Mnie tylko zastanawia jedno skąd przepaść między naszymi kierowcami a kierowcami np z niemiec...
Twierdzisz ze umiejetnosci niemieckich kierowcow sa wyzsze niz polskich?? Smiem watpic...
Niemieccy kierowcy jezdza lepszymi (bezpieczniejszymi) samochodami, po duuuuzo lepszych (bezpieczniejszych) drogach i to przeklada sie na statystyki wypadkow.
_________________ obecnie MGF 1.8VVC 1997 i omega 2.6 V6 2001, był 620Si 1996
Dołączył: 09 Paź 2007 Posty: 250 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Pią Wrz 05, 2008 12:12
Dolewajac oliwy do ognia Oni jezdza bez swiatel!
Co do jakosci drog, to bym polemizowal... Jadac ktorego razu po A4 widzialem jak na prostym, gladkim i szerokim (tj z pasem awaryjnym) odcinku tej pieknej drogi ktos dal rady sie wkleszczyc w lewa bariere (tj ta oddzielajaca pasy). I nie to, ze uderzyl i odbil. Uderzyl i tak mu zostalo. Znaczy sie musial pod dosc ostrym katem przywalic, a byl to chyba Toyot jakis. Tak wiec jakosc drog ma tutaj mniejsze znaczenie. Pozatym, po typowej zrujowanej polskiej drodze na zadupiach gminy "wydupajewo dolne" nie grzeje sie 130kmh.
Eddek, ja nie pisze tylko o jakosci asfaltu. Pisze przede wszystkim o ilosci drog dostosowanych do szybkiego przemieszczania sie. Tam jezeli ktos sie spieszy to laduje wzglednie bezpieczna autostrada. u nas ktos kto sie spieszy (np. prawie kazdy przedstawiciel handlowy w pracy), to walczy na zwyklej zapchanej drodze, lamiac przy okazji przepisy i stwarzajac zagrozenie. Po prostu jazda zgodnie z przepisami przychodzi duuuzo latwiej w takich krajach jak Niemcy, czy np. Szwecja.
_________________ obecnie MGF 1.8VVC 1997 i omega 2.6 V6 2001, był 620Si 1996
Trudno jednoczesnie dyskutowac z 10 osobami bo czasu brak wiec odniose sie z grubsza. Niektorzy podwazaja statystyki na podstawie swoich 2 doswiadczen. Fajnie Ale ja odniose sie jeszcze raz do nich i odpowiem na ostatniego posta co do Niemiec. michone sprawdz sobie w tej statystyce ile wypadkow jest na drogach jednokierunkowych dwupasmowych, ekspresowych itp. Pewnie wynika to tez z ich ilosci w Polsce, ale roznica jest bardzo duza. Takie drogi maja w niemczech na porzadku dziennym i na zwyklych jezdza tam zgodnie z ograniczeniem predkosci. Dlatego maja tam mniej wypadkow bo co do jakosci kierowcow jesli chodzi o ich umiejetnosci sie nie wypowiem bo nie jestem w stanie tego ocenic.
Na koniec odpowiem, ze jesli ktos potrzebuje dodatkowych szkol do nauczenia sie pokonywania zakretow, hamowania, zmiany biegow, wysprzeglania, nauczenia tego zeby przewidywac, zwalniac przed skrzyzowaniami, patrzec daleko w przod, a nie na kolo, nie powodowania wypadku przy predkosci 10km/h (nie wiem Maciek co sie wtedy dzialo czy to byla Twoja wina czy ktos w Ciebie wjechal. Jesli Twoja to rzeczywiscie przydalaby sie szkola. Jesli nie to sadze ze i szkola nie bylaby Ci potrzebna) to radze udac sie do takiej szkoly, albo oddac prawo jazdy.
Moj Ojciec tez jechal z predkoscia przepisowa i mial wypadek i co z tego? Mam twierdzic ze dlatego ze nie chodzil do takiej szkoly? Odbil maksymalnie jak mogl w prawa strone kierujac samochod w row. Mimo tego nie zdazyl i zderzenie czolowe. Dlaczego? Tylko dlatego ze na podjecie decyzji mial milisekundy, ktore niestety nie wystarczyly. Jak by sie zachowal gdyby stam tal pieszy? Nie mam pojecia. Naucza mnie w szkole co zrobic w takim wypadku? Ze tak powiem nie przemawia do mnie tego typu szkolenie. Jesli do Was przemawia i uwazacie ze z tego skorzystacie w razie nieprzyjemnej sytuacji to nie mam nic przeciwko. Ja bym sie tam z checia zapisal, tylko po to zeby wygrywac OSy na zlotach, a nie po to zeby nauczyc sie unikania wypadkow bo tego nie naucza.
Aha i jeszcze jak ktos mi zarzuca ze mowie o skutkach a nie przyczynach to niech sie zastanowi o czym sam mowi. Bo to ze stosujesz jakas ekwilibrystyke na drodze probujac uciec wariatowi z drogi to tez jest eliminowanie skutkow a nie przyczyn. Przyczyna jest niestety znienawidzona przez Was fraza - NADMIERNA PREDKOSC i to o czym mowa w statystykach
_________________ Above all, it's a Rover
Rover 820Si 96' & FSO 1500C 83' & MG ZS180 05' & Renault Espace IV 09'
Parafrazując...
Na drodze przyczyną śmierci nie jest nadmierna prędkość!!!
Prawdziwa przyczyna to GŁUPOTA I KRÓTKOWZROCZNOŚĆ
Tego faktu nie podważycie!!!
Tylko GŁUPEK I KRÓTKOWIDZ* Na drodze z "Żółtego Sera" (to czarne dziurawe co się w słońcu topi , a na drodze leży) usianej skrzyżowaniami , tudzież przejściami dla pieszych pojedzie "ile fabryka dała"...
Tylko GŁUPEK I KRÓTKOWIDZ* na łuku drogi z ograniczoną widocznością wyprzedzi (np) TIRa.
Tylko GŁUPEK I KRÓTKOWIDZ* w czasie deszczu na drodze gdzie koleiny sięgają nawet 7 - 10cm pojedzie np 130 km/h
Tylko GŁUPEK I KRÓTKOWIDZ* WIEZIE ŚMIERĆ NA FOTELU PASAŻERA!!!
Mówienie , że nadmierna szybkość zabija to tak jak twierdzenie , że motocykl jest zabójczą maszyną...
NIE!!!
Tylko GŁUPEK I KRÓTKOWIDZ* który na ten motocykl wsiada jest SAMOBÓJCĄ lub ZABÓJCĄ!!!
Można jeździć szybko i równocześnie bezpiecznie!
Wystarczy PRZEWIDYWAĆ...
Dodając do tego odrobinę kultury (której na naszych drogach niestety brakuje) - to nawet jeżdżąc po "Żółtym Serze" da się jeździć bezpiecznie.
Ale ta sytuacja się dopiero zmieni, jak MY WSZYSCY zmienimy swoją i naszych dzieci mentalność.
___________________________
KRÓTKOWIDZ* - osoba nie umiejąca przewidzieć daleko idących konsekwencji tego co robi.
Nie doczytałem do końca wątku - pisze od razu żeby nie zapomnieć;) Więc jeżeli po kimś powtarzam, please forgive me
Senn napisał/a:
tylko fotoradar, czy tachograf skutecznie ogranicza predkosc.
Ojoj tu się w ogóle nie mogę zgodzić;) Któryś raz już napiszę, że szalenie podobają mi się niemieckie patenty. Na osiedlach mieszkalnych - nie dość że co chwilę na jezdni kwiatki rosną i pi razy drzwi co 100metrów jest slalomik i mijanka... i pięknie - bo w takim miejscu, gdzie bawią się dzieci w ogródkach i na placach, nikt nie ma się spieszyć. Pogotowie ratunkowe czy straż pożarna też jakoś z tym żyją Kolejny patent w takich miejscach - zero znaków i same skrzyżowania równorzędne Każdy, jak leci - każdy, jedzie wolniutko i ostrożnie cały czas zwracając uwagę na prawą stronę...
I najlepsze - często stosowane przy przejściach dla pieszych, albo przed ostrzejszymi zakrętami - przy krawężniku po obu stronach stoją sobie plastikowe odblaskowe niebieskie albo pomarańczowe słupki (takie jakich czasami używają drogowcy) - powodując miejscowe zwężenie drogi o jakieś...ja wiem, 30-40 cm... i tu również pięknie wszyscy, czy to w 20 letnim golfie, nowej M5 czy innym Porshe zwalniają co by nie ryzykować otarcia się z pojazdem wymijanym... Działa to rewelacyjnie;)
A fotoradary... szkoda że często nie stoją w miejscu które jest niebezpieczne, tylko gdzie najwięcej $$ przyniosą...
Senn napisał/a:
Na drodze w sytuacji zagrozenia masz zalozmy 4m, masz tam wejsc z predkoscia 80km/h prawym bokiem, potem zarzucic tylkiem w druga strone, zrobic oberka i sie bezpiecznie zatrzymac Proste i do wycwiczenia na 5-7 dniowym kursie
Hmm... ale piszesz to jakby to miało być trenowanie jakiś piruetów na drodze, jakiegoś zaplanowanego układu artystycznego jak nie wiem, w gimnastyce
Ja np jestem młodym, również oczywiście stażem i kilometrami kierowcą, i np nie wiem jeszcze jak auto zachowuje się w poślizgu nadsterownym, podsterownym, na mokrej nawierzchni, oblodzonej, przy 30km/h czy przy 60km/h... i nie uważam się za wszechwiedzącego, i wydaje mi się że taki instruktor, którego biorę za fachowca w tej tematyce, więcej mi da zwracając uwagę na błędy, korygującego moje zachowania i pokazującego co i jak być powinno - taka wiedza połączona z samodzielnym ćwiczeniem gdzieś na placach itp da mi więcej, niż samo gdybanie...
Zastanawia mnie też kwestia, gdyż czytając Twe posty - dla mnie wynika z nich teza że żaden "mały poślizg" skoro o nich mówimy, nigdy groźny nie będzie, i uwagę trzeba tylko zwracać na "duże"?? Czyli na tym parkingu rozpędzać się (jakoś) do np 100km/h, wpaść celowo w poślizg i treningowo próbować z niego wyjść?
Mnie tam się wydaje że każda sekunda braku panowania nad autem, w tym również w małym poślizgu, może być niebezpieczna i lepiej (umieć) takowych unikać...
Senn napisał/a:
Kto mi wkoncu podwazy argument ze to predkosc jest przyczyna wiekszosci wypadkow i kto mi podwazy argument ze przy uslizgu samochodu przy predkosci 80km/h w calkiem nowej sytuacji jest w stanie wyprowadzic samochod
Hmm...to akurat dla mnie są tezy, na które przytaczamy takie czy inne (również kontr-)argumenty Osobiście w policyjne statystyki tak ślepo też bym nie wierzył - z powodów choćby jak piszą przedmówcy;) A po za tym, pies i człowiek też statystycznie mają po 3 nogi...
Senn napisał/a:
No i jezdzenie wolniej nic nie kosztuje a bedzie bardzo skuteczne
Tu bezsprzecznie masz 100% racji
michalswiatek napisał/a:
umiejetnosci niemieckich kierowcow sa wyzsze niz polskich?? Smiem watpic...
Hmm...jako że od niemal roczku po tychże drogach się poruszam...powiedziałbym że może nie tyle umiejętności są wyższe (choć skoro tam każdy na szkoleniu uczy się rzeczy o których u nas nikt nawet nie mówi - to by wychodziło że jednak umiejętności mają większe) - ale przede wszystkim Niemcy mają wyrobioną dużo większą kulturę jazdy - tu ludzie rozumieją co to jazda na suwak, tu nie ma wyzwisk na ulicach - w milionowym mieście czy na autobanach ani razu nie widziałem kierowcy krzyczącego u siebie w aucie czy wymachującego rękoma... itd itd. To jest ich mentalność, sposób życia, które właśnie składają się na kulturę jazdy, a ta znacząco przekłada się na bezpieczeństwo. Jasne - do tego dobre drogi, autostrady przez które leci tranzyt - tu nie ma TIRów pędzących 60km/h przez wioski gdzie domy stoją 10 metrów od "dróżki" nazywanej przelotową...
Inna sprawa że poza tymi autobanami, Ci kierowcy naprawdę z reguły trzymają się przepisów. Tj na drogach między miasteczkami trzymają się orientacyjnie tych ograniczeń, stają na stopie, ustępują pierwszeństwa itd...
Oczywiście, nie twierdze że są święci, bo nie są, i tak samo tu są kierowcy "wyłamujący się" - niemniej ich procent do ogółu jest znacznie znacznie mniejszy niż w PL.
Senn napisał/a:
Ja bym sie tam z checia zapisal, tylko po to zeby wygrywac OSy na zlotach, a nie po to zeby nauczyc sie unikania wypadkow bo tego nie naucza.
Senn, właśnie dlatego wydaje mi się chyba większość tak w opozycji do Ciebie stanęła, bo z tego co piszesz wynika że dyskwalifikujesz te szkoły dlatego bo nie nauczą i nie przewidzą każdej sytuacji na drodze, nie pozwolą uniknąć każdego wypadku.
Oczywiście że nie. Nikt i nic tego nigdy nikomu nie zagwarantuje. Wg mnie jednak, niech nabywane w nich umiejętności pomogą wyjść z opresji jednej osobie na 20, na 50, na 100... to już są coś warte;) Dlatego wydaje mi się że jeśli tylko ktoś może sobie na nie pozwolić, to raczej na pewno nie straci - a będzie to inwestycja w swoje i nie tylko bezpieczeństwo
Nikt z nas przecież nie wie i nie umie wszystkiego, a po tych którym się tak wydaje, zostają właśnie często wspomniane w temacie krzyże...
Dlatego też zgadzam się z Mc'GAJveR'em, że prędkość to tylko efekt innych składowych. Prędkość w mianowniku nie jest zabójcza - tylko nie umiejętne się z nią obchodzenie się takie okazuje... W Austrii przecież niedawno podniesiono dozwoloną prędkość na autostradach ze 130 do 160km/h... więc też by się chyba nie zgodzili, że owa sama prędkość jest zabójcza:)
I niestety, tak jak wcześniej pisałem, odpowiedzi na pytanie z tematu wątku, nie zawrzemy w kilku słowach, w jednym zdaniu, nie zamkniemy jej do jednego, dwóch, trzech określeń, i dlatego pewnie też szybko się to nie zmieni:(
I czemu ja zawsze tyle pisze? Czytającym to wszystko - I'm sorry
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Senn napisał/a:
Poslizg niekontrolowany, pojawiajacy sie z nienacka (nie taki ktorego sie spodziewasz na kursie w szkole) moze i na pewno wywola inne reakcje niz te o ktorych sie uczylas.
piter34 napisał/a:
Skąd ta pewność?
polecam latwy test, powiedz swojemu znajomemu, zonie, koledze, zeby na sliskiej nawierzchni, bez twojej wiedzy, niespodziewanie zaciagnal Ci na chwilke reczny, oczywiscie nie w centrum miasta, no chyba ze ktos jest bardzo pewny swoich kontr i reakcji
zapewniam ze robi sie po takiej akcji duzo cieplej
_________________ Pozdrawiam Andrzej
Rover 800, byl 214 Si 95
FSO 125p 1.4 16V MPI
Jawa 350
AndrewS, tylko w tej kwestii masz coś do powiedzenia?
Ja do żadnej SDTJ nie chodziłem i totalnie nie wiem co bym zrobił w opisywanej przez Ciebie sytuacji. Poślizgi kontrolowane ćwiczyłem we własnym zakresie tylko (kiedyś tam jak byłem jeszcze młody ). Co z tego zostało? Nie wiem... ale myślę, że coś zostało i bym to wykorzystał.
_________________ Nie udzielam pomocy na priv oraz na gg! Masz problem? Pisz na forum
w/g mnie najgorsza wada takiej szkoly, jest pozniejszy brak szlifowania zdobytych tam informacji, no chyba ze ktos chodzi regularnie co jakis czas
bo bez regularnego cwiczenia szybko tracimy wyuczone nawyki
co innego jest kiedy spodziewasz sie poslizgu, a co innego kiedy pojawi sie niespodziewanie, zeby prawidlowo zareagowac w stresie jaki wywoluje poslizg niekontrolowany, uwazam ze potrzeba znacznie wiecej, niz jeden kurs i sezonowe zabawy na parkingu
oczywiscie zalezy to tez od osoby, jeden bedzie mial predyspozycje inny nie, inny znowu, lepiej zareaguje na stres,
po takiej szkole napewno cos w bani zostanie mysle ze warto na taka pojsc
_________________ Pozdrawiam Andrzej
Rover 800, byl 214 Si 95
FSO 125p 1.4 16V MPI
Jawa 350
Na koniec odpowiem, ze jesli ktos potrzebuje dodatkowych szkol do nauczenia sie pokonywania zakretow, hamowania, zmiany biegow, wysprzeglania, nauczenia tego zeby przewidywac, zwalniac przed skrzyzowaniami, patrzec daleko w przod, a nie na kolo,
A skąd wiesz, że Tobie by się nie przydała?
Może lepiej pójść do takiej szkoły i przekonać się, że już się wszystko umie niż jeździć w przeświadczeniu, że jest się debeściak, żeby potem się przykro zdziwić.
Senn napisał/a:
Niektorzy podwazaja statystyki na podstawie swoich 2 doswiadczen.
Ty uważasz, że wszystko już umiesz na podstawie dwóch swoich doświadczeń, więc dlaczego inni nie mogą podważać statystyk na takiej samej podstawie - piszesz tutaj dokładnie w tonie "dwa razy po swoich ćwiczeniach uratowałem się z poślizgu RWD, a wszyscy mówią, że to trudne to już żadna szkoła mi niepotrzebna".
Smutne, bo wydawało mi się, że jesteś rozsądną osobą...
Senn napisał/a:
nie powodowania wypadku przy predkosci 10km/h (nie wiem Maciek co sie wtedy dzialo czy to byla Twoja wina czy ktos w Ciebie wjechal. Jesli Twoja to rzeczywiscie przydalaby sie szkola. Jesli nie to sadze ze i szkola nie bylaby Ci potrzebna) to radze udac sie do takiej szkoly, albo oddac prawo jazdy.
Senn na drodze byłem sam i lodowisko było takie, że nie wiem co to było - może kamień, może dziura - że przy 10 km/h auto jechało gdzie chciało, a dokładniej to zaczęło się obracać i przy 3 kontrze stanęło bokiem i zsunęło się do rowu.
Widać, że nie spotkały Cię jeszcze tak trudne warunki, bo piszesz takie rzeczy.
Oczywiście, że szkoła nic nie gwarantuje, ale zwiększa szanse - może, może gdybym wcześniej do niej poszedł, to nie spóźnił bym kontry i wyprowadził auto - tego się nigdy nie dowiem, ale wole tego nie sprawdzać - mam nauczkę.
Najbardziej fascynuje mnie Twoje podejście, że sam na placu nauczysz się więcej niż możę nauczyć Cię ktoś, kto robi to od 15 lat i z tego żyje - GRATULUJĘ DOBREGO SAMOPOCZUCIA.
Sam nie zauważysz swoich błędów, a przynajmniej nie wszystkie...
Azazel85 napisał/a:
I najlepsze - często stosowane przy przejściach dla pieszych, albo przed ostrzejszymi zakrętami - przy krawężniku po obu stronach stoją sobie plastikowe odblaskowe niebieskie albo pomarańczowe słupki (takie jakich czasami używają drogowcy) - powodując miejscowe zwężenie drogi o jakieś...ja wiem, 30-40 cm... i tu również pięknie wszyscy, czy to w 20 letnim golfie, nowej M5 czy innym Porshe zwalniają co by nie ryzykować otarcia się z pojazdem wymijanym... Działa to rewelacyjnie;)
Dodam jeszcze jedno banalnie proste rozwiązanie na głowniejszych drogach w miastach - synchronizacja świateł - w Berlinie po 2h zaczyna się jeździć 50 km/h, bo wkurzające jest stawanie na wszystkich światłach, a są tak ustawione, że jadąc główną ulicą jadąc 50 jest zielona fala, a jadąc 60 staje się na każdych światłach...
Kiedyś w piątek o g. 15 przejechałem przez Berlin 19,5 km z zachodu na wschód, głównymi ulicami 50 km/h stając na JEDNYCH światłach, bo poprzeczna była główniejsza. Czas przejazdu 25 minut... W Wawie z domu do pracy 12,5 km jadę 45-50 minut... I po co Berlińczyk ma się spieszyć - jadąc 80 km/h też dojedzie za 25 minut, bo każde światła go zatrzymają.
Azazel85 napisał/a:
W Austrii przecież niedawno podniesiono dozwoloną prędkość na autostradach ze 130 do 160km/h... więc też by się chyba nie zgodzili, że owa sama prędkość jest zabójcza:)
Tego właśnie uczą w niemieckich skołach jazdy - zabójcza jest różnica prędkości i niedostosowanie prędkości w trudnych warunkach, a nie sama prędkość - w Niemczech wielokrotnie zdarzały się poważne wypadki, gdy nasi rodacy jeździli tam maluchami z przyczepką, bo Niemcy mieli problem z pojazdem poruszającym się po autostradzie 60 km/h, podczas, gdy u nich można oblać egzamin na prawko za włączenie się do ruchu na autostradzie poniżej 90 km/h, tylko tam prawie wszyscy jadą w tym samym stylu, a u nas każdy "jak kto chce".
AndrewS napisał/a:
polecam latwy test, powiedz swojemu znajomemu, zonie, koledze, zeby na sliskiej nawierzchni, bez twojej wiedzy, niespodziewanie zaciagnal Ci na chwilke reczny, oczywiscie nie w centrum miasta, no chyba ze ktos jest bardzo pewny swoich kontr i reakcji
Ale to jest jedno z podstawowych ćwiczeń np. w RSPW...
Więc jeśli ktoś przećwiczy to 20 razy w szkole, to mózg podświadomie uczy się co robić i na "ulicy" zachowa się tak jak na zabezpieczonym torze - zacznie się prawidłowo ratować...
Takie są mechanizmy uczenia - potem oczywiście trzeba to odświeżać, ale podstawy zostają - trochę się o tym uczyłem jak robiłem kurs instruktora żeglarstwa - np. przez pierwsze kilka dni uczy się ludzi co robić gdy łódka się przechyla i powtarza się to setki razy - zapewniam, że odruch jest tak wyrobiony, że ludzie potem już zawsze wykonują prawidłową sekwencję ruchów - najważniejsze jest niedopuszczenie do powstania złego odruchu - jeśli od razu uczy się dobrego, to on pozostaje, bo nie ma skąd wziąć się ten niewłaściwy wzorzec.
Azazel85 napisał/a:
Senn napisał/a:
Ja bym sie tam z checia zapisal, tylko po to zeby wygrywac OSy na zlotach, a nie po to zeby nauczyc sie unikania wypadkow bo tego nie naucza.
Senn, właśnie dlatego wydaje mi się chyba większość tak w opozycji do Ciebie stanęła, bo z tego co piszesz wynika że dyskwalifikujesz te szkoły dlatego bo nie nauczą i nie przewidzą każdej sytuacji na drodze, nie pozwolą uniknąć każdego wypadku.
Senn, znów spłycasz i przeczysz sam sobie, bo nie widzisz pewnych rzeczy - czym są umiejętności wygrywania OSów?
Tym samym, czym część umiejętności unikania wypadków - umiejętnością panowania nad autem
Umiejąc wybrać optymalny tor jazdy minimalizujesz niepożądane siły działające na auto - w sporcie dla prędkości, w życiu - mniejsza niepożądana siła - mniejsza szansa na poślizg - to są te same umiejętności tylko wykorzystywane do czego innego - w sporcie do zwiększenia prędkości, w życiu do zmniejszenia ryzyka.
To samo dotyczy hamowania i prowadzenia w poślizgu - cele różne (prędkość vs. bezpieczeństwo), ale metody osiągania i konieczne umiejętności dokładnie te same, tylko na początku kursów doskonalących następuje rozróżnienie w stylu wykorzystania tych umiejętności - defensywna jazda drogowa przeciw ofensywnej jeździe OSowej i torowej.
AndrewS napisał/a:
po takiej szkole napewno cos w bani zostanie mysle ze warto na taka pojsc
I tylko to próbujemy tu powiedzieć.
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
Spróbuję odetnąć się trochę od tej dyskusji na temat zasadności lub niezasadności uczęszczania do szkół doskonalenia jazdy i podzielę się swoimi przemyśleniami na temat: dlaczego Polacy jeżdżą tak szybko
Myślę, że główną przyczyną "prędkościowego szaleństwa" polskich kierowców jest ogólny brak dróg.
Gdyby przeciętny kierowca mógł w sposób bezpieczny, komfortowy i mało czasochłonny przejechać trasę np. Świnoujście - Ustrzyki Dolne lub Jelenia Góra - Suwałki po dobrej autostradzie lub drodze ekspresowej to nie musiałby narażać życia gnając i wyprzedzając na trzeciego lub na podwójnej ciągłej itp. tylko po to aby tą trasę pokonać w miarę rozsądnym czasie.
Tak samo gdyby np. w takiej Warszawie było np. więcej mostów, wiaduktów lub tuneli pod liniami kolejowymi to kierowca nie musiałby gnać aby nadrobić czas który potem straci stojąc w korku przed mostem łazienkowskim lub grota - roweckiego albo pod tunelem kolejowym we Włochach.
W ogólnopolskiej dyskusji na temat bezpieczeństwa na drogach w bardzo prosty sposób zrzuca się całą odpowiedzialność na kierujących, łatwo zapominając o roli Państwa w tym problemie.
Tak jak kierowca (obywatel) ma swoje obowiązki wobec Państwa np. płacenie podatków, przestrzeganie obowiązujących przepisów prawa itd. tak samo Państwo ma swoje obowiązki wobec obywatela np. tworzenie odpowiedniej infrastruktury drogowej.
Myślę, że jest bardzo nieuczciwym piętrzenie kolejnych zakazów, utrudnień i kar wobec obywateli jeżeli Państwo robi niewiele aby ci obywatele mogli w sposób bezpieczny i szybki poruszać się po jego terytorium.
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
xxxgrze!
Poruszyłeś b. ważną kwestię.
Nie sposób odmówić ci racji w odniesieniu do niektórych punktów...
Na pewno ogólny pośpiech do którego zmusza nas PAŃSTWO poprzez tworzenie nieudolnych przepisów różnej maści (nie mówię tu o drogowych broń Boże!)...
W pogoni za pieniądzem tracimy czas na dojazdy do pracy zapchanymi drogami , z pracy po dziecko do przedszkola , szkoły, potem jakaś fucha , bo przecież pensja to mało!!!
Szybki urlop, a jak szybki - to trzeba szybko dojechać na miejsce (zapchanymi i dziurawymi drogami) potem szybko wrócić...
Dużo bogatsze - Szweckie społeczeństwo - nie zna pojęcia pośpiech... Można odnieść wrażenie , że są oni wręcz leniami jakich mało... Bo nigdzie się nie spieszą...
Ale Oni po prostu szanują swój czas i dobrze go planują. Stać ich na to by móc dobrze się zorganizować. Stać ich na to by we troje żyć z jednej pensji. Gdy pracują we dwoje mają już (w odniesieniu do naszych standardów) LUKSUS!!!
Skoro więc nie muszą się spieszyć , to nie jeżdżą szybko. Bo i po co?
Dodatkowo do spokojnej jazdy motywują ich drakońskie kary!
Za przekroczenie prędkości o 40km/h (jeśli dobrze pamiętam) karze się zatrzymaniem prawa jazdy!!!
Jazda po "spożyciu" lub prochach to bezapelacyjne więzienie i nie ma innej opcji!!!
A u nas? Rekordzista zatrzymany pięciokrotnie na drugim "gazie" (za pierwszym razem oczywiście stracił uprawnienia do kierowania pojazdami ) dalej kpi sobie z policji i Sądów...
nikt z Was drodzy Roverkowicze nie poruszył bardzo ważnej kwestii. Stan dróg jest fatalny, to fakt, a jak jest ze stanem Waszych autek? jasne, że dziura w drodze, koleiny itp może byc przyczną poślizgu ALE przy w 100% sprawnym aucie - nie zjechanych oponach, dobrych amortyzatorach, nie przekoszonemu zawiasowi, ta szansa maleje i to zdecydowanie:) sam mam porównanie w domu, mój Tomcat, utzrymany technicznie w bdb stanie, sprawnośc amorków po ok 90%, hamulce w bdb kondycji, oponki bdb. Vectra mojego taty, juz troche wyjechane zawieszenie, przykończone hamulce (na dniach będą nowe klocki i tarcze i może amorki). wczoraj jadąc ok 50km/h ( ogranicznie do 90, ale było późno a mój Anioł Stróż chyba miał na mnie oko) zauważyłem że ok 50m przedemną wycofało na drogę jakieś auto. zwolniłem delikatnie o dojeżdżam sobie do niego, a ten jakies 10m przed moja maska włącza "długie" i na pełnym gazie we mnie....w prawo i hamulce, na milimetry się zmieściłem. teraz analizując to co sie stało, dochodzę do wniosku, że gdyby nie sztywne zawieszenie, dobre opony, ogólnie sprawnośc techniczna auta to gośc by we mnie przywalił.... Tomcat pojechał tam gdzie chciałem wtedy kiedy chciałem, próbowałem na dordze do mnie zrobic cos takiego Vectra i jestem w 99% pewnien że byłby dzwon:/ nasze umiejętności, stan dróg to jedno, ale sprawnośc techniczna naszego auta to drugie, a do tego zależy tylko od nas:)
co do nauki jazdy, mnie na kursie nauczyli podstaw, nie jak zdać ale jak jechać. miałem juz kilka sytuacji podbramkowych, nie z mojej winy najczęsciej. co mnie uratowało?
GRA KOMPUTEROWA. smiejecie się? byłem mistrzem w grę Colin McRae Rally, pierwsza edycja, niesamowicie trudna:) tam tłukąc po kilka godizn dziennie różne rajdy naczułem sie co mam robić na drodze. mój tata ( stary szofer) śmiał sie z tego stzrasznie, zminił zdanie kiedy w zimie, jakieś 3 lata temu na placu wsiadłem do starego malucha i dawałem sobie radę z poslizgami, kontrą itp:) nie mówię, że jeżdże ekstra hiper i jestem najnajnaj. jednak sam fakt, że nigdy wcześniej nie jeździłem malusznikiem w taki sposób ( to miała być zabawa) a dałem sobie radę coś jednak znaczy. jasne, że gry typu NFSUnderground wypaczają spojżenie młodych na prędkośc itp. ale ja grając w starego CMR gdzie trzebabyło uważać na każda stłuczkę coś sie nauczyłem. teraz po przeczytaniu argumentów głownie Macieja ( dzieki Któremu woogle zaczęła sie moja przygoda z marką Rover ) podjąłem decyzje o zapisaniu sie do takiej szkoły:) napewno mi to nei zaszkodzi, a może kiedys uratuje mnie, pasażerów i Tomcata;)
pzdr i sorry za wypracowanie ale mam dzisaj wenę twórcza:)
_________________ to boost or to boost even more - that's a question
Kolejny ważny aspekt (mam nadzieję , że nie ostatni) nie poruszany przeze mnie.
Celowo nie piszę wszystkiego o czym myślę że powinienem napisać...
Każdy z Was dzięki temu może "dorzucać swoją cegiełkę".
Inaczej nie budowałbym tematu , a jedynie napisał elaborat za który co najwyżej moglibyście mi oceny wystawiać...
Niemniej jednak to co przebija się z moich "wątków" to wyobraźnia...
Jadąc samochodem , który "nie spełnia wymagań techn." w 100% - też trzeba mieć tego świadomość i przewidywać ew skutki (np.) awaryjnego hamowania, które wiadomo - nie będą takie same jak przy "zdrowym" autku...
Także... Znów ta wyobraźnia...
Tak więc co jeszcze można zrobić (zmienić) by poprawić STATYSTYKI i zmniejszyć liczbę krzyży przy drogach?
ograniczyć naginanie przeglądów na stacjach kontroli pojazdów, dawać za to surowe mandaty daignostom ,wtedy wiele "trupów" by nie jeździło po naszych drogach....
_________________ to boost or to boost even more - that's a question
ograniczyć naginanie przeglądów na stacjach kontroli pojazdów, dawać za to surowe mandaty daignostom ,wtedy wiele "trupów" by nie jeździło po naszych drogach....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum