Wysłany: Czw Kwi 05, 2007 17:21 No i nastapiła ta chwila dla rowera :)
to nie ściema wyciagłem dzis rowerek(tak tak ... taki co to ma 2 koła ) przeczysciłem nasmarowałem dopapowałem i jahoo w droge no ale przyznam ze fajnie to sie tylko z wiatrem jechało
A Wy jak? przesiadacie sie czasami na tego roverka przez "w"
ja juz drugi rok sobie przywoze rower do pulaw, zona jednak coraz bardziej naciska,
pasowaloby w koncu zwiedzic nasze sciezki rowerowe Kazimierz, Naleczow, Janowiec
_________________ Pozdrawiam Andrzej
Rover 800, byl 214 Si 95
FSO 125p 1.4 16V MPI
Jawa 350
Wysłany: Sro Kwi 11, 2007 15:38 Re: No i nastapiła ta chwila dla rowera :)
Revolt napisał/a:
(...)A Wy jak? przesiadacie sie czasami na tego roverka przez "w"
W tym tygodniu czyszczenie i smarowanko mojego ulubionego, niezajeżdżalnego 10-letniego scotta po zimie spędzonej w garażu
Potem Tomcat do garażu i jazda roWerkiem do pracy - mam tylko 6 km. Staram się rano jechać wolno, nie pocąc się - średnia tylko 20 km/h.
Po południu nie ma potrzeby ograniczania się i staram się utrzymać 30 km/h, a potem oblewając się potem dobić prosto do wanny
A na długi weekend (na parę dni) - zabieram roWerek RoVerkiem do Puszczy Białowieskiej
_________________ "Racing Is Life. Anything that happens before or after is just waiting..."
S.McQueen, Le Mans
A na długi weekend (na parę dni) - zabieram roWerek RoVerkiem do Puszczy Białowieskiej
Dokładnie rok temu wraz z grupą zapaleńców rowerzystów z klubu Ogniwo sezon rowerowy rozpoczęliśmy od wycieszki do Parku Mużakowskiego w Łęknicy i Bad Muscau (w te i nazad ca. 120km). Park leżu po obu stronach Odry: polskiej i niemieckiej. Kto zna teren, to wie, że warto zwiedzić, a kto nie zna, to plecam. A w tym roku zamiast rozpoczęcia sezonu rowerowego zaplanowałem rozpoczęcie sezonu górskich wycieczek i od 2-6 maja planuję zejść nasze Tatry Też się można zmęczyć A przy okazji będzie to test wytrzymałościowy dla Roverka... ok. 500km w jedną stronę non stop (no może na małe siusiu ) autostradą A4. Jak mnie nie zawiedzie i zniesie to dzielnie, to w nagrodę zafunduję mu klubowe barwy
_________________ S(z)koda Roverka...
Ostatnio zmieniony przez Viniu Sro Kwi 11, 2007 16:23, w całości zmieniany 1 raz
Ja przesiadam się kiedy tylko mogę. Kiedyś to się tak przesiadłem, że zajechałem do Pisza, z Pisza do Gdańska i z Gdańska do Ostrowa. W sumie ok. 1200 km w 12 dni. Oczywiście z noclegami Niezapomniane przeżycia.
Wow!
Ja jeszcze nigdy nie wyjechałem tak daleko, żebym musiał gdzieś nocować
Zawsze wracałem wieczorem do miejsca spania (to faktycznie spore ograniczenie).
Maksymalnie 60 km dziennie - i tak już nikt z ekipy nie chciał ze mną po południu jeździć
_________________ "Racing Is Life. Anything that happens before or after is just waiting..."
S.McQueen, Le Mans
Jechaliśmy we trzech. Że było to parę lat temu to targaliśmy ze sobą namiot starego typu. Ciężki jak wór ziemniaków. Jeden miał tropik, drugi środek namiotu a trzeci rurki aluminiowe
+materac. Każdy rower miał wagę około 50 kg. Jak się stało to szczególną uwagę należało zwracać aby rower nie fiknął kozła do tyłu, tak ciążyło. Spaliśmy na polach namiotowych a jak już nas noc dopadła to u ludzi na posesjach prywatnych. Najbardziej ekstremalny odcinek - Z Mikołajek do Mrągowa - całą drogę lało jak cholera a ja jadąc w środku przyzwyczajałem się do strugi wody który prosto na twarz leciała spod koła kolegi jadącego z przodu.
Miałem na całe szczęście takie gatki jak kolarze, z wkładką na klejnoty. Koledzy nie mieli i po tygodniu chodzili jak John Wayne w westernie "Dyliżans". Aha - no przepisy też złamaliśmy przekraczając prędkości - w Morągu - 65km/h a było do 50km/h.:) Największa prędkość tego wypadu to 78km/h na obwodnicy w Bydgoszczy. Ciężar pchał nas jak ta lala:) Po powrocie nowe klocki były zużyte. Jeśli macie możliwości - polecam tę formę wypoczynku.
Ja w tatmym roku miałem przyjemność udać się w stronę kozienickiego parku nardowego - z noclegiem zeszło 2 doby, ale pogoda była wyśmienita, sprzęt tez nieczego sobie tylko czynnik ludzki po tej eskapadzie musiał wziąśc kolejne dni wolne - aby odpocząc
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
no to dzis przegonilismy troche rowery, w sumie niewiele przejechalismy bo ok 15 km, ale za to jakie krajobrazy, wawozy, las, na jednym odcinku (krety i bardzo stromy wawoz)to mnie tak rece bolaly od hamowania ze myslalem ze zejde z roweru
_________________ Pozdrawiam Andrzej
Rover 800, byl 214 Si 95
FSO 125p 1.4 16V MPI
Jawa 350
Ja też dzisiaj wyjechałem rowerkiem poza miasto. Bylo wesoło bo miałem z kim wcześniej kolega miał oszczędny samochód i mu się nie chciało a teraz ma Audi A4 i przesiadł się na rower
Dajemy rade jest plan żeby przez całe wakacje tak jeździć. - i człowiek troche schudnie i zdrowszy będzie
Dołączył: 08 Wrz 2006 Posty: 157 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Sob Cze 09, 2007 19:42 wypadek
A ja dzisiaj pojechałem wykąpać się w jeziorku Dabie koło Krosna Odrzańskiego .Woda tam czysta.Wracam z powrotem i nagle z daleka widzę policjanta z podniesioną ręka.Oczywiście struchlałem.Hamuję dość łagodnie i podjeżdzam do niego...i z daleka widzę poważny wypadek - 2 auta prawie skasowane....prędkości musiały być znaczne.Chyba ofiary śmiertelne sadząc po wyglądzie samochodów.Karetek już nie było albo jeszcze nie przyjechały.Tylko wóz strażacki całkowicie blokował drogęSkierował mnie na krótki objazd, a kierowcę za mna policjant solidnie obrugał za zbyt szybką jazdę.Droga na odcinku z Zielonej Góry do Krosna Odrzańskego jest dość dobra - ale wypadków też duzo - głownie w wyniku znacznych prędkości samochodów.
_________________ ...pędzą konie po betonie w szarej mgle...
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 23:05 Re: No i nastapiła ta chwila dla rowera :)
Revolt napisał/a:
A Wy jak? przesiadacie sie czasami na tego roverka przez "w"
W tym roku przeprosiłem się z rowerem przez "w". Pomykamy sobie z żoną jak jest znośna pogoda wieczorkiem po 15km. Mamy fajną trasę - godzinka jazdy na luzie, trochę tłuszczu zawsze się stopi. Ostatnio nawet zakupiłem sobie spodenki z pampersem w celu ochrony klejnotów i na weekend planuję wycieczkę 40km - trzeba nadrabiać zaleglości.
Nasz rekord ok 140km w jeden dzień (Zamość - Kazimierz) z namiotami itd. ale wtedy młodzi jeszcze byliśmy Do pracy nie jeżdżę bo roWerem ciężko nabić te kilka setek dziennie....
Jeżdżę rekreacyjnie po Żuławach, jedna wycieczka to średnio jakieś 8km. Jak wypuszczę się nad morze to 25km. Do pracy mam blisko (3km) i chętnie bym pomykał na bicyklu, gdyby nie to, że zaraz byłbym mokry, a poza tym ciężko pedałować w garniturku. A w ogóle to największe przebiegi robiłem pod koniec podstawówki i w czasach licealnych na Jubilacie - najlepszy rower pod słońcem. Do "górala" nie mam już takiego sentymentu - może dlatego, że gór w okolicy mało
_________________ Rover 25 1.4 1999/2001r. midnight blue 1.06.2006 - 7.05.2012
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum