Zobacz temat - Najgłupsze zabawy z dzieciństwa
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Offtopic - Najgłupsze zabawy z dzieciństwa

SyntaX - Nie Paź 30, 2011 08:44
Temat postu: Najgłupsze zabawy z dzieciństwa
Proszę opiszcie tutaj swoje najgłupsze zabawy z dzieciństwa.
Na czym one polegały.
Takie wspomnienia po latach.

magneto - Nie Paź 30, 2011 10:34

W czasach kiedy niczego nie było a nieliczni mieli rodzinę w niemczech i dostawali paczki, to z kolegami napełnialiśmy opakowania po kawie piaskiem, ładnie zaklejali je i kładliśmy na chodniku.Potem schowani w krzakach tarzaliśmy się ze śmiechu jak jakaś kobieta z radości skakala bo znalazła paczkę niemieckiej kawy :smile:
SyntaX - Nie Paź 30, 2011 11:11

My się bawiliśmy w obóz koncentracyjny.
Jedna osoba wchodziła do dużej beczki druga nakładała wieczko w którym była dziura a tą dziurę kładziony był suchy krowi placek (zabawa u babci na wsi) i kto dłużej wytrzyma.

Druga zabawa polegała na tym że dzieciaki ze wsi podbierały Babci śliwki więc my wbijaliśmy gwoździe w drzewo i podłączaliśmy tam pastucha i czekaliśmy ukryci aż kogoś popieści.

magneto - Nie Paź 30, 2011 19:54

Może to nie zabawa ale eksperyment: mój chrześniak lat 12 chciał sprawdzic czy da radę utrzymać noże w blenderze.Chwycił za nóż i włączył.pokaleczone 4 palce, dwa opuszki obcięte.

SyntaX napisał/a:
wbijaliśmy gwoździe w drzewo i podłączaliśmy tam pastucha i czekaliśmy ukryci aż kogoś popieści.


kolega rozwinął pastucha wysoko na koronie , gdzie owoce najsmaczniejsze, a pod drzewem potłuczone szkło.Jak popieściło zlodzieja i spadł to jeszcze się pokaleczył :smile:

Pawkaz - Wto Lis 01, 2011 19:26

Z sasiadem rzucalem orzechami w ludzi idacych do kosciola...ale rzeby przestraszyc a nie trafic.
W miejscu moich zabaw jest dzis centrum handlowe Wola Park oraz bloki, parkingi itp

kris-tofer - Wto Lis 01, 2011 21:00

Zestrzeliwanie z ukrycia z wiatrówki kolorowych baloników (napełnianych helem) unoszących się nad straganami :mrgreen:
maniaq - Wto Lis 01, 2011 21:38

Zabawa w "policjantow i zlodziejow" w kwadracie z ulic grupa sie chowala, a druga szukala, kolega przesiedzial w kontenerze na smieci pol dnia , bo nikt go nie mogl znalezc, a sam nie chcial wyjsc :D

Drugie wyscigi na rowerach dookola garazy :D ilosc dziur w oponach, zdartych kolan lokci, polamanych szprych w Pelikanie bezcenna :D

kris-tofer - Wto Lis 01, 2011 21:40

maniaq, a myślałem, że tylko w doktora się bawiłeś :D
maniaq - Wto Lis 01, 2011 21:42

myslales >? to juz rozwin te mysl :)
kris-tofer - Wto Lis 01, 2011 21:43

a co tu rozwijać, to Twoja sprawa ;)
Pawkaz - Wto Lis 01, 2011 21:44

maniaq napisał/a:
polamanych szprych w Pelikanie

Ja mialem Salto

maniaq - Wto Lis 01, 2011 22:02

kris-tofer, Regulamin forum Klubu ROVERki.pl

7. Kąciki mogą być wykorzystywane tylko zgodnie z obowiązującym prawem i ogólnie przyjętymi zasadami etyki. Zabronione jest wykorzystywanie kącików do celów powszechnie uznanych za szkodliwe, niewłaściwe, nielegalne lub niemoralne, w tym:

d) publikowanie wiadomości pozbawionych treści merytorycznych oraz wiadomości zawierających treści o charakterze prowokacyjnym, prowadzących do kłótni i wzajemnej wrogości wśród Użytkowników Forum,



;)


Pawkaz ja w Reksio zlamalem kierownice i nie dalo sie jej pospawac a nei bylo na co wymienic, wiec rower poszedl na zlom O_o pamietam jak go oplakiwalem :D

MaReK - Wto Lis 01, 2011 22:45

Jeśli o rower chodzi, to miałem "Reksio", na 4 kółkach, z czego dwa doczepiane. Kiedy ojciec nauczył mnie jeździć na dwóch kółkach (szybki proces, raz puścił mnie na podwórku samego, nie mówiąc mi o tym), kółka boczne zostały odkręcone, a ja szukałem rywali do ścigania się. Trafił się starszy o dwa lata kolega ;) On miał pelikana (po tuningu). Jedziemy razem ulicą, wzdłuż budynków. Nagle on hamuje, a twardo pedałuje dalej... już wiem dlaczego hamował... on jechał po zewnętrznej i widział wyłaniającego się z bramy budynku malucha ;) Ja go zobaczyłem jak był przede mną. Zdążyłem złapać się rynny, bo na hamowanie było za późno. Trafiłem w przednie koło malucha. Zrobiłem salto nad autem i spadłem na chodnik. Rowerek się połamał. Ja byłem cały. Miałem potem tylko jakiś tik nerwowy i agresywnie rzucałem głową na bok i mrugałem szybko oczami :) Chyba przeszło :D

Z głupich rzeczy jakie pamiętam to:

- rzucanie z okna zapalonych samolotów (jeden zleciał do sąsiadki piętro niżej i prawie podpalił firanki)
- wywieszanie się z 2, 3 i 8 piętra za okno. Wisiałem sobie po zewnętrznej stronie i potem wciągałem się do mieszkania. Swojego, kolegi czy też w szkole ;)
- zdobywanie drzew i garażowych dachów
- wchodzenie na 5-te piętro po kratach zabezpieczających przed spadnięciem
- skakanie z parasolką, z nowo budowanego bloku, na hałdę piachu... okazało się, że tuż obok w owej hałdzie są sztorcem ułożone pręty...
- jazda z tyłu na śmieciarce (bez zgody śmieciarzy)
- jazda na haku od tramwaju z tyłu
- ściąganie spodni kolegom na korytarzu (zachodziło się gościa z tyłu i niczego się niespodziewającemu, habas naszki w dół :))
- podcinanie kolegów/koleżanek plecakami/tornistrami pod klasą
- podcięcie kolegi z klasy tak, że uderzył skronią o kant ławki... polała się krew, była karetka, a wszystkiemu winny ja :(
- rzucanie kamieniami w stare opuszczone szklarnie... okazało się, że jednak nie były opuszczone ;)
- rzucanie napełnionymi torebkami celofanowymi w przechodniów (3 - 5 piętro)
- rzucanie w przechodniów truskawkami (piętro 8 )
- namawianie mniejszych dzieci, żeby zjadły psią kupę ;)
- łażenie po studzienkach kanalizacyjnych
- dzwonienie do przypadkowych ludzi domofonem
- dzwonienie do przypadkowych ludzi dzwonkiem i ucieczka na dół
- łażenie po ruinach starej wytwórni filmowej, na którą wstęp był surowo wzbroniony

to chyba wszystkie debilne zabawy jakie przyszło mi wykonać w czasie swojego dzieciństwa ;)
Z perspektywy czasu... godne pożałowania, ale wtedy... była zabawa na maxa.

Pawkaz - Wto Lis 01, 2011 22:59

Ja jeszcze dopisze spinanie plecakow klodka oraz chowanie szkolnych rzeczy do plecakow : np kwiatki, kreda itp :mrgreen:

[ Dodano: Wto Lis 01, 2011 22:59 ]
MaReK napisał/a:
namawianie mniejszych dzieci, żeby zjadły psią kupę

Udalo sie kogos namowic ? Byla jakas nagroda ?

walkie - Wto Lis 01, 2011 23:00

My mieszkaliśmy w budynku centrali automatycznej (obecnie tp sa) i bloki i osiedle było za płotem więc byłam nieco wyalienowana więc sobie sama znajdywałam zabawy. Najgłupszą z nich było rzucanie kamykami przed przejeżdżającymi samochodami, tak żeby przestraszyć a nie trafić. Ale któregoś dnia postanowiłam pójść o krok dalej i w końcu wcelować w auto. Trafiłam gościa, który właśnie wyjechał od lakiernika dwie posesje wcześniej. Skończyło się tak, że gość mnie gonił, ja uciekałam do domu drąc się w okrutnie. Rodzice usłyszeli i wybiegli z mieszkania, i spotkaliśmy się rodzice na 4 piętrze, gość goniący na 3 piętrze a ja pomiędzy. Jak się w końcu dogadali co ja zrobiłam i czego mnie koleś goni to ze strachu... ;)

A tak ponadto, to w tym samym budynku:
- wylewanie zupy przez okno na balkon monterów telefonicznych, faworytem był kapuśniak, też mnie w końcu nakryli. ;)

kris-tofer - Wto Lis 01, 2011 23:12

maniaq, jeśli chodzi o zabawy to pisałem zgodnie z tematem
tylko z tym punktem regulaminu to strzeliłeś jak kulą w płot, bo nijak ma się do obecnego stanu rzeczy, przecież ja Ciebie bardzo lubię :wink:

longer86 - Wto Lis 01, 2011 23:29

ehh te zabawy trzeba by się nieźle nagłowić żeby wszystko sobie przypomnieć, ale była i zabawa w elektryka... coś w skrócie tato tato odizoluj ten drut z obu stron... jak już dostałem gotowy element to wsadziłem go w innym pomieszczeniu w gniazdko :D nastała ciemność i cisza. całe szczescie środek drutu był w izolacji, mi nic się nie stało i skonczyło się na krzykach

- zabawa w wyścigi każdy rowerem udawał że ma auto jakiejś super marki ostatecznie kończyło się to na chęci zniszczenia pojazdu kolegi :D

- skakanie po drzewach to chyba u każdego, włażenie w najbardziej niedostępne miejsca

- w czasach podstawówki to jeszcze były głupie wybryki z układaniem kamieni na torach, nikt wtedy nie myślał że może to wystrzelić prosto w łeb ale były śmiechy jak się kolejarz irytował

des - Sro Lis 02, 2011 00:30

Pamiętam tylko kilka:
- układanie kapsli na torach tramwajowych tuż przed tramwajem,
- skoki z wysokości (kto z wyższej odległości skoczy ten lepszy), teraz w życiu bym nie skoczył,
- chodzenie po dachu wieżowca, jakimś cudem klapa była otwarta więc skorzystaliśmy z okazji,
- rzucanie woreczków w wodą na przechodniów z 7 piętra - to było, jest i będzie niebezpieczne dla przechodniów ale wtedy radocha,
- dzwonienie do ludzi i robienie ich w bambuko, że wygrali główną nagrodę - nowy rower górski, ale były jaja. Później poszliśmy o krok dalej i główną nagrodą było "gówno w woreczku" - reakcja ludzi nie do opisania.

SyntaX - Sro Lis 02, 2011 07:07

Mnie się przypomniało jak nabieraliśmy Babcię.
Uwielbiałem jajka z cukrem.
Więc zamiast je zbijać robiliśmy wydmuszki.
Potem takie skorupki podkładało się kurce i ją lekko postraszyło.
Ta gdakała głośno, babcia szła sprawdzić i już się cieszyła że aż tyle jajeczek ma, a tam same wydmuszki.
:mrgreen:

Pawkaz - Sro Lis 02, 2011 07:29

Przypomnialo mi sie jeszcze
- rzucanie galezi na trakcje tramwajowa, w taki sposob aby zawislo, przez co tramwaj mial problemy z przejazdem :mrgreen: Bylo to ( i nadal jest ) odludne miejsce wiec nie bylo problemow, ze ktos moze zauwazyc
-sciaganie windy w blokach na ostatnie pietro, i wkladnie kartki lub innej rzeczy, aby drzwi nie byly zamkniete przez co ludzie chodzili na piechote myslac ze winda jest zepsuta

llygas - Sro Lis 02, 2011 11:21

Hmm.. Fajny temat :)
Duzo glupich zabaw bylo.

Kiedys wpadłem na pomysl ze jesli do diody LED podam 220V to bedzie świecic jak laser...
Efekt: Korki wysadzone, dioda eksplodowala :)

Z innych zabaw:
- Wynoszenie z pracowni chemicznej sodu (Na) i wrzucanie do wody = ładne buuum
- Kapsle z saletrą
- Karbid - problemy ze zdobyciem ale fun był
- Kamienie na torach kolejowych
- Chodzenie po kanalach
- Głuche telefony do obcych ludzi
- Zamawianie budzenia kolegom na 3 rano w TP

zetes - Sro Lis 02, 2011 12:10

llygas napisał/a:
Duzo glupich zabaw bylo.


No, faktycznie. Jedną z nich było podłączenie głośnika, tzw. kołchożnika, który był zasilany napieciem 12V do 220V o ogromny błysk i potężny huk. Pół ulicy wybiegło z domów aby zorientować się co to sie stało a ja cały usmolony :grin: .

llygas napisał/a:
Wynoszenie z pracowni chemicznej sodu (Na) i wrzucanie do wody = ładne buuum
z tym,ze w moim przypadku wrzucanie do kałamarza z atramentem /tak, tak za moich szkolnych czasów były kałamarze z atramentem zamontowane w ławkach i pisalo sie piórem a nie długopisem/. Efekt podobny, wielki płomień i wybuch.

llygas napisał/a:
Kapsle z saletrą
Mieszanka saletry z cukrem pudrem. Powstawała niezła bomba dymna. Jej użycie powodowało całkowite zadymienie nieraz kilku ulic.

Cytat:
Zamawianie budzenia kolegom na 3 rano w TP W moim przypadku zamawianie taxi przez telefon, oczywiście zamówienie kursu fikcyjne.
Z innych to wlewanie wody do mieszkań przez dziurkę od klucza czy też wpuszczanie kilkanaście wróbli do mieszkań. :grin:
_________________

longer86 - Sro Lis 02, 2011 14:11

zetes napisał/a:
llygas napisał/a:
Kapsle z saletrą
Mieszanka saletry z cukrem pudrem. Powstawała niezła bomba dymna. Jej użycie powodowało całkowite zadymienie nieraz kilku ulic.


prawie jak próba zrobienia rakiety z siarki, węgla i aluminiowego kija od miotły :mrgreen:

k3master - Czw Lis 03, 2011 23:11

Fajny wątek. :-)

Zabaw było mnóstwo, ale z takich bardziej "hardcore'owe" jakie pamiętam to:
- zestaw na sylwestra bez sylwestra: rakieta na patyku wsadzona do butelki, trzymana w ręce i celowanie w wybrany balkon bloku. Na szczęście nigdy nic poważnego się nie stało
- "na działkach" szukanie takich podłużnych ślimaków bez muszli, przywiązywanie do nich petard i .... (wstyd mi teraz, ale takie były czasy)
- przy blokach od strony balkonów i na parterze były kwadratowe płytki chodnikowe. No i pod wieczór czy w nocy szliśmy we dwóch, podnosiliśmy płytę i rozwalaliśmy ją o drugą leżącą obok. Hałas dla mieszkańca parteru niesamowity. Zawsze wybieraliśmy "ulubionych" sąsiadów, którzy np zabraniali nam grać w piłkę na trawniku :-)
- przywiązywanie żyłki na wysokości nóg lub wyżej wokoło drzew, tak aby żyłka robiła blokadę przez chodnik. Oczywiście nikt żyłki nie widział i się o nią potykał. Śmiechu masa.
- igła na żyłce. Wspięcie się na balkon na parterze, wsunięcie igły pomiędzy szybę a okiennicę i ucieczka w pobliskie krzaki. Przy ruchach żyłką igła dawała dziwny i dość głośny dźwięk w pomieszczeniu. Nagle włączają się świata, sąsiad chodzi, szuka, rozgląda się, a tu nic :-) heheh

Jak coś jeszcze mi się przypomni to dopiszę.
Generalnie: to były czasy! :-)

No i się przypomniało:
zabawa wyglądała tak, że jedna osoba robiła szybko kilka skłonów, góra dół, przez kilkanaście sekund.
Potem stawała prosto i odginał głowę do tyłu. Za plecami stawał kolega i rękami dociskał żyły na szyi.
Szybko delikwent "odchodził"...
Nazywaliśmy to "odlotami". Potem każdy opowiadał jak to wyglądało z jego perspektywy. Bajeczne historie... :-)
Mądre to nie było, dobrze że "moda" szybko minęła.

shilus82 - Pią Lis 04, 2011 10:27

co do tych "odlotów" to myśmy robili to w ten sposób, że szybko się oddychało kilkanaście sekund, a przy ostatnim wydechu zamykało się usta i zatykało nos i się dmuchało na maksa :)

Z głupich zabaw:
-kiedyś rozciągnąłem żyłkę na wysokości szyi mojej siostry, czego nie zauważyła no i się powiesiła
-spuszczanie na sznurku przez balkony sąsiadów (mieszkałem na 7 piętrze) różnych przedmiotów i raz sąsiad to złapał, odciął i przyniósł :)
-raz zrobiłem mały eksperyment...nie wystarczyło mi przytykanie 9v bateryjki do języka :)
Miałem zasilacz od kolejki na 220V, a wyjściowo chyba 12V max i kabelki przytknąłem do zębów...jak mnie trzepnęło, to pamiętam to do dziś :)
-miałem na szczycie szafy wbity gwóźdź, przywiązałem do niego sznurek i próbowałem się wspinać
-zeskakiwanie na dominie ze schodów - efekt był taki, że rower złamał się w pół (bo to składak był)

magneto - Pią Lis 04, 2011 17:53

Zainspirowany tematem głupich zabaw postanowiłem zrobić dowcip.
Kilka dni temu w bardzo ważne święto halloween,co chwile jakieś poprzebierane dzieciaki dzwoniły do drzwi bo chciały jakieś slodycze.Byłem w piwnicy kiedy usłyszałem nadchodzące dzieci.Zgasiłem światlo i poczekalem aż wejdą na posesję.Gdy minęły drzwi wyskoczylem za nimi i przeraźliwie ryknąłem.O mało nie narobiły w spodnie.Stanęły jak wryte i nie wiedziały co robić.Wtedy ja do nich: wystraszylem was więc oddawać słodycze...Dzieci tak uciekały że aż mi się zal zrobiło ale tego wieczoru miałem już spokój z pukaniem do drzwi. :smile:

shudder - Pią Lis 04, 2011 18:55

magneto napisał/a:
Zainspirowany tematem głupich zabaw postanowiłem zrobić dowcip.
Kilka dni temu w bardzo ważne święto halloween,co chwile jakieś poprzebierane dzieciaki dzwoniły do drzwi bo chciały jakieś slodycze.Byłem w piwnicy kiedy usłyszałem nadchodzące dzieci.Zgasiłem światlo i poczekalem aż wejdą na posesję.Gdy minęły drzwi wyskoczylem za nimi i przeraźliwie ryknąłem.O mało nie narobiły w spodnie.Stanęły jak wryte i nie wiedziały co robić.Wtedy ja do nich: wystraszylem was więc oddawać słodycze...Dzieci tak uciekały że aż mi się zal zrobiło ale tego wieczoru miałem już spokój z pukaniem do drzwi. :smile:


Jak widać na nie które zabawy nigdy nie jest za późno ;D

kasjopea - Pią Lis 04, 2011 19:12

magneto napisał/a:
Zainspirowany tematem głupich zabaw postanowiłem zrobić dowcip.
Kilka dni temu w bardzo ważne święto halloween,co chwile jakieś poprzebierane dzieciaki dzwoniły do drzwi bo chciały jakieś slodycze.Byłem w piwnicy kiedy usłyszałem nadchodzące dzieci.Zgasiłem światlo i poczekalem aż wejdą na posesję.Gdy minęły drzwi wyskoczylem za nimi i przeraźliwie ryknąłem.O mało nie narobiły w spodnie.Stanęły jak wryte i nie wiedziały co robić.Wtedy ja do nich: wystraszylem was więc oddawać słodycze...Dzieci tak uciekały że aż mi się zal zrobiło ale tego wieczoru miałem już spokój z pukaniem do drzwi.
:rotfl:


Łaziliśmy do kiosku z pytaniem:
- dzień dobry, jest "Karuzela"
pani odpowiadała: jest
- to poproszę dwa na łańcuchową ;)

magneto - Pią Lis 04, 2011 20:58

shudder napisał/a:
Jak widać na nie które zabawy nigdy nie jest za późno

Moja żona skomentowala to tak: jesteś gorszy od tych dzieci, ale jak sobie przypomnę jak się bały to nie mogę doczekać się następnego halloweenu. :grin:

SyntaX - Sob Lis 05, 2011 07:56

Była jeszcze akcja krecik.
Do kretowiny wbijaliśmy 2 pręty, zalewaliśmy to ostro woda i włączaliśmy pod to pastucha.

Bartek8508 - Czw Lis 10, 2011 00:24

Czytając te historie jestem pełen podziwu, że spotykamy się w tak szerokim gronie :razz: