Rodzaj silnika: benzyna Pojemnosc silnika: 1.8 Rok produkcji: 1999
Witam. Mam problem z moim Roverkiem na początku pozwolę sobie przedstawić owy pojazd którego posiadaczem jestem 16 miesięcy:
Silnik: 1.8 88kW 120km 18K16
Instalacja LPG: Lovato Smart (zainstalowana przeze mnie wprost po zakupie)
Przebieg przy zakupie 78tyś. km obecnie 115tyś. km.
Rok produkcji auta 1999,
Dotychczasowy przebieg służby:
Regularna wymiana oleju filtrów świec klocków tarcz i innych naturalnych elementów oraz serwisowanie gazu wg. zaleceń producenta pozwoliło mi na rok bezawaryjnej jazdy. Jednakże czas sielanki się zakończył...
(Uwaga. Historia ta to ponad jedna strona A4 jednakże myślę, że warto)
Zaczęło się zima (zarówno ta kalendarzowa jak i atmosferyczna) kiedy jadąc do pracy (a droga ta to 40km w jedna stronę) zauważyłem brak ciepłego powietrza w nawiewach i wskazówkę temperatury na ślicznej czerwonej kropce... I tak zaczęła się moja kosztowna i bezkresna droga przez mękę. Zatrzymałem się zajrzałem pod maskę i moim oczom ukazało się borygo wybite przez korek. Wypaliłem sobie uspokajający wyrób tytoniowy uruchomiłem na liczniku tryb serwisowy pozycje z temp. Płynu chłodzącego, kiedy ta spadla do ok 85 ruszyłem w dalsza podróż obserwując temperaturę, która chwile trzymała 90 później nagle szybko rosła do 110-120 i po chwili równie szybko spadała do 90 i tak w kolko trzyma rośnie trzyma wysoka spada i trzyma niska. Po pracy uzupełniłem poziom płynu chłodzącego (oczywiście dolewając borygo a nie wodę) i wróciłem do domu krótkimi skokami robiąc przerwy na chłodzenie. Auto wylądowało od razu w warsztacie nazwijmy go „Warsztat1” gdzie po tygodniu! oględzin stwierdzono, że awaria spowodowała była niskim poziomem płynu, przez co układ się zapowietrzył. Odpowietrzyli uzupełnili skasowali 80zł i po płaczu. Jako, że pojazd odzyskałem w piątek to na następną sobotę umówiłem się na moją pierwszą wymianę rozrządu i wyruszyłem na testowanie auta. Po całym weekendzie testu (około 100km w krótkich odcinkach) w poniedziałek zadowolony wyjechałem do pracy i… Powtórka z rozrywki… Skok temperatury wyżyganie borygo i długi powrót do domu po pracy (a raczej do Warsztatu1) tam diagnoza już następnego dnia „brak obiegu wody pewnie coś z pompą” myślę sobie „okey niech robią zamówiony przeze mnie rozrząd wszak pompa jest jego częścią” no i zrobili informując mnie o „małym rdzawym zacieku spod głowicy w okolicach rozrządu” 700zł skasowali i auto mi oddali … Na piątek żebym cykl mógł powtórzyć cykl. Standardowo w poniedziałek po pracy do Warsztatu1 z poleceniem „wymieniamy uszczelkę i klocki z przodu, bo się zaświeciła kontrolka”. Standardowo odbieram auto w piątek, bo przecież roboty w kij i tu moje największe zdziwienie, które zadecydowało o zerwaniu współpracy z Warsztatem1 otóż wymienili mi klocki, podświetlenie zegarów (wtf?!) i uwaga termostat „bo nam się nie podobał i nie załączał” do tego gratis nowe borygo „bo nam się nie podobało” (tak tak nie ruszyli uszczelki). No i tutaj zdziwienie ogromne bo uwaga! Nie powtórzyłem cyklu „testowanie w weekend grzanie w poniedziałek” gdyż auto już po 10km miało dość. Odstawiłem je pod dom a w sobotę wyruszyłem do Warsztatu2 i po drodze awaria. Wyjechałem z podwórka i stanąłem na środku drogi a auto nie chciało odpalić. Po szybkim włączeniu odczytu temp. Na liczniku okazało się, że dla odmiany samochód się nie grzeje więc na postoju podgrzałem go do 30 stopni po czym ruszyłem w podróż (około 1km w ruchliwym mieście w ruchliwej godzinie) w ciągu którego to z 30stopni zrobiło się 110stopni. W warsztatcie2 przedstawiłem historię choroby zleciłem wymianę uszczelki i zadowolony wróciłem do domu. Do warsztatu owego dzwoniłem codziennie i codziennie słyszałem tylko jedno „Sprawdzamy, chyba wiemy ale pewni nie jesteśmy” i tak w piątek tygodnia następnego udałem się po pracy do warsztatu (dopiero wtedy bo cały tydzień w domu mnie nie było) ażeby to w warsztacie2 usłyszeć, że nic nie płace nic nie zrobili i nie wiedzą co to (Nie wiedzą co to uszczelka pod głowicą?). No cóż myślę sobie szkoda nerwów jadę do renomowanego najlepszego a co za tym idzie najdroższego w mieście Warsztatu3, oczywiście po drodze najpierw długie grzanie na parkingu później szybkie przegrzewanie w drodze. O kulturze pracy i zachowania Warsztatu3 nie wspomnę bo wywód mój i tak długi jest ale powiem, ze poczułem się jak burżuj w porządnym salonie. Już pod dwóch godzinach dostałem telefon „To może być uszczelka ale może być też termostat gdyż założyli zły jutro będzie nowy pan się przejedzie i sprawdzi” No i zapłaciłem 250zł za nowy termostat nowe (tym razem) petrygo i „usługę serwisową” przejechałem się tym razem bez problemów z niedogrzaniem jakieś 5km po czym wróciłem stwierdzając, że na niewiele zdały się ich starania. Auto zostało na warsztacie gdzie po kilku dniach odebrałem je z fakturą na 1400zł i nową uszczelką pod głowicą (z całym zestawem uszczelek śrub i kij wie czego jeszcze).
Od tej pory cud auto działa(ło) ale jakoś dziwnie… Nagrzewa się kosmicznie długo tj. nawet po przejechaniu blisko 400km za jednym razem trzyma ok. 80-85stopni no ale jeździ jeździ i po tygodniu napawa mnie przerażeniem nagłym skokiem wskazówki temperatury na maksa i ku mojemu zdziwieniu natychmiastowym spadkiem. Po tym incydencie było (o dziwo) tylko lepiej. Autko ładnie dogrzewa się do 90stopni i w trasie trzyma te 90stopni w mieście tylko czasem skakało do około 100stopni po czym interweniował wentylator i było git. Zauważyłem lekki wyciek petryga przez przelew ale „za dużo zalali” myślę sobie. I tak mija kolejny tydzień działania idealnego, aż w końcu nadejszła ta chwila. Powrót z pracy przegrzanie płyn rozchlapany wszędzie i powrót na warsztat3 (reklamacja zgodnie z gwarancją którą mi dali) Auto oddałem w piątek odebrałem dziś z diagnozą „układ był zapowietrzony odpowietrzyliśmy i uzupełniliśmy w ramach reklamacji” no więc wsiadam uruchamiam odczyt temp. Jadę poza miastem po obwodnicy i rzeczywiście działa i trzyma 90stopni. Wjeżdżam do miasta i już widzę 97stopni staje pod domem silnika nie gaszę myślę sobie „będzie ciekawie” no i było… Temperatura urosła do 111 stopni przez przelew przy korku płyn leci jak z odkręconego kranu a wentylator milczy… Gaszę silnik wyciągam kluczyk i słyszę start wentylatora pozwoliłem mu trochę odpocząć podjechałem pod Warsztat3 auto zostawiłem przed bramą kluczyki bez słowa im zaniosłem i wyszedłem.
Chłopaki będą działać a ja liczę na waszą opinie. Jakieś pomysły cóż może dolegać mojemu Roverkowi? Macie z tymi autami nieporównywalnie większe doświadczenie może coś poradzicie. Proszę was o pomoc gdyż auto moje już kolejny miesiąc spędza w warsztatach
SPAMU¦
Wysłany: Pon Kwi 22, 2013 20:13 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Mi nadal wygląda na zapowietrzony układ, do tego czujnik cieczy warto wymienić i nie zaszkodzilo by korka wymienić w zbiorniku wyrównawczym, koszt w stosunku do tego co teraz wydales, znikomy.
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Jadę poza miastem po obwodnicy i rzeczywiście działa i trzyma 90stopni. Wjeżdżam do miasta i już widzę 97stopni staje pod domem silnika nie gaszę myślę sobie „będzie ciekawie” no i było… Temperatura urosła do 111 stopni przez przelew przy korku płyn leci jak z odkręconego kranu a wentylator milczy… Gaszę silnik wyciągam kluczyk i słyszę start wentylatora pozwoliłem mu trochę odpocząć podjechałem pod Warsztat3 auto zostawiłem przed bramą kluczyki bez słowa im zaniosłem i wyszedłem.
Standardowo napiszę, "miałem to u siebie" a konkretniej w obecnym aucie.
Co zrobiłem...
#1. Odpowietrzenie układu - Było lepiej, ale nie idealnie
#2. Wymiana czujnika temp - Jednak stary okazał sie sprawny
#3. Wymiana korka - Bingo! Na razie jest ok, nie ucieka płyn, a miałem juz robić HGF (uszczelkę pod głowicą)
#4... to jest etap na którym się własnie znajduję. Co prawda nie włącza mi się już wentylator po zgaszeniu silnika, ale chyba coś z nim jest nie hallo. Moim zdaniem nie działa pierwszy bieg, dla tego po wyłączeniu silnika włączał sie na maxymalne obroty, by szybko go ostudzić. A że drugi bieg działa, to wentylator też działał
Może wypowie się ktoś bardziej doświadczony w temacie wentylatorów R75. Znajomy sprzedaje rezystory do BMW więc pewnie u nas jest podobny, to bym miał za grosze go Czy w R75 mamy dwa rezystory?
Silnik sprawdzony jakimś zaawansowanym sprzętem wykazującym obecność co2 w płynie chłodzniczym.
Werdykt: Pęknięta głowica, można wymieniać ale wiadomo jak to jest.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum