Jeżdżę na Dębicach Passio 175 70 R-13. Pompuję tak, jak na nich napisali - 300 kPa lub jak kto woli 0,3 MPa. W lato nie mniej i nie więcej. W zimie odpuszczam mu tak do 220 - 250 kPa.
To, niestety, jedyne podejście, jak się jeździ po polskich ścieżkach Polonezem z alufelgami.
A o bezpieczeństwo moje się nie bójcie. W zimie bywa tak, że czasami jako jedyny wyprzedzam całe kolumny samochodów. Tył samochodu co prawda tańcuje, ale człowiek jakoś nauczył się "hołowczycować" pod drodze. Życie zmusiło.
Hehe ty masz Chłopie 122mm wysokości opony i się o felgi boisz? A co ja mam powiedzieć przy 92mm... A tak w ogóle to nie powinieneś mieć 185/70R13 - takie miałem seryjnie w Polonezie kiedyś i ciśnienie zdaje się powinno być 2.0. Pomijając bezpieczeństwo twoje i innych to się zastanów, czy przypadkiem zawias od pompowania 3.0 nie leci tak bardzo... Owszem twoje podejście do naprawy HGF jest bardzo interesujące - zwłaszcza kwestia planowania głowicy, ale z oponami to już czysty bezsens
Mając przepisowe ciśnienie w oponach, nawet przy takiej wysokości opony się boję. Na poprzednich kołach (stalowe) parę razy dobiłem oponą do felgi na krawężniku.
Na alufelgach nie chcę, by się to stało. Dla tego też (i nie tylko z tego powodu) pompuję kółka na 0,3 MPa. Dla ciekwości powiem wam, że posiadając wcześniej samochód FSO 1500 rocznik 1987, który miał przerdzewiałe felgi, opony miałem bezdętkowe ale z dętkami i pompowałem go na 0,4 MPa. I jakoś się nie zabiłem.
Odnośnie mojego podejścia do samochodów i motoryzacji - mam je własne, oryginalne, ale skuteczne (HGF np, pisałem o tym treściwie nie raz jeden) i zawsze dobrze na tym wychodzę.
Grunt, moim panowie, to słuchać się własnego mózgu a nie roztrzesionego z przepicia i delirium, "szpecjalisty - mechanika" od samochodów.
Osobistych doświadczeń z tą kastą mam trochę. Mój samochód NIGDY nie był dotykany przez takich delikwentów i mając lat 12 i robiąc nim rocznie 20 - 30 tys. kkm - jeździ jak trzeba, zima-lato, świątek-piątek.
Wcześniej miałem opony 185, ale przeszedłem na 175, a myślę, żeby na zimę przejść na 165. Oczywiście, oponki uniwersalne, albo wezmę Dębica Passio albo może Navigator, stoją one na rynku po około 100 PLN za sztukę.
Odnośnie hamulców - mam na nich przelatane 73 kkm. Zmieniałem je (tarcze i klocki przód) na jesieni 2005 przy przebiegu 76 kkm. Teraz mam 149 kkm i oceniam klocki na około 50% życia, a tarcze lepiej, okiem patrząc daję im nie więcej jak 25% zużycia (wjechania). Nie biją. Układ hamulcowy oryginalny w całości, nic nie zmieniane, nawet osłonku przeciwkurzowe zacisków. I nic z tym robić nie trzeba.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
SPAMU¦
Wysłany: Wto Wrz 23, 2008 08:02 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Odnośnie zawieszenia w Twoim aucie. Jego fatalny stan się pogłębia, aż któregoś dnia coś "krucabomba" pier#$$#*&$ (się rozpadnie) i zaliczysz czołówkę z niewinnym człowiekiem.
_________________ Nie udzielam pomocy na priv oraz na gg! Masz problem? Pisz na forum
Odnośnie zawieszenia w Twoim aucie. Jego fatalny stan się pogłębia, aż któregoś dnia coś "krucabomba" pier#$$#*&$ (się rozpadnie) i zaliczysz czołówkę z niewinnym człowiekiem.
Bez przesady. Najgorsze w układzie kierowniczym z możliwych defektów jest rozłączenie się elementów (rozpadnięcie się wybitego przegubu np.) U mnie to nie grozi, ale sumaryczne luzy (przeguby drążków+luzy na ślimaku przekładni) powodują, że jak kręcę fajerką, to muszę najpierw wybrać luz z układu, a dopiero potem samochód skręca.
Najbardziej daje się to odczuć przy szybkiej zmianie pasa przy prędkościach, jak to określam, machnięcie samochodu na drugi pas. Gdy chciałem tak zrobić Nexią ojca, to tylko dla tego, że jechałem 60 km/h, nie wpadłem do rowu (Nexia luzów nie ma).
Jakoś się do tego przyzwyczaiłem.
Gdy naprawiałem układ kierowniczy trzy lata temu, to po jakimś pół roku, "wrócił" on do swoich standardowych luzów i stan ten już się nie pogłębia.
Czego jest to winą nie wiem, sworznie na zwrotnicach wymieniałem sam, wszystkie i są one całe. Możliwe, że wahacze mają luzy na tuejach gumowo - stalowych i od tego robią sie luzy. Oś wspornika środkowego drążka jest dosłownie wyszarpywana przez prawe koło, nie tyle luz jest na tulejach osi wspornika (a to tylko plastik), co gniazda we wsporniku (a to aluminiowy monolit) są po prostu elipsami, luz dosłownie na pół cm (jak podstawię nogę pod ramię wspornika i podciągnę ją czubkiem buta do góry, widać z daleka gołym okiem, że toto po prostu wisi).
Co jak co, ale zawieszenie przednie w Polonezie to porażka. Reszta ujdzie.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Wysłany: Czw Paź 02, 2008 11:38 Re: [MG ZR+ 1.8 160HP] jakie cisnienie w oponach
xtomekx napisał/a:
witam mam mg zra 1.8 160hp i nie mam ksiazki nie wiem jakie powinno byc cisnienie w oponach tyl i przod? dzieki za pomoc
ja mam laczki dunlop sport 9000 205/45 r17 ciśnienie na przód i tył daje wg. książki jaką mam od samochodu czyli tył i przód 2.1
Konrad_Zr160 [Usunięty]
Wysłany: Czw Paź 09, 2008 12:14
A ja sobie jezdze zawsze od lat na wiekszym cisnieniu od zalecanego mniej wiecej dla aut FWD o tej masie jest to 2.5 przod, tyl 2.3. Ksiazkowe zalecenia uwzgledniaja zachowanie pewnego minimum komfortu i wiekszego resorowania oponami. Ja wole aby tym sie zajmowalo zawieszenie bo zdarzylo mi sie przy niskim cisnieniu poprostu zdjac kolo z felgi w ostrym zakrecie a komfort jest dla mnie malo wazny.
A ja sobie jezdze zawsze od lat na wiekszym cisnieniu od zalecanego mniej wiecej dla aut FWD o tej masie jest to 2.5 przod, tyl 2.3. Ksiazkowe zalecenia uwzgledniaja zachowanie pewnego minimum komfortu i wiekszego resorowania oponami. Ja wole aby tym sie zajmowalo zawieszenie bo zdarzylo mi sie przy niskim cisnieniu poprostu zdjac kolo z felgi w ostrym zakrecie a komfort jest dla mnie malo wazny.
Wszystko. Ja m.inn. z ww. przyczyn pompuję oponki na 0,3 MPa i już.
I żaden prufesor od okrągłych kółek nie przekona mnie, żeby robić inaczej.
Pojeździcie sobie po polskich ścieżkach powiatowych, to też do takich samych wniosków dojdziecie. Albo poniszczycie sobie opony i felgi.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
jak się dostosuje prędkość pojazdu do warunków panujących na drodze to nie ma szans, by zepsuć cokolwiek z w/w
Polecam trasę Pruszków - Leszno przez Umiastów, itd.. Zwłaszcza w zimie. Myślę, że nawet Hołek by się tam spocił. A ja tam codziennie, Polonezem z rozpirzonym w diabły zawieszeniem.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
To zawieszenie to jakis Twoj fetysz? Podniecasz sie jakim to jestes super kierowca, ze jezdzisz na takim? Jakos zrobilem w ciagu kilku lat po polskich drogach 500kkm roznymi autami, niektore mialy duze felgi i niskoprofilowe opony i jakos zadnej felgi nei pogialem. Drogi rozne, najczesciej te kiepskie.
Tomi [Usunięty]
Wysłany: Sob Paź 11, 2008 20:58
gpredki napisał/a:
To zawieszenie to jakis Twoj fetysz? Podniecasz sie jakim to jestes super kierowca, ze jezdzisz na takim? Jakos zrobilem w ciagu kilku lat po polskich drogach 500kkm roznymi autami, niektore mialy duze felgi i niskoprofilowe opony i jakos zadnej felgi nei pogialem. Drogi rozne, najczesciej te kiepskie.
Też mnie to zastanowiło. Czytam po raz kolejny ten sam wierszyk (drążki, przeguby zwrotnic, wspornik środkowego drążka) i nie wiem, czemu to ma służyć. Ja również od wielu lat jeżdżę na niskich oponach (najczęście 195/50R15... choć od jakiegoś czasu jest to 205/45R17) i raz (słownie: raz), naprawiałem 4 felgi. Skoro udało się uszkodzić felgę, na którą był założony pokaźny balon. To nawet nie pytam, jak "nasz hołowczyc" jeździ i parkuje. I tak właściwie czemu to ma służyć?? Czy to próba prowokacji (sugeruje to parokrotnie powtarzany wierszy o drążka, etc.)?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum