Wysłany: Wto Sty 29, 2008 10:19 Może jednak coś innego??
Witam
Czytam posty o wydatkach na roverki: na miesiąc, na rok.... I jestem w szoku!!!
Wszyscy moi znajomi chwalą 620-ę , mnie również się podoba i chcę takie autko właśnie kupić.
Mam już jedno auto, ale często muszę podjechać na budowę lub do inwestora, a nie chcę zastawiać żony bez auta. Stwierdziłem , że roverek 620 w dieslu będzie ok.
Planuję wydać 10-12 tys. (chcę sprowadzić )i myślałem, że troszkę tym pojeżdżę.
A te kwoty mnie "lekko" przeraziły.
Nie twierdzę ,że nie ma aut bezawaryjnych, ale...
Mam nadzieję, że mnie utwierdzicie w przekonaniu ( brać lub nie )
Do wiosny muszę coś ustalić.
SPAMU¦
Wysłany: Wto Sty 29, 2008 10:19 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
a czy liczyłeś to co wydajesz na obecne auto Na poczatekj po zakupie jak doliczysz rozrząd + oleje to juz masz ok. 1kpln - do tego za jakiś czas pewnie wyjdą inne elementy eksploatacyjne. Przecież to nic dziwnego. Niestety dużo zależy od poprzednika. Jesli wymieny robił na czas, to Ty będziesz miał spokój i normalne koszty. To samo jest w każdej marce, nawet tej "bezawaryjnej"
Zawsze uważałem, że wszystko zależy od tego jak się auto eksploatuje. Nie twierdzę, że nasi forowi koledzy i koleżanki, którzy władowali mnóstwo pieniędzy w swoje auta nie dbaja o nie, ale wiem na swoim przykładzie, że jeśli sie o auto dba, to potrafi sie odwdzięczyć w miare bezawaryjna eksploatacją. Opinie ta opiram na podstawie użytkowania dwóch Poldżerów (a więc aut nie należących do zworców bezawaryjności), jednej Mazdy i obecnego Roverka. I tak:
1. Poldźer rocznik '90, zrobiłem nim ok. 55tys. i w tym czasi chyba tylko rozrusznik wymieniłem, ale tylko dlatego, że się zawiesił przy odpalaniu i poprostu się rozsypał,
2. Poldżer rocznik '93, 75 tys. w dwa lata i kompletnie nic... wymiany klocków hamulcowych i tłumików nie liczę,
3. Maździorka 323 rocznik '90, 45 tys. w niecałe dwa lata i wymiona tuleja tylnego wahacza (tłumika nie liczę),
4. Roverek, rocznik '98 i 10 tys. w niecały rok i gdyby nie HGF (500zł) to nie dołożyłem do auta ani złotówki (nie licze bieżącej eksploatacji).
Zaznaczę, że o auta (ale i każdy inny sprzęt jaki posiadam) dbam niemal tak jak o własną żonę i chyba potwierdza się przysłowie, że "jak dbasz, tak masz"...
Więc kupuj wymarzoną 6-setkę, dbaj o nia i ciesz sie jazdą
Dołączył: 25 Maj 2007 Posty: 800 Skąd: Ostrów Wielkopolski
Wysłany: Wto Sty 29, 2008 12:34
Moim pierwszym samochodem był Ford Fiesta 1.4i CLX z 91 roku...w auto wpakowałem z 10 tys zł,żeby zaczęło jeździć i wyglądało na zadbane...po kupnie jeździło ale nie długo bo sie zaczęło wszystko sypać...
Kupiłem R 200 1.4 16v z 98R wymieniłem oleje,płyny,filtry,rorząd,HGF mnie spotkał i teraz ciesze się bezawaryjną jazdą
A to,że wymieniałem wałki na sportowe,czy inne pierdoły to już moja indywidualna sprawa bo chciałem sobie polepszyć właściwości jezdne.
Moja dziewczyna miała Opla i co praktycznie co chwilę się sypał,śmigać śmigał,ale tu olej zaczął wcinać,co chwile komp się zapalał itp
No naprawdę nie ma reguły co kupisz...wszystko zależy od poprzedniego właściciela i jak auto było użytkowane
Ja osobiście jestem zadowolony z mojego R i nie mam wydatków po za lania Benzyny i wymiana olei,filtrów itd
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum