|
Forum Klubu ROVERki.pl
|
|
Rover serii 200/25, MG ZR i Streetwise - [R214]Wydmuchana uszczelka to nie problem.
drlubicz - Wto Lis 11, 2008 20:38 Temat postu: [R214]Wydmuchana uszczelka to nie problem. Jeszcze przed kupnem auta ,czytając forum nastraszyłem się strasznie faktem wydmuchiwania uszczelki pod głowicą , do tej pory dla mnie wymiana uszczelki pod głowica było zwykłą czynnością naprawczą taką samą jak wymiana sprzęgła czy rozrządu ale czytając paniczne wypowiedzi niektórych użytkowników przestraszyłem się ,ze faktycznie w tym silniku może to być problem , wczoraj rozbebeszyłem silnik w swoim roverku i się miło rozczarowałem, WYDMUCHANA USZCZELKA W ROVERKU TO PIKUŚ !, nie ma tam nic co mogło by zaskoczyć i ta czynność jest tak samo prosta jak w każdym innym silniku i gorzej tu wymienić rozrząd bo nie ma dostępu do jednej śruby z obudowy niż wymienić tą uszczelkę. Piszę to wszystko po to by ewentualni chętni na zakup tej marki nie odstraszali się faktem wydmuchanej uszczelki bo TO ŻADEN PROBLEM a przynajmniej nie taki straszny jak się wydawać może z niektórych postów
sTERYD - Wto Lis 11, 2008 21:14
ależ nikt nie twierdzi, że to jakiś wielki problem...
po prostu większość mechaników jak widzi vikinga na środku grila to ucieka gdzie pieprz rośnie, a część z tych co nie ucieka dokręca głowicę tak jak w silnikach z żeliwnymi blokami co powoduje więcej szkód niż porzytku...
w maluchu uszczelkę pod głowicą wymienić to było coś... (oczywiście nie wyjmując silnika... tak z lenistwa )
oprawca_1978 - Sro Lis 12, 2008 11:16
I słuszne słowa i prawdziwe.
Walczmy ze stereotypami, którymi niesłusznie obrósł Rover.
No i nie dajmy się omamić i zwieść "mechanikom" i temu podobnym "szpecjalistom" pozatrudnianym w "warsztatach samochodowych" !
tom214Si - Sro Lis 12, 2008 12:30
Ale pół-metrowe śruby to tylko "my" mamy
I mam takie małe pytanko: czy to, że uszczelka do serii K jest z metalu z silikonowymi polami, to jest "normalne" (w sensie powszechne) czy nie?
sTERYD - Sro Lis 12, 2008 17:58
trzeba by było się przyjrzeć innym silnikom z aluminiowymi blokami (np AMG montowane w mercedesach) szczerze mówiąc nie miałem sposobności zerkać do takiego do środka
MikeLD - Sro Lis 12, 2008 23:15
Hmm, ja to piwem tak: nie słyszałem nawet w telewizji żeby auto tak się psuło jak mój rover. Trzy miesiące stoi na warsztacie.
Średnio co tydzień odbieram je na rundę po mieście... i znowu do naprawy.
Usterek już nawet nie potrafię policzyć.
Wartość napraw przekroczyła wartość samochodu.
No i jestem ożeniony z tym autem już chyba na zawsze
PHJOWI - Czw Lis 13, 2008 18:33
to chyba masz do du... mechaników , jakie to były usterki że przekroczyły wartość auta , czasami jak widze i słucham to wydaje się że niektóre zakłady znalazły sobie dojną krowe o imieniu ROVER
dram - Pią Lis 14, 2008 10:57
cze parę dni temu cały płyn chłodzący poleciał mi do oleju, myśle że silnika nie zatarłem bo jak skoczyła temperatura to od razu zgasiłem i juz nie odpalałem. Zaciągnąłem samochód do mechaniora a on od razu powiedział że jeżeli to uszczelka pod głowicą to spoko gorzej jak coś tam od spodu, bo wtedy lepiej sie opłaca drugi silnik wstawić. co o tym sądzicie i czy je4st taka wogóle możliwość. z góry dzięki
Zukowaty - Pią Lis 14, 2008 11:07
Bylem ostatnio u mechanika co chadza na egzaminy do Izby Rzemieslniczej
tom214Si napisał/a: | Ale pół-metrowe śruby to tylko "my" mamy |
Pytanie na egzaminie:
-jakie panie kolego sa najdlusze elementy laczne w autach marki Rover z silnikami rzedowymi benzynowymi.
-pasek rozrzadu Panie Egzaminatorze
-sruby glowicy chlopcze, sruby glowicy
To daje lekki obraz jakie maja pojecie w warsztatach
oprawca_1978 - Pią Lis 14, 2008 11:30
Hehehe, chadzajcie z samochodami do "warsztatów" - daleko zajdziecie..
Ja gonię to towarzystwo jak psy i wszystko robię sobie sam.
Ostatnio odebrałem Nexię ojca z tzw. "warsztatu serwisowego", gdzie prawie 10 lat ją psuli, biorąc jescze za to pieniądze. Wszystko popsuli. Elektrykę, gazownię, korek w chłodnicy wyrwali (kleiłem go potem Distalem), wiązkę elektryczną silnika przycisnęli do kółka pasowego alternatora i ją przeorało, zwarcia robia Nexia a te patałachy ze dwa miesiące łapy rozkładali. Parownik tak "zregenerowali", że nie wstawili sprężyny dźwigienki drugiego stopnia redukcji gazu i parownik dusi się i silnik gaśnie, co przy wyprzedzaniu jest już jawnym zagrożeniem życia i zdrowia. Elektronikę od gazowni tak pozakładali, że musiałem to wszystko poprawiać od nowa, bo przerw dostawała.
Nie dokręcili korka zbiorniczka płynu od wspomagania i od siłownika sprzęgła, dobrze, że nie spadły w czasie jazdy. Tak wymienili okładziny tylne hamulców, że lewe tylne koło zakleszczało się w czasie jazdy. Nie dociągnęli linki ręcznego hamulca. Spaprali całkowicie gazownię, wstawili zły mikser (strasznie dławiący grzybek) i w nieodpowiednie miejsce (na chama w gumę dolotu zaraz za filtrem), zamiast przed przepustnicę w tulei dystansowej. Od tego gazownia szarpie i głuipieje i strzela czasami w dolot (rozwaliło skrzynkę filtra, pogubiło zatrzaski, te dziady tego nie sprawdziły i samochód jeździł z miesiąc z nieszczelnym filtrem).
"Wymienili" rozrząd w taki sposób, że wykazali to tylko na fakturze, a w rzeczywistości nawet dla niepoznaki, nie odkręcili pokrywy rozrządu. Tak pozakładali przednie klocki, że się zakleszczały w jarzmach, potem to poprawiłem, przejechałem pilnikiem wąsy klocków, do tego nie wyczyścili prowadników zacisków i chodziły one z dużym oporem.
Centralkę gazowni wcisnęli na chama, luzem, pod błotnik przedni, dyndała się na kablu jak wisielec. Przewody gazowni połączyli po chachłacku, minus centralki bez lutowania pod śrubę klemy akumulatora. Zepsuli albo podmienili na zły, niedziałający, włącznik wentylatora chłodnicy. Źle zmienili uszczelkę pokrywy wałka rozrządu (SOHC silnik) i ciekło spod niej. O nie wymienieniu uszczelniaczy wałka rozrządu nie wspomnę, choć było w wykazie.
Uszczelkę głowicy tak "wymienili", że poci się głowica na połączeniu z blokiem i chłodziwo lekko śmierdzi olejem. Tak wymienili wydech, że tłumik końcowy stukał o ucho zaczepu.
I tak dalej, etc, itp..
Never ending story destruction of Nexia.
Banda psujów i pijaczków! Bydło.
des - Pią Lis 14, 2008 12:28
dram napisał/a: | Zaciągnąłem samochód do mechaniora a on od razu powiedział że jeżeli to uszczelka pod głowicą to spoko gorzej jak coś tam od spodu, bo wtedy lepiej sie opłaca drugi silnik wstawić. co o tym sądzicie i czy je4st taka wogóle możliwość. z góry dzięki |
No ja właśnie miałem "coś tam od spodu" i też mechanik chciał wymienić silnik, ALE... tak sobie pomyślałem, że najbezpieczniej to pasowałoby kupić nowy silnik (widziałem za 4000 zl), bo używki nigdy nie będziesz pewny. Kupisz i za pół roku wyskoczy HGF i jesteś już grube pieniądze w plecy. A mówią żeby wymienić silnik na nowy bo im się po prostu nie chce robić, bo trzeba silnik rozebrać na części pierwsze. Najlepiej jakbyś mógł to zrobić sam ale jak nie masz takiej możliwości to poszukaj naprawdę dobrego warsztatu bo będziesz później żałował.
Ja odebrałem swojego 2 dni temu i ręce opadły. Niby wszystko ok, ale po odebraniu zaczął piszczeć pasek od alternatora, patrze a tam dolna śruba w ogóle nie przykręcona a górna tak, że się jej odkręcić nie da. Zrobiłem po swojemu i działa. Miałem w bagażniku gumowe wycieraczki to sobie ich zaczęli używać tzn. kładli na nich silnik bo całe były w tej specyficznej mazi od HGF, nawet ich nie umyli. Miałem kilka spinek które trzymały kable itd. a teraz wszystko wisi, nie złożyli tak jak było. Jak zaprowadzałem to komora silnika czyściutka a teraz cała w jakimś oleju.
Pytam się mechanika jaką mi daje gwarancję na to a on: "Do bramy panie, do bramy". No nie źle.
Gorąca odradzam rożnego rodzaju mechaników, jeżeli już nie ma wyjścia i trzeba zaprowadzić to poszukać naprawdę sprawdzonego gościa.
buja4 - Pią Lis 14, 2008 12:29
To po co twój tato oddaję tą nexie do tych partaczy, ja jak się zawiodę na mechaniku raz to nie oddaje już mu auta. Mam jednego zaufanego gościa co naprawia mi samochódy od 2 lat i nigdy się na nim nie zawiodłem. Oddając mu samochód nie trzęsę dupą że coś zepsuje, połamie i schowa żebym nie widział jak już mu się zdarzy coś zepsuć (np ułamać jakiś plastik) to zawsze to naprawi. Wiec nie ma co wieszać psów na Mechanikach bo mechanik mechanikowi nie równy.
oprawca_1978 - Pią Lis 14, 2008 13:27
buja4 napisał/a: | To po co twój tato oddaję tą nexie do tych partaczy, ja jak się zawiodę na mechaniku raz to nie oddaje już mu auta. Mam jednego zaufanego gościa co naprawia mi samochódy od 2 lat i nigdy się na nim nie zawiodłem. Oddając mu samochód nie trzęsę dupą że coś zepsuje, połamie i schowa żebym nie widział jak już mu się zdarzy coś zepsuć (np ułamać jakiś plastik) to zawsze to naprawi. Wiec nie ma co wieszać psów na Mechanikach bo mechanik mechanikowi nie równy. |
Oddawał! Już nie bo od lipca zasuwa Kia Rio sedan 1.4 MPI, całkiem fajny samochodzik i niedrogi nawet był.
Nexię mam ja i powoli ją wyciągam i przywracam jej statut pełnosprawnego samochodu.
Całe szczęście, że to jest nic innego, jak Opel Kadett, bo inna, słabsza szkatułka by tego nie wyrobiła. Mam już do niej nową elektronikę do gazowni, inny, dobry parownik i lepszy mikser. Ze starej gazowni zostaną tylko butla, rurki i elektrozawory, reszta out.
Ma 212 kkm przebiegu, ale do 300 kkm na spoko wodza, zrobi, silniczek chodzi dobrze i nie stuka, on nowosci na syntetyku 5W50, za dobry nawet olej miała lany.
Trzy lata spokojnego jeżdżenia będzie jak obszył.
To są dobre i trochę niedoceniane samochody.
Zukowaty - Pią Lis 14, 2008 14:00
oprawca_1978 napisał/a: | To są dobre i trochę niedoceniane samochody. |
Podpisuje sie bo mialem Nubire.Cud dupowoz.
dram - Pią Lis 14, 2008 18:36
To cośtam od spodu to jakieś tuleje czy może ktoś wie ile kosztowałaby naprawa takiego silnika, bo nie ukrywam że na nowy to mnie nie stać tym bardziej że samochó dużo więcej też nie jest wart. Jakie części silnika trzeba wymienić jeżeli te tuleje są zepsute?
unpredictablee - Pią Lis 14, 2008 20:07
Wszyscy tak strasznie mówicie nie oddawać do mechaników, zrób to sam!
Bardzo chętnie tylko niestety nie znam się za bardzo na tym, nie mam także warunków.
Chociaż przyznam że miałbym an coś takiego ochotę:D
Więc? Chcąc nie chcąc jestem na nich skazany.
dram - Pią Lis 14, 2008 22:17
Ja tak samo jak kolega unpredictablee a na forum pytam po to żeby jakiś mechanior nie wcisnął mi kitu.
marcinmarcin - Sob Lis 15, 2008 20:32
oprawca_1978 napisał/a: | To są dobre i trochę niedoceniane samochody. |
A wracając do mechaników - fakt większość to banda matołów. Nawet mój sprawdzony mechanik w Opolu, czasem taką głupotę potrafił zrobić że mi ręce opadały, dlatego nigdy nie zostawiałem mu samochodu tylko zawsze przy tym byłem. Ale z MG na szczęście trafiłem do Pawła Midowicza - wymiana rozrządu, uszczelek, dezynfekcja klimy, świece itp. Dokładność i precyzja jego pracy, jak również fakt że najpierw myśli, potem dopiero robi jest wręcz niespotykana
Tomi - Sob Lis 15, 2008 20:45
PHJOWI napisał/a: | to chyba masz do du... mechaników (...) znalazły sobie dojną krowe o imieniu ROVER |
Sam słyszałem kilku takich opowieści, że aż włos się na głowie stają dęba
Sachar - Sob Lis 15, 2008 23:09
Dobra, może i mechanicy dają czasem ciała, ale jak czytam kolejny wątek i znowu widze wypracowanie kolegi "oprawca..." to mi się rzygać chce. Stary, wrzuć trochę na luz. Koła też sobie sam wyważasz bo Ci wulkanizator sp...li? Używasz do tego starej pralki może? Czy na oko ciężarki przybijasz?
Już dawno temu dowiedzieliśmy się jaki jesteś zdolny, a każdy mechanik ma dwie lewe ręce. Może już wystarczy?
Jak chcesz to mogę się zrzucić na domenę "jastemnajzajebistszynaswiecieawszyscymechanicytoleszcze.pl" zrobisz sobie stronkę i tam się będziesz chwalił, ganił i przestrzegał.
Brt - Sob Lis 15, 2008 23:22
Sachar napisał/a: | jastemnajzajebistszynaswiecieawszyscymechanicytoleszcze.pl |
Zukowaty - Nie Lis 16, 2008 00:14
Ja juz kiedys Oprawcy zwracalem uwage ale nie poskutkowalo.Nie mam zamiaru sie klucic bo nie na tym polega to forum (przewaznie ) ale jak Sachar "subtelnie" to ujal-bywa meczace.Jak zrobil HGF samemu to cos jednak wie ale ja tez robilem HGF w Poldku co prawda 1.6 OHV ale glowice sam planowalme w robocie a moze z raz o tym napomknalem na forum.Drugi raz by mi sie nie chcialo roboc bo za leniwy jestem a stac mnie jeszcze zeby raz na duuuuzo km zaplacic mechanikowi i miec czyste rece.Zrobi zle t bedzie robil ponownie a wiem ze zrobi dobrze bo to moj ZAUFANY mechanik i do takich sie jezdzi.
Co do domeny to ja tez bym sie pisal tylko wkrec gdzies tam supergosc zebym wiedzial ze to o mnie
tom214Si - Nie Lis 16, 2008 01:10
Ja dla odmiany mam arument na obronę oprawcy_1978 .
Mianowicie: wiele osób czyta wyłącznie tematy przez siebie założone (co widać wyraźnie po ich treści).
Dzięki temu że oprawca się powtarza, mają oni jedyną szansę przeczytać Jego przesłanie
Stali bywalcy natomiast mogą sobie poćwiczyć cierpliwość
Senn - Nie Lis 16, 2008 01:11
Niestety, ale oprawca ma racje i Sachar nie bulwersuj sie tak. Ja jestem kolejnym przykladem ze mechanicy to glaby i nie warto im oddawac samochodow. Mam w tej chwili na mysli pewna firme z Wawy. Nie dosc ze mnie chcieli naciagnac na kasiore to jeszcze spi.....lili mi wspomaganie. W zyciu nie oddam juz samochodu do warsztatu. Niestety nie mialem warunkow zeby robic to sam, ale teraz bede wolal odholowac auto ponad 100km gdzie moge sobie popracowac niz oddac w rece mechanikow.
Brt - Nie Lis 16, 2008 12:58
Senn co do mechaników, to poza nielicznymi wyjątkami też sie zgadzam z oprawcą, ale jak ktoś nie ma bladego,zeilonego różowego czy innego pojęcia o naprawie samochodów i nie wie jak trzymać wkrętak, to raczej z wymianą uszczelki pod głowicą nie da sobie rady. Pewnych rzeczy w swoim aucie też nie robię, bo nie będę dla przykładu inwestował w zestaw do zbieżności, bo raz do roku trzeba sprawdzić zawieszenie
A wracając do sachara i oprawcy, to ...... racja racją, ale przepisywanie tego samego w kazdym świeżym poście o HGFie na forum, to trochę przesada. Dlatego propozycja dla oprawcy: niech po prostu link do swojego sposobu (moim zdaniem całkiem rozsądnego) naprawy HGFu umieści w podpisie i każdy chętny i zainteresowany sobie poczyta a ja i spora część forumowiczów nie będzie musiała n-ty raz tego czytać
oprawca_1978 - Pon Lis 17, 2008 09:00
Wiem, że mnie kochacie!
Powacając do meritum - ja sobie radę dam z moim samochodem, i to ze wszystkim, jak się uprę, to i zbieżność na tyczki sam ustawię, nie ma problemu, byle było z czego pomajstrować substytuty urządzeń.
Jedno jest pewne - jeśli chcesz mieć sprawny samochód, który nie będzie się cały czas psuł i zarazem - nie chcesz mieć dziurawego portfela - to naprawiaj sobie samochód sam. ZWŁASZCZA tak poważne podzespoły, jak silnik.
Takie podejście to praktycznie jedyne z możliwych, bo przecież gdybym poszedł z HGF-em do 'warsztatu' (pomijając, że w okolicy mej nie mam ŻADNEGO zaufanego, wszyscy to profani i psuje), to zapłaciłbym za to więcej, jak połowę wartości samochodu, zarazem, nie mając jakiejkolwiek pewności, że mi to nie wylezie za 400 km czy 4 tys km.
Ja po mojej naprawie przejechałem już 51 kkm w dwa lata i nic się nie złego z silnikiem nie dzieje.
Czy taki przebieg wystarczy by już mieć lekką pewność, że jednak się dobrze to zrobiło? Koszt naprawy wyniósł mnie tyle, co koszt uszczelki (FAI, 160 PLN).
Acha, z całkiem innej beczki rzucę problem. Tankowałem na BP N.D.M. po raz drugi LPG (po wzięciu rozwodu ze złodziejską stacją LPG, w której czasami był taki "gaz", że się jechac po prostu na nim nie dało).
Po prawie roku butla odbiła wreszcie. I weszło weń dokładnie 17,11 l LPG po przejechaniu 260,3 km. Daje to wynik średniego zużycia gazu na poziomie 6,57 l/100 km. Dwunastoletni Polonez 1.4 MPI, który waży razem ze mną 1100 kg. I co na to powiecie? Mam nawet paragonik za gaz.
Gazownia oczywiście wyregulowna przeze mnie osobiście oraz zapłon też po swojemu zrobiony.
Samochód odkąd jest w moich rękach - ponad 4 lata - nie widział żadnego "warsztatu" i żadnego "szpecjalisty" poza mną. I zasuwa, świątek-piątek, zima-lato, nie ma pomiłuj.
Brt - Pon Lis 17, 2008 09:03
no i mówił wół do obrazu .....
Zukowaty - Pon Lis 17, 2008 09:25
tom214Si - Pon Lis 17, 2008 11:59
Brt napisał/a: | no i mówił wół do obrazu ..... |
Chyba "dziad do obrazu"
Oprawco, ale dlaczego wychodzisz z założenia, że wszyscy na Forum są mechanikami
Wyobraź sobie, że jakiś np. lekarz 3 razy dziennie zacznie pisać że sam się pozszywał i będzie nie mógł się nadziwić, że inni idą do szpitali...
oprawca_1978 - Pon Lis 17, 2008 11:59
Zukowaty napisał/a: | Ja juz kiedys Oprawcy zwracalem uwage ale nie poskutkowalo.Nie mam zamiaru sie klucic bo nie na tym polega to forum (przewaznie ) ale jak Sachar "subtelnie" to ujal-bywa meczace.Jak zrobil HGF samemu to cos jednak wie ale ja tez robilem HGF w Poldku co prawda 1.6 OHV ale glowice sam planowalme w robocie a moze z raz o tym napomknalem na forum.Drugi raz by mi sie nie chcialo roboc bo za leniwy jestem a stac mnie jeszcze zeby raz na duuuuzo km zaplacic mechanikowi i miec czyste rece.Zrobi zle t bedzie robil ponownie a wiem ze zrobi dobrze bo to moj ZAUFANY mechanik i do takich sie jezdzi.
Co do domeny to ja tez bym sie pisal tylko wkrec gdzies tam supergosc zebym wiedzial ze to o mnie |
W tym rzecz właśnie, że zupełnie co innego jest robić uszczelkę w zwykłym, fiatowskim silniku 1.6 czy 1.5, którego rozwiązania konstrukcyjne pamiętają połowę lat 60-tych ubiegłego wieku oraz ktorego konstrukcja jest klasyczna a zarazem, nie jest on wysilony, a co innego jest robić HGF'a w silniku Rovera z serii K (8 i 16 zaworowe), którego konstrukcja jest nietypowa, a zarazem - biorąc pod uwagę, że jest to silnik "dla mas" - moim zdaniem, nieco za odważna, przez co mści się - właśnie tym HGF'em, którego nie naprawia się tak, jak to się robi wobec "zwykłego" silnika.
I dla tego też, powodując u wielu wybuchy nienawiści, zawiści i kompleksów, piszę o tym wielokrotnie, by wbijać Wam każdego dnia do Wszych mądrych głów, że trzeba to robić inaczej, jak w klasycznych silnikach, i zarazem, najlepiej jest to robić samemy i co też podkreślałem i podkreślam, nie patrząc za mocno w Rave.
unpredictablee - Pon Lis 17, 2008 12:37
Jary - Pon Lis 17, 2008 12:39
Brt napisał/a: | no i mówił wół do obrazu ..... |
Obraz doń zaś ani słowa, taka była ich rozmowa
Wydaje mi się, że na opak odbieracie wypowiedzi Kol. oprawca 1978 Myślę, że z jego wypowiedzi nie wynika fakt, że wszyscy na forum są, czy muszą być mechanikami. Moim zdaniem zwraca uwagę na podejście mechaników, że jak coś jest inne (nietypowe), to trzeba z klienta skasować, wywołując sztuczne trudności. Sam spotykam się z takimi przypadkami na innych forach, np z pompą rozdzielaczową Lucasa w MB, tylko pompa cieknie już lecą ceny w przedziale 1800 - 2800 PLN za naprawę, a kpl oryginalnych uszczelnień w ASO kosztuje max 200PLN więc za co reszta? To tylko jeden z wielu przykładów. Od siebie dodam że ostatni raz u mechanika (w serwisie autoryzowanym) byłem w 1987r i tylko dla tego, że auto było na gwarancji a efekt wizyty był taki, że musiałem sie auta pozbyć.
W każdym razie ja Kol. rozumiem, co nie oznacza że wszyscy mechanicy są beee .
Senn - Pon Lis 17, 2008 16:22
oprawca_1978 napisał/a: | I dla tego też, powodując u wielu wybuchy nienawiści, zawiści i kompleksów, piszę o tym wielokrotnie, by wbijać Wam każdego dnia do Wszych mądrych głów, że trzeba to robić inaczej, jak w klasycznych silnikach, i zarazem, najlepiej jest to robić samemy i co też podkreślałem i podkreślam, nie patrząc za mocno w Rave. |
Nie no koles teraz to juz pojechales ze i mnie ruszylo. Czy ty sie uwazasz za jakiegos maga? Czy Ty myslisz ze jestes jedynym gosciem na tym forum ktory ma pojecie o tych silnikach? To ze wiekszosc mechanikow to partacze i ludzie nastawieni na zysk, a nie na dobro klienta to jedno ale Twoje samouwielbienie i ocena wlasnych mozliwosci to drugie. Pamietaj tez ze to ze Twoj silnik kula sie juz 51kkm po HGF pewnie swiadczy o tym ze w miare poprawnie dokonales naprawy, ale tez ze Twoj silnik mial lekki rodzaj HGFu bez obnizonych tulei np. Sprawdzales twardosc bloku?? Pewnie nie bo praktycznie nikt w Polsce tego nie robi. Dlatego miedzy innymi jedni pozniej jezdza 51kkm, a inni 1000km. Zalezy jak komu sie uda.
A to ze Twoj poldek pali 6.57 LPG swiadczy tylko o tym ze ktos kopie pod soba dolek majac niesprawny licznik na dystrybutorze albo Ty masz niesprawny licznik drogi
Brt napisał/a: | A wracając do sachara i oprawcy, to ...... racja racją, ale przepisywanie tego samego w kazdym świeżym poście o HGFie na forum, to trochę przesada. |
Swieta racja BRT!
leszek95b - Pon Lis 17, 2008 20:33
Po pierwsze primo to przyznaję rację oprawcy - ma facet rację, albo samemu albo spartaczone (oczywiści w kwestii napraw auta ... nie mylić z seksem ).
Po drugie primo - mit o dziwności rozwiązań i cenach części Roverowych to efekt propagandy partaczy, co po skończeniu zawodówki w latach '60-'70 jako spawacz-mechanik siedzieli całymi dniami na kole w PKS'ie i średnio wiedzą w którą stronę śruba się kręci...a teraz są fachmanami w warsztatach, bo młodsi i zdolniejsi myją śmierdzące kurczaki na taśmach w Anglii.
Po trzecie primo, i to zupełnie żartem, podejrzewam, że oprawca_1978 jest takim botem na forum, którego jeden z adminów/moderatorów napisał aby nas przestrzegać przed mechaniorami. Zasada działania bota to wybieranie losowych zdań ze zbioru: {"Jestem zajebisty bo ..., Umiem wszystko bo ..., Mój polonez kicks ass bo ..., i takie tam"}
Sorry oprawca_1978, to tylko żart, nie bierz tego do siebie, naprawde Cię doceniam w branży Roverkowej i na tym forum.
marcinmarcin - Pon Lis 17, 2008 21:42
oprawca_1978 napisał/a: |
Po prawie roku butla odbiła wreszcie. I weszło weń dokładnie 17,11 l LPG po przejechaniu 260,3 km. Daje to wynik średniego zużycia gazu na poziomie 6,57 l/100 km. Dwunastoletni Polonez 1.4 MPI, który waży razem ze mną 1100 kg. I co na to powiecie? Mam nawet paragonik za gaz.
Gazownia oczywiście wyregulowna przeze mnie osobiście oraz zapłon też po swojemu zrobiony. |
Chłopie, też Ci czasem przyznaję rację i zgadzam się w pewnych względach, ale przejedź dwa tysiące kilometrów i zlicz ile Ci gazu do butli weszło, wtedy będziesz miał rzetelne spalanie. Butli nie da się nigdy do pełna tak samo zatankować, zależy to od temp., ciśnienia gazu, ustawienia zabezpieczeń na stacji itp. A jak rzeczywiście tak świetnie Ci się udało gaz ustawić, to niedługo twoje umiejętności przy naprawie HGF się znowu przydadzą bo spalanie ubogiej mieszanki powoduję olbrzymi wzrost temperatury i jest najczęstsza przyczyną HGF w normalnych samochodach, a co dopiero w K-Series . BTW gaz sobie zawsze sam regulowałem, bo mi mechanicy zawsze źle wyregulowali
oprawca_1978 - Wto Lis 18, 2008 07:52
Senn napisał/a: | oprawca_1978 napisał/a: | I dla tego też, powodując u wielu wybuchy nienawiści, zawiści i kompleksów, piszę o tym wielokrotnie, by wbijać Wam każdego dnia do Wszych mądrych głów, że trzeba to robić inaczej, jak w klasycznych silnikach, i zarazem, najlepiej jest to robić samemy i co też podkreślałem i podkreślam, nie patrząc za mocno w Rave. |
Nie no koles teraz to juz pojechales ze i mnie ruszylo. Czy ty sie uwazasz za jakiegos maga? Czy Ty myslisz ze jestes jedynym gosciem na tym forum ktory ma pojecie o tych silnikach? To ze wiekszosc mechanikow to partacze i ludzie nastawieni na zysk, a nie na dobro klienta to jedno ale Twoje samouwielbienie i ocena wlasnych mozliwosci to drugie. Pamietaj tez ze to ze Twoj silnik kula sie juz 51kkm po HGF pewnie swiadczy o tym ze w miare poprawnie dokonales naprawy, ale tez ze Twoj silnik mial lekki rodzaj HGFu bez obnizonych tulei np. Sprawdzales twardosc bloku?? Pewnie nie bo praktycznie nikt w Polsce tego nie robi. Dlatego miedzy innymi jedni pozniej jezdza 51kkm, a inni 1000km. Zalezy jak komu sie uda.
A to ze Twoj poldek pali 6.57 LPG swiadczy tylko o tym ze ktos kopie pod soba dolek majac niesprawny licznik na dystrybutorze albo Ty masz niesprawny licznik drogi
Brt napisał/a: | A wracając do sachara i oprawcy, to ...... racja racją, ale przepisywanie tego samego w kazdym świeżym poście o HGFie na forum, to trochę przesada. |
Swieta racja BRT! |
Wiesz co, w zasadzie i tak. Zwłaszcza po tym, jak napisałem, że HGF'a robiłem na chodniku, pod latarnią, w listopadzie, nie posiadając żadnych "specjalnych" narzędzi poza zwykłym kompletem kluczy z Tesco za 80 PLN, bagnetu, nasadki tox nr 14 i klucza z siłomierzem wychyłowym, wyskalowanym jeszcze w dynach, produkcji ZSRR, a ludziska tu pisali, że to niemożliwe, itd.. Sami mnie do tego przekonaliście, że to jednak była "magia", choć opisawszy to nie jeden raz i nie tylko tu, wydawało mi się do niedawna, że po prostu, podszedłem do tego silnia dość mocno profilaktycznie, co nie miało zarazem większego związku z tym, co piszą w świętej księdze Rovera, czyli Rave, a odkręcenie paru śrubek i potem ich dokręcenie, nie uważam zarazem, za coś magicznego.
Ucząc się na własnych błędach - czyli oddając czy HGF'a czy inny defekt pojazdu do warsztatu, gdzie za ciężkie pieniądze nie naprawią tego, albo owa "naprawa" będzie miała swą skuteczność liczoną w dniach albo zaledwie setkach przejechanych km (słynne określenie gwarancji - "do bramy, panie, nie dalej", itd..), musicie się wreszcie nauczyć, że w obecnych czasach tzw. "warsztaty" samochodowe to nic innego, jak podmioty, nastawione na zarabianie pieniędzy na właścicielach czterośladów a duża część pracujących tam "szpecjalistów" to ludzie, których burzliwy sztorm życiowych niepowodzeń wypchnął wreszcie do tych słynnych przybytków. To jest oczywiście moje zdanie, ale zbudowane na własnej autopsji i reszty rodziny, doświadczeniach.
A jak ktoś chce się dalej łudzić - to cóż.. Różne sporty ludzie lubią, wszak masochizm też jest dla mas i nie jest jeszcze zakazany..
Odnośnie gazowania mojego poldiego - od czterech lat próbuję "wypalić" w nim zawory, poprzez maksymalne przykręcenie gazowni. I jakoś po tym czasie i po ponad 83 kkm przejechanego dystansu, nie chce się to stać, niestety.
Nie zależy mi na tym samochodzie, mam w odwodach, za darmo, Nexię 1998 sedan, całkiem fajny samochodzik. Niemnie jednak, przeklęte zawory nie chcą się wypalić, a sądząc z osiągów silnika (moc, dynamika, ekonomiczność, kultura pracy, selektywność zachowania względem regulacji instalacji LPG, itd..) oceniam, że zupełnie nic złego się z nimi nie dzieje.
W ten sposób jestem też w stanie stwierdzić, jak bardzo oszukiwany jest człowiek, tankujący LPG, zwłaszcza na stacjach tzw. "partyzanckich". Wielokrotnie doświadczyłem niemożności jazdy na LPG bez konieczności odkręcenia śruby membrany i registra o parę obrotów, a średnie zużycia gazu wahały się od mnie więcej 7 litrów i do 11 nawet, co nie miało większego związku z rzeczywistym zużyciem tego paliwa przez mój leciwy samochodzik.
Takim działaniem, na bazie własnego samochodu i świadomych wobec niego czynów, chcę oficjalnie obalić kolejny, heretyczny mit, powtarzany przez wszelkiej rasy szarlatanów od motoryzacji a zarazem, uświadomić Was, jak często i jak wielce jesteśmy każdego dnia oszukiwani i po prostu okradani przez różnej maści bydło w ludzkich powłokach.
ps. Cieszy mnie szeroki odzew na moje dość jawnie prowokacyjne sentencje. To bardzo dobry fakt, niech moje konkluzje dzwonią wam w głowach. Lepiej będzie dla Was a gorzej dla wszelkiej proweniencji oszustów, cwaniaczków i psujów, którzy miast naprawiać pojazdy, niszczą je po prostu i to za pieniądze ich właścicieli. Ile tu na tym forum jest postów na ten dowód? Setki czy już tysiące?
tetryk - Wto Lis 18, 2008 08:52
oprawca_1978 napisał/a: | Odnośnie gazowania mojego poldiego - od czterech lat próbuję "wypalić" w nim zawory, poprzez maksymalne przykręcenie gazowni. I jakoś po tym czasie i po ponad 83 kkm przejechanego dystansu, nie chce się to stać, niestety. | -no i raczej nie wypalisz...bo seria-k jest zaprojektowana do spalania bardzo ubogich mieszanek....spróbuj tak wyregulować gaz w nexii-a gwarantuję że po 30 tys.będzie remont głowicy,a gniazda zaworowe będa tak wypalone ,że grzybki od zaworów zostawią ślady na masce...
oprawca_1978 - Wto Lis 18, 2008 09:45
marcinmarcin napisał/a: | oprawca_1978 napisał/a: |
Po prawie roku butla odbiła wreszcie. I weszło weń dokładnie 17,11 l LPG po przejechaniu 260,3 km. Daje to wynik średniego zużycia gazu na poziomie 6,57 l/100 km. Dwunastoletni Polonez 1.4 MPI, który waży razem ze mną 1100 kg. I co na to powiecie? Mam nawet paragonik za gaz.
Gazownia oczywiście wyregulowna przeze mnie osobiście oraz zapłon też po swojemu zrobiony. |
Chłopie, też Ci czasem przyznaję rację i zgadzam się w pewnych względach, ale przejedź dwa tysiące kilometrów i zlicz ile Ci gazu do butli weszło, wtedy będziesz miał rzetelne spalanie. Butli nie da się nigdy do pełna tak samo zatankować, zależy to od temp., ciśnienia gazu, ustawienia zabezpieczeń na stacji itp. A jak rzeczywiście tak świetnie Ci się udało gaz ustawić, to niedługo twoje umiejętności przy naprawie HGF się znowu przydadzą bo spalanie ubogiej mieszanki powoduję olbrzymi wzrost temperatury i jest najczęstsza przyczyną HGF w normalnych samochodach, a co dopiero w K-Series . BTW gaz sobie zawsze sam regulowałem, bo mi mechanicy zawsze źle wyregulowali |
Oto tabelka, policzyłem na przestrzeni ponad 4,5 tys km. Prowadzę bardzo szczegółowe zestawienie od sierpnia 2004.
Trasy praktycznie wyłącznie NDN - W-wa i z powrotem, do pracy i z powrotem, czyli trasy mieszane miasto i poza miastem. Silnik 152 kkm z hakiem w tym od 69 kk na LPG. Olej Lotos syntetyk 5W40, który zmieniam co około 25 kkm. Świece NGK, typowe do tego silnika, wymienione ponad trzy lata temu (wrzesień 2005), na ktorych przejechałem już 76 kkm (czyli tyle samo, ile km przejechanych miał wtedy mniej więcej mój poldeusz).
Przewody zapłonowe zmienone po oryginałach gdzieś w maju tego roku. Kopułka w zeszłym roku, na używaną, bo poprzednią rozwaliłem przy robieniu HGF'a.
Gazownia II generacji, oparta o parownik Tomatetto tym Asterik 100 HP wersja EL (bez podciśnienia), mikser też tomasetto, typ toroid (małe dławienie) wstawiony prawidłowo, w tuleję dystansową przed zespołem przepustnicy. Butla toroidalna w koło, 36 l max w nią wchodzi. Wielozawór też Tomasetto, typ do butli toroidalnej. Elektronika gazowni polska, Lecholpg, typ MiniLambda. Gazownia założona w GasPoluw Jabłonnie, we wrześniu 2004 roku. O dziwo, nie miałem z nią jakichkolwiek problemów, poza pęknięciem cienkiej membrany - z mojej winy zresztą - w wyniku zagromadzenia się szlamu w parowniku - z przyczyn nie wymieniania filtra gazu (który mam nomen-omen oryginalny, 4 lata i 83 kkm już przejechał i przepuścił przez siebie dokładnie 6544 l LPG) i nie czyszenia parownika.
Centralka nastawiona na czytanie sygnału z sondy lambda.
des - Wto Lis 18, 2008 12:32
Co do regulacji gazowni przez specjalistów to opisze przypadek mojego ojca. Miał instalację gazową I generacji w Oplu Astrze, zaczęło się coś dziać i pojechał na regulację (zaznaczam, że pojęcia zielonego o gazie, instalacjach gazowych itp. nie miał) i nie uwierzycie, ale specjalista jakimś cudem zdołał podpiąć tą instalację pod komputer .Niby wyregulował ale nic to nie dało wiadomo dlaczego. Pojechał drugi raz ale już do innego specjalisty, tamten podnosi maskę i wyśmiał ojca, że tu nie można podpiąć tego od komputer bo to jest instalacja I generacji. Wkurzył się i zaczął sam regulować i podejrzewam, że tak jak ma być to na pewno nie jest wyregulowane ale samochód po dziś dzień jeździ (200kkm) na gazie ponad 100kkm, spalanie w normie czyli trasa poniżej 9l i jakoś nic się nie wypala, nic się nie psuje, nigdy nie była robiona uszczelka pod głowicą. Obaliłem nit z wypalaniem się zaworów?
drlubicz - Wto Lis 18, 2008 12:42
Fajnie że odświeżacie temat
tetryk - Wto Lis 18, 2008 12:47
aiwer napisał/a: | (200kkm) na gazie ponad 100kkm, spalanie w normie czyli trasa poniżej 9l i jakoś nic się nie wypala, nic się nie psuje, nigdy nie była robiona uszczelka pod głowicą. Obaliłem nit z wypalaniem się zaworów? | -jeszcze nie....
obalisz go całkowicie jak przykrecisz śrubę na registrze tak żeby ci palił powiedzmy 6.5-7 litrów gazu i pojeździj tak z 20tys km i wtedy nam opowiesz co sie stało,ok ? -bo na razie o takim przypadku rozmawiamy......
oprawca_1978 - Sro Lis 19, 2008 10:27
tetryk napisał/a: | aiwer napisał/a: | (200kkm) na gazie ponad 100kkm, spalanie w normie czyli trasa poniżej 9l i jakoś nic się nie wypala, nic się nie psuje, nigdy nie była robiona uszczelka pod głowicą. Obaliłem nit z wypalaniem się zaworów? | -jeszcze nie....
obalisz go całkowicie jak przykrecisz śrubę na registrze tak żeby ci palił powiedzmy 6.5-7 litrów gazu i pojeździj tak z 20tys km i wtedy nam opowiesz co sie stało,ok ? -bo na razie o takim przypadku rozmawiamy...... |
Ja w taki sposób mam przykręcony register już ponad cztery lata i przejechałem już tak ponad 83 kkm na gazie. NIC co by się złego czy nawet niepokojącego z silnikiem działo, zupełnie nie zauważam. W lato spalanie średnie gazu na sto km często powtarzalnie niewiele ponad 7 litrów.
tetryk - Sro Lis 19, 2008 10:38
Cytat: | Ja w taki sposób mam przykręcony register już ponad cztery lata i przejechałem już tak ponad 83 kkm na gazie. NIC co by się złego czy nawet niepokojącego z silnikiem działo, zupełnie nie zauważam. W lato spalanie średnie gazu na sto km często powtarzalnie niewiele ponad 7 litrów | piszesz o nexii czy poldku ?
oprawca_1978 - Sro Lis 19, 2008 11:03
tetryk napisał/a: | Cytat: | Ja w taki sposób mam przykręcony register już ponad cztery lata i przejechałem już tak ponad 83 kkm na gazie. NIC co by się złego czy nawet niepokojącego z silnikiem działo, zupełnie nie zauważam. W lato spalanie średnie gazu na sto km często powtarzalnie niewiele ponad 7 litrów | piszesz o nexii czy poldku ? |
tetryk napisał/a: | Cytat: | Ja w taki sposób mam przykręcony register już ponad cztery lata i przejechałem już tak ponad 83 kkm na gazie. NIC co by się złego czy nawet niepokojącego z silnikiem działo, zupełnie nie zauważam. W lato spalanie średnie gazu na sto km często powtarzalnie niewiele ponad 7 litrów | piszesz o nexii czy poldku ? |
O Poldku, oczywiście. W Nexii matoły wstawiły register bez śruby, to sam silniczek krokowy.
Do tego mikser wstawili nie dość, że zły, bo strasznie dławi dolot i odpowietrzanie silnika od tego jest przyduszone, to jeszcze w niewłaściwe miejsce - zamiast w tuleję przed przepustnicę, to w gumę zaraz za puszką filtra powietrza, na chama. Do tego parownik po "regeneracji" źle złożony, nie ma sprężynki powrotnej dźwigienki II stopnia redukcji, lata toto jak chce i zatyka gaz w czasie jazdy i na postoju.
Elektronika nie dość, że jakaś powalona (BrewEl, ?? co to jest???) to jescze po chachłacku pozakładana. Gazownia w Nexii porypana jest konkursowo, ale powoli ją powyciągam, mam już elektronikę (taką samą, jak w Poldku), itd..
W poldku gazownia założona jest bardzo dobrze, NIGDY nie miałem z nią problemów, choć nawet filtra gazu nie wymieniłem nigdy (nietypowiec jest) tylko wystukuję z niego co jakiś czas opiłki. Dziwi mnie to wielce, bo zakładałem w GasPolu w Jabłonnie, który "cieszy" się ponurą sławą.
tetryk - Sro Lis 19, 2008 16:07
no własnie o poldku-czyli silnik rovera przystosowany do spalania ubogich mieszanek...
spróbuj na ubogiej pojeździć w Nexii-bo własnie o niej pisałem......
czarna27 - Sro Lis 19, 2008 19:30
MAM PYTANKO.WYMIENILAM USZCZELKE POD GLOWICA I MOJ ROVEREK ZACZĄL PUSZCZAC DYMEK(BIAŁY).NIKT NIE WIE CO JEST NIE TAK?
pietro - Sro Lis 19, 2008 20:36
albo pozostałości płynu czy oleju przepalał po hgf, albo masz nawrót choroby- czego nie życzę
Być może to po prostu wynika z obecnej pogody, zależy jakie duże jest to dymienie?
Sprawdź olej i płyn chłodniczy.
mackol - Sro Lis 19, 2008 20:49
czarna27 napisał/a: | MAM PYTANKO.WYMIENILAM USZCZELKE POD GLOWICA I MOJ ROVEREK ZACZĄL PUSZCZAC DYMEK(BIAŁY).NIKT NIE WIE CO JEST NIE TAK? |
Biały dym świadczy o tym że płyn/woda z układu chłodzenia przedostaje się do cylindrów także jeśli zaobserwujesz ubytek płyn to masz HGF, a może jesteś przewrażliwiony, jest coraz zimniej więc i wydaje się że samochód bardziej kopci.
Pozdro
des - Sro Lis 19, 2008 21:11
mackol napisał/a: | a może jesteś przewrażliwiony |
Chyba przewrażliwionA bo to płeć piękna podobno
leszek95b - Sro Lis 19, 2008 21:13
mackol napisał/a: | przewrażliwiony |
czarna27 jest przedstawicielką płci pięknej, to proszę się zwracać odpowiednio
mackol - Sro Lis 19, 2008 22:10
aiwer napisał/a: | mackol napisał/a: | a może jesteś przewrażliwiony |
Chyba przewrażliwionA bo to płeć piękna podobno |
Upsss.... nie zauważyłem
czarna27 - Pią Lis 21, 2008 09:50
mój mechanik twierdzi tak samo!ale to auto nigdy nie dymiło a mam go juz dwa lata!aha i dzieki AIWER ZE DOSTRZEGŁEŚ TO IZ JESTEM DZIEWCZYNA!!
|
|