Witam! Właściwie to mój problem jakby został rozwiązany, aczkolwiek zastanawiam się czy nie jest to początek czegoś większego...
Wczoraj rano jak odpalałem roverka po kilkudniowym postoju, to: zapalił, pochodził może 2 sekundy, zgasł i nie dał się już więcej zapalić. Tzn rozrusznik kręcił, ale silnik w ogóle nie miał ochoty zaskoczyć, aż w końcu padł akumulator.
Przestudiowałem wczoraj forum i zaplanowałem na dziś dochodzenie, niestety od rana tak lało, że wymieniłem tylko akumulator na nowy (i tak już mu się należało), sprawdziłem że dalej nie pali i się poddałem, to jest zadzwoniłem po assistance...
Przyjechał ratownik, wysłuchał relacji, stwierdził zalanie, wziął kluczyki i tak długo piłował rozrusznikiem aż silnik zapalił. Kręcił z dobrą minutę (do głowy by mi nie przyszło żeby być tak upartym, jak mi nie odpalał po 10s to odpuszczałem). Przez chwilę dymił na biało, ale w końcu się uspokoił i jeździ jak zwykle.
I teraz pytanie: czy takie zalanie silnika / świec(?) może nastąpić samoistnie (wg mechanika całkiem powszechne w R), czy coś się zaczyna? Przed tym zdarzeniem nie było żadnych objawów. Chociaż jak sobie przypominam, to:
Przedostatnim razem (tzn ostatnim przed awarią) odpaliłem zimny silnik na parę sekund, zgasiłem i już więcej nie jeździłem przez kilka dni - czy to może mieć znaczenie?
Czy może wczorajszy pośpiech - niewykluczone że za szybko przekręciłem kluczyk i np immobiliser się nie zdążył rozbroić (o ile coś takiego jest możliwe)?
Sorry, trochę to długie wyszło, ale starałem się opisać sytuację w miarę dokładnie. Będę wdzięczny za sugestie: już się zaczynać martwić czy po prostu zignorować?
SPAMU¦
Wysłany: Wto Maj 27, 2008 15:28 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum