Zobacz temat - [R214 i inne R] Kilka słów o odpalaniu na pych
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Wszystkie (Wszystkie modele marki Rover i MG) - [R214 i inne R] Kilka słów o odpalaniu na pych

tomirek - Sro Lut 24, 2010 16:06
Temat postu: [R214 i inne R] Kilka słów o odpalaniu na pych
Hejka,

jak pisałem kilka dni temu w innym wątku Roverek przestał mi odpalać. Rozrusznik miał na początku chwilę czkawki a potem ledwo, ledwo obracał. Aku sprawdzony wiec podejrzenie padło właśnie na rozrusznik.

Dziś rano Roverek miał trafić do elektryka celem oględzin feralnego rozrusznika. Wziąłem więc go z kolegą na linkę. Wcześniej pytałem czy można Roverka odpalać z biegu (16V na pasku) i zdania były podzielone. Ale generalnie uznano, że delikatne odpalenie z 4 biegu przy niedużej prędkości i lekkim popuszczaniu sprzęgła nie zaszkodzi silnikowi. No więc spróbowałem tak właśnie odpalić autko.

Efekt... Coś zaklekotało, zadzwoniło, autko odpaliło. Jednak lampka ładowania aku świeciła dalej, dodatkowo autko momentalnie straciło wspomaganie :(
Doholowaliśmy je więc do elektryka. Co się okazało. Winny ciężkiego odpalania nie był rozrusznik a zablokowało alternator i rozrusznik nie miał siły pociągnąć. Przy próbie odpalenia na pych alternator stanął dęba i praktycznie go rozerwało tak, że nadawał się tylko na złom :shock: Przy okazji pozrywał paski (stąd nagła utrata wspomagania)...
O efekcie finansowym nie wspomnę bo po co się denerwować :beczy: Ale prawdą jest, że silnik odpalanie na pych wytrzymał bez problemów ;)

Tak więc kochani... Z odpalaniem na pych jak widać może być różnie i w myśl zasady "lepiej dmuchać na zimne niż się sparzyć" jak nie jesteśmy do końca pewni co autku dolega lepiej nie odpalajmy go z biegu i zaholujmy spokojnie do najbliższego warsztatu

maciej - Sro Lut 24, 2010 16:19

tomirek napisał/a:
Z odpalaniem na pych jak widać może być różnie i w myśl zasady "lepiej dmuchać na zimne niż się sparzyć" jak nie jesteśmy do końca pewni co autku dolega lepiej nie odpalajmy go z biegu i zaholujmy spokojnie do najbliższego warsztatu

To złota myśl.

Znany jest przypadek silnika serii K, który miał niezdiagnozowany HGF i był odpalany na holu, bo inaczej nie chciał. Przez uszkodzoną uszczelkę płyn dostał się do cylindra i przy próbie odpalenia płyn zadziałał jak hamulec dla tłoka i oprócz uszczelki trzeba było jeszcze wymieniać korbowody.

oprawca_1978 - Sro Lut 24, 2010 19:34

Nigdy z odpalaniem na pych, czy z górki, czy na "zaciąg" problemów nie miałem, zarówno w FSO 1500' 87, Polonezie 1.4 MPI' 96, czy Nexii 1.5 SOHC' 98. Trzeba tylko wiedzieć, jak to czynić.
Zasada jest taka - jeśli odpalasz samochód na pych "ręczny" - to najlepiej z III biegu i na półsprzęgle. Jeśli odpalasz na "zaciąg" - to max. prędkość 20 km/h i IV bieg, a sprzęgło prawie wciśnięte, prawie na granicy całkowitego poślizgu. I już.
Jeżdżę ostatnio od tygodnia ww. Nexią, która ma kłopot na LPG z przejścia z jałowych na średnie obroty i szarpie, czka i często gaśnie, w czasie jazdy najczęściej, dziennie zgaśnie a ze dwadzieścia razy. I zawsze "odpalam" ją sprzęgłem, nawet biegu nie redukuję, ale bardzo delikatnie. I nic, paseczek cały, nic nie przeskoczyło, a ma on co najmniej pięć lat i ze 70 - 80 tysięcy przebiegu.

Perez - Czw Lut 25, 2010 13:05

Mi w Seicento jak zblokowalo lozysko na alternatorze to przy 80km/h zablokowalo mi kola. To jest dopiero SZOK. Jedziesz sobie spokojnie i nagle efekt jakby ktos Ci do dechy wcisnal hamulec!
AndrewS - Czw Mar 04, 2010 23:39

Perez napisał/a:
Mi w Seicento jak zblokowalo lozysko na alternatorze to przy 80km/h zablokowalo mi kola.


kurde nie wierze, chyba ze na lodzie
przeciez nawet taki Sei swoje wazy, przy 80 km/h ma juz spora sile bezwladnosci,
zakladajac ze altek jest spiety na sztywno z silnikiem np kolami zebatymi, to i tak powinno go bez problemu rozerwac,
a tu przeciez jest pasek ktory, bedzie sie slizgal i piszczal, a po chwili sie urwie jak w wyzej opisanym przypadku ,
do tego tylko czesc paska otacza jego kolo pasowe

czesto slychac ze paski piszcza zaraz po rozruchu silnika, bo wtedy altek stawia najwiekszy opor, wiec przy calkowicie zablokowanym altku, odrazu powinien byc jeden pisk

Perez - Pią Mar 05, 2010 12:16

Mi piszczalo najpierw lozysko na altku, ale jezdzilem tak nic sobie z tego specjalnie nie robiac. Az do momentu gdy na ul. Marsa samochod zaczal hamowac. Na poczatku nie wiedzialem co to. Stalo sie to akurat przed skrzyzowaniem. Zauwazylem, ze nie da sie auta zapalic z kluczyka, ale toczy sie gdy wcisne sprzeglo. Zepchnalem auto na chodnik i poszedlem z buta do pobliskiego warsztatu. Potem uslyszalem diagnoze. Alternator! Moje zdumienie bylo rowne Twojemu, bo na logike jak juz cos to ten pasek powinien peknac!A jednak.
GRZYBEK82 - Pią Mar 05, 2010 17:50

Śmiać mi się chce kiedy czytam albo słyszę żeby DELIKATNIE odpalać na pych bo pasek może przeskoczyć.
Panowie wyobrażaliście sobie, co dzieje się z silnikiem jak wyprzedzacie zdenerwowani i redukcja z 5 na 3 i ogień.wtedy nikt nie puszcza delikatnie sprzęgła i w ułamku sekundy dostaje takiego speeda obrotów że głowa mała,i nikomu jakoś pasek nie przeskakuje.

AndrewS - Pią Mar 05, 2010 18:09

tylko jest jedno ale
silnik juz wtedy pracuje i sie obraca, a to calkiem inna sytuacja,
dla przykladu porownaj sobie jaki prad bierze startujacy od zera silnik elektryczny, a jaki prad bierze silnik juz pracujacy, nawet mocno obciazony

Perez - Sob Mar 06, 2010 12:32

GRZYBEK82, mi sie smiac chce z tych co tak szarpia podczas wyprzedzania.
Jezeli chodzi o odpalanie na pych to mam Swifta 1.0 z padnietym rozrusznikiem (jakby ktos mial tani to pisac) i ciagle jak chce nim pojezdzic odpalam go na pych z 2 biegu. Narazie nic sie mu nie stalo.

Dziarka - Sob Mar 06, 2010 13:04

Osobiście dla mnie jest to ostateczność palenie na pych...
keczu - Sob Mar 06, 2010 13:33

Dziarka napisał/a:
Osobiście dla mnie jest to ostateczność palenie na pych...

A dla mnie codziennosc :razz: , w pracy. Jak auto ma padnieta baterie i zgasnie nam na lini diadnostycznej to wpychany go na rolki do testowania hamulcy i palimy z pierwszego biegu :mrgreen: Czego to ja juz tak nie odpalalem :roll: :mrgreen: Nic nigdy sie nie stalo. Pozdr.