Typ: Si Rodzaj silnika: benzyna Pojemnosc silnika: 1.4 16v Rok produkcji: 1997
Kilka tygodni temu pisałem tutaj o problemach z odpalaniem - Rover nie odpalał przy temperaturze około 0 stopni. Bujałem się po dwóch warsztatach, w końcu w jednym z nich powiedziano mi, że nie będzie palił, ponieważ mam niskie ciśnienie sprężania - 7, 8, 8, 7, o ile dobrze pamiętam. Jeździłem tak jakiś czas, przy czym czasem auto nie odpalało, nawet jeśli np. uruchomiłem je bez problemów 5min wcześniej - bez względu na temperaturę. Obecnie nie odpala po kilku próbach dokonanych na przestrzeni dwóch dni (niskie temperatury).
Mój mechanik nie widzi sensu remontu lub wymiany silnika / nie chce / nie potrafi / nie opłaca mu się.
Jak się zorientowałem, koszt wyniósłby 2000-3000zł. Jeśli się mylę, poprawcie mnie. Niedługo wyjeżdżam na jakiś czas i miałem sprzedawać auto. Teraz wygląda na to, że jestem w niezbyt szczęśliwej sytuacji, raczej nie zamierzam wydawać tyle kasy na remont, na złom nie oddam, bo się nie opłaca (?) i szkoda (dużo nowych części i naprawy na bieżąco).
Pytania:
- czy możecie polecić kogoś w Białymstoku do zajęcia się tym autem
- czy może jest tu ktoś zainteresowany kupnem mojego Roverka w takim stanie - oczywiście okazyjnie - czas mnie goni. Na części, do robienia sobie, na sprzedaż, mi to jest obojętne.
- czy wlanie czegoś takiego jak Ceramizer spowoduje, że auto chętniej będzie odpalać i śmigać (opinie podzielone, ale jakby miało pomóc choćby po to, by auto pojechało o własnych siłach do mechanika lub nowego właściciela, byłoby to zawsze coś).
w razie nagłych propozycji, zostawiam telefon: 501 956 443.
SPAMU¦
Wysłany: Pon Mar 21, 2011 00:44 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
choćby po to, by auto pojechało o własnych siłach do mechanika lub nowego właściciela, byłoby to zawsze coś).
Oj nie wiem czy w tej kwestii ktoś Ci pomoże, ja bym nic nie odpisywał za takie kombinacje... Mamy już jedną nową koleżankę na forum która zmaga się z Roverkiem w którym poprzedni właściciel prawdopodobnie zataił dużo usterek, ja bym nie chciał kupić tak okazyjnego samochodu od Ciebie który przejedzie fajnie parę kilometrów a potem się sypnie.
Osobiście nie ryzykowałbym z takimi akcjami bo trafisz na dwa razy większego od siebie który "przekona" Cię swoimi metodami do zwrotu kasy i kosztów oraz odebrania zepsutego samochodu.
Co do samego remontu, jak dorwiesz silnik w dobrej cenie to powinieneś się zmieścić w kwocie 1600-2000zł spokojnie.
_________________ "Jest cechą głupoty dostrzegać błędy innych a zapominać o swoich" - Cyceron
choćby po to, by auto pojechało o własnych siłach do mechanika lub nowego właściciela, byłoby to zawsze coś).
Oj nie wiem czy w tej kwestii ktoś Ci pomoże, ja bym nic nie odpisywał za takie kombinacje... Mamy już jedną nową koleżankę na forum która zmaga się z Roverkiem w którym poprzedni właściciel prawdopodobnie zataił dużo usterek, ja bym nie chciał kupić tak okazyjnego samochodu od Ciebie który przejedzie fajnie parę kilometrów a potem się sypnie.
Osobiście nie ryzykowałbym z takimi akcjami bo trafisz na dwa razy większego od siebie który "przekona" Cię swoimi metodami do zwrotu kasy i kosztów oraz odebrania zepsutego samochodu.
Co do samego remontu, jak dorwiesz silnik w dobrej cenie to powinieneś się zmieścić w kwocie 1600-2000zł spokojnie.
OK, tylko że ja piszę wprost, co aucie dolega, nie zamierzam kombinować w żadnym wypadku, nie chcę też za niego tyle, co za "zdrowego" Roverka. Wydaje mi się, że dość uczciwe i warte uwagi byłoby oddanie tego auta w takiej cenie, że po dodaniu tych kosztów wciąż byłoby dużo taniej niż wartość rynkowa tego auta.
A z tym ceramizerem to tylko z powodów logistycznych - oby auto mogło odjechać, a nie ściągać lawetę itp.
A ta cena 1600-2000 to z silnikiem czy za sam remont? Widziałem takie silniki po 800zł na allegro, z dużo niższym przebiegiem niż mój.
A to w takim razie przepraszam
Myślałem, że ceramizer celem ukrycia wad.
Jak masz silnik za 800zł to "znajomy" mechanik powinien się ogarnać w kwocie 500-600zł za przekładkę, do końca nie znam realnych cen więc może ktoś inny podpowie.
Na moją wiedzę powinieneś się zmieścić w 1500zł spokojnie z tym silnikiem i przekłądką, a może nawet taniej
_________________ "Jest cechą głupoty dostrzegać błędy innych a zapominać o swoich" - Cyceron
Kupowanie silnika który jest już wyjęty z samochodu to też duże ryzyko. Nie wiesz w jakim jest stanie. Kupisz, zainstalujesz, wydasz 1500zł i co jak okaże się że to też padaka? Fajnie jak ktoś da gwarancję rozruchową ale instalacji nikt nie zwróci.
Ja bym rozebrał silnik i zobaczył co jest do wymiany ale jak nie masz nikogo kto by ci to zrobił to też trudna sprawa.
Mój mechanik nie widzi sensu remontu lub wymiany silnika / nie chce / nie potrafi / nie opłaca mu się.
zmień "mechanika" na mechanika. Jeśli "nie widzi sensu remontu lub wymiany silnika / nie chce / nie potrafi / nie opłaca mu się" to nie powinien naprawiać samochodów...
_________________ W przypadku obu Roverków w zasadzie mogę powiedzieć, że to spełnienie marzeń. Całe szczęście zostało jeszcze trochę do spełnienia
A może rozrząd przeskoczył? Ja bym najpierw to sprawdził, bo może to drobnostka.
Kiedy zaczął Ci tak jeździć? Nagle?
Do grudnia jeździł bez zastrzeżeń. Jedynie czasem, bardzo sporadycznie odpalał w taki sposób, jakby silnik ledwo zaskakiwał i nabierał rozruchu w sposób, jakby sprawiało mu to dużą trudność (?). Potem w lutym przy dużych mrozach przestał odpalać, a przy ociepleniu zaczynał znów, nawet jak stał nieodpalany ponad dobę.
Był sprawdzany przez dwóch mechaników, myślę, że ten, który to sprawdzał, z palca tego ciśnienia nie wyssał. Nie jestem specem od mechaniki, ale z tego co zdążyłem się zorientować i wywnioskowałem po rozmowie z mechanikiem, po prostu mam wytarte tłoki, które przy niskiej temperaturze, ot zwykłe prawa fizyki, powodują takie niskie ciśnienie sprężania (?).
Dobry news jest taki, że dzisiaj oglądał go potencjalny kupujący i odpaliłem z lekkim zająknięciem za pierwszym razem (przez 3 dni go nie ruszałem, a w piątek mimo kilku prób nie dał rady, no ale wtedy jednak było poniżej zera).
Moja sytuacja nie wskazuje raczej na to, że sam go będę robił. Wyjeżdżam, mam parę wydatków, po powrocie przesiadam się na roWer na jakiś czas. Czytałem w sąsiednim wątku o kupieniu auta w strasznym stanie za 6000zł. Ja nie chcę nawet połowy tego, a uważam, że mój jest w lepszym stanie.
po prostu mam wytarte tłoki, które przy niskiej temperaturze, ot zwykłe prawa fizyki, powodują takie niskie ciśnienie sprężania
tłoki o nic nie trą. Za szczelnośc połączenia tłok-cylinder odpowiadają pierścienie i niezależnie od temperatury powinny ją zapewniać, ponieważ są dociskane sprężyście do cylindra. problem może być tylko kiedy pierścienie są zapieczone, ale wtedy bez względu na temperaturę nie będą prawidłowo uszczelniać połączenia, bo cylinder jest stożkiem, a nie walcem.
hole napisał/a:
Dobry news jest taki, że dzisiaj oglądał go potencjalny kupujący i odpaliłem z lekkim zająknięciem za pierwszym razem (przez 3 dni go nie ruszałem, a w piątek mimo kilku prób nie dał rady, no ale wtedy jednak było poniżej zera).
To mam nadzieję, ze powiedziałeś "potencjalnemu kupującemu". ze silnik jest do remontu.
A swoją drogą takie odpalanie na sucho wskazuje raczej, że to nie pierścienie są winne takiemu sprężaniu, bo na sucho tym bardziej byś nie odpalił, może wypalone zawory
Najpierw warto byłoby zacząć od porządnej diagnozy, bo może nie będzie tragedii z remontem, a jak sprzedasz, to możesz trafić na kogoś komu nie spodoba się kupno samochodu w takim stanie i będziesz miał nieprzyjemności...
_________________ W przypadku obu Roverków w zasadzie mogę powiedzieć, że to spełnienie marzeń. Całe szczęście zostało jeszcze trochę do spełnienia
Mnie to dziwi że na wszystkich cylindrach jest tak niskie ciśnienie, jak padają pierścienie to raczej nie jednocześnie we wszystkich.
Może głowica rozszczelniona całkiem i bokiem uchodzi? Wtedy przy zimnym silniku blok i głowica się kurczą i powiększają nieszczelność, przy nagrzanym po rozprężeniu są uszczelnione.
Ale to moje takie domysły, nie wiem czy komuś to się zdarzyło.
Tak czy siak pewnie trzeba by było głowicę ściągać jak rozrząd jest ok.
Bez obaw, powiedziałem kupującemu, który może właśnie dlatego pozostał potencjalnym
Tylko w tym momencie Panowie tak mnie zaskoczyliście, że jestem w lekkiej konsternacji. Powtórzyłem to, co wiem za mechanikiem, co wy poddajecie tu w wątpliwość. Kto wie, może podjadę tym autem jeszcze gdzieś i może je sobie zostawie, jednocześnie mając nadzieję, że nabierze na wartości, gdyby udało się to zrobić.
Tak, czy inaczej, widzę, że o problemach z silnikiem mogę śmiało mówić ludziom dzwoniącym z ogłoszenia, ale niekoniecznie wskazywać sprężanie jako powód nieodpalania? Btw, rozumiem Waszą ostrożność, ale ja naprawdę nie chcę nikomu wcisnąć auta bez poinformowania, co mu jest. Gdybym tylko jeszcze sam dokładnie to wiedział...
A co powiecie o takim zjawisku. Moja ostatnia przejażdżka tym autem (dzisiaj było tylko odpalane) kilka dni temu wyglądała dosyć zaskakująco i niezbyt optymistycznie. Auto na biegu jałowym dostawało strasznie wysokich obrotów, a gdy przychodziło mi ruszać z jedynki od zera, bywało, że się dławiło i jakby nie mogło załapać gazu. Może to mieć związek?
I jeśli to nie temperatura ma wpływ, to dlaczego od lutego nie odpalam w okolicach 0 stopni, a powyżej tak?
Ostatnio zmieniony przez hole Wto Mar 22, 2011 00:12, w całości zmieniany 1 raz
Auto na biegu jałowym dostawało strasznie wysokich obrotów, a gdy przychodziło mi ruszać z jedynki od zera, bywało, że się dławiło i jakby nie mogło załapać gazu. Może to mieć związek?
to wygląda jak uboga mieszanka... może zapchane wtryskiwacze, może coś z listwą wtryskową (koszt listwy z wtryskiwaczami ~150 pln) a może po prostu filtr paliwa... lub pompka...
przez to też może nie odpalać na mrozie...
_________________ W przypadku obu Roverków w zasadzie mogę powiedzieć, że to spełnienie marzeń. Całe szczęście zostało jeszcze trochę do spełnienia
Auto na biegu jałowym dostawało strasznie wysokich obrotów, a gdy przychodziło mi ruszać z jedynki od zera, bywało, że się dławiło i jakby nie mogło załapać gazu. Może to mieć związek?
to wygląda jak uboga mieszanka... może zapchane wtryskiwacze, może coś z listwą wtryskową (koszt listwy z wtryskiwaczami ~150 pln) a może po prostu filtr paliwa... lub pompka...
przez to też może nie odpalać na mrozie...
średnio się w tym orientuję... Filtr paliwa jest nowiutki, to było wymione na dzień dobry miesiąc temu. Cuda takie jak czujnik temperatury, i wszelkie inne podstawowe powody niepalenia też zostały wyeliminowane i to w dwóch różnych momentach na przestrzeni kilku tygodni przez dwóch różnych mechaników. Pompa paliwa podobno ma w porządku ciśnienie, ktoś tam do niej zaglądał i ją sprawdzał.
Z tym nieodpalaniem to też nie jest tak, że tylko na mrozie. Na mrozie to definitywnie. Na lekko dodatniej temperaturze bywało tak również, zwłaszcza ostatnio. Np. odpalam, jadę kilometr, gaszę auto. Odpalam po 5 minutach i nic. Zaskakuje np za 3 razem. A w tamtym tygodniu spod bloku nie zaskoczył w ogóle, aż do dzisiaj. Raz czy dwa zdarzyło się, że auto odpaliło na sekundę, a potem zgasło, ale to tuż po holowaniu do mechanika (2 razy). Co ciekawe, w trakcie holowania silnik praktycznie nie chciał zaskoczyć z dwójki, czasem niby zaskoczył, ale nie reagował na gaz, niby wskakiwał na obroty, ale gasł...
Poza tym, jeśli niskie ciśnienie sprężania nie jest problemem, to jak ono miałoby się niby objawiać? Tylko spadkiem mocy, którego prawie lub w ogóle nie odczuwam?
nie twierdzę, że niskie ciśnienie sprężania nie jest problemem, bo jak nie ma kompresji, to silnik nie będzie pracował... Twierdzę natomiast, że taki równy spadek kompresji raczej nie będzie winą padniętych pierścieni, tylko prędzej problemami z głowicą.
inna rzecz, że skoro czasem jednak odpala, to chyba z tą kompresją nie jest całkiem tragicznie, a wina może być również gdzie indziej... Także najpierw trzeba zdiagnozować problem, a później dopiero myśleć co dalej...
_________________ W przypadku obu Roverków w zasadzie mogę powiedzieć, że to spełnienie marzeń. Całe szczęście zostało jeszcze trochę do spełnienia
ok, dzięki wszystkim za wypowiedzi, zobaczymy co dalej.
Jednocześnie propozycja sprzedaży nadal aktualna, nawet już nie rzucam ceny, jestem otwarty na wszelkie propozycje, nawet te mało korzystne dla mnie
Tomi [Usunięty]
Wysłany: Sro Mar 23, 2011 07:40
ADI-mistrzu napisał/a:
Mnie to dziwi że na wszystkich cylindrach jest tak niskie ciśnienie, jak padają pierścienie to raczej nie jednocześnie we wszystkich.
Może głowica rozszczelniona całkiem i bokiem uchodzi? Wtedy przy zimnym silniku blok i głowica się kurczą i powiększają nieszczelność, przy nagrzanym po rozprężeniu są uszczelnione.
Ale to moje takie domysły, nie wiem czy komuś to się zdarzyło.
Tak czy siak pewnie trzeba by było głowicę ściągać jak rozrząd jest ok.
W Cabrio miałem tak samo. Zostawiłem auto na parkingu i pojechałem na urlop. Po urlopie auto już nie odpaliło. Po całym dniu walki diagnoza. Kompresja 5-2-2-3. Wiele konsultacji z znajomymi mechanikami i fachowcami od Hond... Skończyło się na tym, że wlaliśmy siuwaksu odkamieniającego do każdego cylindra. Następnego dnia powtórka. Po 3 dniach kompresja wróciła
Potem tylko wymiana oleju i już jest O.K. Dodam, że samochód cały czas jeździ na oleju syntetycznym.
Chcecie wiedzieć lub nie, sprzedałem dzisiaj w końcu swoje autko. Nie było łatwo, ale co ciekawe wszyscy marudzili na blache - miałem dookoła sporo drobnych rys, jedno zarysowanie (przez kogoś na parkingu), otarte zderzaki i ze dwa wgniecenia - większość z czasów poprzedniego właściciela, jednak nic tak poważnego, by to robić. Do tego poprzedni właściciel zostawił zupełnie rozwaloną tapicerkę na drzwiach od wewnątrz - robił coś z elektryką szyb, a ja tego nigdy nie poprawiałem, nie miałem czasu, nie przeszkadzało mi to. Ale właśnie przez to (miałem wrażenie, że bardziej niż przez silnik i odpalanie) musiałem sprzedać auto bardzo tanio i wiem, że trafiło ono do komisu z warsztatem - oglądał i decydował mechanik, który o dziwo podobno dobrze czuję się w roverach, szkoda, że nie trafiłem na niego wcześniej
Co ciekawe, jak pojechałem dzisiaj po swoje auto zaparkowane w mieście, nie odpaliło od razu, dopiero po kilku minutach, może za 5 razem. Zdecydowałem się pojechać na kołach i co jeszcze ciekawsze, dojechałem bez większych problemów
Tomi, intrygująca sprawa, może gdybym trochę wcześniej to przeczytał, to bym powalczył, ale jest już po ptakach.
No i na koniec - jeśli ktoś ma problemy z odpalaniem, zwłaszcza podobne do moich, i problem z diagnozą, sprawdzcie te ciśnienie sprężania...
Powodzenia z Roverkami!
ps. rozważę propozycję zakupienia Roverka 25 za jakiś czas (benzyna), ewentualnie dobrze zachowanego 214, podlaskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, powiedzmy za kilka miesięcy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum