzielm ze mam 23 lata i trzeba juz cos wiekszego:)..i odtad jezdze 620Si :grin: ..END
BubuZR - Sob Kwi 28, 2007 19:35

Owsik napisał/a:
LOL - zastanawiałem się nad Twoją Hondą jak szukałem auta dla siebie


Jeśli mam być szczery to najchętniej bym jej nie sprzedawał, ale wnętrze było w stanie takim sobie, a nie chciało mi się inwestować w nową tapicerkę, bo opóźniło by to pozostałe mody więc po prostu zmieniłem auto na fabrycznie szybsze :mrgreen:

Viniu - Sob Kwi 28, 2007 21:01

Brt napisał/a:
A po maluszku pojawił się obecny R220SDi
No.. przeskok miałeś spory :) ... Ja na szczęście ominąłem etap Fiatów 126p i od razu zacząłem przygodę od Poldżerka 1.5 SLE (stary przód a tył Caro) do którego dorobiłem pierścienie dystansowe po 3cm na stronę :twisted: , później kolejny Poldżer 1.6GLE kupiony od wujka z przebiegiem 25tys.km, a miał 7 lat, (nieskromnie powiem, że w realu nie widziałem lepiej nagłośnionego Poldźerka :mrgreen: ), którym zrobiłem 75 tys. w dwa lata (studia w Szczecinie i Poznaniu, więc się jeździło) i był to okres absolutnie bezawaryjnej jazdy (poza wymianą tłumika końcowego). Kolenym autem była wspomniana Maździorka 323 rocznik `90, którą zrobiłem 50 tys. również w dwa lata i również był to kres absolutnie bezawaryjny. A teraz... Revolverek, którym robię... może 200km na miesiąc?? :mrgreen: Więc pewnie jeszcze pojeździ... :wink:
Brt - Sob Kwi 28, 2007 21:54

W odwodzie był (i jest) ojcowy VW, i czasem był odskok od rzeczywistości ;) Zwykle w dłuższych trasach :D Maluszkiem trochę km sie natłukło ;) Wtedy jeszcze benzyna tania była :D Pierwsze wyjazdy na studia to po 1,50PLN/litr się płaciło :)
ezy - Nie Kwi 29, 2007 22:14

Cytat:
zacząłem przygodę od Poldżerka 1.5 SLE (stary przód a tył Caro) do którego dorobiłem pierścienie dystansowe po 3cm na stronę :twisted: , później kolejny Poldżer 1.6GLE

No to ja zacząłem od Poldka 1,6 ale GLi, potem przeszedłem na dieselki - papy toyotka camry 2,0TD z '89 - fantastyczny silnik! Po 300tyś chodzi (bośmy się jej nie pozbyli) nie gorzej od obecnego R620SDi. Jego (silnika nie całej fury) niezawodność wręcz wielbię! W życiu nie spotkałem tak niezawodnego i niezmiennego w swej pracy i dynamice silnika. Dieselkami zacząłem sunąć :) kiedy ON kosztował 1,95zł !! To były czasy :)
Potem nastał mój ukochany do dziś Nissan Laurel 2,8D wolnossący - full elektryka i wygoda godna obecnych limuzyn, auto "para-krążownik szos" (zamieszczam zdjęcie)
Siedzenie, pozycja kierowcy niespotkana niegdy po nim w żadnej nowszej furze, idealna linia oparcia (dla dużego chłopa), idealne podparcie boczne, regulacja w lędźwiacz, w wysokości i zagłębieniu tyła :)
Niektóre bajerki, którymi podnieca się mój szef w swojej A4 z 2006 były dostępne dla mnie w tej furce z 1988 - choćby kontrolki płynów - chłodnicy, spryskiwaczy czy wody w filtrze paliwa i wiele innych drobnych elektrycznych podnietek. Silnik w momencei sprzedaży miał 320tysi ale spotykałem pasjonatów chwalących się ponad 500tysi przebiegu a bywały i pogłoski o 1 milion km! Trudno się temu dziwić bo nigdy nie wysilony silnik 2,8 miał marne 90KM i rozpędzał tego krążownika w chyba 16s do setki :razz: a Vmax sięgała raptem 155km/h choć po zmianie jednostki na nieznacznie nowocześniejszą i z paskiem rozrządu (ja miałem łańcuch) chodziły ciszej i pędziły 180km/h

Samochody marzenie na dziś? Od zawsze amerykańskie krążowniki. Nie mam zapędów rajdowych. Jarają mnie duże, masywne fury w których sunie się "po królewsku" - od pospolitego chevroleta caprice końca lat 90tych po piękne cadilacki cabrio zwane convertible'ami :)
Z bardziej sportowych - oczywiście camaro z 79 z jeszcze starym tyłem no i wgłębionymi okularami, chevy monte carlo z 72

A z bardziej współczesnych? Ostatnio niezwykle naszła mnie ochota na te stare nissanki 300zx z 90tych lat z 3,0l bi-turbo i obiema osiami skrętnymi (tylna tylko nieznacznie) lub po prostu któraż z generacji mazdy mx5 miata. Nieco bardziej elegancko, głównie za naciskami! żony rozmyślałem nad starym jaguarem XJ z jeszcze tym fajnym starym frontem pochyłym (anty-opływowym) choć ja wolałbym od dawna XJS starego ma się rozumieć :)
No i wiele wiele innych wymażonych.....

[ Dodano: Wto Maj 01, 2007 7:33 pm ]
Cytat:
No.. przeskok miałeś spory :) ...


Ja tu kogoś kiedyś wypatrzyłem ze się przesiadł z trabanta 600 do R600 - przeskok ogromny ale co ważniejsze, jakież przywiązanie do pewnego standardu - jedynie 600tki wchodzą w rachubę :mrgreen:

Brt - Sro Cze 06, 2007 14:23

Przywracam ten temat do życia bo znalazłem fotkę swojej własnej pierwszej maszyny :D
Czyż on nie jest piękny :mrgreen: :razz: :cool:

walkie - Sro Cze 06, 2007 14:34

Moj pierwszy byl pimpus :)
tian - Sro Cze 06, 2007 14:39

Śliczniutki :) jeszcze jakby by czerwony (ognisty) to wygladal by prawie jak moja 600 (jeden z pierwszych produktów).
Jeszcze na wloskich częsciach. Jak z ojcem wyciągalismy (ot taki tuning elektryczny) prądnice (18letnią - dziąjącą) to sąsiad aż zdębial.
Samochodzik nie wygladal na swój wiek , i często wspominam te mie chwile :roll:

pozdry
mrd

Adrian355 - Sro Cze 06, 2007 21:32

No więc byłem w klasie 0 jak kupiliśmy malucha a potem drugiego ale o nich no comenct.
Po tem mielismy Łade Samare ale bylem wtedy szczylem i mnie motoryzacja nie interesowała więc nie za wiele pamiętam.
Potem kupiliśmy Ukochaną OPLA ASTRE 1.6i 75 koni. I dzięki temu zaiteresowałem sie motoryzacją. Mam teraz 15 lat. i w tym samochodzie nauczyłem sie jeździć. W wieku 14 lat umiałem już wchodzić w zakręt na ręcznym tym oto samochodem. Obawiam sie że gdyby nie asterka nie było by mnie na tym forum bo bym nie interesował sie samochodami. Powiem wam że tych ASTR w Radomiu jest tylko 2. Jest to wersja składa w Belgi i miała takie wykończenie że Rover ledwo ją przewyższa. Była piękna, zwinna i objechała wiele samochodów. Po wymienie tłumika w 2002r. wkładają palec do rury w luty 2007r. wyjmowałem go leciutko leciusieńka przyszażony. Naprawde jest mi jej żal. Ale jestem wdzięczny temu samochodowi za wprowadzenie mnie w świat motoryzacji.
Miała 179000km przebiegu i była z 92 roku. chodziła jak pszczółka a zwłaszcza przy 5000obr/min Napiszcie co o niej sądzicie.



Zdięcia Rovera dam niedługo tylko nie wiem gdzie.

Ps. Prosze mi nie wytykać błędów bo pisałem to naprawde ze łazami w oczach!!!

AndrewS - Sro Cze 06, 2007 22:27

Adrian355 napisał/a:
Była piękna, zwinna i objechała wiele samochodów.
Adrian355 napisał/a:
1.6i 75 koni


chyba troche przesadzasz :mrgreen:

Brt - Sro Cze 06, 2007 22:38

Andrzeju sentyment to sentyment ;) Ale Asterka ładna i zadbana :) To się widzi ;)
Marian_K - Czw Cze 07, 2007 00:03

A ja zacząłem od aktualnie posiadanej 75-ki :smile: .
Oczywiście wcześniej trochę jeździłem maluchem i Peugeotem 306, ale to były auta rodziców. Dodam tylko, że zanim nie kupiłem Roverka miałem wręcz wstręt do motoryzacji i totalnie mnie nie interesowało jak to się dzieje, że auto jeździ. Samochód miał po prostu jeździć i tyle. Może mi nie uwierzycie, ale jak kupowałem swoją 75-kę i zaglądałem pod maskę (no bo przecież wypadało zajrzeć) to nie wiedziałem gdzie jest skrzynia biegów, a gdzie silnik - naprawdę!
Tak więc mój Roverek ma dla mnie szczególne znaczenie. Nie dość, że jest moim pierwszym i w dodatku tak pięknym autem, to wprowadził mnie w świat dotychczas nieznany. Wyleczył (i nadal to czyni) z niewiedzy motoryzacyjnej i sprawił, że w moim garażu oprócz niego pojawiły się również narzędzia (z tego akurat żona jest niezadowolona, bo spędzam tam sporo czasu) :grin: . Nie bez znaczenia jest również fakt, że dzięki Roverkowi trafiłem na to forum (dawniej grupę) i mogłem poznać Was.
Już teraz martwię się co będzie jak nadejdzie ten dzień, że będę musiał go sprzedać - tyle włożonego serca i czasu.... Ach, aż strach pomyśleć...

Adrian355 - Czw Cze 07, 2007 07:58

AndrewS napisał/a:
chyba troche przesadzasz :mrgreen:

No nie mówie że jakieś fury na prostej objerzdzała ale wiesz ile samochodów wymiękło w zakrętach po mieście po zmroku :grin:

piter34 - Czw Cze 07, 2007 14:13

Adrian355 napisał/a:
No nie mówie że jakieś fury na prostej objerzdzała ale wiesz ile samochodów wymiękło w zakrętach po mieście po zmroku :grin:

No ale chyba nie powiesz, że Ty prowadziłeś? :cool:

Adrian355 - Czw Cze 07, 2007 14:32

Zerknij na moją date urodzenia :razz:
piter34 - Czw Cze 07, 2007 14:49

Adrian355 napisał/a:
Zerknij na moją date urodzenia :razz:

Stąd właśnie wynikało moje pytanie. ;-)

Golab33 - Czw Cze 07, 2007 23:55

moi rodzice jezdzili z początku maluszkiem takim żółciutkim, potem fordem escortem 1.1 coz to maszyna następnie był VW Passat z silnikiem1.6 potem był peugeot 406 z silnikiem 2.2 HDI potem kupiliśmy VW passata prosto z salonu i tata nadal niem jezdzi. Ja poszedem do policji cięzkie początki 400zl na miesiąc na szkółce wziąłem kresyt kupiłem moje wymazone BMW 318 i starszne auto miałem pół roku i sprzedałem kupiłem sobie roverka 600SDI jezdzilem nim dluuugo skonczylem szkole dostałem sie do policji zacząłem studia dostałem awans kupiłem sobie BMW 730Diesla z 98 roku i tak sie ciesze 2 samochodami.
PS:Jak byłem młodszy to jeżdziłem pierw nowiu tkim simsonkiem s51, A potem yamaha DT80 a teraz mam suzuki DR

benio_bicos - Nie Cze 10, 2007 09:26

Na początek maluch i chyba po miesiącu sprzedałem,to nie było auto na miasto.
Następny to Fiat Uno 1.0 włoch,trzeba przyznać że oszczędny i wygodny.
Kolejny to Fiat cc 700 young,straszny golec.
Daewoo Matiz to kolejny nabytek.Jak na 900 cm3 to latał jak marzenie.CC sporting nie miały
szans i praktycznie bezawaryjny.Niestety ktoś postanowił pojezdzić moim Matrixem i zapomniał
poinformować mnie o tym fakcie.Ktoś dzwignął mi Matizka.Zeby było smieszniej pojechałem w niedziełę na giełdę(auto zginęło z piątku na sobotę) i znalazłem u goscia z częsciami zegary
z identycznym przebiegiem.Oczywiscie odpusciłem sobie.
Kolejny Fiat Siena 1.4 8v porażka.Po zamontowaniu instalacji gazowej silnik padł.
Następny nabytek,najlepszy to Hyundai Lantra 1.6 16v 115 km,import z niemiec.Do dzis śmiga nim teść
i grosza nie dokłada.Bardzo wdzięczne autko,brak klimy zmusił mnie do sprzedania Hyundaia.
Obecnie R420 SDI

ADAM1 - Nie Cze 10, 2007 19:33

Ja swoja przygode z motoryzacja zaczolem tak, jak wiekszosc malolatow, od maluszka z 79r. Byl stary pordzewialy i zdezelowany :mrgreen: Wymienilem w tym samochodzie prawie wszystko co mialo zwiazek z mechanika, lacznie z silnikiem. Jedynym plusem byl nieograniczony, darmowy dostep do uzywanych czesci :lol:
Po maluszku mialem lade 1200 ZYGULI z 72r. Jezdzilem nia do momentu pekniecia bloku.
Nastepnym cudem byl ford granada ghia 2.0 V6 z 83r. To byl dopiero smok na bezyne, nigdy go nie tankowalem do pelna :lol: . To byl jedyny samochod jaki widzialem ze stalowymi glowicami.
Po nim milem tabanta 601 kombi :grin: . Trzymalem go po ojcu, dla podtrzymania znizki w PZU. Najlepsze w tym pojezdzie bylo tankowanie, poniewarz zbiornik wraz z wlewem znajdowal sie pod maska, tak samo trzeba bylo pilnowac kranika od paliwa po wylaczeniu silnika.
Nastepnie kupilem fiata pande 1.0 na gazniku z 85r. To byl prawdziwy odkurzacz, idealny pojazd do jezdzenia po miescie.
Po nim byla omega kombi diament 2.0 115 km z 88r.Do pelnego wyposarzenia brakowalo w niej tylko klimatyzacji i skory. Bardzo wygodny samochod. Mialem w niej nawet kontrolki od przepalonych zarowek stopu i reflektorow, czyli jak na tamte lata opel mial ciekawe wyposarzenie, ale jak to w oplu bywa blachy byly slabe. Do pozbycia sie go zmusila mnie awaria komputera. Uzywany kosztowal wiecej, niz wartosc samochodu( dodam tylko, ze w tamtym czasie pracowalem i mieszkalem w Niemczech).
Nastepnie kupilem w Niemczech z ogloszenia w gazecie escorta 1.4i z 89r za 50 euro :lol: . Jezdzilem nim przez 1,5 roku tylko go tankujac i wymieniajac olej. Auto ogulnie ekonomiczne i bezawaryjne, na temat komfortu jazdy sie nie wypowiem, bo tu o komforcie mozna pomazyc :wink:
Rover-em zarazil mnie kolega. Koniecznie chcial miec R600 z jasnym welurem, czesto o nim wspominal, az sie sam zainteresowalem i wybralem sie do paru chandlazy w celu oceny tego samochodu. Przyznam szczeze, ze balem sie kupic samochod o kturym nic nie wiedzialem, ale troche poczytalem w necie i sie przekonalem, znalazlem odpowiednia wersje i kupilem :cool: Moje sczescie jednak nie trwalo dlugo, bo jak sie okazalo przy wymianie paska rozrzadu, znaki byly przestawione/nie zgadzaly sie. Kazalem mechanikom ustawic tak, jak fabrycznie powinno byc. Ustawili wedle mojego rzyczenia, silnik byl mocniejszy, ale po jakis 2000 km(nie pamietam dokladnie) sie rozsypal. Koszta naprawy siegaly kupna nowego/innego ROVERka i tu pomogla mi brac roverkowa. Znalazl sie silnik, szybka przekladka i do dzisiaj tylko jezdze i tankuje :grin: Jest pierwszym samochodem, ktorego naprawde szanuje :wink:

PTE - Nie Cze 10, 2007 22:37

Aut w mej rodzinie nie było zbyt wiele. Na początek rodzice nabyli Ladę 1500 z 1977r. którą zaliczałem pierwsze kangury i "szaleńczą" jazdę na II biegu w wieku lat 12-stu. Następnie był Nissan Micra z 1984r. - na nim przygotowywałem się z tatą do egzaminu na prawo jazdy w ramach dodatkowych lekcji. Potem przyszła kolej na Toyotę Corollę z 1991r., którą mogłem od czasu do czasu poprowadzić oraz Corollę z 1997r., którą również sporadycznie jeździłem.

Pierwsze własne autko nabyłem na spółkę z bratem - był to Zaporożec 968M z 1988r. z siedzeniami od pf125p, zderzakami od VW golfa mk1 oraz bezwładnościowymi pasami z Audi. Dodatkowo miał 3-cie światło stopu oraz ciemne klosze tylnych lamp i przednich kierunkowskazów :lol: Części zamienne były dostępne jedynie w sklepie w Białymstoku oraz na złomowcu. Jeździliśmy nim 2 lata nim skończył jako dawca części dla swego młodszego braciszka po tym, jak urwał mu się tylny prawy wahacz.

Skoda 125L z 1989r. to był znaczący skok naprzód. Jeździłem nią przez 4 lata a mój braciszek - przez kolejne 2. Władowaliśmy w nią ponad 10tys. zł (plus 4tys. zł na zakup w 1998r.) a sprzedana została w 2004r. za... 500zł :lol: W 2002 r. pokonaliśmy z żoną tym autem trasę Gdańsk-Słupsk-Poznań-Zakopane-Kraków-Zakopane-Słupsk-Gdańsk. Jak na 13-letnie wówczas autko rodem z "demoludów" - istny maraton (bez przykrych niespodzianek).

Zakup Toyoty Corolli z 1991r. był rezultatem dobrych doświadczeń wyniesionych z użytkowania tego modelu przez mych rodziców. Był to mój pierwszy nie kawalerski samochód i wiernie służył przez 4 lata przechodząc do nowego włąściciela w o wiele lepszym stanie technicznym niż w momencie gdy go kupowałem. Tylko cena znacząco posła w dół...

No i wreszcie 2 czerwca 2006r. przyszła kolej na Roverka. Zakup, który wyniknął trochę z przekory, trochę z faktu, iż auto wizualnie mi się podobało (pierwotnie miał to być R200) a odrobinę z fascynacji silnikiem K, która trwała od momentu kiedy o nim usłyszałem po raz pierwszy (artykuł H. Jezierskiego w "Przeglądzie Technicznym" z 1994r. nt. Poloneza wyposażonego w tą jednostkę). A że akurat napatoczył się w okolicy ładny R25... :wink:

Było jeszcze w mej motoryzacyjnej "karierze" kilka innych aut, które nie były mą własnością ani nikogo z mej rodziny, ale z którymi z różnych powodów wiążą się me wspomnienia. Wymienię tu jedynie Chevroleta Luminę w wersji sedan z 1997r. którego miałem przyjemność prowadzić z Los Angeles do Filadelfii (to ten w avatarze). Na tamte lata (2000r.) i dysatnse był to dla mnie prawdziwy kosmos :mrgreen:

AndrewS - Pon Cze 11, 2007 00:12

PTE napisał/a:
artykuł H. Jezierskiego w "Przeglądzie Technicznym" z 1994r. nt. Poloneza wyposażonego w tą jednostkę


pewnie na podstawie tego tekstu jest moj artek na stronie

koni - Czw Cze 28, 2007 00:38

BubuZR napisał/a:
moje pierwsze auto to było Daewoo Tico, które odziedziczyłem po matce
BubuZR napisał/a:
Auto skasowałem po jakichś dwóch miesiącach kiedy to pewien jegomość wymusił mi pierwszeństwo i wkomponowałem się w jego bok (no cóż, nie wszyscy muszą wiedzieć, że Tico nie ma hamulców)


normalnie jakbym sam to pisał - moja historia jest identyczna - Tico - to było pierwsze samodzielne auto, i nie dam na nie złego słowa powiedzieć, tylko jak się okazało przy stłuczce dość delikatne :D
w międzyczasie przewinął się czerwony maluch mojej mamy i Renault Scenic taty..

piter34 napisał/a:
Cinquecento 700 Young, czyli absolutny golas. Paliło to mało.
Przez 25kkm zepsuła się tylko jedna rzecz! Urwała się linka od gazu.


Cienkasa kupiłem po Tico z racji braków funduszy i była to pomyłka.. po prostu nie było to auto dla mnie nie wytrzymywał przeciążeń..pękały jakieś przewody ciśnienia czy coś takiego dwa razy przepaliłem wydech..trochę się działo - chociaż mój dziadek jeździ i nie narzeka..

kolejnym pojazdem, który kocham do dziś i mam do niego sentyment, a raczej do niej to była moja hania [HONDA CRX 1.6i ED9 D16Z5] od tego momentu zaczęła się moja przygoda z modami - Car Audio itd Niestety ze względu na brak przestrzeni w aucie i rosnące potrzeby jakiejś namiastki komfortu postanowiłem z żalem ją sprzedać- o dziwo trafiła do jakiegoś taksówkarza :roll:

i tak pojawił się Rover 416 si 1998r, kupiony w komisie z Niemiec, początkowo miała być jakaś honda Civic, jednak honda nie oferowała takiego wyposażenia :mrgreen: Roverek na pierwszy rzut oka wydawał się w niezłym stanie- jak łatwo się domyślić tak nie było :sad: ale to już inna historia..

Do tej pory mój Roverek wzbogacił się o instalacje LPG, ciemne szybki i konkretne Audio, teraz zmienia koła z 15" na 17". a co do dalszych modów- wszystko jest już skrupulatnie obmyślone i prace ciągle trwają.. Obecnie jestem zadowolony z mojego Anglika :mrgreen:

Wracając jeszcze do samochodów to oprócz Roverka poruszam się Polo 1.2 2006 mojej dziewczyny i od czasu do czasu Hondą Crv 2.0 mojego taty oraz firmowym Renault Traffic