Wysłany: Nie Gru 26, 2010 19:36 [R416] Problem po HGF
Rodzaj silnika: benzyna Pojemnosc silnika: 1.6 Rok produkcji: 1996
Koledzy i kolezanki prosze o porade. Mianowicie mam problem zwiazany z HGF. Niedawno wymienialem uszczelke pod glowica, sruby glowicy i kolektorow niestety po wymianie autko nie zrobilo nawet 10km wypilo cala wode i zaczelo dymic na bialo dodam ze przed wymiana pil wode ale nie dymil. Zastanawiam sie czy robic dalej ten silnik czy skozystac z takiej oferty
Niestety ale to nie byl profesionalny warsztat tylko garaz znajomego.
Mam jeszcze takie pytanko odnosnie ukladu chlodzenia gdyz mialem strasznie twarde weze od chlodnicy i zastanawia mnie czy nie jest czasem peknieta gdzies glowica badz blok silnika.
Jeżeli po wymianie HGF sie wyraźnie pogorszyło to podejrzewałbym źle wykonaną wymianę.
Czy śruby głowicy były nowe?
Czy zostały dokręcone z odpowiednim momentem i w odpowiedniej kolejności, wieloetapowo?
Czy głowica została delikatnie splanowana?
Gdzieś na forum jest opis wymiany uszczelki napisany przez oprawce79. Wymiana bardzo staranna i delikatna - jego silnik po naprawie przejechał kilkadziesiąt tys km więc bym sie trzymał tego opisu.
Mam nadzieje że kolega oprawca79 nie będzie miał mi tego za złe, że wkleje go tutaj.
(bo szybciej będzie dla mnie go wkleić niż wyszukać).
Od razu zaznaczam, że jest to 100% tekst Jego autorstwa, żeby nie było wątpliwości kto jest autorem
--------------------------
Ja w swoim Poloneziku problem uszczelki pod głowicą załatwiłem sam, osobiście, bez pomocy tzw. "mechaników" i temu podobnych "fachowców".
Z silnikiem miałem szczęście - przy 102 kkm po prostu rozszczelnił się na czwartym cylindrze, poszła woda w gar, gdy stałem na wolnych obrotach na parkingu, z rury wydechowej parowóz - od razu wyczułem co się stało - silnik stop i koniec - załatwiłem holowanie do domku.
Gdy dostałem wreszcie doń uszczelkę (trochę przepłaciłem - 160 PLN za uszczelkę FAI, na Allegro można ją mieć za 100, ale nic to).
Do tego kupiłem nasadkę torx nr 14, klucz najzwyklejszy, tylko siłomierzem, ruski, wiekowy sprzęt. No i zabrałem się za bebeszenie silnika. Najwięcej kłopotów miałem z przewodami wtrysków (mam gaz) i musiałem ciąć bagnetem przewody od emulatora wtrysków.
Reszta poszła dobrze. Od kolektora wydechowego została jedna szpila w korpusie głowicy, nie dała się ruszyć, więc ją olałem. Kolektora ssącego nie odkręcałem. Kopułki aparatu zapłonowego również, tylko przewody wyciągnąłem, żeby zdjąć dekiel górny.
Rozrząd dał się rozebrać szybciutko. Nie blokowałem niczym wałków rozrządu, warto tylko zapamiętać sobie, że gdy koła są ustawione znakami odpowiednio wobec siebie, to powinien być otwarty trzeci zawór na ssącym a czwarty na wydechu. I już, nic nie trzeba blokować. Trochę wiedzy o silniku czterosuwowym i tyle.
Zespół przepustnicy zdejmuje się w trzy minuty, nie warto o tym pisać.
Gdy dobrałem się już do śrub głowicy (nie zdejmowałem górnej skrzynki zaworów) - to najpierw poruszyłem śruby w paru etapach, kolejność od zewnątrz, najpierw zewnętrzne śruby czwartego i pierwszego gara, potem trzeciego i drugiego. Konsekwentnie, najpierw lewa strona, od ssących, potem od wydechowych. Po paru takich etapach (zupełnie olałem Roverowskie zasady odkręcania co 180 stopni) śruby dostały luzu. Wykręciłem je ręką i pooznaczałem, która gdzie była (plastrem, na nim flamastrem).
Razem z ojcem podnieśliśmy delikatnie głowicę i na bok ją.
Jakie moje zdziwienie było wielkie, gdy patrząc na cylindry, chciałem wyszukać na nich próg (102 kkm miał wtedy) - a tu NIC, na cylindrach widać ślady po honowaniu! (Olejek od nowości syntetyk, 5W40 zamiast sugerowanego przez Rovera półsyntetyka 15W40, opłacało się..). To samo zawory - szukałem na nich zużycia przylgni, rowka od gniazda, na gnieździe też szukałem śladów zużycia. A tu nic - równomierny ślad, żadnych nadpaleń, zero węgla. Tylko brązowy nalot od gazu. Zwykły 1.6 miałby już widoczne efekty pracy przez 102 tys km. Materiały tego silnika są nie o jedną, ale o parę klas lepsze od zwykłych fiatowskich.
Głowicę zaniosłem sam do domku i w przedpokoju wziąłem się za nią. Najpierw - sprawdzenie przylgni głowicy. Cale szczęście - silnik ten ja rozbierałem po raz pierwszy, nikt wcześniej się go nie dotykał . Przylgnia głowicy z fabrycznymi śladami docierania na maszynie, nie zjechana przez żadnego profana na maszynach. Głowicę docierałem OSOBIŚCIE i SAM, za pośrednictwem papieru nr 1000, płaskiej strony szkła od reflektora krańcowego wagonu kolejowego (jako wzorzec płaskości). Najpierw na sucho, a potem na mokro (płyn do naczyń). Polerowałem delikatnie, równomiernymi ruchami, do tzw. zabielenia się powierzchni. W materiał wjechałem dosłownie na mikrony. To samo zrobiłem z blokiem, z tym że czoła tulei cylindrowych nie dały za mocno, cylindry zrobione są w tych silnikach z na prawdę twardego żeliwa. Ale trochę to przeczyściłem.
Skrzynkę górną wałków tak samo - odkręciłem i dotarłem tą samą metodą. Przy okazji miałem wgląd w przewody olejowe - czyściutkie, żadnego nagaru, nic, czyściutko. Skręciłem ją na farbę z rozpuszczalnikiem, by było szczelne.
Przed założeniem głowicy, przetarłem powierzchnie denaturatem, żeby odtłuścić i usunąć ewentualne syfki i już. Acha - oryginalnie Rover daje plastikowe tulejki do magistrali olejowej (wejście i wyjście oleju do głowicy). Są jakieś dziwne teorie, że tych tulejek nie można ruszać. Ja je wywaliłem - były popaczone od temperatury u wieku i dałem te, które były przy uszczelce - metalowe. Trochę nie dały się osadzić (wcisk), ale poradziłem sobie nasadka nr 10 czy 12, nie pamiętam, użyłem jej jako prowadnika, lekko młotkiem gumowym i weszły obie.
Głowicę, po założeniu, opukałem młotkiem gumowym ładnie, a potem, po włożeniu śrub i dokręceniu ich ręką, wlazłem na silnik i pouciskałem go nogami wszędzie, by głowica pięknie usiadła.
No i dokręcanie. Nie stosowałem znowu roverowskich zaleceń, że najpierw 20 Nm, a potem dwa etapy po 180 stopni. Wg mnie to profanacja. Ja dokręcałem po swojemu. Najpierw dokręciłem śruby 10 Nm, oczywiście zgodnie z kolejnością, od środka, śrubki trzeciego i drugiego, potem czwartego i pierwszego. Potem 20 Nm, zgodnie z kolejnością, potem 30. Od 40 Nm dokręcałem ze skokiem co 5 Nm. I tak aż do 5 Nm. Dało to mi siedem (!) etapów. Ale mam gwarancję, że w głowicy i śrubach nie nastąpiło żadne przeciążenie od różnicy siły docisku a i uszczelka ładnie usiadła i nigdzie nie uciekła od nierównomiernego dokręcania.
Potem składanie. Rozrząd najpierw złożyłem, potem inne pierdoły.
Na koniec, klucz oczkowy nr 22 i sprawdziłem silnik, czy nie ma gdzieś oporu. Nie miał.
Poszedłem po akumulator, pozakładałem przewody wtrysków, przewody zapłonowe, poskręcałem całość, najwięcej czasu mi na pierdołki mi zeszło.
Silnik zakręciłem, kichnął, prychnął (stał trzy tygodnie, zanim załatwiłem uszczelkę) i zapalił po trzecim zakręceniu.
Potrzymałem go, aż się zagotowała woda w chłodnicy i wentylator się włączył. Przejechałem się delikatnie - i wszystko gra - silnik trzyma ciśnienie, nie gaśnie, olej nie ucieka, woda też nie, nie mieszają się nawzajem, silnik ma moc, co jakiś czas sprawdzałem wydech, czy nie pluje wodą czy olejem, czy w zbiorniczku wyrównawczym nie ma oleju. I nie było. I stan ten trwa do dziś, czyli od października 2006 do kwietnia 2008, zaraz będzie dwa lata. Do chwili obecnej przejechałem już 40 tys km (mam 142 kkm) i działa wszystko jak należy.
Po doszczelnieniu rozrządu silnik (po zagrzaniu) zyskał na ciśnieniu olejku (mam zestaw wskaźników z płynnym wskazaniem, rzadkość).
Gdzieś tak od 2200 - 2300 rpm ciśnienie skacze z takich 0,4 z hakiem na co najmniej 0,45 MPa, wskazówka jest prawie pomiędzy 0,4 a 0,6. Jak na ten silnik i olej, który stosuję (syntetyk 5W40) - jest to przejawem praktycznie nominalnych luzów na panewkach
zarówno głównych jak i korbowych (nic w silniku nie stuka).
Czasami tylko potrafią się odezwać tak ze dwie szklanki, gdy olej i silnik jest zagrzany i stoję za długo na wolnych obrotach. Takie nieregularne puk puk. Zupełnie się tym nie przejmuję.
Acha - simmeringi silnika full oryginał, żadne jeszcze nie zmieniane i nie ma takiej potrzeby, oceniłem je podczas naprawy głowicy.
W międzyczasie padł mu alternator (słynne przebicie diod prostownika, oczywiście, naprawiłem sam, regulator 45 PLN, prostownik 40 w hurtowni na Prymasa Tysiąclecia).
Potem padł parownik - membranę cienką rozwaliło od syfu, który nagromadził się od gazu i nie zmieniania filtra gazu - moja wina). Naprawiłem sam, zestaw naprawczy 56 PLN na Allegro.
I silnik działa po dziś dzień, a jeżdżę codziennie, światek - piątek, zima, lato. Działa, bo:
1. Do silnika nie dotykał się nigdy żaden "fachowiec",
2. Silnik rozkręcałem i skręcałem (głowica) wg własnego rozsądku, a nie jakichś durnych zaleceń producenta,
3. Silnik nigdy nie był, nie jest i nie będzie katowany.
Koledzy pomozcie bo juz nie mam sily do mojego R. Tak jak pisalem na poczatku mialem niedawno robiona uszczelke pod glowica, zalozylem uszczelke starego typu (reinz), sruby nowe (reinz), uklad odpowietrzony zalany koncentratem z febiego dwa pojemniki reszta woda. Najbardziej irytuje mnie to iz nie mam ogrzewania, wspomne jeszcze o kopceniu na bialo z rury to juz wiadomo ze raczej walnieta glowica. Mam chyba tez za duze cisnienie na ukladzie chlodzenia bo wywala mi wode przez dolny waz od chlodnicy. Byc moze mam walnieta glowice ale dlaczego nie ma tego ogrzewania jak weze sa cieple?
Nie wiem czy dalej bawic sie z tym silnikiem czy zafundowac sobie kolejny to juz bedzie trzeci
Moze ktorys z kolegow mial podobny problem i dal sobie z nim rade ja juz rozkladam rece.
Jeszcze jedno pytanko co myslicie o tej aukcji ktora wkleilem na poczatku postu?
Nie masz ogrzewania, bo ci kompresja idzie do okładu chłodzenia, i przez to układ jest zapowietrzony, dlatego tez ci ten wąż co chwila wywala. Mechanik porostu spie$%^&lił Ci robotę.
Głowica była planowana? Sprawdzaliście ja na szczelność? Następnym razem załóż uszczelkę nowego typu!
Na pewno musisz jeszcze raz zwalić głowicę, i ja sprawdzić,jeśli silnik nie był przegrzany to raczej nie jest popękana. Szpilki masz nowe, także będzie można ich użyć jeszcze raz,musisz tylko kupić nową uszczelkę.poszukaj sobie na forum opisu kolegi OPRAWCA, ona naprawdę zna się na rzeczy,bardzo fajnie opisał co i jak.
pozdrawiam
[ Dodano: Czw Gru 30, 2010 16:58 ]
a widzę, że kolega sobrus już przytoczył opis oprawcy
Glowica byla planowana ale nie byla sprawdzana na szczelnosc.
Zdania sa podzielone do tych uszczelek nowego typu i sam juz nie wiem moze sprubuje z ta nowa a co z magistrala czy jest konieczna jej wymiana czy to zbedny wydatek?
Silnika raczej nie przegrzalem bo wskaznik sie nie podniosl ponad polowe ani razu.
[ Dodano: Czw Gru 30, 2010 17:39 ]
Mam jeszce pytanko czy jak woda dostaje sie do cylindra, cylindrow to czy nie beda walniete pierscienie na tlokach?
Co do opisu kolegi "oprawcy" to torx nie 14 tylko 12, kolega skladal na farbe olejna " skrzynke walkow" potem w innym poscie pisal ze niestety tak sie nie uszczelnilo dobrze, stosowal jeszcze jakas wode szklana, nie wiem ja zlozylem na silikonowaty uszczelniacz i jest oki juz jakies 10tys.km. Procedura dokrecania glowicy tez orginalna. Czytajac inne posty kolegi oprawcy pisal ze robil to rosyjskim kluczem wychylowym ktory dawal nie prawdziwe odczyty ,potem sprawdzal innym i momenty byly wyzsze. Poza tym tego typu sruby (rozciagliwe) dokreca sie na kat , nie na moment. Sprawdzalem im blizej srodka glowicy tym sruby daja sie wiecej dociagnac ,a daja ten sam odczyt w Nm (mam porzadny klucz dynamometryczny). Zewnetrzne nie rusza sie pod momentem 65Nm ,a te blizej srodka mozna nawet ponad 90 stopni zrobic. Kolega mial szczescie ze silnik byl nie przegrzany i nikt wczesniej tam nie grzebal, poza tym zastosowal uszczelke ktora jest najlepsza bo wybacza najwiecej przy montarzu. Nie bede sie wymadrzal bo zrobilem na razie w Roverach tylko 3 uszczelki ,jedna starego typu w 25-tce i jezdzi bez problemu i w swoim R45 niechcacy zalozylem juz nowy typ ktory wczoraj po 1500 km zastapilem wlasnie uszczelka FAI starszego typu (wzmocniona). Wiec na razie jest oki ,zobaczymy.
ralfi83, Ciezko jest pomoc jesli nie widzi sie w jakim stanie jest glowica i blok.
ralfi83, a płyn Ci dalej ubywa? robi się majonez pod korkiem? może masz gdzieś przypchany układ chłodzenia?
Pytasz czy robić ten silnik czy robić swap, jeśli już rozważasz kupno innego silnika, to śmiało możesz raz jeszcze zwalić głowice z tego,który masz daj to porządnemu mechanikowi, żeby rzucił okiem na głowice i blok, jak się nie będzie opłacało naprawiać to kupisz silnik.
Musisz także pamiętać, że nowy silnik też może być trafiony, a nawet jak Ci go wymienią na gwarancji to trzeba go znowu wkładać do budy,a to są kolejne koszta
teraz płyn ucieka Ci do komory spalania, dlatego kopci na biało. Jak dla mnie to na bank naprawa była źle przeprowadzona, zaholuj autko do porządnego mechanika, dobrze zrobiona uszczelka bedzie długo sprawna, ja moim roverkiem w tym roku zrobiłem 45 tysęcy i chodzi jak talala, a czy uszczelka była wcześniej zrobiona to nie wiem,jeśli była to ktoś to robił dobrze.
12. Chcesz to ci zdjecie zrobie jak nasadka torx E12 wpasowuje sie na orginalna srube glowicy.
Tu masz jakiegos linka z forum w UK jak jeszcze nie wierzysz. Sruby we wszystkich K-seriach niezaleznie od pojemnosci sa takie same.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum