Wysłany: Czw Wrz 16, 2010 16:04 [R416Si '99] Problem z układem chłodzenia i silnikiem
Witam wszystkich i proszę o poradę, jako że jestem początkującym kierowcą i kompletnie nie znam się na tym, co właśnie stało się w moim roverku.
Dziś w czasie jazdy wszystko było w porządku, aż nagle samochód po prostu zgasł na skrzyżowaniu. Po podniesieniu maski okazało się, że ze zbiorniczka na płyn chłodzący paruje tak, że aż było szaro, a kiedy skończyło parować zbiorniczek okazał się być pusty. Zaznaczam, że nie wiem, jak długo jeżdżone było samochodem bez płynu, miesiąc temu był w warsztacie, gdzie wszystko miał pouzupełniane i nie przyszłoby mi do głowy, że w ciągu miesiąca może totalnie zostać zużyty. Aczkolwiek mam też podejrzenie, że gdzieś mogła pójść jakaś uszczelka albo coś, bo na asfalcie pod samochodem zrobiło się mokro.
Po oględzinach zbiorniczka zlokalizowałem w nim jakiś brązowawy, tłusty osad - domniemywam, że to olej. Zbiorniczek wykręciłem, część tego osadu udało mi się wyczyścić. Ale po dolaniu do niego wody (stwierdziłem, że w sumie szkoda marnować płynu, skoro może się okazać, że coś przecieka) samochód w ogóle nie rusza. Trudno mi nazwać dźwięk, jaki wydaje, coś jakby prztykanie (:wink:).
Z tym, że to prztykanie przypomina mi problem, jaki był z samochodem właśnie miesiąc temu - wtedy wymieniana była jakaś kopułka (?), która podobno powodowała brak dopływu prądu. Z tym, że nie wiem, czy układ chłodzący i prąd mają ze sobą coś wspólnego, a poza tym wszystkie kontrolki świecą jak należy.
Zaznaczam, że gdzieś w okolicach kwietnia samochód również umarł - olej dostał się do silnika, płyn chłodzący do oleju czy coś takiego (nie wiem, nie ja wtedy jeździłem roverem). W warsztacie podobno coś przeczyścili, zamontowali przy okazji jakąś uszczelkę pod głowicę (?), bo okazało się, że była pęknięta.
I teraz pytanie: jakie skutki dla silnika/reszty samochodu mogła mieć taka jazda bez płynu w układzie chłodzącym? Czy to, że samochód w tym momencie nie odpala może być przyczyną właśnie tego?
Z góry dzięki za odpowiedź!
SPAMU¦
Wysłany: Czw Wrz 16, 2010 16:04 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
I teraz pytanie: jakie skutki dla silnika/reszty samochodu mogła mieć taka jazda bez płynu w układzie chłodzącym? Czy to, że samochód w tym momencie nie odpala może być przyczyną właśnie tego?
Bardzo nie dobre. Mogła znowu paść uszczelka pod głowicą. Musisz zlokalizować skąd ci ten płyn spierdzielił. No i sprawdź korek wlewu oleju tak samo jak i bagnet od oleju i zobacz czy nie mam na nich tzw. masełka. Jak będzie to szykuj się najgorsze.
ktos Ci kolego chyba zpaprał robotę, a dokładnie wymianę uszczelki pod głowicą... Ja bym zmienił mechaniora!!! Poszukaj na forum tematów, dotyczących HGF - awaria uszczelki pod głowicą. temat był już wielokrotnie poruszany, gdyż jest to największa bolączka silników serii K.
Co do tego, dlaczego autko nie chce jechać, nie mam pomysłu. Nie było żadnych objawów braku płynu chłodniczego, autko się nie zagrzało? Skoro płyn uciekł bardzo gwałtownie, to może jakiś wąż pękł?
Co mam rozumieć przez "masełko"?
Serio, jestem totalnym laikiem i do mnie trzeba w temacie samochodów jak najprostszym językiem, bo nie zrozumiem ;-P
coś takiego tylko może nie w tak masakrycznym stopniu
sprawdź też czy nie masz rosołu w zbiorniczku wyrównawczym
poza tym nie wiadomo kto wykonywał planowanie głowicy bo może nie była sprawdzona jej szczelność,.,.... ja jakiś czas temu miałem przypadek że znajomy zawiózł głowicę do planowania a okazała się w 5 miejscach pęknięta, więc to nie koniecznie uszczelka a może głowica jest popękana .....
Nie ma masełka, sprawdziłem i to akurat wydaje się być w porządku.
Co do rosołu w zbiorniczku wyrównawczym to, jak pisałem, znalazłem brązowy osad, który wyglądał na olej. Taka lepka maź. Szumowiny z rosołu właśnie ;-P
Palkerson napisał/a:
ktos Ci kolego chyba zpaprał robotę, a dokładnie wymianę uszczelki pod głowicą... Ja bym zmienił mechaniora!!!
Problem tylko w tym, że w okolicy nie bardzo chcą się podjąć naprawy Rovera
Dzięki za pomoc póki co, za godzinę holuję autko do warsztatu i zobaczymy, co z tego będzie.
A właśnie, jeszcze jedno: może ma ktoś namiary na jakiegoś dobrego speca od roverów w okolicy Myszkowa/Zawiercia/Częstochowy? Nie chciałbym znowu trafić na kogoś, kto powie, że naprawi, a potem się okaże, że jest tak, jak było.
[ Dodano: Pią Wrz 17, 2010 16:53 ]
Dobra, poszedł pasek rozrządu.
Co teraz? Mechanik twierdzi, że bardziej opłaca się naprawiać, niż kupować nowy. Ale ilość rzeczy, które wymienił lekko mnie przeraziła (jakieś napinacze do wymiany, tłoki do prostowania, Bóg wie co o_O).
Ma rację?
Bardziej opłacalne kupienie silnika czy inwestowanie w ten, biorąc pod uwagę kwietniową awarię uszczelki?
Jeśli trzasnął pasek rozrządu, to wielce możliwe, że zawory trafiły po tłokach, jakoże ten silnik jest wybitnie kolizyjny.
Ale nie daj sobie na siłę wmówić - każ sobie pokazać głowicę i tłoki, jak wyglądają.
Jak doszło do pocałowania przez zawory tłoków - to na pewno to zauważysz.
Uważaj, bo może naciągać cię na duże koszta naprawy, której nie potrzeba robić.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Łatwo mówić, skoro ja się na tym w ogóle nie znam
No nic, zabiorę ze sobą kuzyna, który jest bardziej obeznany z tematem i może jakoś się uda ocalić moją kieszeń i samochód przy okazji.
Dzięki za pomoc, jakby co, będę się odzywał w poniedziałek.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum