|
Forum Klubu ROVERki.pl
|
|
Rover serii 200/25, MG ZR i Streetwise - [R200 1.4 Si 98r.] Przygody na trasie i wymiana chłodnicy
Radek001 - Pią Wrz 11, 2009 13:19 Temat postu: [R200 1.4 Si 98r.] Przygody na trasie i wymiana chłodnicy Spotkała mnie przedziwna przygoda.
Mój Roverek stał 2 miesiące w garażu - regularnie uruchamiany i jeżdżony na małych dystansach żeby się nie zasiedział. Kiedy do niego wróciłem przejechałem jakieś 30 km - wszystko działało bez zarzutu. Na drugi dzień czekała mnie trasa - około 380 km. Jechałem w kierunku Soliny z okolic Cieszyna. Po wjechaniu na A4 między Katowicami, a Krakowem zauważyłem, że silniczek trochę za mocno się grzeje (wskazówka temperatury wyszła powyżej połowy). Zwolniłem i sytuacja się unormowała.
Kiedy wyjechałem za Kraków, Wieliczka powitała mnie korkiem. Kiedy stałem w korku temperatura zaczęła mocno rosnąć. Wskazówka doszła prawie do końca skali. Zatrzymałem się jak tylko mogłem - silniczek ostro się zagrzał. Wentylator pracował non stop, płyn chłodniczy już się prawie wylewał. Dodam jeszcze, że dzień był bardzo ciepły. Poczekałem, żeby nieco wydobrzał i udałem się do najbliższego mechanika.
Tam dopiero zaczyna się przygoda - pan mechanik po wielu prośbach, łaskawie zajrzał pod maskę. Pooglądał. Doszukiwał się HGF-u, ale oleju w chłodziwie nie było, odwrotnie też nie, wycieków oleju nie stwierdziliśmy (to w sumie ja sam mu powiedziałem). 30 sekund zajęło mu zdiagnozowanie uszkodzenia chłodnicy. Poskrobał ją, stwierdził, że "pióra się sypią" i że chłodnica jest "przegnita, skorodowana, do wyrzucenia". Zaproponował 550 zł za nową chłodnicę i 150 zł za robociznę, a do tego nocleg w pobliskim motelu... Pan mechanik na moją propozycję przeczyszczenia chłodnicy powiedział, że się nie znam i że jak chcę to mogę sobie sam radzić.
Zwątpiłem - pierwszy szok przeszedł i zacząłem kombinować. Podzwoniłem do znajomych. Wszyscy stwierdzili, że to, że po dotknięciu chłodnicy coś tam się z niej sypie to w miarę normalny objawi i że to po prostu brud. Wszyscy też twierdzili, że uszkodzona chłodnica musiałaby przeciekać, żeby zupełnie nie spełniać swojej roli. To samo powiedział mi drugi mechanik, do którego uciekłem z objęć tego pierwszego (który już zamawiał chłodnicę u kolegi).
Problem rozwiązałem tak, że wspólnie ze znajomym wzięliśmy samochód na jego warsztat, przepłukaliśmy chłodnicę pod wysokim ciśnieniem z zewnątrz - wypadło z niej tony brudu. Efekt - całą trasę przejechałem z idealną temperaturą silnika, który ani razu od tamtej pory się nie przegrzał. Co ciekawe zniknął też problem zbyt szybkiego wlączania się wentylatora, który przed tą operacją lubił kręcić się po przejechaniu krótkiego dystansu w upalny dzień.
I teraz moje pytanie - czy to możliwe, żeby pan mechanik nr 1 miał rację? Jakoś nie chce mi się wierzyć. Po drugie - jak to się stało, że silniczek tak nagle się zagrzał. Po trzecie - czy taka terapia, jaką zastosowałem wystarczy, czy może lepiej w jakiś inny sposób zabezpieczyć się przed podobnymi przygodami na przyszłość?
darek_wp - Pią Wrz 11, 2009 13:36
1 Pan mechanik nie miał racji (bądź wiedzy) - i raczej chciał Cię skrobnąć na kasę (i to niemałą)
2 chłodnica zabrudzona nie przepuszczała powietrza i nie oddawała ciepła do otoczenia- czyli nie spełniała swojej roli - i silnik nadmiernie się grzał (potwierdza to również szybkie włączanie się wentylatora - który usiłował wymusić dodatkowo obieg powietrza)
3 przed brudem na naszych drogach nie da się zabezpieczyć trzeba co jakiś czas przedmuchać chłodnicę sprężonym powietrzem albo przepłukać wodą (normalnie albo pod ciśnieniem - trzeba uważać zeby nie było za wysokie bo można uszkodzić chłodnicę)
najważniejsze, że przygoda skończyła się bez strat i kosztów
(może warto wstawić do odpowiedniej rubryczki dane tego mechanika - lepiej go omijać)
drlubicz - Pią Wrz 11, 2009 13:54
warto raz w roku wymoczyć chłodnicę , ja zostawiam na całą noc w wodzie z mydłem i wszystkie muchu odpadają a jest ich multum
Radek001 - Pią Wrz 11, 2009 14:13
Pan mechanik w Wieliczce na ulicy Wincentego Pola. Zaraz wstawię w odpowiednie miejsce jego dane.
A czy warto przy tej okazji kupić specjalny płyn do czyszczenia chłodnicy?
SeniorA - Pią Wrz 11, 2009 14:14
darek_wp napisał/a: | trzeba co jakiś czas przedmuchać chłodnicę sprężonym powietrzem albo przepłukać wodą (normalnie albo pod ciśnieniem - trzeba uważać zeby nie było za wysokie bo można uszkodzić chłodnicę | i czyścić w kierunku przeciwnym do przepływu powietrza w czasie jazdy.
Radek001 - Pią Wrz 11, 2009 14:18
W sensie jakby od tyłu chłodnicy? Czemu?
Lechos - Pią Wrz 11, 2009 14:27
Radek001 napisał/a: | W sensie jakby od tyłu chłodnicy? Czemu? | aby to co sie wbilo miedzy zeberka wypchac a nie wpychac dalej.
oprawca_1978 - Pią Wrz 11, 2009 14:42
O!
A szkoda, że nie kazał sobie jeszcze do pokoju hotelowego zamówić pań do towarzystwa.
Gadzina przebrzydła, naciągacz, kłamczuch i cwaniaczek.
Dawaj jego dane na forum. Już mu się taką reklamę zrobi, że się sam z torbami puści.
SeniorA - Pią Wrz 11, 2009 14:50
Radek001 napisał/a: | A czy warto przy tej okazji kupić specjalny płyn do czyszczenia chłodnicy? | ten płyn jest do czyszczenia wewnętrznego chłodnicy np. po HGF . Jak jest wszystko OK to nie poprawiaj.
oprawca_1978 - Pią Wrz 11, 2009 14:57
SeniorA napisał/a: | Radek001 napisał/a: | A czy warto przy tej okazji kupić specjalny płyn do czyszczenia chłodnicy? | ten płyn jest do czyszczenia wewnętrznego chłodnicy np. po HGF . Jak jest wszystko OK to nie poprawiaj. |
Ja chłodnicę swojego Poldasa płukałem w domu, w wannie, prysznicem z góry. Oczywiście, wyjąłem ją sobie wcześniej z bolidu. Nie można tam podchodzić żadnymi szczotkami, ani wogóle mechanicznie działać, gdyż te piórka od wymiennika są na prawdę delikatne, byle dotknięcie je wygina i niszczy. Ja wypłukałem z mojej co niemiara błota, syfu i całe pokolenia pomordowanych na niej owadów.
Od "środka" układ chłodzenia "czyściłem" octem, trzy flaszki dolane do boryga i miesiąc jeżdżenia.
Robertus74 - Pią Wrz 11, 2009 16:20
darek_wp napisał/a: | przed brudem na naszych drogach nie da się zabezpieczyć trzeba co jakiś czas przedmuchać chłodnicę sprężonym powietrzem albo przepłukać wodą (normalnie albo pod ciśnieniem - trzeba uważać zeby nie było za wysokie bo można uszkodzić chłodnicę |
Czy do przepłukania trzeba coś odkręcić lub wyjąć czy wystarczy otwarcie maski?
Radek001 - Pią Wrz 11, 2009 16:35
No właśnie - jak bardzo delikatne są te piórka. Zastanawiam się, czy w mojej chłodnicy nie są one aby zbyt delikatne (czyli, że rzeczywiście w jakimś tam sensie chłodnica jest do wymiany). Kiedy się ich dotnie palcem... jakby to powiedzieć... poskrobie... to jest takie wrażenie jakby się kruszyły.
SeniorA - Pią Wrz 11, 2009 16:54
Radek001 napisał/a: | No właśnie - jak bardzo delikatne są te piórka | są bardzo delikatne i nie do dotykania tylko do czyszczenia bezdotykowego.
darek_wp - Pią Wrz 11, 2009 19:49
jak zawsze w takich przypadkach każdy z nas ma jakies swoje patenty i sposoby na różne przypadłości autka - ja biorę wąż z końcówką do podlewania trawnika i jak napisali przedmówcy po otwierciu maski leję dość mocnym strumieniem po chłodnicy od strony wentylatora (czego tam czasem nie ma
a co do piór nie są aż tak delikatne żeby rozsypały się po dotknięciu palcem aczkolwiek pozaginanie ich utrudnia przepływ powietrza i pogarsza chłodzenie
|
|