Zobacz temat - Egzamin na kategorię A
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Offtopic - Egzamin na kategorię A

Mombrey - Wto Lis 09, 2010 21:02

magneto napisał/a:
Może po wejściu do UE cos sie w polskich przepisach zmieniło.

Nie liczę na to.
W UK można mieć samochód z kierownicą po lewej a w Polsce kierownica z prawej nie przejdzie. Podobno tylko w Polsce nie można zarejestrowac pojazdu z kierownicą po prawej stronie, we Francji Hiszpanii, Niemczech - można, płaci sie tylko wyższe ubezpieczenie. Wiec jeżeli jest coś na korzyść statystycznego Polaka to nasi urzednicy napewno już to odkręcą.
Co do jezdy motocyklem...
maciej napisał/a:
przepisy te same, ale technika jazdy jakby inna... ;)

Maciej, naprawde uważasz, że prowadzenie motocykla jest aż tak trudne, że wymaga oddzielnego egzaminu?? Dla mnie to jak jazda na rowerze - raz sie nauczysz i umiesz do końca zycia. Ja nie miałem kat. "A" ale z roweru wsiadłem na motorower Jawa 50 ccm i nie miałem problemu. Później jeździłem motocyklem "Kobuz" następnie MZ 250 (to już była maszyna poczatek lat 80-ych). Miesiąc temu jeździłem bardzo ciężkim Harley Davidson z silnikiem 1200 ccm i nie miałem problemu. Oczywiście jak bym chciał jeździc na jednym kole albo skakac przez przeszkody to wymagało by to długotrwałej nauki ale żeby tak spokojnie jeździć to jakieś egzaminy są niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy.

mcteusz - Sro Lis 10, 2010 08:22

Ja natomiast nigdy nie jeździłem motocyklem, aż do czasu gdy brat kupił Bandita 600... I uważam, że co innego byłoby wsiąść na początek tak jak Ty na 50ccm, a co innego na takiego potwora. Bez obycia z takim jednośladem nie jest łatwo- owszem pojechać pojechałem, ale podczas pierwszej wycieczki maksymalna prędkość jaką osiągnąłem to było 40km/h- więcej się bałem... :razz:
Nie wspomnę już o tym, że przy prędkości poruszającego się pieszego musiałem nieźle się skupić żeby wycelować w bramę szerokości 4m...
A na kursie nie dostaniesz od razu tak dużego motocykla- nauczysz się maszyny i obycia z nią na jakichś 250ccm i dzięki temu łatwiej później będzie z większym...

seyfer - Sro Lis 10, 2010 09:00

U nas to wszystko inaczej musi być, chociaż mentalność driver'ów też jest inna. Samych motocyklistów to paru znam i może 2-3 z 20 są rozgarnięci w tej materii bo reszta to tylko odkręca gaz do końca i szalej duszo ... Może zmiana przepisów na wzór tych z Irlandii dałaby jakiś % poprawy ... :/
maciej - Sro Lis 10, 2010 09:10

Mombrey, ale ja nie piszę o całości systemu, tylko o tym, że "nie przeprowadza się osobno egzaminu na motocykle, przynajmniej praktycznego - przepisy te same, ale technika jazdy jakby inna..." :)
Mombrey napisał/a:
Maciej, naprawde uważasz, że prowadzenie motocykla jest aż tak trudne, że wymaga oddzielnego egzaminu?? Dla mnie to jak jazda na rowerze - raz sie nauczysz i umiesz do końca zycia. Ja nie miałem kat. "A" ale z roweru wsiadłem na motorower Jawa 50 ccm i nie miałem problemu. Później jeździłem motocyklem "Kobuz" następnie MZ 250 (to już była maszyna poczatek lat 80-ych). Miesiąc temu jeździłem bardzo ciężkim Harley Davidson z silnikiem 1200 ccm i nie miałem problemu. Oczywiście jak bym chciał jeździc na jednym kole albo skakac przez przeszkody to wymagało by to długotrwałej nauki ale żeby tak spokojnie jeździć to jakieś egzaminy są niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy.

Tak, tak uważam.

Szczególnie, że nie dawno zrobiłem kat. A i, jeśli kurs jest dobrze prowadzony, a wybrałem taki, który był, to uczy bardzo dużo jeśli chodzi o technikę jazdy i zmienia sposób patrzenia na jednoślad.

Proste pytanie - czy wiesz co to jest przeciwskręt?

I drugie pytanie - skoro uważasz, że nie jest to potrzebne, to po co w ogóle osobna kategoria?
mcteusz napisał/a:
Ja natomiast nigdy nie jeździłem motocyklem, aż do czasu gdy brat kupił Bandita 600... I uważam, że co innego byłoby wsiąść na początek tak jak Ty na 50ccm, a co innego na takiego potwora. Bez obycia z takim jednośladem nie jest łatwo- owszem pojechać pojechałem, ale podczas pierwszej wycieczki maksymalna prędkość jaką osiągnąłem to było 40km/h- więcej się bałem... :razz:

Dlatego w tej chwili w wielu krajach stosuje się systemy z kategoriami A1 i A2, żeby to stopniować.
mcteusz napisał/a:
Nie wspomnę już o tym, że przy prędkości poruszającego się pieszego musiałem nieźle się skupić żeby wycelować w bramę szerokości 4m...

No jazda z prędkością pieszego jest znacznie trudniejsza niż jazda drogowa - to wynika z konstrukcji jednośladów i to też jest istotne - o ile manewry samochodem nie przekonują mnie jako element egzaminu, to slalom i ósemki na jednośladzie jak najbardziej tak.
mcteusz napisał/a:
A na kursie nie dostaniesz od razu tak dużego motocykla- nauczysz się maszyny i obycia z nią na jakichś 250ccm i dzięki temu łatwiej później będzie z większym...

Ja zaczynałem od 250 i 500, ale szkoła, w której robiłem kat. A ma taki program, że z placu wyjechałem dopiero po 10 godzinach jazdy.

rodi_ - Sro Lis 10, 2010 10:39

seyfer napisał/a:
U nas to wszystko inaczej musi być, chociaż mentalność driver'ów też jest inna. Samych motocyklistów to paru znam i może 2-3 z 20 są rozgarnięci w tej materii bo reszta to tylko odkręca gaz do końca i szalej duszo ... Może zmiana przepisów na wzór tych z Irlandii dałaby jakiś % poprawy ... :/


Moze i daloby troche, ale bez zmiany nastawienia samych kierowcow raczej slabo to widze.
Natomiast rzad Irlandii wpadl na zaj.... pomysl, "nie mamy tylu radarow co Polska?" no to juz bedziemy miec :beczy: Od polowy miesiaca wprowadzaja fotoradary :/

seyfer - Sro Lis 10, 2010 10:58

pytanie tylko gdzie ta kasa z podatku na drogi, który płacimy od x lat .... wola zawsze postawić fotoradar i kasę na nim trzepać, zamiast poprawić jakość tych polnych dróg po których jest nam dane jeździć
Gulliver - Sro Lis 10, 2010 12:25

Co do samej mocy motocykla to muszę powiedzieć, że po kursie (na którym jeździłem Hondą CBF 250ccm) kupiłem 100konną Yamahę XJR 1200ccm i żyję. Nigdy wcześniej nie jeździłem na żadnym 'piździku' i w tym sezonie przejechałem 7tys. bez nieprzyjemnych przygód. Wszystko zależy od tego co się ma w głowie. Sama idea uzyskania kategorii A była dla mnie podyktowana tym, że pełne "A" miało być dostępne po ukończeniu 24 roku życia, co jest na pewno rozwiązaniem dobrym, ale nieekonomicznym, czasochłonnym i wymagającym cierpliwości :wink: . Miało to wejść w życie w tym roku, teraz mówią że w przyszłym.
maciej - Sro Lis 10, 2010 12:27

seyfer, bez przesady - moim zdaniem jednak sporo się poprawia.
Ale ja zawsze jestem optymistą. ;)

Mombrey - Sro Lis 10, 2010 17:12

maciej, nie wiem co to jest przeciwskręt ale uważam, ze nie jest mi to potrzebne. Jak bym był małolatem i chciał szpanować na "ścigaczu" to pewnie było mi się to przydało. Tu dużo ludzi jeżdzi właśnie Harley-Davidson z prędkościa max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystują tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze. Do tego nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń. A jak ktoś chce to może sobie to we własnym zakresie łatwić ale nie OBOWIĄZKOWO!
maciej - Sro Lis 10, 2010 17:44

Mombrey napisał/a:
maciej, nie wiem co to jest przeciwskręt ale uważam, ze nie jest mi to potrzebne.

W taki razie raczej nie mamy o czym rozmawiać, bo rozmowa o podstawowej rzeczy w technice jazdy na motocyklu, od której zależy bezpieczeństwo innych na drodze, którą zaczynasz pisząc "nie wiem co to ale uważam, że to mi nie potrzebne" nie ma sensu.

Czy nie uważasz, że zaczynanie wypowiedzi od takiej myśli jest kpiną z rozmówcy?

Czytając takie zdanie mogę je tylko zrozumieć, że nie traktujesz tej dyskusji poważnie, bo masz swoje zdanie i już, i nie obchodzą Cię argumenty rozmówcy, skoro nie zrozumienie pojęć nie przeszkadza Ci pisać komu i do czego mogą się przydać.
Mombrey napisał/a:
Jak bym był małolatem i chciał szpanować na "ścigaczu" to pewnie było mi się to przydało.

Skoro nie wiesz co to, to skąd wiesz komu by się przydało?
Mombrey napisał/a:
Tu dużo ludzi jeżdzi właśnie Harley-Davidson z prędkościa max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystują tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze.

Tia... I nigdy nie zdarzy im się pieszy, czy zwierze, które wtargnie na drogę albo zamyślony kierowca auta, który zmieni pas nie patrząc w lusterko...

A najśmieszniejsze jest to, że im cięższy motocykl, tym przeciwskręt i jego świadome użycie jest ważniejszy (bo jeśli dajesz radę z motocyklem o wadze Harley'a, to pewnie stosujesz przeciwskręt nieświadomie, ale nie wszyscy mają taki talent).
Mombrey napisał/a:
Do tego nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń. A jak ktoś chce to może sobie to we własnym zakresie łatwić ale nie OBOWIĄZKOWO!

Czy ja gdzieś pisałem o "specjalistycznym szkoleniu"? :shock:

To o czym piszę to właśnie podstawy - jak prawidłowe ustawienie fotela i trzymanie kierownicy w czasie skrętu w aucie i powinny być obowiązkowe, bo od tego zależy bezpieczeństwo innych.

Mam wrażenie, że zupełnie nie masz pojęcia o czym piszę, ale zamiast zajrzeć, choćby do google'a brniesz dalej.

Idąc takim torem rozumowania:
Mombrey napisał/a:
Tu dużo ludzi jeżdzi właśnie Harley-Davidson z prędkościa max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystują tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze. Do tego nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń.

To może na prawo jazdy kategorii B też "nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń"?

Bo przecież Ferrari, czy Porsche też możesz kupić i "jeździć właśnie Harley-Davidson z prędkością max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystywać tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze".

A przecież prowadzenia auta jest dużo łatwiejsze (obsługa dokładnie tych samych urządzeń - gaz, hamulec, sprzęgło, światła, sygnał dźwiękowy), ale bez problemów związanych z równowagą i siedząc w "uzbrojonej metalowej puszce", w dodatku ze znacznie lepszą widocznością w lusterkach i wielokrotnie mniejszym zagrożeniem ze strony złej lub śliskiej nawierzchni...

Przepraszam, błąd - nie tych samych urządzeń - motocykl przecież ma jeszcze rozdzielenie na dwa hamulce i obu powinno się odpowiednio używać w czasie NORMALNEJ jazdy, a nie w czasie szaleństw lub po zaparkowaniu, jak w przypadku hamulca ręcznego w aucie...

Ja NIGDZIE nie piszę o specjalistycznym szkoleniu, a właśnie o podstawach, które mogą uratować życie, a które tylko samouk z dużym talentem może opanować bez podstawowego szkolenia.

A poza tym nie odpowiedziałeś na drugie pytanie - to po co w ogóle rozgraniczenie na kategorię A i B?

marthinez - Sro Lis 10, 2010 18:53

Widzę, ze temat jak zwykle zszedł na inny tor.

Co prawda nie Irlandia, ale Niemcy.
Otóż mój kolega posiadał polskie prawo jazdy kategorii "C" (i tylko "c", bo kiedyś zrobił w wojsku).
Zaczynając pracę w Niemczech i posiadając tam zameldowanie wymienił sobie prawko na niemieckie.
Gdy odbierał dokument ze zdziwieniem stwierdził, ze ma wpisane takze "B".
U nas próbował to powiedziano, że musi zrobić sobie "B" jak normalny kursant.
Paranoja.
Mógł jeździć ciężarówką, ale osobowym już nie, bo przecież nie potrafił. :bezradny: :lol:

I teraz obojętnie gdzie jest, bo ma meldunek w Polsce oraz Niemczech używa niemieckiego dokumentu i jeździ osobówką.
Ciekawe jakby teraz wymienił dokument na Polski, co by tam wpisali?

keczu - Sro Lis 10, 2010 20:49

Tak odnosnie porownan naszych polskich przepisow ,to fajnie ze jest ciezej zrobic prawko (szkolenie kierowcow jest naprawde oki) ,nie jezdzi tylu niedzielnych kierowcow co jezdza bez kierunkow, nie maja pojecia co na rondzie zrobic i zmieniaja pasy tak jak im pasuje. W IRL trzeba naprawde myslec za wszystkich dookola bo nie mozna przewidziec kto siedzi za kierownica i czy juz zrobil praktyczny egzamin czy nie. ALE , wszystkie te sytuacje dzieja sie przy tak malych predkosciach :roll: ze zwykle jest nie groznie. Czytalem ostatnio "ranking" smiertelnych wypadkow i Polska jakos druga w Europie ,a IRL trzecia od konca. Wiec cos jest nie tak. Wlasnie nastawienie kierowcow wobec siebie.W IRL nigdy nie mam problemu zeby wlaczyc sie do ruchu .ZAWSZE mnie ktos pusci ,nikt mnie nie wyprzedza i ja nikogo bo az tak glupio :wink: . Jak mnie brat w Polsce z Okecia odbiera to wysiadam w O-ce ( 120km drogi) z zakwasami na nogach bo ze strachu co sie dzieje na drodze ,cala droge siedze spiety az sie chce :wc: Musze sie tak ze dwa dni przyzwyczajac. Mimo wszystko wole po Polsce jezdzic bo nie zasypiam za kierownica ,nie jest nudno i autko mozna przegonic nawet rano jak sie do pracy jedzie . :wink:
A tak podsumowujac.
http://www.youtube.com/watch?v=3ZpQHi12Dk0

Mombrey - Sro Lis 10, 2010 22:54

maciej, jak bym odpisał, że wiem co to jest wcześniej wpisując w wyszukiwarke (tak zrobiłem) to było by lepiej? Właśnie popatrzyłem co to jest i dopiero tak napisałem. A nie przyszło Ci do głowy, że można czegoś używąć a nie wiedzieć jak to się nazywa (nie mylić z tym do czego służy). Czepnąłeś się nie wiem czego. Napisałem "nie wiem co to ale uważam, że to mi nie potrzebne" wiedzieć co to w tym sensie, że stary kierowca używa "migaczy" a nie "kierunkowskazów" albo świateł "długich i któtkich" zamiast "drogowych i mijania". Uważasz, że przez to nie potrafią jeździć bezpiecznie?
Rozmowa z Tobą nie ma sensu bo wszysko sprowadzasz do tego, że kpię z rozmówcy albo nie wiem o czym piszę. Zobacz co napisał keczu i pomyśl o tych wszystkich śmiertelnych wypadkach w Polsce.
Napisałeś: "To o czym piszę to właśnie podstawy - jak prawidłowe ustawienie fotela i trzymanie kierownicy w czasie skrętu w aucie i powinny być obowiązkowe, bo od tego zależy bezpieczeństwo innych."
Myślisz, że źle trzymali kierownicę czy fotele źle ustawiają?
Koniec tej dyskusji.
Temat był o tym czy w Polsce będzie się liczyć moje "A" zdobyte w UK

maciej - Pią Lis 12, 2010 20:03

Mombrey napisał/a:
maciej, jak bym odpisał, że wiem co to jest wcześniej wpisując w wyszukiwarke (tak zrobiłem) to było by lepiej? Właśnie popatrzyłem co to jest i dopiero tak napisałem.

Skoro tak zrobiłeś - przeczytałeś, to chyba już wiedziałeś, pisząc, że nie wiesz?

Jeśli tak, to brak logiki, a to rzeczywiście znaczy, że koniec dyskusji, bo dyskusja bez podstawowej logiki donikąd nie prowadzi.

Do tego, jeśli nie zauważyłeś, napisałem:
Cytat:
A najśmieszniejsze jest to, że im cięższy motocykl, tym przeciwskręt i jego świadome użycie jest ważniejszy (bo jeśli dajesz radę z motocyklem o wadze Harley'a, to pewnie stosujesz przeciwskręt nieświadomie, ale nie wszyscy mają taki talent)

więc jak możesz zauważyć, Twoje twierdzenia typu:
Mombrey napisał/a:
Napisałem "nie wiem co to ale uważam, że to mi nie potrzebne" wiedzieć co to w tym sensie, że stary kierowca używa "migaczy" a nie "kierunkowskazów" albo świateł "długich i któtkich" zamiast "drogowych i mijania". Uważasz, że przez to nie potrafią jeździć bezpiecznie?

jest bez sensu, bo już napisałem coś na ten temat, ale nie przeczytałeś lub olałeś ten fragment mojej wypowiedzi, co tylko potwierdza moją tezę, że nie traktujesz rozmówców poważnie, bo "wiesz lepiej" i nie obchodzi Cię tak naprawdę, co inni mają do powiedzenia.

A wypowiedź keczu nie ma tu nic wspólnego, bo ja nie wypowiadam się na temat ogólnego bezpieczeństwa, tylko na temat potrzeby egzaminu na kategorię A, jeśli nie zauważyłeś.

Mombrey - Pią Lis 12, 2010 22:52

maciej napisał/a:
A wypowiedź keczu nie ma tu nic wspólnego, bo ja nie wypowiadam się na temat ogólnego bezpieczeństwa, tylko na temat potrzeby egzaminu na kategorię A, jeśli nie zauważyłeś.

Nooo, "A świstak siedzi i zawija je w te sreberka" albo "srutu tutu pęczek drutu"
Jak ja zdawałem na kat "B" można było za pewną dopłatą zdać na Kat. "A" . Wystarczyło zrobić "ósemkę" motocyklem "GIL" sygnalizujac manewry.
Przeciwskręt
...Jest to szczególnie przydatne, gdy wychodzimy z łuku, nie mieścimy się na swoim pasie, a z na przeciwka jedzie tir, wtedy pogłębiamy przeciwskręt dodając gazu. Jest to jedyne rozsądne i bezpieczne wyjście z sytuacji, bo hamowanie przy skręcie wiadomo jak może się zakończyć...

maciej napisał/a:

Szczególnie, że nie dawno zrobiłem kat. A i, jeśli kurs jest dobrze prowadzony, a wybrałem taki, który był, to uczy bardzo dużo jeśli chodzi o technikę jazdy i zmienia sposób patrzenia na jednoślad.

Proste pytanie - czy wiesz co to jest przeciwskręt?

Ja uważam, że po to się uczysz, żeby jeździć bezpiecznie a jeżeli Ty uważasz inaczej to po co Ci ten kurs?
Ja nie umiem jeździć tak dobrze jak Ty bo nie byłem na kursie więc jeżdżę wolno - spokojnie i wydaje mi się, że też bezpiecznie, nie wjade pod TIR-a wychodząc z łuku.
Gdzie tu brak logiki?

maciej - Pon Lis 15, 2010 16:40

Mombrey, masz zupełnie inne spojrzenie i ja się z nim nie zgadzam, dlatego dyskutuję. ;)

Przecież nie ważne jak wolno będziesz jechał, bo zawsze może się zdarzyć, że to ten TIR znajdzie się na Twoim pasie, a nie Ty na jego i co wtedy zrobisz?

Właśnie ta odrobina PODSTAWOWYCH umiejętności może dać szansę na przeżycie Tobie i np. dziecku, które wyjdzie Ci pod koła, nie ważne, jak wolno byś jechał (ostatnio moja siostra miała wypadek na rowerze, bo dziecko wyskoczyło jej zza żywopłotu na wydzieloną ścieżkę rowerową, a nie sądzę, żebyś motocyklem jeździł wolniej niż moja siostra rowerem ;) ) i dlatego każdy powinien mieć takie podstawowe umiejętności - nie zawsze uratują, ale zdecydowanie zwiększą szansę.

Co do cytowanego opisu przeciwskrętu, to wybrałeś akurat bardzo bardzo zawężony opis.

Z przeciwskrętu korzystasz praktycznie zawsze skręcając motocykl, szczególnie ciężki, przy prędkościach większych niż kilkanaście km/h (to zależy od konstrukcji motocykla) i świadomość jak to działa, i odrobina ćwiczeń, naprawdę poprawia to co możesz zrobić w awaryjnej sytuacji.

Przeczytaj "Motocyklistę doskonałego" (Proficient Motorcycling: The Ultimate Guide to Riding Well) David L. Hough - genialna książka - nawet jak się nie zgodzisz z jej tezami, to warto - nie jest bardzo długa, a dużo tłumaczy, zarówno jeśli chodzi o technikę, szkolenie, jak i sytuacje na drodze.

Co do ósemki - bardzo niedawno był w PL wypadek, gdzie jadący właśnie bardzo wolno motocyklista przewrócił się - na pewno wiesz, że wolna jazda jest trudniejsza niż szybka, i wpadł pod TIR'a - nie było co zbierać, więc to kręcenie "ósemek" też moim zdaniem nie jest takie głupie.

Zresztą już zadałem Ci pytanie, które ominąłeś, a moim zdaniem jest kluczowe do zrozumienia różnicy między moim i Twoim podejściem:
maciej napisał/a:
Mombrey napisał/a:
Tu dużo ludzi jeżdzi właśnie Harley-Davidson z prędkościa max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystują tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze. Do tego nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń.


To może na prawo jazdy kategorii B też "nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń"?

Bo przecież Ferrari, czy Porsche też możesz kupić i "jeździć właśnie Harley-Davidson z prędkością max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystywać tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze".

A przecież prowadzenia auta jest dużo łatwiejsze (obsługa dokładnie tych samych urządzeń - gaz, hamulec, sprzęgło, światła, sygnał dźwiękowy), ale bez problemów związanych z równowagą i siedząc w "uzbrojonej metalowej puszce", w dodatku ze znacznie lepszą widocznością w lusterkach i wielokrotnie mniejszym zagrożeniem ze strony złej lub śliskiej nawierzchni...

Przepraszam, błąd - nie tych samych urządzeń - motocykl przecież ma jeszcze rozdzielenie na dwa hamulce i obu powinno się odpowiednio używać w czasie NORMALNEJ jazdy, a nie w czasie szaleństw lub po zaparkowaniu, jak w przypadku hamulca ręcznego w aucie...

Ja NIGDZIE nie piszę o specjalistycznym szkoleniu, a właśnie o podstawach, które mogą uratować życie, a które tylko samouk z dużym talentem może opanować bez podstawowego szkolenia.

A poza tym nie odpowiedziałeś na drugie pytanie - to po co w ogóle rozgraniczenie na kategorię A i B?

I to dla mnie jest clue tej dyskusji.

Mombrey - Pon Lis 15, 2010 17:27

Miałem już sie nie wdawać w tą bezsensowną dyskusję ale spróbuję Cię "oświecić":
Umknęło mi to pierwsze pytanie ale chyba chodziło Ci o "przeciwskręt". Ja zawsze używałem "przeciwskręt" ale nie wiedziałem, że tak się nazywa. Bardzo dużo "szalałem" motocyklem MZ - 250 jeszcze 4-ro biegową. Jako 18-to letni szczeniak nie zadałem sobie sprawy z zagrzożenia ale to były inne czasy, ruch inny i właściwie wszystko było inne. Kilkakrotnie uciekałem Milicji bo nie miałem Prawa Jazdy "A" i pamiętam jak dostałem lanie paskiem klinowym od kierowców ciężarówek za "podjeżdzanie". Wszystkich błędów (może prawie wszystkich) nauczyłem sie na własnej skórze (czesto poździeranej prawie do kości). Wiem jakie to jest uczucie jechachać ciałem 20 czy 30 metrów po asfalcie - nie ma sie jak zatrzymać bo tyłek czy ręce nie maja hamólców. Więc każdy ma rozum i wolną wole - kursy mu nie pomogą jak nie ma rozumu.
Odpowiedz na Twoje drugie pytanie
Moja mama (w tej chwili 73 lata) ma kat "A", swego czasu bardzo dobrze jeździła motocyklem (JUNAK) i nigdy nie nauczyła sie jeździć samochodem.
Mój ojciec kilkakrotnie próbował ja nauczyc i nic (a przecież to takie proste) a najciekawsze, że jeździła też motocyklem gdzie biegi zmieniało się gałką przy kierownicy (niepamietam ale chyba to był PUSCH) a samochodem (gdzie biegi były przy kierownicy) nie mogła tego opanować.
marthinez napisał o kat "C" bez "B". Ja uważąm, że to głupie mieć uprawnienia na pojazd ponad 3,5 T a nie wolno prowadzić lżejszego a Tu Macieju uważasz inaczej?

maciej - Pon Lis 15, 2010 17:49

Mombrey napisał/a:
Miałem już sie nie wdawać w tą bezsensowną dyskusję ale spróbuję Cię "oświecić":

Dyskusja jest tylko bezsensowna, jeśli dyskutant nie umie/nie chce jasno odpowiedzieć na jasno zadane pytanie:
Mombrey napisał/a:
Moja mama (w tej chwili 73 lata) ma kat "A", swego czasu bardzo dobrze jeździła motocyklem (JUNAK) i nigdy nie nauczyła sie jeździć samochodem.
Mój ojciec kilkakrotnie próbował ja nauczyc i nic (a przecież to takie proste) a najciekawsze, że jeździła też motocyklem gdzie biegi zmieniało się gałką przy kierownicy (niepamietam ale chyba to był PUSCH) a samochodem (gdzie biegi były przy kierownicy) nie mogła tego opanować.

Ale to nie jest żadna odpowiedź, bo pokazujesz jakiś przykład i każesz mi się domyślać "co Mombrey miał na myśli".

Powtórzę więc i odpisz "tak" lub "nie":
Cytat:
To może na prawo jazdy kategorii B też "nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń"?

I może sprecyzuję pytanie 3:
Cytat:
A poza tym nie odpowiedziałeś na drugie pytanie - to po co w ogóle rozgraniczenie na kategorię A i B?

Chodzi mi o to, że skoro piszesz, o swojej mamie, a jednocześnie piszesz, że egzamin na kategorię A jest niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy, to ja nie rozumiem Twojego przesłania.

Bo z Twoich wypowiedzi zrozumiałem, że uważasz, że jak ktoś ma B, to powinien mieć automatycznie A, ale jeśli ktoś ma A, to niekoniecznie powinien mieć B, ale jednocześnie napisałeś, że "jakieś egzaminy są niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy", więc uważasz, że egzamin na kategorię A jest "wyciąganiem pieniędzy" przez co rozumiem, że jest niepotrzebny.

Czy dobrze zrozumiałem?

Bo albo Twoje poglądy są nielogiczne albo nie umiesz ich jasno sformułować, a tylko rzucasz przykład Twojej mamy, który nic nie tłumaczy, a w sumie zaciemnia obraz Twoich poglądów.

Wskazywany przez Ciebie przykład marthinez'a z kategorią C i B ma się nijak do naszej dyskusji, bo między ciężarówką, a osobówką nie ma różnicy w obsłudze podstawowych urządzeń służących do prowadzenia pojazdu (jest drugorzędna - czasem retarder, ale nie zawsze, czasem są półbiegi, ale nie zawsze...), a między samochodem, a motocyklem są OLBRZYMIE różnice (wymieniłem je: dwa różne hamulce, inne umiejscowienie urządzeń, zupełnie inny sposób uruchamiania - gaz w manetce, sprzęgło w klamce), a do tego na motocyklu dochodzi kwestia utrzymania równowagi, stawania, ruszania - przez co kompletnie inna technika jazdy i o to mi chodzi, czego starasz się chyba nie zauważać.

Napisałem to już chyba dwukrotnie, ale Ty ciągle omijasz ten "drobiny" szczegół - zupełnie innej techniki i obsługi urządzeń służących do prowadzenia pojazdu oraz konieczności utrzymywania równowagi.

Generalnie, to bardzo cieszę się, że przeszedłeś taką ścieżkę, poczynając od MZ i Javy i nic Ci się nie stało i umiesz jeździć tak, że nie powodujesz zagrożenia dla siebie i innych, ale jak sam napisałeś "to były INNE CZASY" to raz, a dwa ja napisałem - nie każdy ma taki talent, żeby pewne rzeczy przyswoić bezpiecznie samemu bez dobrego kursu, a kurs bez egzaminu to dla mnie "sztuka dla sztuki".

I abstrahuję od tego, że akurat w Polsce te egzaminy są źle wymyślone i prowadzone i zgadzam się, że uzależnienie ubezpieczeń (Irlandia), ale także licencji instruktorskich (Niemcy) od przewinień na drodze to świetne pomysły, bo nie tego dotyczy ta dyskusja.

Mombrey - Pon Lis 15, 2010 21:44

maciej napisał/a:
Powtórzę więc i odpisz "tak" lub "nie":
Cytat:
To może na prawo jazdy kategorii B też "nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń"?

Tak uważam, że nie potrzebuję. Znam ludzi co zdawali eksternistycznie.
maciej napisał/a:
I może sprecyzuję pytanie 3:
Cytat:
A poza tym nie odpowiedziałeś na drugie pytanie - to po co w ogóle rozgraniczenie na kategorię A i B?

Bo są ludzie którzy chcą mieć tylko "A"
maciej napisał/a:

Bo z Twoich wypowiedzi zrozumiałem, że uważasz, że jak ktoś ma B, to powinien mieć automatycznie A, ale jeśli ktoś ma A, to niekoniecznie powinien mieć B, ale jednocześnie napisałeś, że "jakieś egzaminy są niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy", więc uważasz, że egzamin na kategorię A jest "wyciąganiem pieniędzy" przez co rozumiem, że jest niepotrzebny.

Czy dobrze zrozumiałem?


Bardzo dobrze zrozumiałeś. Ta "osemka" dla posiadacza kat "B" jest (była) wyciąganiem pieniędzy.
maciej napisał/a:
Co do ósemki - bardzo niedawno był w PL wypadek, gdzie jadący właśnie bardzo wolno motocyklista przewrócił się - na pewno wiesz, że wolna jazda jest trudniejsza niż szybka, i wpadł pod TIR'a - nie było co zbierać, więc to kręcenie "ósemek" też moim zdaniem nie jest takie głupie.

A takiemu po kursach i szkoleniach nie zdaża sie wywrotka? Choćby na jesiennych liściach.
maciej napisał/a:


dwa różne hamulce, inne umiejscowienie urządzeń, zupełnie inny sposób uruchamiania - gaz w manetce, sprzęgło w klamce), a do tego na motocyklu dochodzi kwestia utrzymania równowagi, stawania, ruszania - przez co kompletnie inna technika jazdy i o to mi chodzi, czego starasz się chyba nie zauważać.

Starałem sie nie zauważąć bo tu to już "pojechałeś po bandzie"
Oddzielne hamulce to ma ROWER a reszte to zwykły motorower i do tego nie trzeba żadnych uprawnień (dzieci karte rowerową potrzebują).

Nie mogę Cie "rozgryść", o co Ci chodzi. Chcesz mnie przekonać żebym po powrocie do Polski zrobił kurs jazdy motocyklem? A może uważasz, że jak Ty juz na takim kursie byłeś to już wszyscy muszą? Chcesz żebym powiedział:
Stary... taki kurs to super sprawa - musisz mi dać szybko namiary. Gdzie robiłeś?

Zukowaty - Wto Lis 16, 2010 00:17

Napisałbym chłopaki że macie nasrane :razz: ale zarobię jeszcze warna i tyle z tego będzie :) Kupcie sobie rowery, tam nie trzeba techniki.

[ Dodano: Wto Lis 16, 2010 00:17 ]
Jak już wtargnąłem w butach w tą jakże pasjonującą rozmowę to też się wypowiem.

JAZDA MOTOCYKLEM W OGÓLE NIE PRZYPOMINA JAZDY SAMOCHODEM. JEDYNY WSPÓLNY ELEMENT TO ZNAKI DROGOWE, NAWET TA SAMA DROGA NA MOTOCYKLU I W SAMOCHODZIE JEST CAŁKOWICIE INNA. NIE UZNAJE PRZESIADANIA SIĘ Z AUTA NA MOTOCYKL I "JA UMIEM". JEŻDŻĘ JUŻ/DOPIERO 6 LAT (mając p.j A) I NADAL NIE UWAŻAM ŻE UMIEM JEŹDZIĆ. JECHAĆ A JECHAĆ TO SPORA RÓŻNICA. MOŻNA JECHAĆ DO SKLEPU ALBO NA WINKLE W RUMUNII...W OBU PRZYPADKACH "UMIEM"...ALE JAKO PLECAK WOLĘ JECHAĆ ZA TYM DRUGIM.

leo1009 - Wto Lis 16, 2010 00:19

Mombrey napisał/a:

Bardzo dobrze zrozumiałeś. Ta "osemka" dla posiadacza kat "B" jest (była) wyciąganiem pieniędzy.
maciej napisał/a:
Co do ósemki - bardzo niedawno był w PL wypadek, gdzie jadący właśnie bardzo wolno motocyklista przewrócił się - na pewno wiesz, że wolna jazda jest trudniejsza niż szybka, i wpadł pod TIR'a - nie było co zbierać, więc to kręcenie "ósemek" też moim zdaniem nie jest takie głupie.

A takiemu po kursach i szkoleniach nie zdaża sie wywrotka? Choćby na jesiennych liściach.


heh motocyklistów dzielimy na 2 typy
typ pierwszt-taki który glebe miał
typ drugi-taki keóry sie do tego wstydzi przyznać... kręcenie osemek to jazda na parkingach i laickie oswojenie sie z motorem i jego zwrotnoscia... prawdziwe kierowanie to technika przeciwskrętu...
i w ogole jak jazde mozna dzielic na latwą i trudną;) bez sensu... albo ktoś umie albo niech nie stanowi zagrozenia ;)

maciej: poprawiłem cytowanie

maciej - Wto Lis 16, 2010 09:45

Mombrey napisał/a:
Bo są ludzie którzy chcą mieć tylko "A"

Ale skoro wg Ciebie nie ma być egzaminu, bo to "wyciąganie pieniędzy", to po co w ogóle taka kategoria?

Czyli wg Ciebie powinno się pójść do urzędu i powinni dać A, bo powiedziałeś pani "ja chcę A"?

Przepraszam, że znów Ci to wytykam, ale nie pierwszy raz przeczysz sam sobie.
Mombrey napisał/a:
Bardzo dobrze zrozumiałeś. Ta "osemka" dla posiadacza kat "B" jest (była) wyciąganiem pieniędzy.
(...)
A takiemu po kursach i szkoleniach nie zdaża sie wywrotka? Choćby na jesiennych liściach.

Ja pisałem o wypadku, który zdarzył się w ładny dzień, w korku na równej drodze.

A podstawowe szkolenie, jak już też napisałem, nie uratuje przed wszystkim, ale jednak uchroni przed wieloma rzeczami, na które się nie zwraca uwagi w aucie - na moim szkoleniu jeździłem z instruktorem w roli plecaczka, więc miał największy interes, żebym jeździł bezpiecznie i np. był bardzo duży nacisk na uważanie na tory tramwajowe, białe linie, pasy i liście - coś na co w aucie nie zwraca się w ogóle lub zwraca się bardzo mało uwagi, a to znaczy, że możliwość zajścia Twojego przykładu z liśćmi zostaje, dzięki dobremu kursowi bardzo ograniczona, bo nie musisz się przekonywać na własnej skórze, że "liście są śliskie".
Mombrey napisał/a:
Starałem sie nie zauważąć bo tu to już "pojechałeś po bandzie"
Oddzielne hamulce to ma ROWER a reszte to zwykły motorower i do tego nie trzeba żadnych uprawnień (dzieci karte rowerową potrzebują)

I znów nie czytasz co napisałem, tylko to co sobie pomyślałeś o moich wypowiedziach - ja porównuję motocykl do samochodu (kategorię A do B), bo masz jeszcze moc i wagę, które są "nieco" inne między rowerem, motorowerem i motocyklem, ale wg Ciebie chyba rower można wprost porównać do ciężkiego motocykla, z czym ja się nie zgadzam.
Mombrey napisał/a:
Nie mogę Cie "rozgryść", o co Ci chodzi. Chcesz mnie przekonać żebym po powrocie do Polski zrobił kurs jazdy motocyklem? A może uważasz, że jak Ty juz na takim kursie byłeś to już wszyscy muszą? Chcesz żebym powiedział:
Stary... taki kurs to super sprawa - musisz mi dać szybko namiary. Gdzie robiłeś?

Nie chcę Cię do niczego przekonywać.

Dawno napisałem o co mi chodzi, ale Ty nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że mam jasno uargumentowane zdanie i potrafię go bronić:
Cytat:
Mombrey napisał/a:
Maciej, naprawde uważasz, że prowadzenie motocykla jest aż tak trudne, że wymaga oddzielnego egzaminu?? (...)

Tak, tak uważam.

Po prostu, moim zdaniem, piszesz bzdury, nie zgadzam się z nimi i podaje racjonalne argumenty dlaczego.

Jesteś głęboko przekonany, że jeżdżąc wolno nic Ci się nie stanie, a wręcz gloryfikujesz swoją ignorancję "nie umiem dobrze jeździć, ale nic mi się nie stanie, bo nawet na Harleyu jeżdżę wolno, a szybko to tylko na bezpiecznej prostej", a ja podaję przykłady (moja siostra, dziecko i rower, czyli jakieś 20 km/h pojazdem, który jest 10 razy lżejszy od najlżejszego motocykla, śmiertelna wywrotka w korku), które temu przeczą, ale jesteś tak przekonany o swojej racji, że ignorujesz wszystko, co nie zgadza się z Twoją wizją świata - taka dyskusja rzeczywiście nie ma sensu.
Zukowaty napisał/a:
Napisałbym chłopaki że macie nasrane :razz: ale zarobię jeszcze warna i tyle z tego będzie :) Kupcie sobie rowery, tam nie trzeba techniki.

Yyy... Żuku, a dlaczego piszesz w liczbie mnogiej?
Wydaje mi się, że tylko kolega Mombrey nie wierzy w technikę i sądzi, że jak się pojeździło na rowerze, to jadąc "wolno" nic się nie stanie nawet na H-D 1200 ccm. ;)

Mombrey - Wto Lis 16, 2010 10:07

Temat dzięki koledze maciej zboczył na zły tor. Nawet temat mi kolega zmienił. Chodziło o to, czy po powrocie do Polski, jakis mądry urzędnik nie przyczepi sie do kat "A" której w Polsce nie miałem a tu w UK wchodzi to automatycznie (jeżeli jest "B" to i "A")
maciej - Wto Lis 16, 2010 10:31

Mombrey napisał/a:
Temat dzięki koledze maciej zboczył na zły tor. Nawet temat mi kolega zmienił.

Mombrey, przyjrzyj się i pomyśl zanim coś napiszesz, bo widzę, że łatwiej Ci mnie oskarżać bez powodu, niż odpowiedzieć na moje pytania.

Nie zmieniłem Ci tematu, tylko z Twojego tematu nt. prawa jazdy WYDZIELIŁEM posty, które od tego tematu odbiegły, więc jak sobie wrócisz do "swojego tematu", to zobaczysz, że nikt nie miał w nim nic ciekawego do powiedzenia, bo widać nikt prawdopodobnie takiej operacji nie robił.
Mombrey napisał/a:
Chodziło o to, czy po powrocie do Polski, jakis mądry urzędnik nie przyczepi sie do kat "A" której w Polsce nie miałem a tu w UK wchodzi to automatycznie (jeżeli jest "B" to i "A")

Twój oryginalny temat jest tu:
http://forum.roverki.eu/viewtopic.php?t=62091
i nikt nic, co mogłoby Ci się przydać nie napisał.

Ale nadal, mimo tego, że wydawało Ci się, że zmieniłem Ci temat, to jestem bardzo ciekaw jak to jest wg Ciebie z tą kategorią A - powinna być/nie powinna być/egzamin to wyciąganie pieniędzy?

No i czy jesteś pewny, że jadąc wolno unikniesz wybiegającego dziecka, czy wariata/pijanego na Twoim pasie, a technika nie jest Ci do tego potrzebna?

Oczywiście, wiem już, że masz talent i jako samouk dajesz radę, do tego masz cholernie dużo szczęścia, bo "jadąc ciałem 20 czy 30 metrów po asfalcie" nie trafiłeś nigdy w drzewo lub inny pojazd, ale czy nie sądzisz, że:
- nie każdy urodził się w czasach, gdy natężenie ruchu było mniejsze?
- lepiej, żeby ludzie nie nabywali umiejętności na ulicach, a raczej na zamkniętych placach, w czasie kursów, pod okiem instruktorów?
- nie najlepszą metodą nauki w ogóle, a szczególnie przy obecnym natężeniu ruchu, jest "jechać ciałem 20 czy 30 metrów po asfalcie"?
- ktoś inny może mieć mniej szczęścia niż Ty w nietrafieniu w drzewo/pojazd po "jeździe ciałem 20 czy 30 metrów po asfalcie"?
- obecnie dostępność szybszych i cięższych motocykli jest większa, więc ludzie powinni więcej umieć?
- nawet rozsądek i wolna jazda nie wystarczają, gdy z przeciwka pojawia się ktoś nieobliczalny?
- gdyby ludzi porządnie uczono, to drogi byłby bezpieczniejsze?
- znalezienie "prosta bezpieczna droga" gdzie można "tylko czasami wykorzystać większą moc" jest złudą i zawsze może pojawić się pieszy/plama oleju/zwierze?

Mombrey - Wto Lis 16, 2010 13:53

maciej, jesteś bardzo uparty i nie umiesz przyznac sie to swoich błędów. Jest mi ciężko pisac bo obok kręci sie 20-to miesięczny synek i cały czas przeszkadza ;-) więc bede odpowiadał na krótkie pytania (postaram się)
maciej napisał/a:

- obecnie dostępność szybszych i cięższych motocykli jest większa, więc ludzie powinni więcej umieć?

Zgadzam się z Toba ale to nie jest takie proste bo nie tylko motocykle ale i samochody są inne. Przecież inaczej prowadzi się historyczny 126 a inaczej R 800
Oddzielne egzaminy???
Cytat:
- nawet rozsądek i wolna jazda nie wystarczają, gdy z przeciwka pojawia się ktoś nieobliczalny?

Kurs też nie pomoże - zawsze może być jakiś czynnik zewnętrzny na który nie masz wpływu.
Cytat:
- gdyby ludzi porządnie uczono, to drogi byłby bezpieczniejsze??

Tu sie zgadzam w 100% i właśnie o tym chce Cie przekonac, że ta "osemka" to wyciącanie pieniedzy. Nie wiem jak jest teraz ale kiedys na kat "B" był kładziony nacisk na manewry w tz "miasteczku" Pan egzaminator biegał z linijką i "uwalał" pod byle pretekstem. Ludzie płacili za egazmin z jazdy sporą sumę a "oblewali" po 2 minutach. Uważam, że to też było nieuczciwe wyciąganie pieniędzy. Pamietam nawet program w telewizji jak pewien mądry (dla mnie) gość chyba z Ośrodka Szkolenia Kierowców LOK wypowiadał się, na temat egzaminu: że mamy najlepiej parkujących kierowców w Europie, szkoda, że na drodze nie wiedzą jak sie zachować i że program egzaminów ustalała osoba która nie ma Prawa Jazdy!!!
Cytat:
- znalezienie "prosta bezpieczna droga" gdzie można "tylko czasami wykorzystać większą moc" jest złudą i zawsze może pojawić się pieszy/plama oleju/zwierze?

Autostrady w Niemczech

maciej - Wto Lis 16, 2010 15:22

Mombrey napisał/a:
maciej, jesteś bardzo uparty i nie umiesz przyznac sie to swoich błędów

Mombrey, jedyną osobą, która nie umie się tu przyznać do błędów lub do nieumiejętności jasnego wyrażenia myśli jesteś tu Ty, ale to moje zdanie. ;)
Mombrey napisał/a:

Zgadzam się z Toba ale to nie jest takie proste bo nie tylko motocykle ale i samochody są inne. Przecież inaczej prowadzi się historyczny 126 a inaczej R 800
Oddzielne egzaminy???

Żartujesz prawda?

Czy naprawdę nie widzisz różnicy między dwoma samochodami, które mają wszystkie urządzenia sterujące w tych samych miejscach, a między samochodem, a motocyklem, gdzie WSZYSTKO jest inaczej, a do tego dochodzą kwestię utrzymania równowagi i zupełnie innej przyczepności?

Wymienię te różnice, żeby nie było wątpliwości:

1. Samochód:
- "gaz" - prawa noga,
- sprzęgło - lewa noga
- skrzynia biegów - prawa ręka
- hamulec roboczy - prawa noga
- hamulec pomocniczy - prawa ręka

2. Motocykl:
- "gaz" - prawa ręka,
- sprzęgło - lewa ręka
- skrzynia biegów - lewa noga
- hamulec roboczy - prawa ręka
- hamulec pomocniczy - prawa noga

Napisz, czy naprawdę, tego nie widzisz, bo jeśli tak, to wycofam się z dyskusji, bo albo nie mamy o czym rozmawiać albo tak daleko zabrnąłeś w ślepy zaułek, że nie potrafisz się teraz przyznać, że "nieco" się zagalopowałeś i będziesz brnął dalej "aż do końca świata".
Mombrey napisał/a:
Kurs też nie pomoże - zawsze może być jakiś czynnik zewnętrzny na który nie masz wpływu.

Nie czytałeś moich postów, prawda?

Bo jeśli byś czytał, to zauważyłbyś, że wielokrotnie pisałem "podstawowe szkolenie, jak już też napisałem, nie uratuje przed wszystkim, ale jednak uchroni przed wieloma rzeczami".

Ale skoro z "taką uwagą" czytasz moje posty, to ta dyskusja, a raczej Twój monolog i moje próby odpowiedzi na niego naprawdę nie ma sensu, bo nie ma sensu moje tłumaczenie czegokolwiek Tobie, gdy nawet nie próbujesz zrozumieć co mam do powiedzenia i odnieść się do całości moich wypowiedzi, a nie tylko wyciętych przez Ciebie fragmentów, które pasują "do Twojej wizji tego co myślisz, że ja myślę".
Mombrey napisał/a:
Tu sie zgadzam w 100% i właśnie o tym chce Cie przekonac, że ta "osemka" to wyciącanie pieniedzy.

I znów nie zrozumiałeś/nie chciałeś zrozumieć tego co napisałem.

Podałem konkretny przykład konkretnego tragicznego wypadku przy małej prędkości, do którego, tradycyjnie już, się nie odniosłeś, a "ósemki" właśnie ćwiczą takie umiejętności.
Mombrey napisał/a:
Cytat:
- znalezienie "prosta bezpieczna droga" gdzie można "tylko czasami wykorzystać większą moc" jest złudą i zawsze może pojawić się pieszy/plama oleju/zwierze?

Autostrady w Niemczech

No i znów bzdury piszesz - czy tam nie masz szans na zwierze (płoty nie zawsze są szczelne), pieszego (np. wymieniającego koło), plamę oleju (po niemieckich autostradach nie jeżdżą tylko niemieckie auta, ale też polskie i rumuńskie) lub błąd ludzki (takie popełniają nawet niemieccy policjanci - patrz wypadek polskiego autokaru sprzed półtora miesiąca)?

Szanse są mniejsze, ale są, więc Twoja odpowiedź jest nie trafiona, bo to dalej "złuda", że taka droga jest całkowicie bezpieczna.

I znów kontrprzykład (wiem, że nie doczekam się tego z Twojej strony, ale nie lubię być gołosłowny) - skoro niemieckie autostrady są wg Ciebie takie wspaniałe, że nie umiejąc porządnie jeździć na motocyklu można sobie pozwolić na "wykorzystanie ich większej mocy", to dlaczego widziałem w Niemczech kilka wypadków, a nie dalej jak półtora miesiąca temu zginęło tam 13 Polaków?

Wybacz, ale tam też, tak jak wszędzie potrzebna jest technika i umiejętności.

A odpowiedzi na pytania:
Cytat:
Ale skoro wg Ciebie nie ma być egzaminu, bo to "wyciąganie pieniędzy", to po co w ogóle taka kategoria?

Czyli wg Ciebie powinno się pójść do urzędu i powinni dać A, bo powiedziałeś pani "ja chcę A"?

Jak nie było, tak nie ma - chyba niestety nie umiesz przyznać, że Twoje poglądy są niespójne, bo z jednej strony wg Ciebie egzamin na kat. A to "wyciąganie pieniędzy", a z drugiej strony piszesz, że "są ludzie którzy chcą mieć tylko A" - zapytałem:
Cytat:
Czyli wg Ciebie powinno się pójść do urzędu i powinni dać A, bo powiedziałeś pani "ja chcę A"?

Ale odpowiedzi nie dostałem... Czekam.

Napisz wreszcie jasno, jak to powinno wg Ciebie wyglądać - prawo jazdy na motocykl dla tych, co go nie mają na samochód, bo już napisałeś wcześniej, że wg Ciebie, ci co mają prawo jazdy kat. B powinni dostać A z automatu, bo albo "magicznie" posiedli technikę jazdy na motocyklu (tak, przejaskrawiam i ironizuję, ale nie chce mi się znów pisać o tym, że tylko niektórzy, jak Ty, mają talent do jazdy na motocyklu oraz tyle szczęścia, że jadąc 20-30 m "ciałem po asfalcie" się NIE ZABILI i nie zabili nikogo przy okazji) albo są na tyle "rozsądni", że nie mając pojęcia o jeździe motocyklem, jeśli na niego wsiądą, zawsze będą jechać wolno (i będą wiedzieć co "wolno" w danych warunkach drogowych znaczy) oraz, że nigdy, nawet niechcący lub po prostu "nerwowo" nie odkręcą manetki "za bardzo".

Ja w to nie wierzę - mogę wierzyć, że jesteś wybitną jednostką - talent samouka + rozsądek, ale nie uwierzę, że wszyscy, ba, nie uwierzę, że większość posiadaczy kategorii B posiada takie cechy i bezpiecznie wsiądzie na motocykl bez podstawowego przeszkolenia, a tak jak już napisałem - przeszkolenie bez egzaminu nie wiele jest warte, i napisałem też, czego chyba też nie doczytałeś, że nie uważam wcale, że polski sposób egzaminowania jest dobry (więc Twoje argumenty o "linijce" też nijak pasują jako odpowiedź na moje wypowiedzi, bo już ten fragment moich poglądów opisałem wcześniej - wystarczyło uważnie przeczytać), ale jest lepszy niż żaden.

I tu, tak jak Ty, ja mogę się powołać na własne doświadczenie i napisać, że mimo, że umiem jeździć na rowerze, prawo jazdy kat. B miałem 10 lat i przejechane jakieś 250 000 km, to rozpoczęcie kursu na motocyklu było dużym wyzwaniem i nawet po 10h na placu pod ciągłym i uważnym okiem instruktora wcale nie czułem się pewnie (i nadal nie czuję się pewni) wyjeżdżając na ulicę na jednośladzie.

Może to kwestia mojej, innej niż Twoja, świadomości, a może właśnie przykład, że w przeciwieństwie do Ciebie nie jestem "genialnym samoukiem", a jednocześnie doświadczenia nie chcę zdobywać "jeżdżąc 20-30 metrów ciałem po asfalcie" - może jestem zbyt zachowawczy, a może to po prostu rozsądek - czytając, jeśli dobrnęli do tego miejsca, mogą sami ocenić. ;)

Dodam, że w tym samym czasie taki kurs kończyło jeszcze trzech moich znajomych i wymienialiśmy odczucia - wszyscy mieli podobne, jak moje, które tu opisałem i dlatego śmiem twierdzić, że nie wielu jest "genialnych samouków", a większość ludzi, szczególnie przy obecnym natężeniu ruchu potrzebuje porządnych kursów, gdy zaczyna przygodę z jednośladem.

Ogólnie to mam wrażenie, że swój przypadek - mieszankę talentu i szczęścia - chciałbyś rozciągnąć na całą populację, a dla mnie to nie działa, szczególnie, że znam kilka opowieści ludzi, którzy bez przeszkolenia wsiedli na motocykl i jak to się skończył (ci akurat żyją, ale różnie mogło być) i o to się tylko spieram, podając logiczne przykłady, których u Ciebie (oprócz tego, że podajesz sam siebie za przykład) nie widzę, bo ciągle piszesz ogólnie o "jakichś posiadaczach cudeniek, którzy jeżdżą tylko po to, żeby ich ludzie podziwiali".

W skrócie - nie zgadzamy się, ale chciałbym poznać Twój pełny i SPÓJNY pogląd, jak to powinno wyglądać - jak powinien wyglądać proces uzyskania kat. A dla osoby, która nie ma B, bo co do osób mający B, to już napisałeś, że uważasz, że powinny od razu dostawać A.

Mombrey - Wto Lis 16, 2010 16:29

maciej napisał/a:
Mombrey napisał/a:
maciej, jesteś bardzo uparty i nie umiesz przyznac sie to swoich błędów

Mombrey, jedyną osobą, która nie umie się tu przyznać do błędów lub do nieumiejętności jasnego wyrażenia myśli jesteś tu Ty, ale to moje zdanie. ;)
Mombrey napisał/a:

Zgadzam się z Toba ale to nie jest takie proste bo nie tylko motocykle ale i samochody są inne. Przecież inaczej prowadzi się historyczny 126 a inaczej R 800
Oddzielne egzaminy???

Żartujesz prawda?

Nie żartuję, ale teraz widze, że rozmawiamy o dwóch różnych sprawach.
Ja piszę cały czas o tym, że ja nie miałem w Polsce kat. "A" (brak pieniedzy, lenistwo i może coś jeszcze) ale motorami jeździłem i to nawet sporo.
Cytat:

maciej napisał/a:

- obecnie dostępność szybszych i cięższych motocykli jest większa, więc ludzie powinni więcej umieć?

Zgadzam się z Toba ale to nie jest takie proste bo nie tylko motocykle ale i samochody są inne. Przecież inaczej prowadzi się historyczny 126 a inaczej R 800
Oddzielne egzaminy???

Tu chodziło mi o motocykle 125ccm 250ccm czy 1200ccm że inaczej prowadzi sie taki 125 ccm a inaczej 1200 i dla tego porównałem 126 do R800
żeby nie było wątpliwości:

1. Motorower:
- "gaz" - prawa ręka,
- sprzęgło - lewa ręka
- skrzynia biegów - lewa noga
- hamulec roboczy - prawa ręka
- hamulec pomocniczy - prawa noga

2. Motocykl:
- "gaz" - prawa ręka,
- sprzęgło - lewa ręka
- skrzynia biegów - lewa noga
- hamulec roboczy - prawa ręka
- hamulec pomocniczy - prawa noga

I 126 moc silnika 21 KM R 800 210 KM Jest różnica?
Ale pewnie zaraz sie czepniesz ze R 800 nie ma 210 (bo nie ma) ma inną moc w zależności od silnika.
Więc krótko jeszcze raz napiszę, JA uważam, że egzamin na Prawo Jazdy kat "A" (taki jak miał miejsce w moich czasach czyli "osemka z sygnalizacja rękami manewru skręcania i oglądaniem się) nic nie wnosi do bezpieczeństwa jazdy, nie poprawia umiejetności.
No i jeszcze te niemieckie drogi... szkoda klawiatury.
Kiedyś udowadniałeś mi jakie mamy super dobre i tanie autostrady (Poznań - Łódz). Żałuję, że dałem się wciągnąć w tą dyskusje.
Przyznaje, pokonałeś mnie doświadczeniem.

maciej - Wto Lis 16, 2010 17:12

Cytat:
Nie żartuję, ale teraz widze, że rozmawiamy o dwóch różnych sprawach.

Wreszcie zauważyłeś?

Ja cały czas piszę o różnicy samochód-motocykl, czyli różnicy kategoria A i B, a Ty o wszystkim oprócz tego - piszesz na zmianę o różnicy między ciężarówką, a osobówką - C i B, o różnicy 126p i R800 albo o 125 ccm i 1200 ccm, czyli cały czas pojazdach z tych samych klas - piszesz albo o 2 jednośladach albo o 2 wielośladach, a ja piszę o różnicy między jednośladem, a wielośladem.

Szkoda, że potrzeba było aż 2 stron, żebyś to zrozumiał, ale to tylko potwierdza moją teorię, że nie czytasz moich postów, a jedynie ich fragmenty, a resztę sobie dopowiadasz tak jak Ci pasuje.

Napisałem kilkakrotnie o czym ja piszę, ale jak widać do tej pory zajmowałeś się tylko odpisywaniem na to "co Tobie się wydawało, co ja napisałem", a nie na to, co ja napisałem w rzeczywistości.
Mombrey napisał/a:
Ja piszę cały czas o tym, że ja nie miałem w Polsce kat. "A" (brak pieniedzy, lenistwo i może coś jeszcze) ale motorami jeździłem i to nawet sporo.

I sam przyznałeś, że nie raz kończyło się to nie za dobrze (20-30 m ciałem po asfalcie) - moim zdaniem masz olbrzymie szczęście, że żyjesz i że nikogo nie zabiłeś, a wielu ludzi go może nie mieć, więc lepiej, żeby najpierw uczyli się w "kontrolowanym" środowisku pod okiem instruktorów.
Mombrey napisał/a:
Tu chodziło mi o motocykle 125ccm 250ccm czy 1200ccm że inaczej prowadzi sie taki 125 ccm a inaczej 1200 i dla tego porównałem 126 do R800
żeby nie było wątpliwości:

1. Motorower:
- "gaz" - prawa ręka,
- sprzęgło - lewa ręka
- skrzynia biegów - lewa noga
- hamulec roboczy - prawa ręka
- hamulec pomocniczy - prawa noga

Po raz kolejny udowadniasz, że tkwisz gdzieś w latach 80-tych, a do tego nie masz pojęcia o czym tak naprawdę piszesz.

Po pierwsze bez prawa jazdy można jeździć do 50 ccm, a nie 125 ccm, a po drugie zdecydowana większość (oceniłbym na 90% jeżdżących) pojazdów OBECNIE spełniających ten wymóg to skutery:
Skuter:
- "gaz" - prawa ręka,
- hamulec roboczy - prawa ręka
- hamulec pomocniczy - lewa ręka

Obsługi sprzęgła i skrzyni biegów brak, bo sprzęgło jest odśrodkowe "sprzężone" z gazem, a skrzynia biegów jest bezstopniowa.

A więc nie obsługuje się DWÓCH Z PIĘCIU urządzeń, i to tych najbardziej skomplikowanych w obsłudze, którym w czasie jazdy (przynajmniej początkujący) poświęca się najwięcej uwagi.
Pewnie wiesz, ale w UK, które jest dla Ciebie odniesieniem są dwa rodzaje prawa jazdy na samochody - samochody z automatyczną i ręczną skrzynią - tu jest spora analogia do różnicy skuter/motocykl. Pomijam oczywiście różnice masy, mocy i prędkości.
Co ciekawe, niewiele osób wie, że w Polsce też da się zrobić prawo jazdy tylko na auta z automatyczną skrzynią biegów.

Prowadzenie takiego skutera rzeczywiście bardziej przypomina prowadzenie roweru niż motocykla i może dlatego ustawodawcy w praktycznie całej Europie uchwalili, że do 50 ccm i 45 km/h można jeździć bez prawa jazdy, a powyżej już nie.

Ale np. w Grecji, gdzie w ostatnich latach było bardzo dużo wypadków z udziałem turystów wypożyczających właśnie tzw. "pięćdziesiątki", którym wydawało się, że "to jak rower", Ministerstwo Turystyki poniekąd wspólnie z Towarzystwami Ubezpieczeniowymi WYMUSIŁO na wypożyczalniach konieczność okazywania KATEGORII A/A1 nawet przy wypożyczaniu skutera 50 ccm.
Dziwne, nie?
Szczególnie, że akurat Grecy nie słyną ze specjalnego przywiązania do bezpieczeństwa ruchu drogowego...
Mombrey napisał/a:
Więc krótko jeszcze raz napiszę, JA uważam, że egzamin na Prawo Jazdy kat "A" (taki jak miał miejsce w moich czasach czyli "osemka z sygnalizacja rękami manewru skręcania i oglądaniem się) nic nie wnosi do bezpieczeństwa jazdy, nie poprawia umiejetności.

Tym razem ja "Cię oświecę", używając Twojej terminologii, że w "obecnych" czasach jest jeszcze slalom, hamowanie awaryjne i jazda po mieście i, moim zdaniem, powoduje to, że musisz umieć nieco więcej.

No i motocykl na egzaminie to CBR250 lub YBR250 i skręty sygnalizuje się kierunkowskazami (lub migaczami jak kto woli ;) ).

Różnica między nami jest taka, że ja rozumiem, że masz takie zdanie - Twoje prawo, tylko się z Tobą nie zgadzam, i umiem podać argumenty, dlaczego się z Tobą nie zgadzam - moje prawo, czego Ty najwyraźniej nie umiesz ścierpieć, skoro doszedłeś do "poziomu" nazywania mnie idiotą.

Wybacz, ale ja się do Twojego poziomu nie zniżę.

Do tego po raz kolejny napiszę (choć mam wrażenie, że Ty W OGÓLE nie czytasz tego co ja piszę, tylko czytasz pierwsze kilka słów, a potem sobie coś tam dopowiadasz, co Ci do głowy przyszło), że wcale nie uważam, że polski system egzaminacyjny jest dobry, ale jest "lepszy niż żaden", ale to moje zdanie, z którym się możesz nie zgadzać, ale to nadal nie powód, żeby mnie nazywać idiotą.
Mombrey napisał/a:
No i jeszcze te niemieckie drogi... szkoda klawiatury.

Znów zabrakło argumentów, więc "szkoda klawiatury"?

Bo jeśli masz jakiś ciekawy argument, to na pewno nie szkoda, ale jeśli masz zamiar prowadzić swój monolog w podobny sposób co dotychczas, to rzeczywiście szkoda.
Mombrey napisał/a:
Kiedyś udowadniałeś mi jakie mamy super dobre i tanie autostrady (Poznań - Łódz). Żałuję, że dałem się wciągnąć w tą dyskusje.

Z tego co pamiętam, to wtedy również zabrakło Ci argumentów lub umiejętności jasnego wyrażania myśli.
Mombrey napisał/a:
Przyznaje, pokonałeś mnie doświadczeniem.

Jak bardzo nie próbowałbyś mnie obrazić, nazywając pośrednio (przez odniesienie do swojego podpisu) IDIOTĄ to dajesz tylko świadectwo swojej kulturze (a raczej jej brakowi) i nie ukryjesz, że nie potrafisz po polsku jasno wyrażać swoich myśli, a Twoje poglądy są ze sobą sprzeczne (ciągle nie napisałeś nic na temat tego jak powinno wyglądać szkolenie/egzamin na kat. A dla osób nie mających B i nie napisałeś, czy byłby również "wyciąganiem pieniędzy").

Próbując mnie obrazić nazywając idiotą, zamiast odpowiedzieć na moje argumenty, pokazujesz tylko, że:
- nie masz argumentów,
- nie potrafisz jasno wyrazić swoich myśli lub Twoje poglądy są ze sobą sprzeczne,
- nie potrafisz przyznać się do błędu,
- kompletnie brak Ci kultury.

witgut - Wto Lis 16, 2010 17:45

Drogi macieju, w swoich postach próbujesz udowodnić jak ważny i potrzebny jest oddzielny kurs i egzamin na kategorię A. W swoich postach wskazujesz na różnicę w budowie i technice jazdy na motocyklu i samochodem.
Niestety ale ma to się nijak do pytania pierwotnie zadanego przez kolegę Mombrey-a.
Kwestia poznania działania - do czego służy jaka dźwigienka czy przełącznik, jak zmieniać biegi w motocyklu to kwestia 5- 10 min. Nauka kręcenia ósemek i poruszania się po krzywej w zależności od intensywności szkolenia, kilka dni.
Techniki przeciwskrętu, "stawiania na kółko", czy inne pożyteczne zachowania, niezależnie czy w jeździe samochodem, czy motocyklem nie są tematem podstawowego szkolenia ani egzaminu na kat A i B.


Więc Twoje upieranie się przy konieczności dodatkowego egzaminu na kat A, jako warunku koniecznego do bezpiecznego poruszania się po ulicach uważam za bezsensowne.
Przepraszam za wtrącenie się w dyskusję ale nie mogłem wytrzymać :)

maciej - Wto Lis 16, 2010 17:59

Cytat:
Niestety ale ma to się nijak do pytania pierwotnie zadanego przez kolegę Mombrey-a.

No pytanie pierwotne (czy można przepisać kat. A z prawa jazdy z UK na polskie) jest już w odrębnym wątku. :)
Cytat:
Techniki przeciwskrętu, "stawiania na kółko", czy inne pożyteczne zachowania, niezależnie czy w jeździe samochodem, czy motocyklem nie są tematem podstawowego szkolenia ani egzaminu na kat A i B.

Zastanawiam się, czy nie kpisz (chodzi mi o "stawianie na kółko"), ale odpowiem poważnie.

Moim zdaniem bardzo się mylisz:
http://www.pro-motor.pl/c...jazdy-kat.-A1-A
Cytat:
1,2 zajęcia - omówienie motocykla, ćwiczenia manewrowe
3,4 zajęcia - ćwiczenia dotyczące umiejętności zmiany biegów oraz prowadzenia motocykla za pomocą ciała (jazda bez trzymanki).
5,6 zajęcia - prowadzenie motocykla za pomocą ciała(slalom bez trzymanki)
7,8 zajęcia - przeciwskręt
9,10 zajęcia - zmiana biegów, oraz redukcja z międzygazem
11,12 zajęcia - przygotowanie do egzaminu
13,14 zajęcia - jazda po mieście – ulica z punktu widzenia motocyklisty
15,16 zajęcia - jazda po mieście – nie dajmy się zabić
17,18 zajęcia - jazda po mieście – jak pojechać żeby zdać
19,20 zajęcia - plac manewrowy i jazda po trasie egzaminacyjnej

I rzeczywiście kurs tak wygląda - róźnica taka, że już 11 i 12 jazda były na mieście, a przygotowanie do egzaminu zmieściło się w godzinach 19 i 20, a do tego w programie nie napisali na lekcjach 3 i 4 hamowania awaryjnego, które też jest w programie i jest uczone w czasie tego kursu.
witgut napisał/a:
Więc Twoje upieranie się przy konieczności dodatkowego egzaminu na kat A, jako warunku koniecznego do bezpiecznego poruszania się po ulicach uważam za bezsensowne.

To Twoje zdanie do którego masz prawo - ja się z nim nie zgadzam, bo uczestniczyłem w dobrze przeprowadzonym szkoleniu podstawowym i uważam, że takie szkolenie bardzo podnosi poziom bezpieczeństwa poruszania się początkującego motocyklisty na drodze.

Nie twierdzę, i nigdy nie twierdziłem, że szkolenie ELIMINUJE zagrożenia, ale twierdzę, że zdecydowanie zmniejsza zagrożenia związane z nieopanowaniem motocykla i zbyt dużym skupieniem na samej jego obsłudze bardziej niż na drodze i innych jej użytkownikach.

Oczywiście, że nic nie zastąpi doświadczenia, ale wielu głupich "błędów wieku dziecięcego" (np. poślizgu na pasach, czy torach) możemy uniknąć, jeśli ktoś nam o tym powie na kursie. Nie zgodzisz się z tym? :)

witgut - Wto Lis 16, 2010 18:32

Wskazałeś ofertę jednej firmy która uczy tych jakże potrzebnych umiejętności.
Ja mógłbym wskazać dziesięć firm które uczą jedynie jak zdać egzamin, a powtórzę: umiejętności te nie są sprawdzane na egzaminie.
Niestety elementy techniki jazdy nie są ważną częścią kursów, niezależnie o której kat mówimy, ale nic nie stoi na przeszkodzie by skorzystać z bogatej ofert szkoleń dodatkowych.
Np takie szkolenie:


Kurs I stopnia - cena 250 zł
"TEORIA
- Wpływ wybranych elementów samochodu na bezpieczeństwo jazdy
- Podstawowe zasady techniki jazdy w trudnych warunkach drogowych
- Siły działające na samochód w ruchu a zachowania kierowcy
- Typowe niebezpieczne sytuacje drogowe - przewidywanie, rozpoznawanie, unikanie.
PRAKTYKA
- Hamowanie w trudnych warunkach drogowych, hamowanie awaryjne.
- Slalom i pokonywanie zakrętów.
- Jazda w łuku i poślizg.
- Omijanie przeszkody.

Kurs II stopnia - cena 300 zł
TEORIA
- Zasady wykorzystywania skrzyni biegów do efektywnego hamowania i przyspieszania
- Optymalizacja toru jazdy
- Zachowania kierowcy w trudnych sytuacjach drogowych - analiza przyczyn i przebiegu wypadków
- Nowoczesne systemy bezpieczeństwa w samochodzie
PRAKTYKA
- Hamowanie z dużej prędkości z zastosowaniem redukcji biegów
- Optymalne pokonywanie zakrętów - operowanie kołem kierownicy, dobór toru jazdy
- Poślizgi - zachowanie kontroli nad torem jazdy podczas doświadczania podsterowności i nadsterowności samochodu
- Omijanie przeszkody ze zmianą właściwości i przyczepności nawierzchni."


Nie widzę więc problemu w tym by osoba która ma prawo jazdy kat B automatycznie otrzymywała A, bo egzamin nie wpływa tu na bezpieczeństwo.
Co do "błędów wieku dziecięcego"- to każdy, zwłaszcza kierowca musi być inteligentny, myśleć czasem także za innych i działać tylko w takich ramach które uznaje za bezpieczne. Jeśli ktoś nas przeszkoli to super, ale dlaczego upierasz się na obowiązkowym kursie?

maciej - Wto Lis 16, 2010 19:12

witgut napisał/a:
Wskazałeś ofertę jednej firmy która uczy tych jakże potrzebnych umiejętności.
Ja mógłbym wskazać dziesięć firm które uczą jedynie jak zdać egzamin, a powtórzę: umiejętności te nie są sprawdzane na egzaminie.

Tylko dlaczego koniecznie musimy uznawać PATOLOGIĘ ZA NORMĘ?

Ja nie chcę, nie zgadzam się z tym i może dlatego kilka osób ma mi to za złe. ;)
witgut napisał/a:
Niestety elementy techniki jazdy nie są ważną częścią kursów, niezależnie o której kat mówimy, ale nic nie stoi na przeszkodzie by skorzystać z bogatej ofert szkoleń dodatkowych.

Dlatego napisałem:
Cytat:
Do tego po raz kolejny napiszę (...), że wcale nie uważam, że polski system egzaminacyjny jest dobry, ale jest "lepszy niż żaden"

Jeśli nie będzie żadnego egzaminu, to już żadne umiejętności nie będą wymagane, a tak jest przynajmniej wymagane "awaryjne hamowanie" bez wywrócenia się i jakakolwiek umiejętność manewrowania.
Oczywiście lepiej byłoby, gdyby egzamin naprawdę wymuszał dobry kurs, co oczywiście w Polsce nie działa, ale może kiedyś do tego dojrzejemy.
Co nie zmienia mojego podejścia - lepsze są podstawowe umiejętności i ich jakiekolwiek sprawdzenie niż nic.
Takie jest moje zdanie i przy nim się upieram mając w pamięci kilka pierwszych godzin kursu na kategorię A - jak napisałem - wierzę, że są ludzie z talentem w tym kierunku, ale rozmawiając z większością osób, które znam i które jeżdżą/jeździły na motocyklach mam poczucie, że większość z nich jednak nie ma tak dużego talentu, żeby bez szkolenia, nawet takiego, które pozwala "tylko" zdać egzaminy poradziłyby sobie tak od razu i bezpiecznie na drodze.
I na razie nie przedstawiliście żadnego ARGUMENTU, który by mnie przekonał.
witgut napisał/a:
Niestety elementy techniki jazdy nie są ważną częścią kursów, niezależnie o której kat mówimy, ale nic nie stoi na przeszkodzie by skorzystać z bogatej ofert szkoleń dodatkowych.

Oczywiście, ale teraz to Ty odbiegasz od tematu, przynajmniej tego dotyczącego "szkoleń podstawowych" i egzaminu. ;)

Moim zdaniem rzeczy wymienione w programie kursu, który przedstawiłem powinny być w każdym kursie na kat. A, tak, jak wiele elementów kursów, które Ty przedstawiasz powinny być w podstawowym kursie na kat. B, a nie są.

Oczywiście, że nic nie przeszkadza w wykupieniu dodatkowego szkolenia (co co jakiś czas robię), ale moje zdanie jest takie, że część z tych punktów powinna należeć również w do "szkoleń obowiązkowych" i powinny być sprawdzane na egzaminie.
witgut napisał/a:
Nie widzę więc problemu w tym by osoba która ma prawo jazdy kat B automatycznie otrzymywała A, bo egzamin nie wpływa tu na bezpieczeństwo.

A ja widzę, bo moim zdaniem nawet tak okrojony egzamin, jak obecnie na kat. A (zdawałem 2 lata temu) sprawdza przynajmniej bardzo podstawową umiejętność prowadzenia motocykla prosto, w zakrętach i przy bardzo wolnej jeździe (np. korek, czy jazda przez osiedle) oraz awaryjnego hamowania bez wywrotki.

Uważam, że powinno być więcej, ale lepsze to niż nic.
witgut napisał/a:
Co do "błędów wieku dziecięcego"- to każdy, zwłaszcza kierowca musi być inteligentny, myśleć czasem także za innych i działać tylko w takich ramach które uznaje za bezpieczne.

Tak, ale jest wiele rzeczy, które można opowiedzieć, wyjaśnić, opisać, wytłumaczyć, przedstawić zanim się zdarzą, a jak ktoś się czegoś spodziewa, jest ostrzeżony, to często jednak może trochę wcześniej zareagować - przykłady już podałem, a mogę podać jeszcze kilka.

Jako kolejny przykład ponownie polecam "Motocyklistę doskonałego" i np. listę, wraz ze zdjęciami i tłumaczeniem, najczęstszych sytuacji spotkań motocykl-samochód oraz opis sposobów "po czym poznać, że kierowca auta ma zamiar zrobić coś głupiego" - pouczające, a ja tego samego, zanim przeczytałem tą książkę, zostałem nauczony na kursie.

I znów, nie piszę, że mnie to zawsze uratuje przed wypadkiem, ale na pewno da mi większe szanse na wcześniejszą reakcję, o czym już się w życiu przekonałem (auto ruszające "z koperty" bez spojrzenia w lusterko, gdy się zbliżałem skuterem).
witgut napisał/a:
Jeśli ktoś nas przeszkoli to super, ale dlaczego upierasz się na obowiązkowym kursie?

Bo nawet kiepski kurs i kiepski egzamin spowoduje, że wjeżdżając na drogę publiczną będziesz wiedział i umiał choć trochę więcej, niż gdyby tego kursu i egzaminu w ogóle nie było.

Takie jest moje zdanie i jak na razie nie widziałem w tej dyskusji ŻADNEGO argumentu, który by mu zaprzeczył.

A to jak spowodować, żeby ten kurs i egzamin były lepsze - to temat na inną dyskusję, ale wiem, że się da, bo robiłem taki "trochę lepszy" kurs i kosztował dokładnie tyle samo, co te kiepskie, o których Ty piszesz.

I to, że większość kursów jest kiepska nie jest dla mnie argumentem, bo to trochę tak, jakby mówić, że nie potrzeba szkół medycznych i egzaminów dla lekarzy, bo w części tych szkół jest niższy poziom niż w innych, więc może każdemu kto chce należy pozwolić tytułować się lekarzem i próbować leczyć ludzi - porównanie, przyznaję dość karkołomne, ale i tu i tu ryzykuje się życiem innych...

Drugie podobne - motocykl, a samochód - lekarz i weterynarz - dlaczego ich nie zrównać?
Ssak to ssak. :D

A jednak są różnice między świnką, czy krówką, a człowiekiem i, oprócz krytycznej sytuacji, raczej nie dałbym leczyć się weterynarzowi, podobnie jak wolałbym, żeby motocykla nie prowadziły osoby, które uczyły się jeździć tylko samochodem, bo przecież i to pojazd i to pojazd. ;)

leo1009 - Sro Lis 17, 2010 00:11

a wiec kategorie są w polsce dwie w tym przypadku osobna na 2oo a osobna na puszki...
to jak te smieszne driving licence... policja juz sie wycwanila i bardziej to wszystko weryfikuje;) zreszta brytjskie prawka nie powinny być dopuszczalne w pl ze wzgledu na samą latwosc zdawania w uk
hmm z doswiadczenia powiem Ci ze najwytrwalsi motocyklisci latają bez "mapy"
w razie zatrzymania koszt okolo 100zl ;P zreszta zaglebiajac sie w temat to dlaczego w angli nie mzona latac ciezarowką na prawko "B" skoro tez ma 4 kola... ;) ?

Zukowaty - Sro Lis 17, 2010 02:55

maciej napisał/a:
Yyy... Żuku, a dlaczego piszesz w liczbie mnogiej?
Wydaje mi się, że tylko kolega Mombrey nie wierzy w technikę i sądzi, że jak się pojeździło na rowerze, to jadąc "wolno" nic się nie stanie nawet na H-D 1200 ccm. ;)
_________________

Bo kłócicie się o pierd...oły. Robi się kolejny śmietnik, dajcie sobie po razie a potem idźcie na piffko... :roll:

maciej - Sro Lis 17, 2010 08:20

Zukowaty napisał/a:
Bo kłócicie się o pierd...oły. Robi się kolejny śmietnik,

Oj tam, oj tam. W końcu to zostało wydzielone do offtopic'u. ;)
Zukowaty napisał/a:
dajcie sobie po razie a potem idźcie na piffko... :roll:

No nie wiem, czy kolega Mombrey wybierze się na piwko z "idiotą".

mcteusz - Sro Lis 17, 2010 08:51

I ja się ponownie wtrącę:
witgut napisał/a:
Nie widzę więc problemu w tym by osoba która ma prawo jazdy kat B automatycznie otrzymywała A, bo egzamin nie wpływa tu na bezpieczeństwo.

Spróbuj dać motocykl komuś, kto ma prawo jazdy kategorii B i nigdy na motocyklu nie siedział. Usiądź z tyłu i powiedz: "Tu masz gaz, tu hamulec, tu się zmienia biegi... no to jedziemy".
Mombrey napisał/a:
JA uważam, że egzamin na Prawo Jazdy kat "A" (taki jak miał miejsce w moich czasach czyli "osemka z sygnalizacja rękami manewru skręcania i oglądaniem się) nic nie wnosi do bezpieczeństwa jazdy, nie poprawia umiejetności

Mombrey, wydaje mi się, że w Twoim przypadku taki egzamin nic nie wnosi, ale dlatego, że Ty już umiesz to robić. Umiesz, bo się kiedyś nauczyłeś- okupując to pewnymi incydentami ;) . Natomiast te właśnie podstawowe manewry świadczą o tym, że ktoś nie siedzi pierwszy ran na motocyklu, że wie co do czego służy i potrafi panować nad maszyną... Bo w kwestii tego, że osoba nigdy nie mająca styczności z motocyklem, nie powinna mieć uprawnień do jego prowadzenia, to się chyba zgadzasz?

Zukowaty - Czw Lis 18, 2010 11:31

mcteusz napisał/a:
Spróbuj dać motocykl komuś, kto ma prawo jazdy kategorii B i nigdy na motocyklu nie siedział. Usiądź z tyłu i powiedz: "Tu masz gaz, tu hamulec, tu się zmienia biegi... no to jedziemy".

Miszcz prostej z tego będzie :mrgreen:

maciej napisał/a:
No nie wiem, czy kolega Mombrey wybierze się na piwko z "idiotą".

Ja z tym "idiotą" chętnie znowu wypije :razz:

sobrus - Czw Lis 18, 2010 11:53

Bo tak serio to powinien być jeden egzamin z poruszania sie po drodze, zasad ruchu itd.
A potem licencja na rodzaj pojazdu. Motor, samochód, ciężarówka, autobus itd.
Posiadacze ro
Werów powinni zdawac przynajmniej ten pierwszy, jeżeli chcą jeździć ulicami.
Tylko u nas prawie nie ma ścieżek rowerowych a po chodnikach jeździć nie wolno. Więc to byłoby chore.

Ja jeździłem na motorynce ;) ale bardzo wątpie żebym bez szkolenia mógł pojechać motorem.
Za to skuterem pewnie tak, więc obecne przepisy mi odpowiadaja.

Poza tym że nikt bez egzaminu z zasad ruchu nie powinien ulicami sie poruszać.

Zukowaty - Pią Lis 19, 2010 00:31

sobrus napisał/a:
Ja jeździłem na motorynce ;) ale bardzo wątpie żebym bez szkolenia mógł pojechać motorem.
Za to skuterem pewnie tak, więc obecne przepisy mi odpowiadaja.


Masz rację. Ludzi nie przeraża 60 czy 80KM w motocyklu...dopiero jak się przejadą jakąś japonią to przecierają oczy i mówią że to dla samobójców. Pojechać każdy potrafi ale przejeździć sezon i przeżyć niestety nie każdemu się udaję.

maziciel - Pią Lis 19, 2010 11:30

Pierwsza zasada poprawnej jazdy na motocyklu brzmi: "Duzo gazu, ze sprzegla od razu!" :mrgreen:
Mombrey - Nie Lis 21, 2010 10:19

Miałem się już nie wypowiadać ale jeden z kolegów mnie przekonał, że jednak powinienem.
Nie potrafię wytłumaczyć koledze Maciej, że znakomicie rozumiem co to są kat A, B, C itd (nawet te A1 i A ) I nie wiem czemu trak trudno zrozumieć, że jak JUŻ MAM kat. B to powinienem dostać również A Tak jak powinno być zdaję na C mam uprawnienia do A, B i C. To jest moje zdanie!
A maciej caly czas przekręca
maciej napisał/a:
Czyli wg Ciebie powinno się pójść do urzędu i powinni dać A, bo powiedziałeś pani "ja chcę A"?


Tak dokładnie o to mi chodzi.

"Wymieniam prawko i powiedziałem pani "ja chcę A"?
Pani pyta, a ma pan "B" TAK
Ma pan ukończone 26 lat? TAK
Aha to w takim razie proszę za tydzień po dobiór."

A uważam tak i to jest moje zdanie, że przymusowe kursy i egzaminy nic nie wnoszą.
Czuje się słabo na motorze? Poproszę doświadczonego kolegę o pomoc. Mało? Wybieram się na kurs. Chcę bardzo dobrze jeździć motorem? Wybieram sobie kurs specjalistyczny na torze. A moje zdanie jest takie bo od czterech lat mieszkam w Irlandii Północnej (nie mylić z Republiką Irlandii przepisy podobne do UK ale trochę się różnią) i tu wygląda to zupełnie inaczej.
Robisz sobie fotke, idziesz do urzędu, że chcesz mieć prawko A i dostajesz tymczasowe. Motocykl 125 (jeszcze coś o mocy jest ale nie pamiętam) orar literka „L” i jedziesz. Możesz sobie wykupić kursy, szkolenia albo poprosić znajomego czy ojca jak to często bywa. Jak chcesz jeździć bez "L" i ograniczeń to przystępujesz do egzaminu (masz na to 10 lat) jak zdasz to jeszcze 2 lata jeździsz z literka „R” wyłącznie motocyklem o mocy do 25 kW i stosunkiem mocy do wagi 0,16 kW/kg i też pewne ograniczenia co do wieku chyba powyżej wieku 26 lat można jeździć wszystkim.

Kat „B” jest bardzo podobnie tylko, że z „L” musisz jeździć z drugą osobą mająca pełne uprawnienia. Na egzamin przyjeżdżasz swoim dowolnym autem.
Po zdaniu egzaminu na „B” po 26 roku życia możesz mieć „A”

Do czego zmierzam? Tu jest bardzo mało wypadków!!! Proszę kolegi maciej.
Ubolewam , jak dużo ginie ludzi na drogach w Polsce i nikt z tym nic nie robi bo komuś wygodniej robić kursy za kasę które uczą jak szybciej wejść w zakręt zamiast szukać innych rozwiązań.
maciej w innym poście posałeś o postawie obywatelskiej. Może właśnie to jest wyjście. !@!$#ć niedoszłych zabójców. Wprowadzić zakaz dożywotniego prowadzenia pojazdów za chore wybryki.
Na tym forum czytałem jak jeden z forumowiczów został "złapany na suszarce" 156 km/h w terenie zabudowanym, czyli na liczniku miał jeszcze więcej. (bez komentarza to zostawie)
W Polsce nie są problemem kursy czy egzaminy ale idioci na drogach, bez wyobraźni.
Na pierwszym miejscu powiiny być wymagane badania od psychologa (Właściwie to od psychiatry by się przydały)
Czasem słychać:
Ja ja ale jechałeś He,He.
Nooo
a ile?
Nooo 230 przez wioske
He,He fajne
Nooo a tego gościa co aż do rowu wjechał widziałeś?
Hehe fajnie, widzalem aż sie przewrócił He,He

A Ty maciej mi tu o przeciwskręcie pier….

[ Dodano: Nie Lis 21, 2010 09:19 ]
maciej napisał/a:
Mombrey napisał/a:
]Tu dużo ludzi jeżdzi właśnie Harley-Davidson z prędkościa max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystują tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze.

Tia... I nigdy nie zdarzy im się pieszy, czy zwierze, które wtargnie na drogę albo zamyślony kierowca auta, który zmieni pas nie patrząc w lusterko...

A co do przeciwskrętu to wsiądź na motor i sprawdz czy przy 20 km/h dasz rade ;-)

maciej napisał/a:
A najśmieszniejsze jest to, że im cięższy motocykl, tym przeciwskręt i jego świadome użycie jest ważniejszy (bo jeśli dajesz radę z motocyklem o wadze Harley'a, to pewnie stosujesz przeciwskręt nieświadomie, ale nie wszyscy mają taki talent).


Może Płock jest taki udalentowany bo moi wszyscy koledzy z którymi jeździłem stosowali przeciwskręt a tylko część z nich wiedziała, że tak to sie fachowo nazywa.
A najciekawsze, że wszyscy żyją. Tylko jeden z nas odszedł ale miał raka :-(

maciej - Nie Lis 21, 2010 12:06

Mombrey napisał/a:
A maciej caly czas przekręca

Wybacz, ale to Ty odpisujesz uparcie, a nie odpowiadasz na jedno moje pytanie, za to odpowiadasz cały czas na inne, które Ci przychodzą do głowy - widać nie widzisz logicznej ciągłości, która w dyskusji jest "dość" istotna.

Przeczytaj moje posty w CAŁOŚCI, a potem odpisuj, bo tylko potwierdzasz, że odpisujesz na to, co sobie dośpiewałeś do początków moich wypowiedzi.

Jeśli przeczytasz całość to wyczytasz TEN akapit z PIERWSZEJ STRONY to, może dotrze do Ciebie o co pytałem:
maciej napisał/a:
maciej napisał/a:
A poza tym nie odpowiedziałeś na drugie pytanie - to po co w ogóle rozgraniczenie na kategorię A i B?

Chodzi mi o to, że skoro piszesz, o swojej mamie, a jednocześnie piszesz, że egzamin na kategorię A jest niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy, to ja nie rozumiem Twojego przesłania.

Bo z Twoich wypowiedzi zrozumiałem, że uważasz, że jak ktoś ma B, to powinien mieć automatycznie A, ale jeśli ktoś ma A, to niekoniecznie powinien mieć B, ale jednocześnie napisałeś, że "jakieś egzaminy są niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy", więc uważasz, że egzamin na kategorię A jest "wyciąganiem pieniędzy" przez co rozumiem, że jest niepotrzebny.

Czy dobrze zrozumiałem?

Więc zrozum wreszcie, że od tamtego posta Z PIERWSZE STRONY PYTAM:
Mombrey napisał/a:
maciej napisał/a:
I może sprecyzuję pytanie 3:
maciej napisał/a:
A poza tym nie odpowiedziałeś na drugie pytanie - to po co w ogóle rozgraniczenie na kategorię A i B?
Bo są ludzie którzy chcą mieć tylko "A"

A potem było:
maciej napisał/a:
Mombrey napisał/a:
Bo są ludzie którzy chcą mieć tylko "A"

Ale skoro wg Ciebie nie ma być egzaminu, bo to "wyciąganie pieniędzy", to po co w ogóle taka kategoria?

Czyli wg Ciebie powinno się pójść do urzędu i powinni dać A, bo powiedziałeś pani "ja chcę A"?

Wybacz, ale skoro nie zrozumiałeś, że jak odpowiadam cytując i pod cytatem daje pytanie to takie pytanie jest BEZPOŚREDNIM NAWIĄZANIEM do cytatu, to dyskusja z Tobą jest bez sensu, bo nie rozumiesz podstaw użytkowania forum (wydaje mi się, że we wspomnianej przez Ciebie dyskusji o autostradach miałeś podobny problem).

Zrozum, że pytanie "Czyli wg Ciebie powinno się pójść do urzędu i powinni dać A, bo powiedziałeś pani "ja chcę A"?" odnosiło się do Twojej wypowiedzi "Bo są ludzie którzy chcą mieć tylko "A"" - PYTAŁEM O TRYB "NADAWANIA" KATEGORII A TYM, KTÓRZY NIE MAJĄ B, czy żadnej innej kategorii Prawa Jazdy, "a chcą A", ale widzę, że tego NIE ZROZUMIAŁEŚ, skoro teraz piszesz:
Mombrey napisał/a:
maciej napisał/a:
Czyli wg Ciebie powinno się pójść do urzędu i powinni dać A, bo powiedziałeś pani "ja chcę A"?

Tak dokładnie o to mi chodzi.

"Wymieniam prawko i powiedziałem pani "ja chcę A"?
Pani pyta, a ma pan "B" TAK
Ma pan ukończone 26 lat? TAK
Aha to w takim razie proszę za tydzień po dobiór."

Bo wg Ciebie to ja wszystko przekręcam, a Ty "TYLKO" nie rozumiesz po co jest cytowanie na forum i nie zauważasz, że na PIERWSZEJ STRONIE napisałem, że rozumiem o co Ci chodzi, odpisałem, że się z tym nie zgadzam i napisałem dlaczego, a od tego czasu tylko, na różne sposoby, tak, żebyś zrozumiał, zdaję pytanie, dotyczące INNEJ CZĘŚCI Twoich poglądów, która jest dla mnie totalnie niejasna, a raczej SPRZECZNA, a to pytanie można streścić: czy uważasz, że osoby nie mającej kategorii B (bo to Ty napisałeś "Bo są ludzie którzy chcą mieć tylko "A"") mogą dostać "A" na postawie "oświadczenia"?

Lub sprecyzuję jeszcze bardziej, żeby nie zostawić Ci pola do KOLEJNEGO PRZEKRĘCENIA, bo pewnie zaraz byś znów zaczną się odwoływać np. do kategorii C, jak to już wcześniej było:

Czy osoby nie posiadające ŻADNEJ kategorii prawa jazdy, ale należące do "ludzi, którzy chcą mieć tylko A" powinny pójść do urzędu i powinni dać A, bo taka osoba powiedziała pani "ja chcę A"?

Pytam, i CAŁY CZAS pytałem, o to, czy, w świetle Twojej teorii o dawaniu prawa jazdy A, gdy ma się B, bo Ty przytoczyłeś tylko historyjkę o swojej mamie, która jednak nie odpowiada w żaden sposób na pytanie, czy uważasz, że powinien być egzamin "na samo A"?

I nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie - czy wg Ciebie jak ktoś ma "A" i 26 lat, nie powinien dostawać B?

Przecież to logiczne, że skoro ktoś mając B i 26 lat ma dostać "z automatu" A, to mając A i 26 lat B też powinno być automatyczne, czyż nie?


Wybacz, ale logika, tak jak i umiejętność kulturalnej dyskusji, bez nazywania idiotą osoby, która się z Tobą nie zgadza i zadaje Ci logiczne pytania, których nie rozumiem/udajesz, że nie rozumiesz/na które nie umiesz dać spójnej odpowiedzi, nie należy do Twoich mocnych stron.

PS. Zauważyłem, że zmieniłeś podpis - czyżby po to, żeby trudniej było zrozumieć jak nazwałeś mnie idiotą?

PPS. Co do całej reszty Twojego "wykładu" nt. różnic między UK/IRL, a Polską, to oczywiście masz rację, zresztą pewnie też nie zauważyłeś jak na PIERWSZEJ STRONIE napisałem:
maciej napisał/a:
I abstrahuję od tego, że akurat w Polsce te egzaminy są źle wymyślone i prowadzone i zgadzam się, że uzależnienie ubezpieczeń (Irlandia), ale także licencji instruktorskich (Niemcy) od przewinień na drodze to świetne pomysły, bo nie tego dotyczy ta dyskusja.

I to samo uważam o całym systemie, ale to niestety jakieś 30-40 lat zmian, bo, żeby osiągnąć ten poziom, o którym piszesz, to edukację trzeba zaczynać od przedszkola, a u nas z pokolenia na pokolenie utrwalane są złe nawyki.
A jak pewnie zauważyłeś, nie uważam telefonu na policję za "podpierdalanie", a właśnie za postawę obywatelską.

PPPS. Temat przeciwskrętu zamknę uwagą: od kiedy na "niemieckiej autostradzie" jeździsz 20 km/h.

Mombrey - Nie Lis 21, 2010 13:57

maciej napisał/a:
PPPS. Temat przeciwskrętu zamknę uwagą: od kiedy na "niemieckiej autostradzie" jeździsz 20 km/h.

I właśnie z powodu takich "perełek" nie mam zamiaru z Tobą dyskutować.

P.S. celowo nie napisałem "nie chce mi się gadać", żebyś znowu nie doszukiwał się ironii w związku z moim podpisem (który dopiero co zmieniłem).

maciej - Nie Lis 21, 2010 19:03

Mombrey napisał/a:
I właśnie z powodu takich "perełek" nie mam zamiaru z Tobą dyskutować.

Bo znów wykazałem, dziurę/sprzeczność w Twoich poglądach?

Przecież to Ty napisałeś:
Mombrey napisał/a:
maciej, nie wiem co to jest przeciwskręt ale uważam, ze nie jest mi to potrzebne. Jak bym był małolatem i chciał szpanować na "ścigaczu" to pewnie było mi się to przydało. Tu dużo ludzi jeździ właśnie Harley-Davidson z prędkością max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystują tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze.

Potem:
Mombrey napisał/a:
maciej napisał/a:
czy nie sądzisz, że:
- znalezienie "prosta bezpieczna droga" gdzie można "tylko czasami wykorzystać większą moc" jest złudą i zawsze może pojawić się pieszy/plama oleju/zwierze?

Autostrady w Niemczech

Ja rozumiem, że piszesz, że jednak posiadacze H-D wykorzystują ich większą moc np. na autostradach w Niemczech, więc jednak przydałaby im się wiedza o tym co to przeciwskręt (bo przecież szybko to jeżdżą "małolaty na ścigaczach", a im by się wiedza co to jest przeciwskręt przydała), a teraz znów wracasz do jazdy 20 km/h - wyciągasz cytat z przed 32 postów i zarzucasz mi "perełki" !! :rotfl:

No już nie zaniżałbyś poziomu aż tak, ale w sumie, skoro pokazałem jak nielogicznie wyrażasz swoje poglądy, to już chyba całkiem sobie odpuściłeś tak trudne zagadnienie, jak ciągłość wypowiedzi i jej logika.

Ciekawe dlaczego Ty nagle po 32 postach wyciągasz "perełkę" i piszesz:
Mombrey napisał/a:
maciej napisał/a:
Mombrey napisał/a:
Tu dużo ludzi jeździ właśnie Harley-Davidson z prędkością max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystują tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze.

Tia... I nigdy nie zdarzy im się pieszy, czy zwierze, które wtargnie na drogę albo zamyślony kierowca auta, który zmieni pas nie patrząc w lusterko...

A co do przeciwskrętu to wsiądź na motor i sprawdź czy przy 20 km/h dasz rade ;-)

To chyba jakieś olśnienie Cię ogarnęło, że tak się nie da i możesz mi wsadzić szpilę. :D :hahaha:

Ale hmm... Musiałbym się przymierzyć do motocykla, bo raczej nie patrzę w takich sytuacjach na licznik... Hmm... Wydaje mi się, że przy 20 km/h przeciwskręt działa jak najbardziej... Ale zapewniam Cię - na wiosnę sprawdzę i napiszę tutaj. :ok: :D

Tylko najśmieszniejsze w Twojej "szpili" jest to, że zupełnie nie zauważyłeś (lub bardzo nie chciałeś zauważyć), że przeciwskręt był pierwszym z brzegu przykładem JEDNEJ Z WIELU UMIEJĘTNOŚCI, które, moim zdaniem, warto nabyć na kursie, zanim wyjedzie się na ulicę:
maciej napisał/a:
Szczególnie, że nie dawno zrobiłem kat. A i, jeśli kurs jest dobrze prowadzony, a wybrałem taki, który był, to uczy bardzo dużo jeśli chodzi o technikę jazdy i zmienia sposób patrzenia na jednoślad.

Proste pytanie - czy wiesz co to jest przeciwskręt?

I jak widać przykład prostego pytania był trafiony, ale takich umiejętności, które warto nabyć na błędach innych, a nie własnych jest znacznie więcej - mogę zadawać kolejne pytanie z tej serii i może być ich całkiem sporo.

Mam nadzieję, że wreszcie do Ciebie dotrze, że przeciwskręt był tylko przykładem tego czego na takim kursie można się nauczyć, żeby nie nadużywać, jak Ty, swojego szczęścia, i szczęścia tych, którzy mogą stanąć na drodze Ciebie i Twojego motoru, gdy Ty "uczysz się" szorując 30m ciałem po asfalcie, a przecież motocykl nie zatrzymuje się w miejscu, a masę ma 150-300 kg, więc jak kogoś trafi, to poważne obrażenia są prawie pewne.

Chcesz kolejne przykładowe pytanie? Proszę:
Który hamulec jest skuteczniejszy?
Którego używasz w jakich warunkach?

Zahamować przecież czasem musisz zarówno przy 20 km/h lansując się wzdłuż chodnika w Irlandii, jak i na autostradzie w Niemczech, jak i w Polsce.

No chyba, że lans na H-D zwalnia również z hamowania. ;)))

Oczywiście, napiszesz, że dowiedziałeś się tego "doświadczalnie", ale odpowiedz szczerze przed sobą, bo na Twoją szczerą odpowiedź na forum absolutnie nie liczę - czy uważasz, że "sprawdzanie doświadczalne" drogi hamowania na motocyklu na drodze publicznej jest najlepszą metodą nauki, czy może lepiej usłyszeć najpierw teorię, a potem mieć możliwość przećwiczenia tego samemu, na zamkniętym, zabezpieczonym placu?

Mombrey napisał/a:
Może Płock jest taki udalentowany bo moi wszyscy koledzy z którymi jeździłem stosowali przeciwskręt a tylko część z nich wiedziała, że tak to sie fachowo nazywa.
A najciekawsze, że wszyscy żyją. Tylko jeden z nas odszedł ale miał raka :-(

No ale w Płocku, wszyscy próbują na ulicy i żyją...

Czy nie przyszło Ci do głowy to co już napisałem:
maciej napisał/a:
Oczywiście, wiem już, że masz talent i jako samouk dajesz radę, do tego masz cholernie dużo szczęścia, bo "jadąc ciałem 20 czy 30 metrów po asfalcie" nie trafiłeś nigdy w drzewo lub inny pojazd, ale czy nie sądzisz, że:
- nie każdy urodził się w czasach, gdy natężenie ruchu było mniejsze?
- lepiej, żeby ludzie nie nabywali umiejętności na ulicach, a raczej na zamkniętych placach, w czasie kursów, pod okiem instruktorów?
- nie najlepszą metodą nauki w ogóle, a szczególnie przy obecnym natężeniu ruchu, jest "jechać ciałem 20 czy 30 metrów po asfalcie"?
- ktoś inny może mieć mniej szczęścia niż Ty w nietrafieniu w drzewo/pojazd po "jeździe ciałem 20 czy 30 metrów po asfalcie"?

- obecnie dostępność szybszych i cięższych motocykli jest większa, więc ludzie powinni więcej umieć?
- nawet rozsądek i wolna jazda nie wystarczają, gdy z przeciwka pojawia się ktoś nieobliczalny?


Bo w Płocku też nie wszyscy żyją:
http://www.policja.plocki...rticle&sid=1413
Pewnie w porę nie przeszlifował ciałem 30m asfaltu i nie wiedział co to przeciwskręt (bo opis wypadku dokładnie na brak tej wiedzy wskazuje)...

No i tego:
http://www.policja.plocki...rticle&sid=1509
Pewnie nikt go nie uczył na co zwracać uwagę na skrzyżowaniu, jak hamować i jak robić uniki i że zawsze może zdarzyć się na drodze ktoś nieobliczalny...

Nasz "dyskusja", choć nieco się mylisz, bo, moim zdaniem, to nie była z Twojej strony dyskusja, a monolog, jest o tyle absurdalna, że:
- ja odwołuję się do NASZYCH POLSKICH REALIÓW ostatnich 2 lat,
- Ty rozpisujesz się NA ZMIANĘ o "Twoich czasach" (inne natężenie ruchu, moce, prędkości, pojazdy) i o Irlandii Północnej - kraju o zupełnie innym podejściu do życia i kulturze motoryzacyjnej, i w ogóle o inne kulturze

Nie wiem, jak jest obecnie w Irlandii Północnej, ale w UK, okolicach Londynu, we Francji (Paryż), czy Hiszpanii (Madryt) nie widziałem takiego "pędu" i tempa "pogoni za pieniędzmi", jaka jest obecnie w Polsce, a to, moim zdaniem, w ten czy inny sposób przekłada się również na tempo poruszania się po drogach.


Ale podsumowując - nie dziwię się, że nie masz zamiaru kontynuować - na Twoim miejscu, to już dawno bym nie podbijał tak skutecznie tematu, który pokazał Twoją "kulturę" i umiejętność "kulturalnej dyskusji" w całej okazałości, gdy zabrakło argumentów i sam zgubiłeś się w swoich poglądach, to nazwałeś tego, kto się z Tobą nie zgadzał idiotą.

Ale może jednak napiszesz, czy wg Ciebie ci, którzy chcą "tylko kat. A" powinni zdawać egzamin, czy zgłaszać się do urzędu dostawać, bo egzamin to "wyciąganie pieniędzy"?

Bo to pytanie nieustannie umyka tokowi Twojego monologu. :hahaha:

maziciel - Nie Lis 21, 2010 21:31

Chlopaki nie kloccie sie, bo to nie ma sensu. Maciek i tak ma racje - podzielam Jego zdanie jako posiadacz prawa jazdy kategorii A i B, motocyklista i wielki milosnik jednosladow.

Pozdrawiam,
Mateusz

witgut - Nie Lis 21, 2010 21:38

maziciel, ale tu nikt się nie kłóci :) .
Maciej po prostu bardzo lubi dyskutować.
Ja natomiast jako kierowca po kursach i egzaminach (kat A i B) uważam, że to Mombrey ma 100% rację :) .

maciej - Pon Lis 22, 2010 11:53

witgut napisał/a:
Ja natomiast jako kierowca po kursach i egzaminach (kat A i B)

Jakaś licytacja?

Ja mam A, B i B+E, w tym A i B+E zrobione w ostatnich 2 latach, na wybranych kursach, które dowodzą, że da się zrobić naprawdę dobry kurs w cenie każdego innego. :D

A tak swoją drogą, to coś jeszcze przyszło mi do głowy.

Kolega Mombrey powołuje się na rozwiązania irlandzkie i brytyjskie, a gdy miał wskazać, wg niego, "prostą bezpieczną drogę", to wskazał "autostrady w Niemczech", a nie drogi Irlandii, czy Wielkiej Brytanii.
Nie sądzę, żeby irlandzki posiadacz H-D jechał do aż Niemiec, żeby "tylko czasami wykorzystać ich większą moc".
Ale najbardziej zaciekawiło mnie, że kolega Mombrey wychwalając rozwiązania irlandzkie, brak egzaminu na kategorię A, możliwość samodzielnej (pod okiem kogokolwiek z prawem jazdy) nauki i zdania eksternistycznie egzaminu praktycznego, gdy miał wskazać naprawdę, jego zdaniem, bezpieczne drogi, wskazał NIEMIECKIE?

A nie wiem, czy nie wie, czy nie zauważa, ale w Niemczech są bardzo restrykcyjne testy psychologiczne, najdłuższe kursy w Europie i równie skomplikowany system kategorii prawa jazdy, niż w Polsce, a np. w przypadku wałkowanych tu jednośladów są to kategorie A, A1 i A2, więc jest ich więcej niż w PL...
witgut napisał/a:
uważam, że to Mombrey ma 100% rację :) .

Czyli uważasz, że 18-latek może wsiąść do auta pod opieką kolegi 21-latka i jeździć normalnie po drodze publicznej "żeby się nauczyć"?

No, bo jeśli kolega Mombrey dobrze opisał system panujący w jego drugiej ojczyźnie, to tak właśnie jest.

I nie chodzi mi tu o zdolności motoryczne, koordynację ruchową, czy inteligencję przedstawicieli obu nacji, ale o podstawową edukację komunikacyjną, która z tego co wiem w UK zaczyna się od przedszkola, a w Polsce nie istnieje.

Ale to moje zdanie i zgadzam się z pomysłem, żeby teoria i test z wiedzy był jeden, a potem sprawdziany z umiejętności użycia danej klasy pojazdów.

Mombrey - Pon Lis 22, 2010 12:30

maciej napisał/a:

Kolega Mombrey powołuje się na rozwiązania irlandzkie i brytyjskie, a gdy miał wskazać, wg niego, "prostą bezpieczną drogę", to wskazał "autostrady w Niemczech", a nie drogi Irlandii, czy Wielkiej Brytanii.
Nie sądzę, żeby irlandzki posiadacz H-D jechał do aż Niemiec, żeby "tylko czasami wykorzystać ich większą moc".
Ale najbardziej zaciekawiło mnie, że kolega Mombrey wychwalając rozwiązania irlandzkie, brak egzaminu na kategorię A, możliwość samodzielnej (pod okiem kogokolwiek z prawem jazdy) nauki i zdania eksternistycznie egzaminu praktycznego, gdy miał wskazać naprawdę, jego zdaniem, bezpieczne drogi, wskazał NIEMIECKIE?

Bo kolega Mombrej juz poznał "lubiącego dyskutować" kolegę maciej'a i dał za przykład najbezpieczniejsze drogi na świecie. Wszyscy tak uważają, nawet Amerykanie przekonani, że najlepsze autostrady sa w USA to po przejechaniu sie niemieckimi przyznają, że jednak niemieckie są dużo lepsze.
Wszysy opróc kogo??? Oczywiście - kolegi maciej'a
maciej napisał/a:

I znów kontrprzykład (wiem, że nie doczekam się tego z Twojej strony, ale nie lubię być gołosłowny) - skoro niemieckie autostrady są wg Ciebie takie wspaniałe, że nie umiejąc porządnie jeździć na motocyklu można sobie pozwolić na "wykorzystanie ich większej mocy", to dlaczego widziałem w Niemczech kilka wypadków, a nie dalej jak półtora miesiąca temu zginęło tam 13 Polaków?

no comments

maniaq - Pon Lis 22, 2010 12:35

zajrzalem tutaj i chyba nie potrzebnie O_o

Ale zaciekawilo mnie stwierdzenie, ze amerykanie uwazaja, ze niemcy maja bezpieczniejsze drogi O_O

Pojezdzilem nieco po niemieckich drogach, pewnie wiecej po Amerykanskich nawet i jakos nie wiem skad takie wnioski >?

Mombrey - Pon Lis 22, 2010 12:49

maciej napisał/a:
witgut napisał/a:
uważam, że to Mombrey ma 100% rację :) .

Czyli uważasz, że 18-latek może wsiąść do auta pod opieką kolegi 21-latka i jeździć normalnie po drodze publicznej "żeby się nauczyć"?

No, bo jeśli kolega Mombrey dobrze opisał system panujący w jego drugiej ojczyźnie, to tak właśnie jest.

Po pierwsze to nie jest moje druga ojczyzna ale bardzo żałuję, że w Polsce nie ma pewnych zachowań które tu są normalnością.
Po drugie to teoretycznie może tak być, (nie wiem czy wiek nie musi być wyższy) tylko jak bys uważniej przeczytał moje posty (mi to cały czas zarzucasz) to bys wyklakulował, że nie starczyło by im kasy na ubezpieczenie ;-) A żeby sobie jeździć z "L" to musi być "dopisany" do danego auta. Pojazd 1100 ccm kierowcy 18+21 lat hmmm jakies 4,5 tys Funtów na rok.

[ Dodano: Pon Lis 22, 2010 11:49 ]
maniaq napisał/a:
zajrzalem tutaj i chyba nie potrzebnie O_o

Ale zaciekawilo mnie stwierdzenie, ze amerykanie uwazaja, ze niemcy maja bezpieczniejsze drogi O_O

Pojezdzilem nieco po niemieckich drogach, pewnie wiecej po Amerykanskich nawet i jakos nie wiem skad takie wnioski >?

Mój kolega tak twierdzi. Od 35 lat mieszka w USA i do Europy przyjeżdza na wycieczki.
Tu jest też kogoś opinia.

maniaq - Pon Lis 22, 2010 13:04

Z calym szacunkiem, opinie kolegow, nie sa wyrocznia i obiektywnym wyznacznikiem. Artykul, ktory przywolujesz odnosci sie do Autobahnow, ktore sa po malu tez ograniczane, w imie ekologii, bezpieczenstwa, coraz czesciej ogranicza sie nawet w niemczech predkosci do np. 130km/h. Ostatnio porwadzilem na ten temat dyskusje ze znajomym Niemcem - mieszka na stale w Berlinie.

Roznice polegaja n atym, ze autobahn z zlozenia nie ma ograniczen predkosci, wiec i konstrukcja wymaga innych zabezpieczen. Autor pisze o tym. W USA , panstwie policyjnym, nikt nawet nie zaproponuje zniesienia limitu predkosci, mimo, ze mieliby gdzie, bo drogi maja nie gorsze ;)

Chodzi bardziej o polityke panstw.

maciej - Pon Lis 22, 2010 13:11

Cytat:
Wszysy opróc kogo??? Oczywiście - kolegi maciej'a

Cytat:
no comments

Cóż za doskonały przykład matactwa i krętactwa.

Czy może tak malowniczo nazwanej przez Ciebie "perełki". :rotfl:

Kolego, jeśli nie potrafisz przyznać się do błędu, nieumiejętności jasnego wyrażania swoich myśli po polsku, a do tego jedyną metodą jest wycinanie kawałków cytatów i nimi manipulowanie, to może nie powinieneś próbować uczestniczyć w takich dyskusjach?

Gdzie wg Ciebie napisałem, że niemieckie autostrady nie są najlepsze?

Osobiście, uważam, że są i może tylko austriackie mogą się z nimi równać, ale nie zmienia faktu, że tam też zdarzają się wypadki i potrzebne są umiejętności, żeby poruszać się bezpiecznie.

Zacytuję całość wypowiedzi, żeby zdemaskować, jak wycinasz kawałki cytatów, żeby spróbować mnie ośmieszyć.

Odniosłem się tylko do Twoich słów, że:
maciej napisał/a:
Mombrey napisał/a:
maciej napisał/a:
czy nie sądzisz, że:
- znalezienie "prosta bezpieczna droga" gdzie można "tylko czasami wykorzystać większą moc" jest złudą i zawsze może pojawić się pieszy/plama oleju/zwierze?

Autostrady w Niemczech

No i znów bzdury piszesz - czy tam nie masz szans na zwierze (płoty nie zawsze są szczelne), pieszego (np. wymieniającego koło), plamę oleju (po niemieckich autostradach nie jeżdżą tylko niemieckie auta, ale też polskie i rumuńskie) lub błąd ludzki (takie popełniają nawet niemieccy policjanci - patrz wypadek polskiego autokaru sprzed półtora miesiąca)?

Szanse są mniejsze, ale są, więc Twoja odpowiedź jest nie trafiona, bo to dalej "złuda", że taka droga jest całkowicie bezpieczna.

I znów kontrprzykład (wiem, że nie doczekam się tego z Twojej strony, ale nie lubię być gołosłowny) - skoro niemieckie autostrady są wg Ciebie takie wspaniałe, że nie umiejąc porządnie jeździć na motocyklu można sobie pozwolić na "wykorzystanie ich większej mocy", to dlaczego widziałem w Niemczech kilka wypadków, a nie dalej jak półtora miesiąca temu zginęło tam 13 Polaków?

Wybacz, ale tam też, tak jak wszędzie potrzebna jest technika i umiejętności.

Jak dla mnie w twierdziłeś w tym zdaniu, że na autostradach w Niemczech niemożliwe jest pojawienie się pieszego/plamy oleju/zwierzęcia, i że są tak bezpieczne, że nawet motocyklista nie posiadający podstawowych umiejętności (bo o tym wcześniej dyskutowaliśmy) może "wykorzystać większą moc".

No i rozkoszne jest już to, że skupiłeś się na części dotyczącej wypadku, a nie najistotniejszą część tej wypowiedzi, w której odnosiłem się do Twoich wcześniejszych, śmiesznych dla mnie, twierdzeń - ta pogrubiona część:
maciej napisał/a:
skoro niemieckie autostrady są wg Ciebie takie wspaniałe, że nie umiejąc porządnie jeździć na motocyklu można sobie pozwolić na "wykorzystanie ich większej mocy", to dlaczego widziałem w Niemczech kilka wypadków, a nie dalej jak półtora miesiąca temu zginęło tam 13 Polaków?


Podałem po prostu przykład wypadku pokazujący, że nawet tam (na niemieckiej autostradzie)
Cytat:
"prosta bezpieczna droga" gdzie można "tylko czasami wykorzystać większą moc" jest złudą


Zastanawiam się tylko, czy po prostu nie posiadasz umiejętności zrozumienia nawet napisanych przez siebie słów, ani tym bardziej moich dłuższych niż jedno zdanie, wypowiedzi, szczególnie takich, w których odnoszę się do cytatów z Twoich wypowiedzi, czy tak głęboko zabrnąłeś w przekonanie o swoich racjach, że nawet nie czytasz moich postów, a jedynie wybierasz to, co może Ci pasować do "dokopania mi", co też niezbyt Ci, jak widać wychodzi, a może po prostu, jak już kilku kolegów na tym forum, nie umiesz przyznać, że od początku rozumiem Twoje zdanie, tylko się z nim nie zgadzam, widzę w nim niespójności i pytam, żeby to wyjaśnić, a tylko Twoja męska duma nie pozwala Ci napisać "ok, trochę się zagalopowałem"...

Niestety, skoro co kilka postów potrafisz zaprzeczyć sam sobie, a jednocześnie sugerować sens moich wypowiedzi, takim, jakim go sobie wyimaginowałeś, a nie takim, jakim on jest, to, jak już napisałem - dajesz tylko dowód swojemu brakowi podstawowej umiejętności rozumienia sensu dyskusji i umiejętności jej prowadzenia na przyzwoitym poziomie.

Fascynuje mnie tylko Twój upór w ciągłym podbijaniu tego wątku, po tym jak dałeś popis swojej kultury osobistej nazywając mnie w dyskusji idiotą i próbując sprowokować, co Ci się nie udało.

Ale jak lubisz reklamować poziom swojej kultury - cóż Twoja sprawa, mnie już tylko nudzą Twoje próby wyciągnięcia z FRAGMENTÓW moich słów nowego, mi nieznanego, sensu. :hahaha:
Mombrey napisał/a:
Po drugie to teoretycznie może tak być, (nie wiem czy wiek nie musi być wyższy) tylko jak bys uważniej przeczytał moje posty (mi to cały czas zarzucasz) to bys wyklakulował, że nie starczyło by im kasy na ubezpieczenie ;-) A żeby sobie jeździć z "L" to musi być "dopisany" do danego auta. Pojazd 1100 ccm kierowcy 18+21 lat hmmm jakies 4,5 tys Funtów na rok.

Doskonały argument, ale co ma ilość kasy do rzeczy?

Jest to możliwe wg prawa?

Jest.

Zaglądasz każdemu 21-latkowi do portfela?

Dziękuję.

Ciągle ciekawią mnie dwie rzeczy, które ciągle, tak rozkosznie "przeoczasz":
Cytat:
Czy osoby nie posiadające ŻADNEJ kategorii prawa jazdy, ale należące do "ludzi, którzy chcą mieć tylko A" powinny pójść do urzędu i powinni dać A, bo taka osoba powiedziała pani "ja chcę A"?

Cytat:
czy wg Ciebie jak ktoś ma "A" i 26 lat, nie powinien dostawać B?

Cytat:
zaciekawiło mnie, że kolega Mombrey wychwalając rozwiązania irlandzkie, brak egzaminu na kategorię A, możliwość samodzielnej (pod okiem kogokolwiek z prawem jazdy) nauki i zdania eksternistycznie egzaminu praktycznego, gdy miał wskazać naprawdę, jego zdaniem, bezpieczne drogi, wskazał NIEMIECKIE?

Mombrey - Pon Lis 22, 2010 13:50

maniaq napisał/a:
Z calym szacunkiem, opinie kolegow, nie sa wyrocznia i obiektywnym wyznacznikiem. Artykul, ktory przywolujesz odnosci sie do Autobahnow, ktore sa po malu tez ograniczane, w imie ekologii, bezpieczenstwa, coraz czesciej ogranicza sie nawet w niemczech predkosci do np. 130km/h. Ostatnio porwadzilem na ten temat dyskusje ze znajomym Niemcem - mieszka na stale w Berlinie.

Roznice polegaja n atym, ze autobahn z zlozenia nie ma ograniczen predkosci, wiec i konstrukcja wymaga innych zabezpieczen. Autor pisze o tym. W USA , panstwie policyjnym, nikt nawet nie zaproponuje zniesienia limitu predkosci, mimo, ze mieliby gdzie, bo drogi maja nie gorsze ;)

Chodzi bardziej o polityke panstw.

Chyba Tobie wydaje sie, że Autobahn i Autostrada to są dwie różne sprawy? jest to, to samo co Highway czy Motorway.


Co do postu macieja sie już nie wypowiem bo uważam że już celowo robi z siebie i...... Zreszta, uderzysz w stół a nożyce same sie odezwą.
Jak masz uprawnienia na 10KV to robisz sobie oddzielne na 1 KV?
No to według Twojego rozumowania maciej jak masz uprawnienia na 1KV to automatycznie masz na 10kV?

Pozdro dla wszystkich co z igły robią widły. Teraz juz wiem, czemu w kraju prostych pasterzy jest lepiej niż w Polsce.
Przykre :-(

maciej - Pon Lis 22, 2010 14:12

Mombrey napisał/a:
Co do postu macieja sie już nie wypowiem bo uważam że już celowo robi z siebie i...... Zreszta, uderzysz w stół a nożyce same sie odezwą.

Nie. To Ty już pokazałeś kim jesteś i jak "dyskutujesz", i wystarczy.
Mombrey napisał/a:
Jak masz uprawnienia na 10KV to robisz sobie oddzielne na 1 KV?

Przecież napisałem:
Cytat:
Wskazywany przez Ciebie przykład marthinez'a z kategorią C i B ma się nijak do naszej dyskusji, bo między ciężarówką, a osobówką nie ma różnicy w obsłudze podstawowych urządzeń służących do prowadzenia pojazdu (jest drugorzędna - czasem retarder, ale nie zawsze, czasem są półbiegi, ale nie zawsze...)

Ale widać tego też nie zauważyłeś, że aż zacytuję:
Mombrey napisał/a:
Przykre :-(


Mombrey napisał/a:
No to według Twojego rozumowania maciej jak masz uprawnienia na 1KV to automatycznie masz na 10kV?

A skąd żeś tym razem doszedł do takich wniosków na temat czegoś co nazywasz "moim tokiem rozumowania"? :rotfl:

Czyżby to była ukryta odpowiedź na pytanie:
Cytat:
czy wg Ciebie jak ktoś ma "A" i 26 lat, nie powinien dostawać B?

No wreszcie Ci się udało coś na temat napisać i odpowiedzieć, choć nie wprost, bo wtedy mógłbym wprost pokazać jak fajnie sam sobie przeczysz.

Czyżbyś wstydził się swoich poglądów lub nie umiał ich wprost po polsku wyrazić, że ciągle sypiesz przypowiastkami, a to o Twojej mamie, a to o "elektryczności"?

Mam ciągle wrażenie, że bawisz się dokładnie tak, jak kilka innych osób - nie napiszesz nic wprost, żebyś potem mógł stwierdzić, że "wcale nie to miałeś na myśli".

No, bo rozumiem, że Twoje "elektryczne" porównania sprowadzają się do tego, że jak ktoś ma A, to nie powinien dostać B.

Ale skoro TAK CIĘŻKO CI ZROZUMIEĆ moje słowa, to napiszę jeszcze raz, już straciłem rachubę który - postaram się tak prosto, żebyś już nic nie musiał myśleć, tylko wystarczyło, żebyś przeczytał:

Egzamin teoretyczny powinien być zdawany przy pierwszej próbie - nie ważne, o której kategorii mówimy + np. do D prawdopodobnie powinny być dodatkowe pytania dotyczące przewozu osób itp.

Uważam, że na kategorię A ze względu na różnicę w technice jazdy w porównaniu z innymi pojazdami powinny być osobne obowiązkowe egzaminy praktyczne po obowiązkowym kursie (model stosowany w Polsce i Niemczech).

Na kategorię B, C i D powinien być obowiązkowy egzamin praktyczny, po obowiązkowym kursie, ale jeśli chodzi o kategorie D, C i B, to nie widzę problemu, by posiadacz D lub C dostawał automatycznie B, bo umiejąc prowadzić większe pojazdy o tej samej technice prowadzenia da się radę i z mniejszymi.

Dodatkowe egzaminy praktyczne powinny być też dla osób robiących kategorię E, ze względu na różnicę w prowadzeniu (szczególnie C+E, bo tam wchodzą ciągniki siodłowe - duża różnica w prowadzeniu).

Szkolenia powinny być obowiązkowe, powinny też być lepiej sprawdzane przez egzamin (zarówno umiejętność bezpiecznego poruszania się po drodze, jak i techniki jazdy).

Tyle moich poglądów i "toku rozumowania", którego, najwyraźniej nie umiesz lub nie chcesz zrozumieć.

Śmieszne jest tylko Twoje zachowanie - nie odpowiadasz na pytanie, które Ci zadałem i powtórzyłem kilkakrotnie, a sugerujesz, że takie pytanie to "mój tok myślenia" podczas, gdy jest to pytanie WPROST DO CIEBIE o Twoje poglądy, których już trzecią stronę nie potrafisz jasno wyartykułować.

Jeśli moje pytania DO CIEBIE uznajesz za wyraz moich poglądów, szczególnie, gdy używam takich "sformułowań-kluczy" typu "czy wg Ciebie..." lub "czy nie sądzisz...", to z Twoją umiejętnością użycia języka polskiego jest jeszcze gorzej niż przypuszczałem...
Mombrey napisał/a:
Przykre :-(

Tylko jakoś ciągle nie napisałeś, jak widzisz sprawę egzaminu dla osób, które chcą mieć "samo A", a przecież wcześniej pisałeś, że egzamin na A to "wyciąganie pieniędzy" i jest on bez sensu, więc moje kolejne pytanie nadal jest aktualne i już chyba 10 posty się uchylasz od odpowiedzi:
Cytat:
Czy osoby nie posiadające ŻADNEJ kategorii prawa jazdy, ale należące do "ludzi, którzy chcą mieć tylko A" powinny pójść do urzędu i powinni dać A, bo taka osoba powiedziała pani "ja chcę A"?

No bo przecież z jednej strony twierdzisz, że żaden kurs nie jest potrzebny, że sam jesteś samoukiem i przeżyłeś, i "wszyscy Twoi koledzy z Płocka" też, że egzamin na kategorię A to "wyciąganie pieniędzy", a z drugiej strony twierdzisz, że kategoria A powinna istnieć kategoria A dla tych, "którzy chcą mieć tylko A".

Na to ciągle nie odpowiedziałeś w żaden sposób, a ja ciągle widzę totalną sprzeczność w twoich poglądach, bo po co taka kategoria w ogóle, jeśli kurs nie jest potrzebny, a egzamin to "wyciąganie pieniędzy"?
Cytat:
zaciekawiło mnie, że kolega Mombrey wychwalając rozwiązania irlandzkie, brak egzaminu na kategorię A, możliwość samodzielnej (pod okiem kogokolwiek z prawem jazdy) nauki i zdania eksternistycznie egzaminu praktycznego, gdy miał wskazać naprawdę, jego zdaniem, bezpieczne drogi, wskazał NIEMIECKIE?

Na to też nie...
Mombrey napisał/a:
Pozdro dla wszystkich co z igły robią widły. Teraz juz wiem, czemu w kraju prostych pasterzy jest lepiej niż w Polsce.

Po raz kolejny, choć nieco subtelniej, niż nazywanie dyskutantów idiotami, "kulturalnie", nieprowokacyjnie i na temat.
Mombrey napisał/a:
Przykre :-(

A tak na marginesie, to jest im tak dobrze, że muszą pożyczyć 120 mld Euro, żeby im się gospodarka nie zawaliła? ;) :ok:
No chyba, że piszesz o Irlandczykach Północnych - no ci dawno nic i nikogo nie wysadzili w powietrze. ;)
Chociaż w sumie, to oni do niedawna ciągle coś wysadzali, a Anglicy i tak ich ciągle sponsorowali i sponsorują... ;D
Też tak chcę! ;) :D

Mombrey - Pon Lis 22, 2010 16:57

Maciek! Masz racje, NI jest chyba jedynym krajem w UE który nie płaci za wodę. Ja uważam, że źle (bo w Polsce płaciłem i płaci moja rodzina a jak sie za coś płaci to się bardziej szanuje). Ale ci co nie płacą uważaja że tak jest OK. I też można o tym dyskutować.
To że od jakiegoś czasu ani IRA, RIRA i Ulsterskie bojówki nic nie wysadziły to fakt, ale nadal się strzelają. Nawet Polska postrzelili bo "kolaborant" dowoził Brytyjskim żołdakom pizze.
Nadal giną ludzie w wypadkach samochodowych, bo dostali podczas jazdy butelką z farbą albo płytą chodnikową.
Ale pomijając to, jak patrzę na tą "tępotę" tubylców i ich dobrobyt to mnie krew zalewa czemu tak nie ma w Polsce. Lenie, bez wykształcenia, bez pomyślunku a jednak jest tu dużo lepiej.
Powiedzenie "na pana miejsce za bramą czeka 20-tu" jest tu nie do pomyślenia a podobno w Polsce zdaża się to do dziś.
Firmę możesz sobie zakładać i przez 3 miechy nic cie nie wiąże, jak dochodzisz do wniosku że to nieoplacalne to trudno a w Polsce "skarbówka" juz cie "wydoi".

I teraz wtacając do tematu. Ja tu jeżdze dźwigiem ale i wózkiem widłowym, małym i dużym teleskopowym podnośnikiem. Każdy z tych pojazdów zasadniczo się różni. (Inaczej jest w 15 T dźwigu a inaczej w małym widlaku.) Powinienem robic oddzielne kursy????
Dla mnie prowadzenie motoru nigdy nie sprawiało problemów. Wywrotki były z głupoty i brawury bo mi się to wtedy podobało i chciałem zrobić coś więcej. Ja uważam że tylko trening czyni mistrza a nie kursy i szkolenia. Teoria MUSI byc poparta praktyką!
Sam pisałeś, że można mieć swoje zdanie i moje jest właśnie takie. a Ty możesz nawet wprowadzać płatne kursy, szkolenia i egzaminy nawet na hulajnoge (bo technika jazdy jest inna)
Jednak jeżeli moje zdanie jest inne od Twojego to już musi być "dym"
Tak jak maniaq uważa, że w Niemczech są Autostrady i Autobahn-y ;-)

witgut - Pon Lis 22, 2010 19:33

Odniosę się tylko do tego:
maciej napisał/a:
witgut napisał/a:
Ja natomiast jako kierowca po kursach i egzaminach (kat A i B)

Jakaś licytacja?

Żadna licytacja.
Napisałem to tylko po to by pokazać że ukończyłem oba kursy, oba egzaminy, i wiem na czym one polegają i co dają dla kierowcy (a dają niewiele jeśli chodzi o samą technikę jazdy).
Do dalszej części dyskusji się nie odnoszę bo nie mam tak dużo czasu ( a sensownego końca nie widać) :)

maniaq - Wto Lis 23, 2010 01:08

Mombrey skoros taki swiatowy, to wiesz, ze mozna uzywac slow zamiennie, ale chyba juz jestes tak ciety na maciejow, ze ci to sens wypowiedzi przycmiewa ;)

Jezeli ilosc odcinkow "drog"* , gdzie nie ma ograniczen jest zmniejszana, tzn, ze nawet w Niemczech odbywa sie zmiana na drogach.

Czyli te bezpieczne Niemcy wydaja majatek na to, zeby mogli smigac bez ograniczen, a mimo to - o ironio ! - ograniczaja ilosc miejsc, gdzie tak mozna jezdzic >?

Szkoda, ze nie zapytalem znajomego z Berlina jak to jest dokladnie, bo dzis z nim rozmawialem, ale przy nastepnej okazji nie omieszkam ;)

Np w centrum wspomnianego Berlina najczesciej zobaczysz znak 30km/h O_O a wjedziesz jak spelnia twoje auto wysrubowane normy spalin .


Droga * neutralne slowo, bez podtextow :D moze byc rowniez zamiennie nazywana autobahnem, motorwayem, highwayem i czym tam u was pasterzy jest jeszcze nazywana ;)

mcteusz - Wto Lis 23, 2010 08:15

Mombrey napisał/a:
a podobno w Polsce zdaża się to do dziś

Zdarza się? Ty to masz humor Mombrey- przecież to jest chleb powszedni... Ba- już nawet w państwowych placówkach...

Mombrey - Wto Lis 23, 2010 10:16

maniaq, przepraszam, ale chyba źle to odebtałem:
maniaq napisał/a:
Z calym szacunkiem, opinie kolegow, nie sa wyrocznia i obiektywnym wyznacznikiem. Artykul, ktory przywolujesz odnosci sie do Autobahnow,...

Wydawało mi się, że Ty napisałeś w takim sensie, że ten artyłuł jest nie o autostradach tylko o autobahn'ach. Jeszcze raz przepraszam.

mcteusz napisał/a:
Mombrey napisał/a:
a podobno w Polsce zdaża się to do dziś

Zdarza się? Ty to masz humor Mombrey- przecież to jest chleb powszedni... Ba- już nawet w państwowych placówkach...

Przecież za takie powiedzenie to Sąd takiego gostka dosłownie zgnoi. Wystarczy nagrac te powiedzenie i pozamiatane.
Wydawało mi sie, że to już w mojej Ojczyźnie zanika ale widać nie :-(

maciej - Wto Lis 23, 2010 12:37

witgut napisał/a:
maciej napisał/a:
Jakaś licytacja?

Żadna licytacja.

Miał być smajlej na końcu. Uciekł mi. ;)
witgut napisał/a:
Napisałem to tylko po to by pokazać że ukończyłem oba kursy, oba egzaminy, i wiem na czym one polegają i co dają dla kierowcy (a dają niewiele jeśli chodzi o samą technikę jazdy).

Ale widzisz - podałem przykład kursu, który to daje w tej samej cenie, więc się da.

Program kursu, który robiłem na kat. A już pokazałem i jest on naprawdę realizowany.

Jak robiłem B+E też miałem instruktora, który zwracał uwagę na:
- trzymanie i przekładanie rąk na kierownicy
- redukcję i hamowanie biegami
- gdy uczył parkowania i manewrowania przyczepą, to nie "przy trzecim słupku pół obrotu w prawo", tylko tak, żebym dowolną przyczepą w dowolnych warunkach sobie poradził

Czyli można i to za te same pieniądze. :D

Dlatego nie zgadzam się z pomysłem likwidacji kursów i niektórych egzaminów, tylko uważam, że system powinien być poprawiony przez nieco inne wymagania na egzamin, które wymuszą lepsze kursy (jeśli chodzi o "E" to jest banalnie proste - wystarczy, żeby w ośrodku były 3 bardzo różne, ale spełniające wymogi, "zestawy" i już nie będzie się dało uczyć "na pamięć", a do zestawu ocenianych umiejętności dodać jeszcze kilka z techniki jazdy) oraz dokładniejsze wymogi na kursy - co ma być dokładnie uczone i jak.

No i edukacja, edukacja, edukacja - pierwszy kurs na kat. B robiłem eksternistycznie (tzn. teorii uczyłem się sam, zdałem w WORD'zie i dopiero zapisałem się na praktykę) tam "gdzie było najszybciej", ale teraz wiem, że fatalnie.

Potem, gdy już miałem jakieś pojęcie o sprawie, to kursy na kat. A i B+E wybierałem już świadomiej, szukając na forach, pytając znajomych mających do czynienia z tematem, gdzie "się nauczę dobrze jeździć", a nie gdzie "odwalę kurs i zdam egzamin".

Najlepsze jest to, że ucząc się "jeździć dobrze" oba egzaminy A i B+E zdałem bez jakiejkolwiek negatywnej uwagi od egzaminatorów, a wręcz z pozytywnym podsumowaniem obu egzaminów.
Mombrey napisał/a:
Ale pomijając to, jak patrzę na tą "tępotę" tubylców i ich dobrobyt to mnie krew zalewa czemu tak nie ma w Polsce. Lenie, bez wykształcenia, bez pomyślunku a jednak jest tu dużo lepiej.

Mombrey, to, że im jest dużo lepiej wynika właśnie z brytyjskiego sponsoringu (Brytyjczycy kasę na taki sponsoring zarobili przez setki lat na ekspansji kolonialnej kosztem podbitych narodów) oraz innego położenia geopolitycznego, a przez to innych wartości i wprost innej "wartości życia".

To samo dotyczy tego o czym napisałeś, czyli właśnie szacunku do prawa i innego podejścia do niego - tego, że jazda 230 km/h przez "wioskę" jest nie do pomyślenia, a u nas jest to coś na co wielu powie "szacun".

To wszystko wynika z historii i tego, że nadal w Polsce są "my" i "oni", bo władza to przez 217 lat, czyli 7 pokoleń "lekko licząc" to byli "oni" - narzuceni przez tych, czy innych zaborców "namiestnicy", a prawo było elementem ucisku, a nie czymś co ma służyć obywatelom, a rozwój był ograniczany, dochody wypompowywane do zaborców, więc mało było miejsca na zamożność.

Trudno liczyć na to, że 21 lat zmienią tak od razu nawyki utrwalone przez 217 lat - przecież ludzie, którzy zaczynali edukację w "wolnej Polsce" mają góra 30 lat, a i tak wychowywali się w "pozostałościach komuny" i to najłatwiej zobaczyć właśnie w urzędach, gdzie nawet młodzi ludzie są po roku, dwóch pracy już "skażeni".

Druga rzecz, to brak świadomości komunikacyjnej i podejście "mnie się to nie zdarzy" wynikające głównie z braku jakiejkolwiek edukacji komunikacyjnej.
Mombrey napisał/a:
Ja uważam że tylko trening czyni mistrza a nie kursy i szkolenia. Teoria MUSI byc poparta praktyką!

A skąd weźmiesz tą TEORIĘ ?? :D

T wszystko prawda, ale DOBRY kurs już daje podstawy - teorię + samo liźnięcie praktyki pod okiem kogoś kto ma o tym pojęcie i może od razu skorygować "błędy wieku dziecięcego" oraz podpowiedzieć pewne rzeczy, których nie będzie potem musiał sprawdzać na własnej skórze (np. to, że tory tramwajowe, liście i białe pasy, szczególnie ten na przejściach dla pieszych są ŚLISKIE itp, na co jeżdżąc samochodem mało się zwraca uwagę, a dla motocyklisty to może być różnica między życiem, a śmiercią) - przede wszystkim kurs daje jakąkolwiek podstawę, którą potem można umacniać praktyką.

Bo jaki sens ma praktyka, gdy praktycznie trenuje się złe odruchy?
Mombrey napisał/a:
Jednak jeżeli moje zdanie jest inne od Twojego to już musi być "dym"

Wybacz Mombrey, ale to Ty wywołałeś ten dym - ja przyznałem, że masz swoje zdanie i je rozumiem, ale się z nim nie zgadzam.

Po czym napisałem, że nie rozumiem całości Twoich poglądów, bo odwoływałeś się tylko do pewnych fragmentów, a unikałeś innych, i zacząłem zadawać pytania, które wyjaśniłyby mi resztę Twoich poglądów, ale długi czas omijałeś odpowiedź, sugerowałeś, że moje pytania do Ciebie, to wyraz moich poglądów, zresztą w sumie to nadal nie odpowiedziałeś na dwa moje pytania (albo przeoczyłem je w której przypowieści, porównaniu lub odniesieniu do "mojego toku rozumowania", który nie był mój): ;)

1. Czy, i jeśli to jaki (teoria, praktyka, jedno i drugie, jaka praktyka), powinien być egzamin dla osób, które chcą mieć tylko kat. A?

2. Dlaczego zachwalając system irlandzko/brytyjski jako najbezpieczniejsze drogi wskazujesz niemieckie, gdzie system szkolenia i egzaminowania jest w teorii bardzo podobny do polskiego (a kompletnie inny od brytyjsko/irlandzkiego), a po prostu wykonany i przestrzegany z przysłowiową już "niemiecką urzędniczą solidnością i precyzją"?

Jestem ciekawy Twoich poglądów, nawet jeśli się z nimi nie zgodzę i podam kontrargumenty, tylko na razie w Twoich wypowiedziach widzę wszystko, łączenie z odniesieniami osobistym (które nie da się ukryć trochę mnie zdenerwowały, bo chyba mało kto się nie denerwuje, gdy jest obrażany bez powodu) i przypowieściami, oprócz odpowiedzi na moje pytania o Twój stosunek do egzaminu dla osób, które chcą mieć tylko kat. A oraz o przykład niemieckiej autostrady i różnicy w szkoleniu, bo moim zdaniem Anglicy też mają sporo autostrad, a jednak sam jako przykład bezpieczeństwa podajesz autostrady niemieckie.

Jestem nadal bardzo tego ciekaw, a moim zdaniem "dym" wynikł z tego jak zacząłeś się wobec mnie zachowywać, gdy zacząłem powtarzać pytania, na które świadomie lub nie bardzo unikałeś odpowiedzi.

Ale skończmy dyskusję o "dymie". ;)

Napisz proszę jaki byłby Twoim zdaniem idealny egzamin dla osób chcących mieć tylko A i dlaczego, mimo bardzo dobrego, wg Ciebie, systemu szkolenia w UK, jednak bezpieczniejsze autostrady mają Niemcy, którzy mają inny system szkolenia?

Mombrey - Wto Lis 23, 2010 13:15

Maciej, jedno zdanie w tych Twoich wypocinach przechylilo szalę. Wybacz, że jestem szczery ale uważałem (do tej pory), że albo jesteś całkowitym debilem albo wyjątkowo mądrym człowiekiem.
Wyszło, że jesteś mądrym człowiekiem z naturą "awanturnika". Może jak to się mówi "Bóg da" i nauczę Cię kilku, czy pare sztuczek na motorze których na 100% nie słyszałes na egzaninie.
Na piwo sie nie umówie bo jas już w swoim życiu wypilem i tak zadużo, ale na kawe.... bardzo chętnie
P. S. mam nadzieje że do sierpnia wyzdrowieje i zarobie na wymarzonego HD i przyjade cały do Polski przez te pier.... niebezpieczne Niemieckie autostrady

maniaq - Wto Lis 23, 2010 13:36

Mombrey - nie msuisz mnie przepraszac, bo daleko mi do obrazania sie na kogos za dyskusje na forum ;)

Jako trener tenisa , czyli pracujacy z ludzmi i ich zachowaniami, odruchami, nawykami, powiem jedno zdanie ktore kazdy trener czy osoba majaca doczynienie z nauczaniem potwierdzi :

Łatwiej jest nauczyc , niz zmienic nawyki, przyzwyczajenia ...

To o czym piszesz- "samemu praktykowac..." moze i dojdziesz do swiadomego prowadzenia poajazdu- pisze ogolnie - ale ile razy kosztowac cie to moze wywrotke, upadek, wypadek >?

Czy dziecku swojemu tez powiesz, niech porbuje jak cieply jest ogien, bo tylko praktyka go tego nauczy >?

Wiele rzeczy ktorych sie uczy jest wyniesione z doswiadczenia i laty praktyki innych- kaskaderow, kierowcow wyscigowych, fizjologii i odruchow czlowieka - patrz zasada ABS, w momencie awaryjnym ludzie najczesciej wciskaja pedal w podloge.

Technika jazdy i jak technologia sie zmienia, bo dowiadujemy sie wiecej z kolejnymi latami motoryzacji. Czemu to odrzucac, teorie wypracowana latami? W imie odkrywania ameryki na wlasna reke , bez gwarancji, ze kiedykolwiek sami dojdziemy do zglebienia calosci tematu ?

maciej - Wto Lis 23, 2010 15:20

Mombrey napisał/a:
Maciej, jedno zdanie w tych Twoich wypocinach przechylilo szalę. Wybacz, że jestem szczery ale uważałem (do tej pory), że albo jesteś całkowitym debilem albo wyjątkowo mądrym człowiekiem.
Wyszło, że jesteś mądrym człowiekiem z naturą "awanturnika".

Mimo "wypocin" ;) dziękuję. :D
Mombrey napisał/a:
Może jak to się mówi "Bóg da" i nauczę Cię kilku, czy pare sztuczek na motorze których na 100% nie słyszałes na egzaninie.

Bardzo chętnie. :)

Na egzaminie na pewno nie słyszałem, ale na kursie mogłem słyszeć - ekipa Pro-motora stara się, wie o czym mówi i czego uczy. :)

Zobaczymy. :D

Ale nie myśl, że przy tej okazji nie zapytam: jak to w końcu z tym szkoleniem - czy lepszy jest model "niemiecki", czy "brytyjski", skoro niemieckie autostrady są bezpieczniejsze od brytyjskich i jak to powinno być z tymi, którzy chcą mieć tylko prawo jazdy na motocykl, a na samochód już nie. :]

Nie wiem, jak bardzo mam naturę "awanturnika", ale na pewno jestem BAARRRDZOOO uparty w uzyskiwaniu odpowiedzi na swoje pytania. ;)
Mombrey napisał/a:
Na piwo sie nie umówie bo jas już w swoim życiu wypilem i tak zadużo, ale na kawe.... bardzo chętnie

Kawa też pasuje. :D
Mombrey napisał/a:
mam nadzieje że do sierpnia wyzdrowieje i zarobie na wymarzonego HD i przyjade cały do Polski przez te pier.... niebezpieczne Niemieckie autostrady

To życzę zdrowia i spełnienia marzenia.

Ja mam nadzieję do tego czasu ujeżdżać Suzuki DL650A - mimo, że to nie "ścigacz", czy "przecinak", to przeciwskręt się przyda. ;)
maniaq napisał/a:
Jako trener tenisa , czyli pracujacy z ludzmi i ich zachowaniami, odruchami, nawykami, powiem jedno zdanie ktore kazdy trener czy osoba majaca doczynienie z nauczaniem potwierdzi :

Łatwiej jest nauczyc , niz zmienic nawyki, przyzwyczajenia ...

Dokładnie. :ok: Mam te same doświadczenia, jeśli chodzi o uczenie ludzi żeglarstwa.
maniaq napisał/a:
To o czym piszesz- "samemu praktykowac..." moze i dojdziesz do swiadomego prowadzenia poajazdu- pisze ogolnie - ale ile razy kosztowac cie to moze wywrotke, upadek, wypadek >?

Czy dziecku swojemu tez powiesz, niech porbuje jak cieply jest ogien, bo tylko praktyka go tego nauczy >?

Wiele rzeczy ktorych sie uczy jest wyniesione z doswiadczenia i laty praktyki innych- kaskaderow, kierowcow wyscigowych, fizjologii i odruchow czlowieka - patrz zasada ABS, w momencie awaryjnym ludzie najczesciej wciskaja pedal w podloge.

Technika jazdy i jak technologia sie zmienia, bo dowiadujemy sie wiecej z kolejnymi latami motoryzacji. Czemu to odrzucac, teorie wypracowana latami? W imie odkrywania ameryki na wlasna reke , bez gwarancji, ze kiedykolwiek sami dojdziemy do zglebienia calosci tematu ?

Nic dodać, nic ująć. :) :ok:

Nasza zgodność wynika chyba z tego, że obaj jesteśmy instruktorami w innych dziedzinach, ale w takich, w których jest odrobina teorii, a potem praktyka, praktyka, praktyka, a to w sumie trochę jak z prowadzeniem pojazdów.

Mombrey - Czw Gru 09, 2010 18:59

maciej, ciekawe czy masz znajomości czy pisemko wysłałeś? :wink:

"Kat. A - w Irlandii Płn. zmiany
Ważna informacja dla wszystkich uczących się jazdy na motocyklach w Irlandii Płn.: Driver & Vehicle Agency (DVA) ma zamiar wprowadzić od grudnia 2010 r. obowiązkowe szkolenie compulsory basic training (CBT).
Oznacza to, że każdy, kto chce uzyskać prawo jazdy kat. A, będzie musiał odbyć takie szkolenie jeszcze przed rozpoczęciem jazdy po drogach. Wszyscy aktalnie uczący się jazdy motocyklem będą mieli 12 miesięcy od daty wejścia przepisu w życie na ukończenie kursu CBT.
Aby przystąpić do szkolenia CBT, konieczne jest posiadanie tymczasowego prawa jazdy kategorii A. Po ukończeniu kursu otrzymuje się certyfikat, który jest ważny przez 2 lata. Więcej szczegółowych informacji na temat szkolenia CBT można znaleźć w naszym poradniku.
Informujemy ponadto, że w Irlandii Płn. zostanie wprowadzony rejestr instruktorów nauki jazdy na motorze (tzw. Approved Motorcycle Instructor - AMI), podobny do obecnego rejestru instruktorów nauki jazdy samochodem (tzw. Approved Driving Instructor - ADI)."



Źródło: http://www.emano.co.uk/nowosci.html

maciej - Czw Gru 09, 2010 19:37

Mombrey napisał/a:
maciej, ciekawe czy masz znajomości czy pisemko wysłałeś? :wink:

Może jednak to, że Niemcy mają dość ścisły system szkolenia, również na A, z dość wyeksponowaną kategorią A1, mimo, że mają najlepsze i bardzo bezpieczne drogi, coś znaczy i Irlandczycy jednak postanowili pójść w tą stronę... ;)

Warto by było też spojrzeć na statystyki.

Naprawdę polecam "Motocyklistę doskonałego" - są tam m.in. wyniki, chyba największych dotychczas badań nt. zagrożeń i wypadków wśród motocyklistów prowadzonych w całych Stanach przez dłuższy czas - zbieranie danych, analiza wypadków motocyklowych przez ludzi jeżdżących od wypadku do wypadku - bardzo pouczająca lektura - szczególnie interesująca, w świetle naszej rozmowy, jest proporcja poważnych wypadków w zależności od posiadanej kategorii prawa jazdy (średnia to 1):
- Kat. A - 0,7
- Kat. B - 2,0
- żadna - 2,4 (lub cofnięte)
- zawodowa - 0,5
- "learners permit" - 1,2 (to chyba podobne do tego szkolenia na kierowców w UK/Irl.)

Czyli ktoś kto posiada tylko B ma, statystycznie 3 razy większe szanse na uczestnictwo w wypadku, niż posiadać A (po egzaminie) i 2-krotnie większe niż "uczący się".

Może to jest przyczyna wprowadzenia kursów?

Jak dla mnie - całkiem rozsądna. :)

Ale skoro wracamy do tematu - opisz jak to się powinno odbyć dla ludzi, którzy chcą mieć tylko kat. A?
Brak egzaminu, tylko egzamin, egzamin + kurs?

A jeśli tylko egzamin, to co powinno dopuszczać do jazdy po drogach przed egzaminem (nauka) - to nie auto, gdzie "nauczyciel" (nie ważne, czy instruktor, czy jak w UK, ktoś kto ma prawo jazdy dłużej niż 2 lata) usiądzie obok i będzie kontrolował uczącego się...

Mombrey - Pią Gru 10, 2010 00:12

maciej napisał/a:
Ale skoro wracamy do tematu - opisz jak to się powinno odbyć dla ludzi, którzy chcą mieć tylko kat. A?
Brak egzaminu, tylko egzamin, egzamin + kurs?

A jeśli tylko egzamin, to co powinno dopuszczać do jazdy po drogach przed egzaminem (nauka) - to nie auto, gdzie "nauczyciel" (nie ważne, czy instruktor, czy jak w UK, ktoś kto ma prawo jazdy dłużej niż 2 lata) usiądzie obok i będzie kontrolował uczącego się...

Przyznam, że nie wiem dokładnie. Pracowałem z gostkiem (myslenie było jego bardzo słaba stroną) który miał tz "L" kat A Uprawnia go to do prowadzenia motocykla do 125 ccm (i jakies ograniczenie stosunku mocy do masy) Jako kierowca z L ma wiele ograniczen predkosc, nie wolno pasażera brac itp. Jeździl tak motocyklem 4 lata aż w koncu zdał egzamin na kat "B" Teoria + praktyka (sprawdzenie umiejętnosci prowadzenia auta) i ma już Full Prawko A i B z tym że przez 2 lata jeździ z literka R co wiąże sie równiez z ograniczeniami predkości. Dodatkowo tacy kierowcy przewaznie wybieraja pojazdy i bardzo małej pojemności 1000 lub 1100ccm ze względu na koszt ubezpieczenia i bardzo sie starają zeby nie podpaść (Przekroczenie prędkości, rozmowa przez tel komórkowy, palenie papierosa w trakcie jazdy czy przejechanie na czerwonym) bo każda taka wpadka ma wplyw na utrate zniżek lub drastyczne podniesienie ubezpieczenia. Bardzo rzadko zdaza sie by ojciec ktory ma samochod z 3 litrowym silnikiem dopisal do niego syna, przewaznie zakupuja Saxo albo Clio. Fakt, ze wszystko sie ciagle zmienia, zwieksza sie natęzenie ruchu, jest duzo kierowcow ze wschodniej czesci Europy ale Policja i tak jest bardzo pobłażliwa. Chyba ze wzgledu na ciągłe wojny katolicko-protestanckie staraja sie tlumaczyc a nie karac. Podobno agresja budzi agresję. Jak sie spotkamy na kawie to Ci troche poopowiadam o róznych absurdach.
Egzamin na autobusy wyglada tak (chyba już to opisywalem), wypozyczasz sobie autobus na 1 dzien (na godz. sie nie oplaca) mówisz ze do egzaminu wiec montuja dodatkowe lusterko dla Egzaminatora. Jedziesz sobie sam tym autobusem (często pietrowym) przez cale miasto (do miejsca gdzie bedzie odbywal sie egzamin praktyczny) no i np nie zdajesz egzaminu. Odprowadzasz ten autobus do miejsca skad pozyczyles. Nie jest to absurdalne?Jedno trzeba przyznac, że wyprzedzaja tylko w ostateczności tak jak by mieli zakodowane, ze nie warto bo to zbyt niebezpieczne.
W Polsce jak wiesz kierowcy dzielą sie na Cioty i Idiotów. Ciota to ten którego wyprzedzasz bo za wolno jedzie - Idiota to ten który Ciebie wyprzedza. Moze jutro wezme kamerke i zarejestruje ilosc kamer na drogach. Uwazam ze co 500 m jest kamera obracana we wszystkich kierunkach. Jak ktos jedzie czesto zmienia pasy to z prawej to z lewej za chwile ma "na karku" Policje (czekaja na rondach) i chca wiedziec czemu tak niebezpiecznie jeździsz, jak podejrzewaja, ze jestes za mocno wypity to nie sprawdzaja alkomatem tylko jakies cwiczenia wymyslaja na rownowage. No wszystko jest popier... ale poważnych wypadkow jest duzo mniej.

Jak znajdziesz wolna chwile to poczytaj to

maciej - Pią Gru 10, 2010 07:17

Mombrey napisał/a:
Przyznam, że nie wiem dokładnie.

Mombrey, no właśnie to mnie ciekawi - co Ty o tym sądzisz - bo jak będzie najlepiej, to nie wie nikt - jeśli by tak było, to we wszystkich krajach byłby taki sam najlepszy system i byśmy tego nie dyskutowali, a właśnie stąd się ta cała dyskusja wzięła.

Ja mam swoje zdanie i wydaje mi się, że dokładnie je opisałem, Ty swoje, tylko części Twojego zdania nie mogę ciągle się dowiedzieć - jak uważasz - jak powinni być traktowani kierowcy, których przykład sam podałeś - Twoja mama, którzy chcą tylko jeździć na motocyklu?

Czy powinni mieć kurs, egzamin, okres próbny, czy wszystko na raz, a może dwa z tych trzech?

A Ty wracasz do kogoś, kto w Irlandii miał A "L", a potem już B, tylko ja o co innego pytałem. :)

Opisałeś kilka sytuacji, różnych osób, w różnych krajach, ale ja ciągle nie mogę z tego wyczytać co TY o tym sądzisz, a to mnie interesuje w tej dyskusji od początku. :)

Też spróbuję napisać opowieść. ;)

Załóżmy "idealną" sytuację - jesteś samodzielnym prawodawcą (żeby nie było, że dyktatorem, to powiedzmy, że szefem Komisji Infrastruktury w parlamencie, gdzie Twoja partia ma większość bezwzględną) i musisz podjąć decyzję o kształcie nowego systemu praw jazdy.

Jak to ustalasz, jeśli chodzi o ludzi, którzy chcą jeździć tylko na motocyklach i nie mają żadnych ambicji, żeby kiedykolwiek prowadzić auta?

Bo ja ciągle nie mogę dojść do tego, jakie jest Twoje zdanie na ten temat. :roll:

I nie chodzi mi o to czy wiesz, tylko jak sądzisz, jak myślisz, że POWINNO być, i tylko o to. :)

Mombrey - Pią Gru 10, 2010 10:31

maciej, przecież juz Ci na to odpowiadałem. Każdy ma swój rozum i rozsądek. Jeżeli czuje sie dobrze, zdaje sobie sprawę, że potrzebuje trochę treningu i... wskazówek doświadczonego kolegi - zaliczam egzamin z przepisów i sam uczę się jeździć. Zauważam, że coś słabo mi to idzie... wykupuje sobie kurs w celu poprawienia mojej techniki która jest jednak słaba. Jestem wyjątkowym antytalentem to szukam kursu "dla opornych" albo rezygnuje z jazdy.
Przecież jeżeli są kursy egzaminy itd. a zaliczy je człowiek bez wyobraźni, nazwijmy IDIOTA to taki typ jest większym zagrożeniem dla innych niż ten samouk.
Moim zdaniem najważniejsze do otrzymania pozwolenia na prowadzenie pojazdów (obojętnie jakich) powinny być gruntowne badania psychiatryczne. Bo chyba jedyne wyjście, żeby na polskich drogach zaprowadzić porządek to eliminacja kierowców stwarzających zagrożenie. (Nie pisze teraz o motocyklistach)
Wyprzedzał na trzeciego - Policja łapie bach z dziewiątki w czoło i kartka na plecy za co.
Zepchnął kogoś do rowu - sznurek na szyje i kartka na plecy "POWIESZONY ZA ZEPCHNIĘCIE DO ROWU"
Rok temu tak zginął mój kolega, "znakomitemu" kierowcy zabrakło drogi więc żeby się "schować" zepchnął mojego kolegę do rowu ale tam było jeszcze drzewo. Chłopak zostawił dwójkę dzieci a kierowca pewnie "wyłapie" 2 lata na 3 w zawieszeniu.

Kiedyś trzeba było mieć Karte Pływacką - wyrobienie kosztowało 50 zł. Pamietasz? A teraz nie trzeba a przecież jak nie bedzie umiał pływac i będzie sie topic to może przy okazji kogoś ze sobą pociągnąc na dno...

Moje zdanie to wystarczy rozum i wyobraźnia a będziesz wiedział czy Ci potrzebny kurs techniczny czy nie.
W teori powinno sie wbić do głowy szczególnie młodym kierowcom, że droga to nie "Need for Speed" - może juz nie być powtórki. A obserwując czasem kierowców (piszę o Polsce) to jazda niczym z gry komputerowej - wszystkie pasy jego.

maciej - Pią Gru 10, 2010 13:06

Mombrey, a umiesz bez opowieści, porównań itp?

Tak po prostu - jasno?

Bo Twoje opowieści można różnie interpretować, a poza tym znów nie odpowiadasz na moje pytanie, bo ja nie pytam o rozsądek ludzi, czy o to jak ludzie się powinni zachowywać, tylko:

JAK WG CIEBIE POWINNO TO BYĆ SKODYFIKOWANE?

Czy tak trudno odpowiedzieć jako, bez porównań i figur retorycznych?

Mombrey - Nie Gru 12, 2010 16:33

Ja uważam, że powinno bez egzaminu praktycznego. Np 125 ccm max - przez 2 lata dla ludzi np. do 26 roku życia + ograniczenia prędkości.
Chcesz jeździć wcześniej większym i szybciej to wtedy kursy i egzaminy.

maciej - Pon Gru 13, 2010 11:19

Ok.

Teraz rozumiem, choć się nie zgadzam, bo uważam, że 125-tką można tak samo zrobić krzywdę sobie i, przede wszystkim, innym, ale wreszcie rozumiem. :)

Myślę, że potrącenie pieszego przy 45 km/h (czyli, formalnie, górna granica prędkości dla 50-tek) boli tak samo i może być tak samo groźna dla życia, jak potrącenie 500-tką. :(

Ale to moje zdanie.

Dziękuję! :)

Mombrey - Pon Gru 13, 2010 14:31

maciej napisał/a:

Myślę, że potrącenie pieszego przy 45 km/h (czyli, formalnie, górna granica prędkości dla 50-tek) boli tak samo i może być tak samo groźna dla życia, jak potrącenie 500-tką. :(


Nie wiem czy To nie jest Twoja ironia ale ja właśnie tak uważam - krzywdę sobie lub innym można zrobić i jednym i drugim a zabić się to i na rowerze można.

Jak szukałem opon zimowych w NI to jeden stary "gumiarz" powiedział, że wie co to są opony zimowe ale oprócz opon ważniejszy jest "zdrowy rozsądek" bo na lód to i kolce dużo nie pomogą.
Jak jechałem teraz do Polski to między Kłodawą a Krośniewicami wyprzedził mnie jakiś SUV (Nie zdążyłem zarejestrować marki). Ja jechałem 40 on z 90 km/h. Powiedziałem do żony "ten to daleko nie zajedzie - no chyba, że na lawecie" 10 min później był już w rowie i jeszcze jakiegoś Golfa II za sobą pociągnął (nie wiem czyja była wina więc nie twierdze że na 100% jego ale daleko nie zajechał.
Myślę, że miał bardzo dobre opony zimowe, świetny samochód ze wszelkimi "bajerami" no i kursy też pokończone. Jednak czegoś zabrakło...

Przecież większość motocyklistów którzy zginęli na drogach było po kursach... Nie przypominam sobie, żebym słyszał "... zginął na miejscu, jak się później okazało nie posiadał uprawnień..." Na pewno i tacy też giną ale ja uważam (to jest moje zdanie) że najwięcej ginie (i zabijają) ci którym brakuje tz. "ROZUMU"

Mamy w Polsce drogi słabe, dziurawe. Ogromna ilość znaków do tego mrygające bardzo intensywnym światłem reklamy, które również wpływają na pogorszenie bezpieczeństwa a jeździmy jak na rajdach. Na większości dróg powinno się jeździć dosłownie "ślimaczym tempem" ale POŚPIECH na to nie pozwala :-(

maciej - Pon Gru 13, 2010 15:30

Mombrey, ale Twoja opowieść znów nic nie tłumaczy...

Przecież, skoro sam przyznajesz, że i jednym i drugim można tak samo zrobić krzywdę, to dlaczego chcesz to rozgraniczać? Dlaczego wg 125 jest mniej niebezpieczne niż 250 skoro na jedno trzeba egzaminu, a na drugie nie?

Czy uważasz, że to akurat kogokolwiek nauczy rozsądku?

Ciągle - rozumiem sam pogląd, ale nie widzę logiki w Twoim sposobie myślenia... :(

A z Twoim twierdzeniem:
Mombrey napisał/a:
Przecież większość motocyklistów którzy zginęli na drogach było po kursach... Nie przypominam sobie, żebym słyszał "... zginął na miejscu, jak się później okazało nie posiadał uprawnień..." Na pewno i tacy też giną ale ja uważam (to jest moje zdanie) że najwięcej ginie (i zabijają) ci którym brakuje tz. "ROZUMU"

A jak często słyszysz w ogóle, czy miał uprawnienia, czy nie?

Moim zdaniem albo nie zwracasz na to uwagi albo rzadko bywasz w Polsce i w ogóle nie masz podstaw, by mieć zdanie nt. tego co się podaje w wiadomościach w PL (bo o Irlandii nie piszę - nie wiem jak się tam podaje wiadomości).

Moim zdaniem, w Polsce, w tej chwili często media podają, że motocyklista nie miał uprawnień - sprawdź dwa linki, które podałem - nikt tam nie podaje, czy motocyklista miał, czy nie miał prawa jazdy (co sugeruje, że miał, bo przecież gazeta "natychmiast podałaby taką bulwersującą wiadomość, że zabił się, a nie miał"), ale uwierz, że jest sporo wypadków, w których uczestniczą ludzie bez prawa jazdy, a media nie podają tego w na początku w ogóle, bo nie mają skąd mieć takiej wiedzy (przecież obecnie liczy się szybkość informacji, a nie jej dokładność), co może sprawić wrażenie, że motocyklista miał prawo jazdy, tylko skupiają się na "bezpośredniej przyczynie", a dopiero, gdy sprawa ucichnie (czytaj, zdarzy się coś innego, co przykuje uwagę mediów) już tylko na ostatniej stronie lokalnej prasy, albo gdzieś w dalekim linku na stronie internetowej można znaleźć ustalenia Policji co do szerszych okoliczności, w tym posiadania lub nie prawa jazdy.

Poza tym znów trochę zmieniasz to o czym ja mówiłem - ja mówię, że DOCELOWO egzamin ma wymusić DOBRY kurs. W chwili obecnej tak nie jest i dobry kurs trzeba samemu wybrać, ale na pewno to nie zaszkodzi, a likwidacja egzaminu spowoduje tylko to, że nie trzeba będzie mieć ŻADNYCH umiejętności - nawet utrzymania równowagi, czy płynnego ruszenia na motocyklu, żeby wyjechać na drogę publiczną!!!

I z tym się nie zgadzam - na pewno nie na polskie dziurawe drogi.

Teraz pomyśl - jeśli np. taki posiadacz 125-tki wywróci się na dziurze przed Tobą, bo nie został nauczony utrzymać równowagi przy wolnej jeździe (co mimo wszystko TRZEBA opanować, nawet do tego naszego kiepskiego egzaminu), to Ty będziesz miał z tego problemy, a jak, próbując go ominąć, zamiast najechać mu na głowę, zderzysz się z innym autem - dość prawdopodobne, że może być "czołówka" lub trafienie z tyłu w drzwi kierowcy, to Twoje, czy Twojej żony życie też może być zagrożone.

Dla mnie to potężne zagrożenie, patrząc na to, co dzieje się w Polsce odkąd pojawiło się więcej 50-tek bez prawa jazdy.

Rozumiem, że to się sprawdza np. we Włoszech, gdzie skutery są elementem krajobrazu od 50 lat, czy w Irlandii, gdzie jeździ się, z tego co piszesz, wolno, ale nie sprawdzi się (przynajmniej przez następnych 20 lat) w kraju o tak niskiej kulturze motoryzacyjnej, jak Polska (którą to "kulturę", a raczej jej brak, oraz brak rozsądku kierowców, sam podkreślasz w KAŻDEJ WYPOWIEDZI).

No a już pomijając wszystko inne, to powtórzę - ciekawe, że przyznajesz, że niemieckie drogi są najlepsze i jedne z najbezpieczniejszych, do tego właśnie pokazałeś, że Irlandczycy, których system uważasz za dobry, postanowili pójść w ślady Niemców, którzy mają dość restrykcyjny system, jeśli chodzi o szkolenie motocyklistów, to może jednak ten system ma sens...

Moim zdaniem Twoje poglądy, przy obecnej sytuacji na polskich drogach są nieco sprzeczne, jeśli przemyśli się dalekosiężne efekty realizacji Twoich postulatów.

Ja sądzę, żeby dopuszczenie ludzi, którzy nie wiedzą jak się używa motocykla, patrząc na ludzi jeżdżących na 50-tkach, może przynieść tylko zwiększenie liczby wypadków.

Jak dla mnie to ciągle piszesz o zniesieniu obowiązkowego egaminu i odwołania się do rozsądku "ROZUMU" ludzi, a jednocześnie ciągle podajesz kolejne przykłady polskich kierowców, którzy tym rozsądkiem się nie wykazali (śmierć Twojego znajomego, SUV w rowie) - dla mnie to sprzeczność - zniesienie egzaminu w odwołaniu do rozsądku, którego wg Ciebie nie ma.

Mam trochę wrażenie, że stoisz w rozkroku między IRL i PL, jesteś zafascynowany ich rozwiązaniami i przestajesz zauważać polskie realia - odbieram to tak, jakbyś chciałbyś zaimplementować irlandzkie metody wprost na polskim gruncie.

Moje zdanie jest takie - nie da się. ;)

Tzn. dać się da, ale przyniesie odwrotne rezultaty, niż się spodziewasz, bo nie bierzesz pod uwagę zupełnie innej mentalności ludzi.

Choćby przesłany przez Ciebie link do forum - przeczytałem całość - zobacz np. fragment o wyprzedzaniu kolumn itp... Zupełnie odwrotnie niż u nas, a w jakich sytuacjach u nas dochodzi do najbardziej dramatycznych wypadków z największą ilością ofiar?

Przy wyprzedzaniu...

To mnie tym bardziej przekonuje, że implementacja ich wzorców u nas może spowodować tylko więcej problemów i ofiar, a niczego nie poprawi - inna mentalność, i trzeba 20-30 lat, żeby ją zmienić.

Mombrey - Wto Gru 14, 2010 08:23

maciej napisał/a:
Przecież, skoro sam przyznajesz, że i jednym i drugim można tak samo zrobić krzywdę, to dlaczego chcesz to rozgraniczać? Dlaczego wg 125 jest mniej niebezpieczne niż 250 skoro na jedno trzeba egzaminu, a na drugie nie?

To sie nazywa "stopniowanie"
Od dziecka jeździ na czyms podobnym do "motorynki" (tak się na to kiedyś mówiło) nie wiem jaka jest max prędkość 15, 20 km/h
Pozniej siada na 50 ccm z możliwością prędkości do 50 (chyba 40) km/h
W wieku 16 lat może "dosiąść" 125 ale tu prędkość ogranicza już sam przyjmijmy że 70 km w pierwszym roku. Ma juz dokumenty i jest "obserwowany" - każde przewinienie rejestrowane i czeka w dokumentach. I właśnie tu urzędnik wie czy można dać pełne uprawnienia czy nie. Może delikwent nie powinien mieć uprawnień? Jego psychika eliminuje go jako kierowca (bo umiejętności - skoro nie czuje sie na siłach - może sobie ćwiczyc pod okiem instruktora)
Jeżeli przez dwa lata nie podpadł Policji, na żadnej kamerze nie ma jego "wygłupów" nikt nie zgłosił "nienormalnej jazdy" Gość otrymuje pełne "prawko" ale z R czyli ograniczeniami prędkości jeszcze przez rok. Jeżdzic już może 500ccm
Ja to tak widzę i myślę, że to jest dobre.
Fakt w Polsce nie ma tyle kamer (a jak sa, to nie działaja albo nikt tego nie obserwuje), nikt nie zadzwoni na Policje, ze taki to a taki stwarza niebezpieczeństwo, itd...

Masz rację, "stoję w rozkroku między IRL i PL" i jestem zafascynowany tak małą ilościa wypadków na drogach i innych krajach (GB, F, B, NL, D) i coś mnie ścicka jak ciągle słysze:
"... pamietasz tego grubego Tomka elektryka?... syn jego zginął... czołówka..." albo"... Leszek nie żyje... miał wypadek,,, ,,, zmarł w drodze do szpitala"
I tak jest co rozmowa telefoniczna co kolejny przyjazd do Polski :-(

maciej - Wto Gru 14, 2010 10:04

Mombrey napisał/a:
To sie nazywa "stopniowanie"
Od dziecka jeździ na czyms podobnym do "motorynki" (tak się na to kiedyś mówiło) nie wiem jaka jest max prędkość 15, 20 km/h
Pozniej siada na 50 ccm z możliwością prędkości do 50 (chyba 40) km/h
W wieku 16 lat może "dosiąść" 125 ale tu prędkość ogranicza już sam przyjmijmy że 70 km w pierwszym roku. Ma juz dokumenty i jest "obserwowany" - każde przewinienie rejestrowane i czeka w dokumentach. I właśnie tu urzędnik wie czy można dać pełne uprawnienia czy nie. Może delikwent nie powinien mieć uprawnień? Jego psychika eliminuje go jako kierowca (bo umiejętności - skoro nie czuje sie na siłach - może sobie ćwiczyc pod okiem instruktora)
Jeżeli przez dwa lata nie podpadł Policji, na żadnej kamerze nie ma jego "wygłupów" nikt nie zgłosił "nienormalnej jazdy" Gość otrymuje pełne "prawko" ale z R czyli ograniczeniami prędkości jeszcze przez rok. Jeżdzic już może 500ccm
Ja to tak widzę i myślę, że to jest dobre.

Bo nie jest złe, a raczej jest dobre. :)

I do tego polski system dąży - ztcw to właśnie wchodzi w życie nowa ustawa o kierujących wprowadzająca A2 i AM - Niemcy już tam mają i z tego co słyszałem, tam wiele osób kończy na A1, bo nie potrzebują A.

Tylko tu z kolei wracamy (w zasadzie ja wracam ;) ) do kwestii kursu i egzaminu - czy nie lepiej stopniować tych umiejętności, w sposób, moim zdaniem bezpieczniejszy, czyli przed wyjechaniem na drogę publiczną jednak przejdzie podstawowe przeszkolenie, a potem ktoś to sprawdzi, żeby nie uczył się "jak skręcać" na ulicy pełnej samochodów...

Czy nie będzie jeszcze bezpieczniej?

Czasem najrozsądniejsza osoba, która na czym się nie zna, to nie potrafi ocenić, co jest bezpieczne, a co nie. Może warto, żeby jednak ktoś jej to na początku powiedział i pokazał podstawy...

A z tym, że w Polsce większość kursów jest kiepska, to się zgadzam, ale wiem, że te same pieniądze są dobre kursy, więc DA SIĘ, a to dla mnie znaczy, że nie należy ich likwidować, tylko zmusić wszystkich, żeby równali do najlepszych lub wycofali się z biznesu, a jedyną metodą jest właśnie podnoszenie poziomu egzaminów, a nie likwidowanie ich. :)

Podobna rzecz, którą proponujesz w przypadku prawa jazdy, została zrobiona w polskim żeglarstwie - osobiście, jestem za uwolnieniem żeglarstwa od obowiązkowych uprawnień (kompletna likwidacja obowiązku i tylko uprawnienia dobrowolne pozwalające np. obniżyć koszty ubezpieczenia jachtu), bo od ruchu drogowego różni się tym, że żeglarza na morzu jest jak mrówka na drodze - nie może zrobić nic innym użytkownikom wody, bo Ci są setki, a nawet tysiące razy więksi, ciężsi i twardsi od największego jachtu - krzywdę może zrobić tylko sobie, więc tu można się zdać na rozsądek.

Natomiast w Polsce stało się coś dziwnego - utrzymano uprawnienia, a zlikwidowano egzaminy, co powoduje, że tylko "praktyka" decyduje o przejściu na kolejny poziom. Ale ta praktyka może być DOWOLNA - możesz pływać w sztormie wokół Przylądka Horn, ale możesz też pływać na silniku po 2 km między dwoma zatokami, w słoneczny bezwietrzny dzień, w Chorwacji, a praktyka liczy się tak samo, bo jest liczona w godzinach.

I teraz mamy potworny rozrzut ludzi, którzy mają patent kapitana - od tych, którzy "zęby zjedli" po takich, którzy na widok półmetrowej fali wpadają w panikę, a to nie jest dobrze, bo "posiadanie patentu" sugeruje, że osoba powinna mieć umiejętności.
A co jeśli taka osoba weźmie na pokład ludzi, którzy się nie znają - przecież ma państwowy patent, to na pewno coś umie...

To samo dotyczy takiego stopniowania bez egzaminów w przypadku praw jazdy:

- po pierwsze, to znając polski spryt w omijaniu przepisów (np. CB w każdym aucie na trasie) - wszyscy 15-latkowie wystąpią o takie prawo jazdy np. AM lub A2, tylko po to, żeby te 2 lata "zaczęły już się liczyć", nie ważne, czy będą jeździć, czy nie (czyli do d... taka praktyka, bo może to oznaczać ZERO przejechanych kilometrów i ZERO szans na złapanie przez Policję i sprawdzenie rozsądku), a za papier i tak trzeba będzie zapłacić, więc raczej argument o "wyciąganiu pieniędzy" tylko wzrośnie, bo teraz egzamin przynajmniej sprawdza, czy umiesz utrzymać motocykl "czarnym do czarnego", użyć kierunkowskazów i podstaw kodeksu drogowego w praktyce, a w Twoim rozwiązaniu nawet tego zabraknie

- po drugie taki dokument powinien coś znaczyć - dowodzić jakichś podstawowych umiejętności, a nie będzie nic dowodził (skoro można będzie wchodzić na kolejne poziomy tylko na podstawie "wysiedzianych" lat), a skoro tak, to po co w ogóle taki dokument?

A co do rozsądku, to wrócę do początku: to nie kwestia doświadczenia w konkretnym "miejscu" - czy na motocyklu, czy w samochodzie, ale ogólnego wychowania motoryzacyjnego poczynając od PRZEDSZKOLA (nie żartuję!!!) i tego nam brakuje, i tego nie da zniesienie egzaminu na A, nawet z wprowadzeniem dobrego systemu "pilnowania" młodych kierowców. To właśnie w takim wychowaniu kryje się ten "rozsądek", o którym ciągle piszesz. :ok: