|
Forum Klubu ROVERki.pl
|
|
Offtopic - "Huzarzy" na drogach
Mombrey - Sob Gru 18, 2010 17:32 Temat postu: "Huzarzy" na drogach Trochę pojeździłem na śliskich drogach mojej Ojczyzny i... już wiem czemu Polacy są tak szanowanymi i wychwalanymi żołnierzami.
Jeden z przykładów:
Bardzo śliska droga z ograniczeniem prędkości (z lata) do 60 km/h. Ja jadę 62 km/h w/w GPS a na liczniku mam 70 km/h i... jestem cały czas wyprzedzany.
Najciekawsze, ze nie wyprzedzają mnie nowe "mocne" samochody, naszpikowane elektroniką ale:
Peugeot 205, Tico, stara Fiesta, nowy Yaris, Cinquecento itp. Wprawdzie na dużą ilość aut które mnie wyprzedziły tylko jedno kilka km dalej było w rowie, świadczy tylko o wielkim szczęściu pozostałych kierowców.
Ale jaka odwaga! A może wiara, że mi się uda, bo na lodzie, żadne umiejętności nie pomogą. Pisał o tym ostatnio kolega xtek w poście "Uważajcie, bo ślisko "
Remigiusz - Sob Gru 18, 2010 19:38
Widocznie mieli więcej wiary w swoje umiejętności kierowania
Jugol - Sob Gru 18, 2010 20:04
Mombrey, bo to polska huzaria właśnie była
mike-l - Nie Gru 19, 2010 09:18
Polska to kraj dorabiający się i wszystkim się śpieszy...
Mombrey, czy w tytule miała być uwaga do naszej historii, tzn husarii? Bo huzar to inny typ jeźdźca niż husarz oraz inna epoka
tronsek - Nie Gru 19, 2010 09:36
Najgorsze jest to, że nasi kierowcy popadają w skrajności. Albo pędzą na złamanie karku, nie zważając na bezpieczeństwo własne oraz innych kierowców, albo wleką się w ślimaczym tempie 30km/h, generując długie sznury samochodów i korki.
maciej - Pon Gru 20, 2010 08:24
mike-l napisał/a: | Polska to kraj dorabiający się i wszystkim się śpieszy... |
Ostatnio słyszałem ciekawe zdanie:
"Polacy to taki dziwny naród, w którym każdy się zawsze spieszy, i nigdy nie zdąża"...
tronsek napisał/a: | Najgorsze jest to, że nasi kierowcy popadają w skrajności. Albo pędzą na złamanie karku, nie zważając na bezpieczeństwo własne oraz innych kierowców, albo wleką się w ślimaczym tempie 30km/h, generując długie sznury samochodów i korki. |
Dokładnie.
To mnie zawsze najbardziej zadziwia np. we Włoszech, czy Austrii, jak jadę zimą na narty.
Nie ważne, czy emeryt, pani w kapeluszu, czy 20-latek w CRX'ie - zwykłą drogą przez miejscowości - trochę krętą, bo góry, wszyscy jadą 90, a e miejscowościach 50 i jakoś to wszystko się toczy się swoim rytmem, a podejrzewam, że przeciętny czas przejazdu jest znacznie lepszy niż u nas, gdzie na zmianę jedzie się 120 "goniąc czas" i 30 za kimś, kto "boi się szybciej" - oczywiście piszę o "normalnych warunkach", gdy pada śnieg i jest ślisko, to te 90 i 50 oczywiście maleje, ale nadal wszyscy jadą RÓWNO i nie ma nawet sensu wyprzedzać, bo po co? Żeby jechać 10 km szybciej - przecież następnych 100 Włochów, czy Austriaków będzie też jechało z tą samą, ROZSĄDNĄ w danych warunkach, prędkością.
Ale tu znów wracamy do tematu szkolenia i edukacji motoryzacyjnej, z jednej, a odpowiednim budowaniem i oznakowaniem dróg z drugiej strony...
Mombrey, jedno mnie zastanawia - jestem ciekaw, bo widzę dwa nurty Twoich wypowiedzi - z jednej strony zwracasz uwagę na fatalne zachowania polskich kierowców, to, że mamy jedne z najniebezpieczniejszych dróg, co wynika właśnie z głupoty kierowców - robisz to przez porównanie z Irlandią, które teraz masz na bieżąco, a z drugiej strony wspominasz np. o nauce jazdy na motocyklu "na własnych błędach", jakiś czas temu, gdy mieszkałeś w Polsce.
I teraz zastanawiam się, bo nie mogę tego rozgryźć - czy to właśnie mieszkanie w Irlandii i doświadczenie tego, że "może być inaczej" spowodowało, że teraz jesteś tak wyczulony na polskie realia?
Bo w moim odbiorze gdzieś nastąpiła zmiana w Twoim spojrzeniu na drogi i kierowców i jestem ciekawy, czy to właśnie kwestia innego odbioru, przez inne doświadczenie z innego kraju - mimo, że wskazałeś też forum Polaków w Irlandii, gdzie wymienione były też wady tamtejszych kierowców - brak użycia kierunkowskazów, umiejętność stanięcia na środku drogi traktorem, żeby pogadać z sąsiadem itp.
Sam pamiętam w jakim szoku byłem w czasie pierwszego pobytu w Austrii, gdzie w Salzburgu, w nocy, dochodząc do skrzyżowania (byłem pewnie jeszcze ze 3 m od jezdni!!!) taksówkarz (czyli w Polsce synonim fatalnej jazdy) już się zatrzymywał, żeby mnie przepuścić na pasach - zdębiałem i nie wiedziałem "o co mu chodzi"...
Zastanawiam się, czy właśnie przez taki kontrast jesteś tak wyczulony.
Mombrey - Pon Gru 20, 2010 11:37
mike-l napisał/a: | Polska to kraj dorabiający się i wszystkim się śpieszy...
Mombrey, czy w tytule miała być uwaga do naszej historii, tzn husarii? Bo huzar to inny typ jeźdźca niż husarz oraz inna epoka |
Hymmm właściwie to miałem na myśli HUZARA "Huzarzy (od Huzar węg. huszár – rozbójnik, najprawdopodobniej pochodzące od łac. cursarius korsarz"
Polska Husaria była OK ale śmiać mi się chce jak przypomnę sobie rozmowy starszych Brytyjczyków którzy wspominają opowiadania o bitności Polaków.
Jak by popatrzyli jak jeżdżą, to ich kaskaderzy pewnie niedorównują.
[ Dodano: Pon Gru 20, 2010 10:37 ]
maciej, najbardziej to co mi przeszkadza na Polskich drogach to gość, który wykonuje niebezpieczny manewr wyprzedzania (ja i pozostali za wolno jechali tz 70km/h przy ograniczeniu do 60km/h) i za 400 hamuje bo chce skręcić w lewo ale musi przepuścić tych z przeciwka. Zatrzymuje cała kolumnę samochodów... Po co? Co mu to dało? Adrenalinę? Są inne sposoby - bezpieczniejsze i nieutrudniające życia innym.
A druga to co już pisałem: jest za dużo wypadków ze skutkiem śmiertelnym lub ciężkimi obrażeniami. Wiem, że na to składa się kilka czynników. Przeważnie brawura + stan dróg i nieuwaga + stan pojazdów.
Smutne, że często giną niewinni ludzie - jeszcze gorzej jak to są znajomi :-(
maciej - Wto Gru 21, 2010 07:38
Mombrey, ja to wszystko rozumiem i się zgadzam, tylko jestem ciekaw, czy zawsze tak uważałeś (bo czytając Twoje wypowiedzi nt. "samouczenia" się na motocyklach, to sądzę, że nie), czy zacząłeś zauważać tą dużą ilość wypadków i absurdalne zachowania polskich kierowców dopiero przez porównanie do miejsca, gdzie teraz mieszkasz.
_papa_ - Wto Gru 21, 2010 07:42
Mnie w takim razie byście nazwali wariatem, jakbym was wyprzedzał, bo jeżdżę szybciej niż średnia w tym kraju. Ale ja jadę z głową na miarę możliwości mojego pojazdu i swoich umiejętności.
Ktoś tu na forum wrzucił linka z demotywatorów o zimie i to jest święta prawda. Dopiero w zimowych warunkach widać kto jest kierowcą, a kto tylko posiada prawo jazdy.
PS. A mnie nic tak nie wkur%^&* jak gość (najczęściej to są kobiety)który zaczyna hamować w momencie jak chcę go wyprzedzić i zaczyna go bokiem stawiać..... żal.pl
Mombrey - Wto Gru 21, 2010 19:34
maciej napisał/a: | Mombrey, ja to wszystko rozumiem i się zgadzam, tylko jestem ciekaw, czy zawsze tak uważałeś (bo czytając Twoje wypowiedzi nt. "samouczenia" się na motocyklach, to sądzę, że nie), czy zacząłeś zauważać tą dużą ilość wypadków i absurdalne zachowania polskich kierowców dopiero przez porównanie do miejsca, gdzie teraz mieszkasz. |
Oczywiście, że kiedyś jeździłem "jak wariat" ale na początku lat 80-ch był tak mały ruch, że bez problemu można było sobie znaleźć bezpieczny odcinek drogi na którym można było robić dosłownie wszystko. Nigdy nie ryzykowałem na terenie wsi bo dziecko, pies to normalne ale nawet kura przy prędkości ponad 100 km/h dla motocyklisty może być poważnym zagrożeniem. Zawsze staram się dostosować do istniejących warunków. Mam zapisy GPS z autostrad w Niemczech z prędkością ponad 200 km/h nawet obecnym R75 ale nigdy nie jadę tak szybko jak mam ze sobą dziecko. Nie wyprzedzam jak nie jest to koniecznie. Łamię przepisy tylko jak mam pewność, że jest to bezpiecznie. ćzemu nie mogę jechać w Polsce autostrada 150km/h jak w zasięgu wzroku nie ma żadnego pojazdu a warunki są idealne. Uważam, że w Polsce jest dużo znaków źle postawionych (może zapomnianych) które tylko szkodzą bo kierowcy przestają później reagować na ostrzeżenia.
Ale jak widać, że droga to dosłownie lód przykryty śniegiem to wiem, że zmiana pasa przez te koleiny grozi poważnym niebezpieczeństwem.
Myślę, że przebywanie wśród kierowców z inną kulturą jazdy też robi swoje ale i doświadczenie, bo 30 lat jeżdżenia nauczyło mnie dużo, 15 lat jeździłem zawodowo parę razy bym już Ziemie objechał. No i chyba wiek tez ma wpływ - dojrzewam
Moje wypadki samochodem:
Raz przewróciłem samochód Isuzu TROOPER na starej żwirowni - za stromo było i piasek się osunął
Motorem:
Nie potrafię policzyć tak dużo tego było w młodych latach
Pływak - Wto Gru 21, 2010 21:26
Nie chce mi się czytać tych tasiemców wiec odniosę się tylko do pierwszego posta i powiem, że w pewnym sensie trochę zazdroszczę bo niestety u mnie to ja jestem tym wyprzedzającym. Większość jak tylko zobaczy śnieg na drodze dostaje paraliżu prawej stopy i osiąga zawrotną prędkość 30-40km/h i wloką się jeden za drugim bo wyprzedzanie w takich warunkach to dla posiadaczy sezonowych praw jazdy i/lub letnich opon jakaś abstrakcja. Szkoda, ze Ci mistrzowie wolnej i "bezpiecznej" jazdy nie biorą pod uwagę, że jak jeden mocniej zahamuje to wszyscy sobie zaparkują w dupach...
Dario - Wto Gru 21, 2010 21:53
Czasem wystarczy te 40 żeby znaleźć się obok drogi
kalisz - Wto Gru 21, 2010 23:33
Pływak napisał/a: | Szkoda, ze Ci mistrzowie wolnej i "bezpiecznej" jazdy nie biorą pod uwagę, że jak jeden mocniej zahamuje to wszyscy sobie zaparkują w dupach... |
Pływak szkoda tylko, że również wielu tych "niesezonowych" i "niesparaliżowanych", posiadających obłędne umiejętności za kółkiem wierzy głęboko w to, że jadąc z wyższymi prędkościami niż wspomniane 30-40 km/h, po serii swoich widowiskowych manewrów, potrafi zatrzymać się w miejscu.
Dlatego moim zdaniem nie ma reguły, kto jest większym zagrożeniem. Potrzebny jest natomiast rozsądek i dostosowanie do warunków. Jak wspomniał maciej brakuje nam edukacji motoryzacyjnej i co za tym idzie złotego środka miedzy "sparaliżowanymi" i "miszczami"*, tak aby wszyscy mogli poruszać się po drogach bezpiecznie i płynnie.
* info dla tych złośliwych - znam poprawną formę
_papa_ - Sro Gru 22, 2010 07:37
kalisz napisał/a: | posiadających obłędne umiejętności za kółkiem wierzy głęboko w to, że jadąc z wyższymi prędkościami niż wspomniane 30-40 km/h, po serii swoich widowiskowych manewrów, potrafi zatrzymać się w miejscu. |
Dokładnie.
Wielu nie dopuszcza nawet myśli, że można przy obecnym stanie pogody jechać "normalnie" (tak jak w lecie) i wyprzedzać nie powodując żadnych wypadków. Trzeba być tylko świadomym swoich możliwości kierowcą i znać kilka podstawowych zasad poruszania się w tych warunkach. Nie hamować gwałtownie, nie przyspieszać gwałtownie i gwałtownie nie skręcać i przede wszystkim mieć sprawny technicznie samochód. Proste. Jeżdżę w ten sposób roverkiem trzeci zimowy sezon i jakoś "jeszcze" żyje . Miałem już nie raz nieprzyjemną sytuację (oczywiście nigdy ze swojej winy) i potrafiłem sobie poradzić. Dlatego uważam że to nie zima jest powodem do wypadków i nieprzyjemnych sytuacji tylko ludzie.
Mombrey - Sro Gru 22, 2010 10:27
Pływak, trzeba umieć odróżnić śnieg a zlodowaconą nawierzchnię pokrytą śniegiem.
Czasem są lodowe rynny i nie raz widziałem jak gość jechał z przodem na prawym pasie a tyłem na lewym bo "lodowe koleiny" go tak trzymały.
Kiedyś nie było zimowych opon i też się jeździło, a teraz jeden pan kupi sobie zimówki z "górnej półki" i myśli, że to mu pozwoli na jazdę po śniegu jak w lato po suchym betonie.
Ja przyjechałem na łysych letnich oponach i uważam, że nie tylko doświadczenie i rozsądek mi na to pozwoliło ale i trochę (albo dużo) szczęścia.
Pływak - Sro Gru 22, 2010 12:23
Kiedyś nie było też komputerów itp. itd, a teraz ludzie nie wyobrażają sobie bez nich życia... Skoro są takie udogodnienia i poprawia to bezpieczeństwo to każdy kto ma choć gram zdrowego rozsądku zainwestuje choćby w Dębice, które w standardowym rozmiarze są tanie, a jest to inwestycja na kilka lat. Wystarczy spojrzeć na naszych sąsiadów mimo, że służby odśnieżające działają sprawniej niż u nas wprowadzono w tym roku obowiązek jazdy na zimowych oponach, a u nas? Spora części wychodzi z założenia "jakoś to będzie te 2 miesiące się przejeździ". Co prawda są też takie przypadki jak pisałeś ale i tak się przekonają, ze dobra opona nie zwalnia ich z myślenia...
Po za tym _papa_, napisał dokładnie to co miałem na myśli. To, że jest zima i, że jest śnieg nie usprawiedliwia tamowania ruchu po przez poruszanie się 30km/h. Jeśli ktoś nie radzi sobie w takich warunkach powinien auto zostawić w domu dla własnego i innych bezpieczeństwa. Owszem zdarzają się też kierowcy przeceniający swoje możliwości ale z obserwacji w moich okolicach wynika, że zdecydowana większość "rajdowców" również nabiera zima pokory i jeśli tylko ruch idzie sprawnie, a co za tym idzie w miarę szybko jak na zimowe warunki nikt normalny nie porywa się na wyprzedzanie...
_papa_ - Sro Gru 22, 2010 14:24
Mombrey napisał/a: | Pływak, trzeba umieć odróżnić śnieg a zlodowaconą nawierzchnię pokrytą śniegiem |
A co to za różnica wielka? Na jednej i drugiej nawierzchni jest podobnie ślisko, ale mając zimowe gumy auto trzyma tor jazdy, jeśli go z tego toru nie wybijemy to możemy bezpiecznie i 100km/h jechać.
Codziennie pokonuje trasę do pracy i z powrotem ok. 120km licząc. Miejscami widać czarny asfalt, ale w zdecydowanej większości jest to lód pod śniegiem, czasami z koleinami. Moja standardowa prędkość podróżna wynosi gdzieś ok 70-80km/h ,gdzie większość boi się przekroczyć magiczne 40km/h i ja jakoś potrafię bezpiecznie do domu dojechać musząc wszystkich tych "ostrożnych" wyprzedzać. Jakoś nie powoduje tym stylem jazdy zagrożenia.
Mombrey - Sro Gru 22, 2010 17:23
_papa_ napisał/a: | Mombrey napisał/a: | Pływak, trzeba umieć odróżnić śnieg a zlodowaconą nawierzchnię pokrytą śniegiem |
A co to za różnica wielka? Na jednej i drugiej nawierzchni jest podobnie ślisko, ale mając zimowe gumy auto trzyma tor jazdy, jeśli go z tego toru nie wybijemy to możemy bezpiecznie i 100km/h jechać. |
Na lód zimowe opony nic nie pomogą.
Będę się za Ciebie modlił.
walkerwalia - Sro Gru 22, 2010 19:05
CZytam te wypowiedzi i poprostu nie którzy tutaj to mistrzowie kierownicy(PaPa).Ja mam prawo jazdy od 1990 roku. 12 lat jazdy na ciagniku sidłowym.I jak przychodzi zima to od tylu lat ta sama obserwacja TO NIE SNIEG I LÓD JEST WROGIEM KIEROWCÓW TYLKO SAMI KIEROWCY.Szczególnie Ci ze swiezym prawkiem.Ja ich nazywam mistrzowie prostej(bo jak kawałek prostej to wyprzedzanie na 3 a jak kawałek zakretu to hamulec do dechy i wtedy problem.Prawda jest ze kierowcy jadac asekuracyjnie 30 km na/h blokuja droge ale z drugiej strony majac 30 na liczniku a np 70 i wpadajac w poslizg to kto ma wieksze szanse na wyjscie obronna reka.Nalezy rowniez pamietac ze ABS,TC i cała reszta to tylko urzadzenia elektroniczne i tez moga zawodzic.Przejechałem iles tam kilometrów i za tyle lat miałem tylko jedna kolizje .Ale do domu zawsze caly wróciłem.to tyle Panie i Panowie kierowcy.I pamietajcie wiecej pokory za \kierownica
_papa_ - Sro Gru 22, 2010 20:08
Mombrey napisał/a: | Będę się za Ciebie modlił. | Nie trzeba, ale dziękuje.
Mombrey napisał/a: | Na lód zimowe opony nic nie pomogą. | Dlatego chcąc zwolnić w takich warunkach należy hamować silnikiem redukując biegi. Z resztą jak napisałem wcześniej wyprzedzanie na takiej nawierzchni nie oznacza zaraz wypadku. Jeśli nie zachowasz się głupio, to nic złego się nie stanie.
walkerwalia napisał/a: | TO NIE SNIEG I LÓD JEST WROGIEM KIEROWCÓW TYLKO SAMI KIEROWCY | Widzisz przyznajesz mi rację.
walkerwalia napisał/a: | CZytam te wypowiedzi i poprostu nie którzy tutaj to mistrzowie kierownicy(PaPa) | Mam na dzieje, że nie piszesz tego złośliwie?
Pływak - Sro Gru 22, 2010 20:14
Mombrey napisał/a: |
Na lód zimowe opony nic nie pomogą. |
Hmmm w takim razie dziwne są te wszystkie testy opon bo np. taki ADAC w swoimi corocznym teście przeprowadza również test na lodzie i co śmieszniejsze wyniki różnią się nawet w obrębie opon zimowych. Oczywiście, że na lód najpewniejszą opcją są kolce wtedy możemy się w miarę pewnie zatrzymać ale nawet zwykła zimówka w pewnym stopniu poprawia trakcje na lodzie bo jest zrobiona z dużo bardziej miękkiej gumy, a co za tym idzie współczynnik tarcia takiej opony w ujemnych temperaturach jest sporo wyższy niż letnich, które w niskich temperaturach są bardzo twarde. No ale co się dziwić nie pierwszy raz słyszę, że zimówki na lodzie nic nie dają... przeważnie mówią mi to Ci co śmigają zimą na letnich bo jeśli nie widać różnicy to po co przepłacać
Mombrey - Sro Gru 22, 2010 21:30
Pływak napisał/a: | No ale co się dziwić nie pierwszy raz słyszę, że zimówki na lodzie nic nie dają... przeważnie mówią mi to Ci co śmigają zimą na letnich bo jeśli nie widać różnicy to po co przepłacać |
Sprawdź sam, znajdź trochę wyślizganego lodu i przekonaj się co to jest brak tarcia. Ja juz miałem styczność z tz "szklanką", że nie było możliwości ustać na nogach przytrzymując się samochodu. O jeździe nie było mowy.
Polecam film ale urwał
Uważasz, że ci goście mieli złe opony czy brak doświadczenia?
Pływak - Sro Gru 22, 2010 22:25
Mombrey napisał/a: |
Sprawdź sam, znajdź trochę wyślizganego lodu i przekonaj się co to jest brak tarcia. |
Brak tarcia to można przyjąć na zadaniach z fizyki w gimnazjum dla uproszczenia obliczeń...
Cytat: | Uważasz, że ci goście mieli złe opony czy brak doświadczenia? |
Nie było mnie tam tak samo jak i Ciebie wiec nie mnie oceniać jakie mieli opony i jakie doświadczenie. Sam różnic na lodzie między zimówką, a letnią nie sprawdzałem bo mam na tyle oleju w głowie, że zakładam zimówki dość wcześnie nie czekając z nadzieja "a może zima nie przyjdzie w tym roku" Wystarcza mi moje obserwacje na co dzień gdzie spora część jakoś może ruszyć z oblodzonej krzyżówki, a co jakiś czas trafi się as, który w jednym cyklu świateł nie da rady ruszyć z miejsca. Może kolosalnej różnicy na lodzie nie ma ale choćby te kilka procent w stosunku do letniej, które przełoży się na metr czy nawet kilkadziesiąt centymetrów może uratować komuś dupsko...
Na necie prócz filmików typu "ale urwał" czy też pokazujących hamburgerów, którzy wyskakują z aut, które się ładnie zsuwają po lodzie można znaleźć masę mniej lub bardziej profesjonalnych testów pokazujących też zalety zimówek nawet na oblodzonej nawierzchni np. http://www.youtube.com/wa...feature=related
Markzo - Czw Gru 23, 2010 13:40
ja dziennie robie ok 50km malczanem lub zs'em, oba mają wszystkie opony zimowe i jazda ok 70-80km/h nie jest czymś dziwnym dla mnie... tylko maluchem cięzko wyprzedzić zawalidrogi, ale jak jest górka to jakoś daje rade w dół z wiatrem
gustav.pl - Czw Gru 23, 2010 16:40
_papa_ napisał/a: | Codziennie pokonuje trasę do pracy i z powrotem ok. 120km licząc. Miejscami widać czarny asfalt, ale w zdecydowanej większości jest to lód pod śniegiem, czasami z koleinami. Moja standardowa prędkość podróżna wynosi gdzieś ok 70-80km/h.... |
Rozumiem, że prędkość podróżną rozwijasz na drodze jak np.ta, bo przecież nie ma dużej różnicy miedzy jazdą po sypkim(lub nawet mokrym) śniegu, a lodem
_papa_ - Czw Gru 23, 2010 17:25
gustav.pl napisał/a: | Rozumiem, że prędkość podróżną rozwijasz na drodze jak np.ta |
Nie, aż tak źle to droga nie wygląda.
Jak napisałem wcześniej jestem świadomym kierowcą, a nie wariatem.
gustav.pl - Czw Gru 23, 2010 17:49
Dałem taki skrajny przykład, bo napisałeś:
_papa_ napisał/a: | A co to za różnica wielka? Na jednej i drugiej nawierzchni jest podobnie ślisko, ale mając zimowe gumy auto trzyma tor jazdy, jeśli go z tego toru nie wybijemy to możemy bezpiecznie i 100km/h jechać. |
Ja na śniegu też nie boję się szybciej pojechać, ale chyba jest różnica w przyczepności między lodem, a śniegiem.
A co zdradliwości tego co może być pod śniegiem mogłem się nie dawno przekonać, pomimo, że toczyłem się jakieś 10km/h Na szczęście skończyło się na krótkim strachu
Mombrey - Pią Gru 24, 2010 08:50
gustav.pl napisał/a: | _papa_ napisał/a: | Codziennie pokonuje trasę do pracy i z powrotem ok. 120km licząc. Miejscami widać czarny asfalt, ale w zdecydowanej większości jest to lód pod śniegiem, czasami z koleinami. Moja standardowa prędkość podróżna wynosi gdzieś ok 70-80km/h.... |
Rozumiem, że prędkość podróżną rozwijasz na drodze jak np.ta, bo przecież nie ma dużej różnicy miedzy jazdą po sypkim(lub nawet mokrym) śniegu, a lodem |
Widocznie na tym filmiku wszyscy mieli letnie opony bo Pływak napisał, że "zimówki" na lód są super.
Pływak napisał/a: | Mombrey napisał/a: |
Na lód zimowe opony nic nie pomogą. |
Hmmm w takim razie dziwne są te wszystkie testy opon bo np. taki ADAC w swoimi corocznym teście przeprowadza również test na lodzie i co śmieszniejsze wyniki różnią się nawet w obrębie opon zimowych. Oczywiście, że na lód najpewniejszą opcją są kolce wtedy możemy się w miarę pewnie zatrzymać ale nawet zwykła zimówka w pewnym stopniu poprawia trakcje na lodzie bo jest zrobiona z dużo bardziej miękkiej gumy, a co za tym idzie współczynnik tarcia takiej opony w ujemnych temperaturach jest sporo wyższy niż letnich, które w niskich temperaturach są bardzo twarde. No ale co się dziwić nie pierwszy raz słyszę, że zimówki na lodzie nic nie dają... przeważnie mówią mi to Ci co śmigają zimą na letnich bo jeśli nie widać różnicy to po co przepłacać |
Ja w swoim poście pisałem, że jechałem 70km/h (prędkościomierz w aucie) przy ograniczeniu (z lata) do 60 km/h i przy bardzo śliskiej nawierzchni, a mimo to wszyscy mnie wyprzedzali. Tak jak by byli przekonani, że ich opony zimowe maja taka sama przyczepność na tej nawierzchni jak letnie na suchym ciepłym asfalcie. Chyba nie czuli że pojazdem kierują tylko prawa fizyki i może jakaś Siła Wyższa z góry, bo trudno nazwać panowanie nad pojazdem jak widać cały czas zapalone światła stop (pewnie pedał hamulca wciśnięty do oporu) a samochód porusza się swoim dziwnym torem.
Ale OK każdy odpowiada za siebie - ja wiem, że "zimówki" to tylko w reklamach super się sprawują.
Pływak - Pią Gru 24, 2010 10:58
Ostatnie zdanie utwierdza mnie w przekonaniu, że dalsza dyskusja nie ma sensu więc EOT i wesołych świąt
_papa_ - Pią Gru 24, 2010 11:28
Cytat: | Ostatnie zdanie utwierdza mnie w przekonaniu, że dalsza dyskusja nie ma sensu więc EOT i wesołych świąt |
Potwierdzam niektórzy za bardzo się wczuwają.....
Wesołych świąt wszystkim!
Remigiusz - Pią Gru 24, 2010 21:33
Ja mogę to tego coś teraz napisać
Przedwczoraj jechałem sobie do Strzyżowa z Wiednia Cala droga w sumie ok mokro tylko trochę, trochę mgły ale ogólnie warunki dobre to jazdy
40min od celu za Krosnem jest taka fajna prosta droga i sobie tam pomykam ~110km/h bo pusto nie ma nikogo na CB-Radiu tez nikt nie wie co i jak Jakieś 500m przed pierwszym zakrętem do takiej miejscowości ja hamuje a tu nic auto dalej sobie jedzie w poślizgu To mala panika ale puściłem hamulec udało się w miarę dotoczyć na jakieś 60km/h i po mały wyhamowałem i potem juz max 50km/h jechałem
Za jakieś kilka km słyszę na CB radiu ze uwaga bo szklanka na drodze jest i co mnie zdziwiło ze hamowałem co kilka km żeby zobaczyć jak nam nawierzchnia i faktycznie cały czas szklanka. Jakieś 10km dalej dwóch gości busami w rowach widziałem, ktoś ich tam wyciągać próbował. Jeszcze zanim do celu dojechałem to mnie jakoś 3 samochody dostawcze wyprzedzały i tak ich przy wyprzedzaniu zarzucało ze myślałem ze ich znajdzie zaraz w rowie ale jakoś się im udało.
kalisz - Sob Gru 25, 2010 14:59
Remi55 napisał/a: | Jeszcze zanim do celu dojechałem to mnie jakoś 3 samochody dostawcze wyprzedzały i tak ich przy wyprzedzaniu zarzucało ze myślałem ze ich znajdzie zaraz w rowie ale jakoś się im udało. |
Pewnie mieli opony zimowe, więc pełen luz
Mombrey - Sro Sty 05, 2011 10:22
Proponuje pobrać TU filmik i spojrzeć na prędkościomierz (jest w milach).
Jechałem 120 km/h na dość sliskiej drodze przy -6,5° Celsjusza.
Czy ten gość uznał, że jestem "Zawalidrogą"?
sobrus - Sro Cze 22, 2011 09:45
Odkopie temat, bo jest aktualny także latem.
Niestety Polacy maja to do siebie, że jeżdża jak wariaci. Po prostu musza wszystkich wyprzedzać i wciskać się przed nich. Prawdę mówiąc nie wiem o co im chodzi - ostatnio jakaś octavia wyprzedzała mnie choć jej się droga skończyła(!).
Pod prąd, po przejściu dla pieszych, po części wyłączonej z ruchu...
Ja się nie ścigałem, jechałem sobie spokojnie za samochodem przede mną.
Po wciśnięciu się przede mnie (wciśnięciu dosłownie bo tam nie było miejsca) dała po hamulcach i skręciła w prawo.
Za mną nikt nie jechał...więc po co ludzie robią takie rzeczy? Masarka jakaś, wariaci i debile.
Innym razem ciężarówka z biedronki wyprzedziła nas na podwójnej ciągłej i ograniczeniu 40km/h. Jechaliśmy BMW E36 więc nie wiem czy ten wariat chciał się scigać czy co? Ale brat się nieźle przestraszył, bo prawie nas zepchnęła z drogi.
Ja już sobie nawet odpuszczam szybkie starty spod świateł, bo wiem że i tak będę musiał odpuścić przy 70-80km/h, a ci wariaci pojadą po mieście nawet 150km/h (i pod prąd jeżeli będzie trzeba), byle mi tylko udowodnić że byli szybsi. A potem powiedzą że Skoda Felicja 1.3 wyprzedziła R416 .
Inna rzecz że absolutnie nikt nie przestrzega przepisów. Jak raz dostałem mandat* to potem jechałem zgodnie z przepisami+10km/h i wyprzedzały mnie nawet ciężarówki, a fiaty małe prawie na mnie trąbiły.
*jechałem 84km/h na terenie podobno zabudowanym
practicator - Sro Cze 22, 2011 12:29
może temat zimowy nie jest jeszcze aktualny, ale jak już ktoś odkurzył temat, to podzielę się kilkoma swoimi doświadczeniami, choć PJ mam dosyć krótko, to :
śnieg:
ubity śnieg, nie rozjeżdżony na błoto pośniegowe, tylko taki zmrożony trzeszczący pod kołami - trakcja przy zimowych oponach bardzo dobra - częściej jest ciemno niż jasno, więc ew. wyślizgane/oblodzone miejsca łatwo zauważyć pod odblasku od powierzchni - droga jest przewidywalna i jazda z prędkością ograniczenie+10 jest na prostych akceptowalna, zakręty lepiej zwolnić do ograniczenia miejscowego, lub nawet bardziej
świeży mokry śnieg - jakoś na wiosnę, jeszcze przed wymianą opon, na średniej klasy 1 sezonowych zimówkach, jadę S1 na Częstochowę, a tu sypie. Płatki po kilka cm średnicy. Momentalnie biała droga, ledwo widać gdzie się kończy, gdzie zakręty. Jadę ~40 Km/h, w pewnym momencie tracę przyczepność, i już się na bączka zbiera - ABS i wyczucie przy kontrze pozwoliły mi jakoś wyprostować. Jadę 20 i zastanawiam się co się działo. Przyspieszam do 30 - i czuję że znowu zaczynam tracić panowanie.
Taka warstwa świeżego śniegu, o temp. bliskiej 0 daje efekt potężnego Aquaplanningu - warto na to uważać.
lato - pora dla kierowców wcale nie wiele lepsza... po wioskach często jeżdżą gorsi wariaci niż ja, często stan techniczny pojazdów woła o pomstę do nieba, do tego % we krwi... zimą przynajmniej po pierwszym zakręcie kumple wyciągaliby takiego z zaspy...
do tego częsty jednak brak klimy - mniejsza koncentracja kierowców, stan nawierzchni (łata na łacie, i nawet z dobrym zawieszeniem auta gubią trakcję w zakrętach), często jadąc przez las oślepia przebijające się mocne słońce...
problemem w Polsce jest głównie brak świadomości kierowców, lub błędne przekonania i zachowania na drodze, utrwalające się w sposób naturalny - inni tak robią, to czemu ja nie mam? nie wspomnę już o "niedzielnych kierowcach". Jeśli ktoś na normalnej drodze, nie jest w stanie opanować samochodu przy 60, czy 80, to nie powinien posiadać Prawa Jazdy... Skoro cała kolumna jest w stanie po tej drodze jechać te 80, to kierowcy nie powinni się bać że jak pojadą tyle samo, to wypadną z najbliższego zakrętu.
Do tego nawyki takie jak siedzenie na zderzaku, wyprzedzanie mimo braku miejsca żeby się schować i usilne próby "wciśnięcia się" gdzieś.
Marną mamy kulturę motoryzacyjną, a do tego jeszcze Policja skutecznie odbiera wielu osobom możliwość wyszalenia się gdzieś, zużycia tej adrenaliny - komu szkodziłoby jakby na zamkniętej (zastawionej przez ścigające się pojazdy) uliczce, gdzieś za centrum handlowym, gdzie nikomu nie przeszkadzają, oraz ryzyko zranienia/zabicia postronnej osoby jest znikome, mogli sobie testować swoje BMW, VW, Merce i inne auta? Ale nie trzeba robić naloty, żeby nie mieli gdzie się ścignąć, i latali 200 nocami po mieście...
Miałem przyjemność jeździć trochę za naszą zachodnią granicą. Jest inaczej. Nie zawsze wszyscy się stosują do przepisów, ale wszystko zależy od sytuacji (wjazd do miasteczka - 40, kręta droga przez las - 70, autostrada >120, przy czym jak są ograniczenia do 130 na węzłach, to ze 180 ludzie zwalniają do 150 i potem dalej.
Podstawą jest płynność ruchu, której u nas brakuje... Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem w Polsce prawdziwy "zamek błyskawiczny"...
Jakość dróg... W dawnym NRD wcale nie jest tak świetnie, i dziury się znajdą, i odcinki bez barierek, ale społeczeństwo jest nauczone jak się zachowywać w konkretnych sytuacjach i jak jeźdźić rozważnie. Wypadek na autostradzie? Wszyscy zjeżdżają na skraje autostrady i czekają, zostawiając po środku wolny, szeroki przejazd. 3-5 min na miejscu jest drogówka, 8 min śmigłowiec zabiera poszkodowanych, 15 min później droga jest udrożniona i wszyscy jadą dalej...
U nas niestety brak autorytetów oraz rozsądnych kursół na prawo jazdy, które nauczyłyby takich prostych zasad, które diametralnie zmieniłyby sytuację na drogach w Polsce... Jak dla mnie kurs na prawo jazdy to by mogło być 50 h teorii, i nie tylko uczenia się na pamięć znaków czy niektórych nikomu nie potrzebnych przepisów, a zajęli by się wychowaniem kierowcy. A do tego koło 100 h jazd, zarówno w ruchu miejskim, jak i w trasach. W różnych warunkach - nie ma że jak ulewa to ja odwołuję jazdy...
Alem się napisał Może się z tego jakaś konstruktywna dyskusja zdoła rozwinąć.
|
|