Wysłany: Sro Sty 28, 2009 16:28 [ogólne] Odpalanie na "pych"
Mam takie pytanie z gatunku ogólnych. Jak jest z odpalaniem samochodów na po pych ?
Słyszałem różne wręcz skrajne opinie , z jednej strony że nie ma problemu z drugiej że można uszkodzić samochód...
Jakie jest techniczne uzasadnienie aby tego nie robić ?
PS. Z rowerkiem wszystko w jak najlepszym porządku
Mam takie pytanie z gatunku ogólnych. Jak jest z odpalaniem samochodów na po pych ?
Słyszałem różne wręcz skrajne opinie , z jednej strony że nie ma problemu z drugiej że można uszkodzić samochód...
Jakie jest techniczne uzasadnienie aby tego nie robić ?
PS. Z rowerkiem wszystko w jak najlepszym porządku
piter34, Mayson dzięki.
Właśnie znalazłem informacje że pasek rozrządu ewentualnie katalizator tylko zawsze jest to właśnie takie stwierdzenie baz uzasadnienia czemu... jaka jest różnica w pracy paska pomiędzy napinaniem go wyniku działania rozrusznika w stosunku do przeniesienia ruchu z kół
Dosyc gwaltowne szarpniecie podczas puszczania sprzegla. Rozrusznik kreci sie jakby w te sama strone co silnik. odpalajac na pych i puszczajac sprzeglo sila od kol dziala "w druga" strone.
Z tym paskiem to bajki.
Należy tylko pamiętać, że jeśli odpalamy samochód na "pych" - to ABSOLUTNIE nie czynimy tego z pierwszego, czy drugiego biegu. Najlepiej odpalać silnik z czwórki.
Jeśli ktoś wie, z jaką prędkością obrotową obraca rozrusznik silnik, to sobie zda sprawę, o co chodzi.
Dla nie wiedzących, powiem, że rozrusznik "kręci" silnikiem z prędkością około 150, może 200 obr/min. A obroty biegu jałowego silnika podczas pracy - to około 1000. Czyli - CO NAJMNIEJ PIĘĆ razy większe.
Ja swojego Poldiego (w lato, gdy jest pewność, że silnik zaskoczy od razu), gdy jeszcze instalacja benzynowa dobrze w nim chodziła i były pewne obroty zaraz po uruchomieniu silnika, odpalałem silnik z pychu gdzie tylko się dało - i nic się z paskiem nie stało, a mam go - wg oceny mechanika z piątku - OD NOWOŚCI SAMOCHODU (czyli lat trzynaście, przebieg silnika teraz to 156600 km.) I choć pasek w każdej chwili grozi zerwaniem (nie udaje mi się odkręcić śruby koła pasowego alternatora, choć już parę razy próbowałem, nie tylko ja) - od odpalania na pych nic się z nim nie stało.
Trochę wiedzy o silniku a nic się nie stanie.
A jeśli ktoś będzie odpalał silnik z jedynki, czy nawet dwójki, to nie tylko może zerwać pasek (w wyniku za dużego przyśpieszenia elementów silnika), ale np. urwać tłok albo korbowód. Zdarzają się takie przypadki.
Myślenie ma przyszłość.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Nie przesadziłeś? Mechanikiem nie jestem ale na logikę, to pchający ludzie są w stanie rozpędzić auto do prędkości max 8-10km/h, a samochód przy takiej prędkości na 4-ce już się dusi i gaśnie. Wtedy, po puszczeniu sprzęgła od tego szarpania pasek też może pójść, nie wspominając o poduszkach silnika. Ja obstawiam 2 bieg; tak przynajmniej zawsze obserwowałem/słyszałem/robiłem ale mogę się też mylić...
oprawca_1978 napisał/a:
Myślenie ma przyszłość.
Racja. Zanim się ktokolwiek za cokolwiek zabierze
_________________ Lincoln Continental `77 *** M-B 320E *** M-B E500
Pomógł: 20 razy Dołączył: 08 Mar 2008 Posty: 85 Skąd: Gdynia
Wysłany: Sro Sty 28, 2009 20:50
oprawca_1978 napisał/a:
Najlepiej odpalać silnik z czwórki.
Mayson napisał/a:
Nie przesadziłeś? Mechanikiem nie jestem ale na logikę, to pchający ludzie są w stanie rozpędzić auto do prędkości max 8-10km/h, a samochód przy takiej prędkości na 4-ce już się dusi i gaśnie. Wtedy, po puszczeniu sprzęgła od tego szarpania pasek też może pójść, nie wspominając o poduszkach silnika. Ja obstawiam 2 bieg; tak przynajmniej zawsze obserwowałem/słyszałem/robiłem ale mogę się też mylić...
Zawsze w dawnych czasach odpalałem Malucha i FSO 1500 z trójki, ale tam był rozrząd na łańcuch. Potem już w Audi nie próbowałem, bo bałem się urwać pasek. Jeżeli tylko w momencie "załapania" wcisnęło się sprzęgło, to nie zadusił się i myślę, że nie zadusiłby się i z czwórki. Oczywiście przy założeniu, że padł tylko akumulator, bo zdarzało mi się wyżej wspomniane auta próbować odpalać z pychu bezskutecznie, kiedy okazało się, że co innego w nich było niesprawne.
Pomógł: 22 razy Dołączył: 01 Lis 2008 Posty: 508 Skąd: Z Google :)
Wysłany: Sro Sty 28, 2009 20:52
wlasnie ze oprawca ma racje... ja tez slyszalem i niraz tak robilem ze odpalalem na 4 nawet jesli ci ktos pcha to spokojnie na 4 zalapie potem troche gazu i chula
_________________ www.dvhk.eu nowe forum nowe mozliwosci
Pomógł: 54 razy Dołączył: 22 Maj 2008 Posty: 957 Skąd: Dąbrowa Górnicza
Wysłany: Sro Sty 28, 2009 20:55
Mimo że jeżdżę już 33 lata(większość zawodowo),to od kilku lat już nie odpalałem na "pych",ale obstaję przy biegu drugim-czwórka ma za duże przełożenie i silnik nie "zamiącha" jak należy.Staram się tak nie odpalać,chociaż zdarzyło mi się to zrobić polonezem 1,9d,ale na "sznurku" za roburem.Zmusiło mnie do tego zamarznięte paliwo.Nowoczesne silniki mogą to źle znosić,dlatego preferuję kable rozruchowe(mam je zawsze przy sobie w służbowym samochodzie).A tak a'propos,czy komuś zerwały się kiedyś zęby na pasku w trakcie jazdy?Mnie to zdarzyło się w fiacie 132.Nikomu nie życzę! Totalny remont silnika.
A tak a'propos,czy komuś zerwały się kiedyś zęby na pasku w trakcie jazdy
Mi pękł pasek w Escorcie 1,8d. Nic szczególnego, po prostu zgasł, auto służbowe, to się tak nie przejąłem. Poszedł na złom. Gdyby to się stało w moim, to pewnie płakałbym
_________________ Lincoln Continental `77 *** M-B 320E *** M-B E500
Nie przesadziłeś? Mechanikiem nie jestem ale na logikę, to pchający ludzie są w stanie rozpędzić auto do prędkości max 8-10km/h, a samochód przy takiej prędkości na 4-ce już się dusi i gaśnie. Wtedy, po puszczeniu sprzęgła od tego szarpania pasek też może pójść, nie wspominając o poduszkach silnika. Ja obstawiam 2 bieg; tak przynajmniej zawsze obserwowałem/słyszałem/robiłem ale mogę się też mylić...
oprawca_1978 napisał/a:
Myślenie ma przyszłość.
Racja. Zanim się ktokolwiek za cokolwiek zabierze
NIE z dwójki. Z czwórki. W Polonezie jest to bieg BEZPOŚREDNI (wał kręci się z tą samą prędkością, co wał silnika. Ale jak odpalasz samochód na "pych" - to sprzęgło trzymasz cały czas wciśnięte, a włączasz je tylko NA CHWILĘ, dosłownie na sekundę, dwie. Jak zaskoczy - to wiadomo, co dalej, jak nie, to wciskasz je i próbujesz od nowa.
Sprawny silnik ze sprawnym osprzętem powinien palić od jednego "pompnięcia".
W tym wszystkim chodzi o to by "zastąpić" pracę rozrusznika. A kręci on silnikiem około 150 - 200 obr/min - co osiąga się, mniej więcej, czwarty bieg przy prędkości samochodu rzędu do 20 km/h. Można i z piątki odpalić. Z trójki też się da. Ale BROŃ BOŻE z jedynki czy dwójki - za duże przyśpieszenie wału będzie. I kłopot może być, ww. już napisano.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
oprawca dobrze pisze obecnej zimy raz spróbowałem i poszlo gładko i dokładnie ... odpalałem z 4 + łagodne puszczenie sprzęgła. Przy predkościach "na popych" to 3 będzie ok Podobnie Skibon raz odpalał swojego, jak mu strzelił focha pod pracą. Tylko właśnie .... z głową trzeba. Z 2 biegu to maluszka się odpalało
A tak a'propos,czy komuś zerwały się kiedyś zęby na pasku w trakcie jazdy
Mi pękł pasek w Escorcie 1,8d. Nic szczególnego, po prostu zgasł, auto służbowe, to się tak nie przejąłem. Poszedł na złom. Gdyby to się stało w moim, to pewnie płakałbym
Mojemu Polonezowi grozi to w każdej chwili. Pasek rozrządu prawdopodobnie nigdy nie był zmieniany,a samochód ma trzynaście lat i 156600 km przebiegu, w tym pod moją "nogą" od września 2004 i od przebiegu 68800 km.
A wymienić nie da się z bardzo przykrej przyczyny - na razie nie trafiłem na chwata, który miałby siłę odkręcić śrubę mocującą koło pasowe napędu alternatora do wału korbowego.
Ale jeździć muszę codziennie, nie ma zmiłuj, 100 km dziennie. Parę zębów jest już podciętych, widać to pięknie, jak się pasek wywija na drugą stronę.
Strach mam non stop, ale co poradzę?
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
NIE z dwójki. Z czwórki. W Polonezie jest to bieg BEZPOŚREDNI
Brt napisał/a:
oprawca dobrze pisze
Człowiek się uczy całe życie, a ono takie dłuuugie
oprawca_1978 napisał/a:
Ale jeździć muszę codziennie, nie ma zmiłuj, 100 km dziennie. Parę zębów jest już podciętych, widać to pięknie, jak się pasek wywija na drugą stronę.
Strach mam non stop, ale co poradzę?
Hehe, dobra jazda musi wyzwalać emocje
_________________ Lincoln Continental `77 *** M-B 320E *** M-B E500
A z paskiem muszę przetrwać do piątku. Czyli musi jeszcze zrobić 200 km co najmniej.
A potem biorę się za odkręcanie śruby. Metodą barbarzyńską, na tzw. "rozrusznik".
Bezwzględnie muszę zmienić go jak najszybciej, bez wymówek, MUSZĘ to zrobić.
A nie należę do osób silnych w rękach, i ani kanału, ani porządnych kluczy nie mam.
Tylko wiedzę i brak cierpliwości (ostatnio) do naprawiania samochodu.
Tak to jest, jak się w lato bimba, to się w zimie ze stresem zniszczenia silnika jeździ.
Nie ma mi nawet kto w tym pomóc. Taki to już los Oprawcy jest.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Pomógł: 20 razy Dołączył: 08 Mar 2008 Posty: 85 Skąd: Gdynia
Wysłany: Sro Sty 28, 2009 23:10
Dziadek napisał/a:
A tak a'propos,czy komuś zerwały się kiedyś zęby na pasku w trakcie jazdy?Mnie to zdarzyło się w fiacie 132.Nikomu nie życzę! Totalny remont silnika.
Owszem, ale na szczęście nie w samochodzie, a na jachcie. Za to to dwa razy. W obu przypadkach był to ten sam jacht i ten sam silnik diesel, marki Andoria, "zmarynizowany", czyli przystosowany do pracy na jachcie. Ten dźwięk pamiętam do dziś - normalna praca silnika, nagle głuche uderzenie i w jednej chwili cisza. Zniszczenia były potężne - rozwalona "klawiatura", a za pierwszym razem też pęknięty jeden z korbowodów. Nie chciałbym przeżyć takich atrakcji we własnym samochodzie.
A tak a'propos,czy komuś zerwały się kiedyś zęby na pasku w trakcie jazdy?Mnie to zdarzyło się w fiacie 132.Nikomu nie życzę! Totalny remont silnika.
Pękniecie to nie, ale w Ładzie (samara) wielokrotnie zeslizgiwał się pasek z rolek bo był za słabo napięty (cud że nie przeskakiwał i go nie omieliło). Jak wiadomo jest tam rozrząd bezkolizyjny. Jechałem kiedyś w trasie tą ładą i dosłownie co 10km pasek spadał z rolek. Kumpel (on się tym zajmował) już opanował do perfekcji błyskawiczny montaż paska. Nie zdążył cygara wypalić i już autko chodziło jak nowe.
Raz też odpalałem na zaciąg forda escorta 1,6 16v 90KM w zimie na mrozie z jak sie później okazało wodą w układzie chłodzenia. Pomimo tego, ze pompa wody była zamarznięta to jednak pasek ani nie przeskoczył ani go też nie urwało.
Sam jeżdze automatem, więc wole dużo bezpieczniejszą metodę odpalania na kable rozruchowe, tym bardziej, ze w samochodach z automatyczną skrzynią biegów niemożliwe jest uruchamianie silnika "na pych".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum