nie ma co sie rozpisywac - ZAPINAM - jakbysmy mowili o bezwladnosciowych pasach... ale teraz sa z napinaczami, odpalane pirotechnicznie sciagane do ciala....
tylko jedna uwaga, ze trzeba je jeszcze umiec zapiac, nie poskrecane, wyregulowane wysokoscia i przyciele, a nie na kurtce swetrze itp.
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
SPAMU¦
Wysłany: Sro Lut 03, 2010 13:19 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Dołączył: 09 Kwi 2009 Posty: 307 Skąd: Grabów nad Prosną
Wysłany: Sro Lut 03, 2010 22:21
faecd napisał/a:
Chyba taki pas przeciez nie odetnie glowy od ciala przy uderzeniu bocznym? Co najwyzej zadrapanie, albo lekkie rozcięcie...
Nie wiem jak przy bocznym, ale ogólnie mówiąc wiem, że źle ustawiony pas (tzn. za wysoko na szyi) potrafi łeb odciąć Nie ma co ukrywać, podczas uderzenia siła jest niesamowita, zresztą czuć to przy zapiętych pasach, więc nie ma co gdybać.
Ja jeżdżąc Hondą miałem taką dziwną manię, że lubiałem sobie ściągać pas, tzn. w taki sposób, żeby mnie nie uciskał w brzuch. Nie wiem dlaczego, ale takie dziwne przyzwyczajenie miałem.. Przed wypadkiem też to zrobiłem, co było moim błędem. Fakt faktem bez zapiętych byłoby ze mną bardzo ciężko, ale przy zapiętych i ściągniętych nie przytrzymały mnie tak dobrze i uderzyłem klatką w kierownice a także miałem rozwalony nos i wargę. Jak wargę i nos rozwaliłem to nie pamiętam. Dziś już tych pasów tak nie ściągam. A tego mnie też instruktor uczył, żebym pod zadnym względem nie robił czegoś takiego z pasami.
magneto, w 126p pasy to jakby obwiazac sie sznurem i to za dlugim i luz jeszcze zostawal...tam pasy to byla istna prowizorka
temat jest ogólnie na temat pasow wiec sie wypowiedziałem.
Jeśli chodzi tylko o bezwładnościowe z napinaczami itp to trzeba było tak od razu a z drugiej strony to jaki był sens montowania ich w 126p jeśli nic nie dawały. Idąc dalej jaki jest sens montowania pasów w autach miejskich np tico seicento gdzie jak wiadomo przy zderzeniu z większym autem i przy większych prędkościach i tak mamy nikłe szanse na przeżycie pomimo zapiętych pasów.
Ja pasy zapinam zawsze, kazdy kto ze mna jedzie tez i nie ma wyjatkow bo ja jako kierowca odpowiadam za nich. A po drugie to niechce zeby ktos nie zapiety podczas wypadku, latal po kabinie.
_________________ Don't drink and drive, just smoke and fly
pasy nawet w małych samochodach są potrzebne!
Przy niespodziewanym uderzeniu trzymają lub powinny trzymać na miejscu. Przy zderzeniu bocznym nie zabijesz pasażera sobą.
Miałem raz taki przypadek: jechałem berlingiem, z tyłu moja ciocia co zawsze wie najlepiej nie zapięła pasów, przyhamowałem bo mi coś wyskoczyło na drogę a że berlingo hamulce ma dobre, ona nie była przygotowana na hamowanie, uderzyła głową w rączkę do zamykania drzwi przesuwnych. Efekt taki, że chodziła przez 2 tygodnie z podbitym okiem i bólem głowy. Nie było wypadku ale sytuacja niebezpieczna dla niej
Ja miałem wypadek w zeszłym roku na nieszczęście wiozłem mame i 2 siostry z tyłu. Wyprzedzałem gościa w Poldku i nagle skręcił .... jako że było to w mieście prędkości nie były duże około 50km/h no ale roverek nieźle się poskładał... 3 miesiące mi go robili. Samochód samochodem ale najważniejsze ze mieliśmy pasy zapięte no i poduchy wystrzeliły i naprawdę dużo dają pasy jak i poduszki. Co prawda mama siedząca z przodu chorująca na serce pojechała do szpitala ale po badaniach ją wypuścili. Strach pomyśleć co by było gdybyśmy nie mieli pasów... Ja miałem tylko obdartą lewą rękę choc sam nie wiem od czego może poszła po kierownicy. Zapinamy PASY!!!!
Ja kiedys czasami zapinalem pas a czasami nie jak mi sie chcialo poł roku temu jechalem do sklepu ok 2,3 km i zapiolem pas ale z powrotem do domu juz mi sie zapomniało no i miałem za swoje w tym dniu złapali mnie a zwracali szczegolnie na pasy ,dostałem mandat w wysokosci 100zl i punkty ale ile to niepamietam teraz non stop zapinam..
Znam przypadek gdzie niezapięte pasy uratowały życie ale 1.08.2009 miałem wypadek na trasie na Mińsk, parę kilometrów od wypadku ŚP "hubosza87" i w sumie podobny tylko w mój bok przy wyprzedzaniu uderzył dostawczy Mercedes i jak zaryłem dziobem spadając ze skarpy, miałem trampki, głowa trampki głowa (jak to określił lekarz z pogotowia) czyli dwukrotne dachowanie z finałem na dachu i gdybym nie miał zapiętych pasów, wypadłbym przez rozbitą przednią szybę bo siła była ogromna przy prawie 100km/h.
Żyję dzięki zapiętym pasom, dużemu szczęściu i opatrzności.
Pasy dosłownie trzymały mnie dociśniętego do fotela, jeśli można tak powiedzieć to była to dosyć "komfortowa" pozycja w porównaniu z możliwymi skutkami bez zapiętych pasów.
_________________ "Jest cechą głupoty dostrzegać błędy innych a zapominać o swoich" - Cyceron
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum