Wysłany: Sob Mar 07, 2009 10:46 [R214 1.4 16v 1995r] Polonez Rover
Witam
Mam taki probelem ... Gdy auto postoi przez noc nie chce zapalić ... Wogóle nie kręci ... Uzbraja się alarm ... tak jak by padł akumulator ... Jednak po zdjęciu klem i założeniu ich od nowa problem znika jak ręką odją ... I tak do kolejnego dłuższego postoju ... Proszę o pomoc ... Zmieniałem już trzy razy akumulator i za każdym razem to samo ...
Dziękuję i pozdrawiam
SPAMU¦
Wysłany: Sob Mar 07, 2009 10:46 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Jeśli ustawicznie rozładowuje się akumulator i nie można uruchomić silnika, to zakładając, że sam akumulator jest OK (trzy sztuki raczej to potwierdzają) oznacza, że jest w obwodzie akumulator - masa jakiś "złodziej", który powoduje rozładowywanie go przez noc.
Należy posprawdzać wszystkie odbiorniki energii elektrycznej, pracujące po wyłączeniu zapłonu.
Zarazem, proponuję gorąco sprawdzić alternator, a w nim, konkretnie, dodatnie diody prostownicze. Jak taka dostanie przebicia (a nie musi być ono 100%, może się zwiększyć jej tzw. prąd wsteczny) to powodować taka awaria będzie rozładowywanie się akumulatora przez taką diodę przez masę.
Przeszedłem taki defekt w lato 2006, na trasie, przebiło mi od razu dwie diody dodatnie, po rozmontowaniu urządzenia okazało się, że rozwaliło je. Naprawa - wymiana prostownika kompletnego, koszta - 45 PLN w hurtowni na al. Prymasa, niedaleko Dworca Zachodniego. Regulator napięcia też wymieniłem, koszt 40 PLN.
Sprawdź alternator przede wszystkim.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
szakal_wawa [Usunięty]
Wysłany: Sob Mar 07, 2009 13:37
Witam
Alternator wymieniony niedawno na drugi ... i problem pozostał ... Chciałbym sprecyzować że zdejmuje klemy i zakładam i wszystko jest ok ... nie ładuje akumulatora gdyż jest on cały czas pełny ... wystarczy tylko od nowa podpiąć klemy ... myślałem na początku że to wina samych klem ... że nie stykają dobrze z akumulatorem ale też je już wymieniałem ... i problem nie znikną ... to tak jak by przed uruchomieniem trzeba było na chwilkę odpiąć akumulator i już jest wszystko dobrze ...
Coś nie "zeruje" silniczka krokowego po wyłączeniu zapłonu (o ile wszytko z osprzętem silnika jest OK). Tak mi się wydaje. Albo immo - o ile jest. Ja mam, taki archaiczny, wtykany w !@!$#.kę w kokpicie. Działa bez zarzutu, choć kiedyś wyrwał mi się z mocowania.
Sprawdź zapłon (czujnik, cewka, przewody, świece, kopułka, palec), zespół przepustnicy (silniczek krokowy, czujnik położenia przepustnicy, czystość kanalika obejściowego, itd..), wężyk czujnika podciśnienia, złączki czujnika temp. cieczy chłodzącej i temp powietrza w kolektorze dolotowego, czujnik położenia wału, itd, itp, etc.. Rozłącz każdą złączkę czujników osprzętu silnika, połącz parę razy, przeczyść styki, podegnij konektory, itd.. Wyjmij każdy bezpiecznik i włóż tak parę razy, przeczyść świece, itd..
Wszystko wskazuje na to, że jest to ewidentnie defekt urządzeń elektrycznych czy elektronicznych silnika.
ps. Mój poldi ma 159 kkm przebiegu, w tym pod moją nogą od września 2004 i od przebiegu 68 kkm, na gazie, oczywiście, od razy wstawiłem. Instalacja II generacji, oparta o podzespoły Tomasetto i polską elektronikę, zakładałem w GasPolu w Jabłonnie, po dziś dzień szokuje mnie, że tym specjalistom chciało się w Polonezie tak sprawnie założyć gazownię. Widać dobrze z nimi gadałem (nie dawałem w łapę, po prostu - gadałem). W cztery i pół roku zrobiłem mu ponad 90 tys km. I działa po dziś dzień, choć układ benzynowy umarł definitywnie (pompa, ale nie spaliła się) jakieś trzy miesiące temu.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
szakal_wawa [Usunięty]
Wysłany: Nie Mar 08, 2009 09:16
No ja mam tego już od 10 lat ... i właśnie niedawno zrobił się taki problem ... nie ma instalacji gazowej ... Co to jest immo ? ... czy chodzi o komputerek czy o co ?
Dziękuję za pomoc ... sprawdzę wszystkie te rzeczy i dam znać
immo- immobilajser, blokada zaplonu, ale to chyba nie moze byc to skoro przy krotkich postojach jest ok a psuje sie przy dluzyszch.
szakal_wawa [Usunięty]
Wysłany: Nie Mar 08, 2009 11:42
... chciałem jeszcze dodać że przy komputerze wisi mi jedna wtyczka nie wiem od czego ... jest niebieska zrobiłem jej zdjęcie ...
[ Dodano: Nie Mar 08, 2009 11:48 ]
Alarm był wypinany całkowicie ... bo on ma odcięcie zapłonu ... ale to nie pomogło ... poprosu jak się przyjdzie rano to on nawet nie ma siły kręcić rozrusznikiem ... tak jak by nie było prądu ... rozrusznik kręci bardzo bardzo powoli i po jakimś niecałym jednym obruceniu się pada cały prąd w samochodzie ... pomomo że jak przytknie się miernik bezpośrednio do akumulatora to wskazuje 12,65V ...
może to rozrusznik... jak będa szczotki na wykończeniu, albo zwarcie na uzwojeniu, to efekt będzie taki sam... nagle zamiast 2-3kW obciażenia robi się 10 i brakuje prądu na akumulatorze.
tak samo będzie jak alternator jest na stałe zwarty i stawia opór a jednocześnie powoduje obciążenie akumulatora... spróbuj go odłączyć przy odpalaniu
_________________ W przypadku obu Roverków w zasadzie mogę powiedzieć, że to spełnienie marzeń. Całe szczęście zostało jeszcze trochę do spełnienia
Słuszne rady, może być śmierć rozrusznika, także kłopoty z masa, albo może alternator może mieć przebicie czy też za duży prąd wsteczny na diodzie prostowniczej (dodatniej) i od tego się rozładowuje.
Ta wtyczka zdaje się, jest od elektrozaworu filtra oparów paliwa, jest tam taka czarna puszka ze złączką. Osobiście nie wiem, jak to działa, ale w moim poldim to mam i nie dotykam tego.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
szakal_wawa [Usunięty]
Wysłany: Nie Mar 08, 2009 12:36
dzięki ... to teraz sprawdzę przy odłączonym alternatorze ... ale to dopiero jutro bo dziś już go odpaliałem ... a masz może zdjęcie tej puszki w którą mam wpiąć ten przewodzik ... bo nie bardzo wiem za bardzo gdzie to wpiąć i gdzie tego szukać ...
Wrzucam drugie zdjęcie tej wtyczki ... kabelek jest dość krótki ...
Taka okrągła plastikowa, czarna puszka, w poldoroverze mieści się pod kolektorem ssącym. Idzie właśnie tam ta złączka, to chyba elektrozawór jakiś, czy coś.
Możliwe, że jest to wymontowane, albo tylko wyjęta jest wtyczka. Zaraz pójdę i zrobię fotę w moim Poldoroverze i wrzucę ją tu, by pokazać toto ustrojstwo.
Dołączam fotkę. Prawdę mówiąc, nie wiem po co to ustrojstwo tam jest. Ale fabryka dała - niech siedzi sobie..
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Ostatnio zmieniony przez oprawca_1978 Nie Mar 08, 2009 16:46, w całości zmieniany 1 raz
Prawdę mówiąc, nie wiem po co to ustrojstwo tam jest.
chodzi o to, żeby zużyć również tą benzynę, która wyparuje, a z racji tego, ze układ paliwowy jest (przynajmniej z założenia) szczelny nic nie powinno się wydostawać na zewnatrz i zanieczyszczać środowiska...
_________________ W przypadku obu Roverków w zasadzie mogę powiedzieć, że to spełnienie marzeń. Całe szczęście zostało jeszcze trochę do spełnienia
szakal_wawa [Usunięty]
Wysłany: Nie Mar 08, 2009 22:34
To tej mądrości w moim roverku wogóle nie ma ... jest tylko wtyczka ... kwestia w tym czy nie ma tego fabrycznie czy zeszły właściciel to zdemontował ... no ale wcześniej z autem było wszysko ok ... a jak już pisałem mam je już 10 lat więc chyba nie było mu to zbytnio potrzebne ... pozostaje jeszcze tylko kwestia z tym prądem ... a no i jeszcze chciałbym się dowiedzieć czy w Twoim aucie też czasem falują bardzo obroty ... bo niedawno dopadła go taka przypadłość że niewiadomo czemu podnosi sobie wolne obroty na około 2000 ... i pomaga dopiero zgaszenie silnika i odpalenie go od nowa ... nic nie daje nawet wciśnieęcie pedału gazu do oporu ... (znaczy jak wciśnie się pedał gazu to działa normalnie ... tylko nie chcą opaść z powrotem na małe ... bo tak to trzymał sobie jakieś 800-850 obrotów)
Pomógł: 22 razy Dołączył: 17 Cze 2007 Posty: 387 Skąd: Ruda Śląska
Wysłany: Nie Mar 08, 2009 23:05
szakal_wawa napisał/a:
To tej mądrości w moim roverku wogóle nie ma ... jest tylko wtyczka ... kwestia w tym czy nie ma tego fabrycznie czy zeszły właściciel to zdemontował ...
Wydaje mi się, ze pierwsze modele PoldRoverow nie miały pochłaniacza. Moj z '95 też nie miał, a już te z '96 miały.
To tej mądrości w moim roverku wogóle nie ma ... jest tylko wtyczka ... kwestia w tym czy nie ma tego fabrycznie czy zeszły właściciel to zdemontował ...
Wydaje mi się, ze pierwsze modele PoldRoverow nie miały pochłaniacza. Moj z '95 też nie miał, a już te z '96 miały.
Pzdr,
Mariusz
Chyba tak było. Mój jest z końca 1996, wersja jakaś nietypowa, bo mam płynny wskaźnik ciśnienia oleju, nie spotkałem na razie takiego w Poldoroverze z silnikiem Rovera.
Potem, w 1997 zaczęto dokładać taką magiczną okrągłą puszkę na przewodzik do czujnika podciśnienia. Ponoć miała to być pułapka na olej a może i kompensator wahań podcisnienia (?). Najstarcze wersje poldorovera (1994 do połowy 1995 mniej więcej) miały stare zawieszenie (wąskie) oraz stare serwa (grube puchy) oraz stare pompy hamulcowe.
Ja w moim nie miałem jakichkolwiek problemów z osprzętem silnika, stare przewody zapłonowe, choć przebijały we wszystko, to zapłon działał bezbłędnie. Ostatnio padła pompa paliwa (chyba wiązka) bo urządzenie wymieniłem w 2005 roku i dałem od razu odcinacz, nie mogła się zwędzić.
Z falowaniem obrotów miałem kiedyś tak, ze po odpaleniu wskakiwał na około 2000 rpm i trzymał tak jakiś czas. Potem to pojawiało się i znikało nieregularnie. Po zdjęciu i założeniu parę razy wszystkich złączek osprzętu silnika (czujnik położenia przepustnicy, czujnik położenia wału, czujnik temp. cieczy chłodzącej, czujnik temp. powietrza w kolektorze i złączka sondy lambda oraz złączka komputera silnika i złączka zestawu przekaźników silnika) problem zniknął tak samo, jak się pojawił i od ponad roku (więcej, jak 25 kkm przejechanego dystansu) jest OK.
W silniku mam gazownię, założyłem ją od razu po zakupie pojazdu (sierpień 2004) i po dziś dzień działa bezbłędnie (II generacja oparta o podzespoły Tomastto i polską elektronikę LechoLpg) a przejechałem na niej już ponad 90 kkm. Raz tylko - z mojej winy zresztą - z razcji nie wymieniania fitra gazu i nie czyczenia parownika - trzasnęłą cienka membrana w parowniku (kwiecień 2007). Naprawiłem parownik sam i do dziś jest OK (ponad 40 kkm przejechanego po naprawie).
Silnik tylko raz zaszczycił mnie przykrym defektem - HGF (listopad 2006) z ktorym poradziłem sobie sam, pisałem o tym całe habilitacje. Do dziś, po naprawie, przejechałem już prawie 57 kkm i jest OK nic się nie dzieje, nie kapie, nie dmucha, nie miesza się, itd...
Zespół przepustnicy nie wymaga czyszczenia, ze dwa razy może do niego zaglądałem i nic nie wymagało czyszczenia, prócz przepchania kanalika obejściowego, zrobiłem to zaraz po zakupie auta i do dziś tylko sprawdzam, wyjmując filtr powietrza, czy nie ma tam złogów. Jest sucho i czysto.
Leję doń olej za dobry - 5W40 syntetyk i zmieniam co jakieś 25 kkm. Silnik nie bierze go wogóle, co dziwi mnie nawet. Przebieg teraz to 159 kkm.
Sam go reguluję, naprawiam, sprawdzam i bawię się tym samochodem. Po warsztatach nie chodzę z założenia - i doskonale na tym wychodzę. Więszkość kolegów z taśmy mojego Poldiego już zasila piece martenowskie albo place szrotów.
Nie jest to zły samochód, wbrew pozorom, ale trzeba o niego dbać, po prostu.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Najstarcze wersje poldorovera (1994 do połowy 1995 mniej więcej) miały stare zawieszenie (wąskie) oraz stare serwa (grube puchy) oraz stare pompy hamulcowe.
Servo i Pompa hamulcowa zgoda są stare ale zawiecha jest nowa i tak było fabrycznie mam z sierpnia 94 co do pochłaniacza w 95 już były montowane ale nie we wszystkich, ja mam wtyczkę luzem kuzyn w 95r miał pochłaniacz teść w 96r też miał pochłaniacz
_________________ wcześniej PoldoRover 10 lat złego słowa nie powiem
Rover 220SDi "szedł jak pocisk"
LR Freelander 1.8 Hard top PB/LPG będę tęsknił
teraz Rover 75 2.0 V6 Charme [mruczek] zobaczymy kupiony 13 w niedzielę
LR Freelander 1.8 SCAPA Sport
MG TF 160 srebrny pocisk
szakal_wawa [Usunięty]
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 20:47
No będę musiał sprawdzić te wszystkie czujki ... każdą wpiąć w wypiąć kilka razy ... to może pomoże ... tylko narazie pada i nie ma roboty ... Mój ma 160 kkm i w zeszłym roku padła uszczelka pod głowicą ... po wymianie niby wszystko ok ale trochę poci się pod jednym kółkiem od rozrządu ... wcześniej był problem z miską olejową ... nie wiadomo czemu przerdzewiała ... i niedawno szlak trafił czujnik położenia wału ... i gasł podczas jazdy ... a teraz ten drobny problem przy odpalaniu ... jeszcze nie rozwiązany ... gazu w nim nigdy nie było ... wszystkie płyny wymieniane na bierząco ... olej po wymianie uszczelki to półsyntetyk ... zmieniony filtr powietrza na sportowy, sportowy wydech i magnetyzery ... tak to wszystko fabryka ... w zeszłym roku leciałem nim 183 nad morze i jechał ... pewnie poszedł by szybciej ale droga się skończyła ...
Czy znalazł ktoś sposób aby w poldku blokowaby dwa koła na ręcznym ... bo już wymieniłem wszystko ... (linkę, bębny, samoregulatory) i nadal jedno łapie dobrze a drugie to jak sobie chce ... znaczy tylko na piachu ...
Czy znalazł ktoś sposób aby w poldku blokowaby dwa koła na ręcznym ... bo już wymieniłem wszystko ... (linkę, bębny, samoregulatory) i nadal jedno łapie dobrze a drugie to jak sobie chce ... znaczy tylko na piachu ...
Te bębny się jakoś reguluje i teść i kuzaj byli na regulacji ręcznego i po regulacji brał równo tak że wyskakiwał z rolek diagnostycznych
_________________ wcześniej PoldoRover 10 lat złego słowa nie powiem
Rover 220SDi "szedł jak pocisk"
LR Freelander 1.8 Hard top PB/LPG będę tęsknił
teraz Rover 75 2.0 V6 Charme [mruczek] zobaczymy kupiony 13 w niedzielę
LR Freelander 1.8 SCAPA Sport
MG TF 160 srebrny pocisk
Czy znalazł ktoś sposób aby w poldku blokowaby dwa koła na ręcznym ... bo już wymieniłem wszystko ... (linkę, bębny, samoregulatory) i nadal jedno łapie dobrze a drugie to jak sobie chce ... znaczy tylko na piachu ...
Te bębny się jakoś reguluje i teść i kuzaj byli na regulacji ręcznego i po regulacji brał równo tak że wyskakiwał z rolek diagnostycznych
Bębny nie, są stałe, ale dźwignia rozpieracza ręcznego hamulca ma regulację, taka nakrętka radełkowana. Moje doświadczenia z tymi zabawkami sprowadzają się (po dwukrotnym rozebraniu na części pierwsze, raz z wkur..wienia na za duży luz pedału hamulca podczas hamowania, a drugi przy okazji wymiany szczęk hamulcowych) do tego, że te "samoczynne" regulatory działają tylko wtedy, gdy się je regularnie reguluje, ale ręcznie.
Ta magiczna nakrętka (zdaje się, że na jednej stronie ma lewy gwint) powinna dać się lekko obracać na trzpieniu rozpieracza. U mnie tego nie było, dopóki tego dokładnie nie wyczyściłem i nie nasmarowałem WD-40. Do tego, blaszki zapadek (które blokują swoim wąsem położenie ww. nakrętek) nie dotykały ich, pomogło dopiero wyjęcie tego i mocne podgięcie, takie, że po złożeniu osiadły na tej nakrętce.
Z linką ręcznego nie miałem problemu, nie smarowałem jej nigdy, nie zacina się, nie urywa, nic.
Główny problem w nierównym (albo brak zupełnie) hamowania leży właśnie w tych nakrętkach i ich zapadkach - o ile oczywiście bębny nie są za mocno zużyte, pokrzywione czy też szczęki są jeszcze w miarę.
Ja regulowałem to, pokręcając śrubokrętem te nakrętki i zakładając co chwila bęben, aż do jego zakleszczania. Potem ćwierć obrotu w kierunku poluźnienia i już.
Podczas wymiany szczęk, dokładnie wyskrobałem miejsca oparcia szczęk oraz te ich krzyżakowe (obracane) mocowania na sprężynki, wkładane w takie podkładki. Same szczęki są pływające, jak założy się linkę ręcznego i jej sprężyny naprężają dźwignię rozpieracza, to te szczęki można ręcznie przesuwać, jak jest wyczyszczone i nie ma syfu, to nawet lekko toto chodzi.
Cylinderków nie ruszałem, nie ciekną, nie zakleszczają się, itd.. Są też pływające, gdy założy się szczęki, to jak się je przesuwa, to tłoczek przesuwa się w lewo i prawo wraz z nimi.
Ciężko jest naciągnąć sprężyny, ściągające szczęki do siebie. Ja stosowałem długi sznurek oraz kawał druta jako haczyk, którym toto naciągałem. Są dwie sprężyny, z tego, co pamiętam, górne słabsze, a dolne silniejsze. Nie sposób tego pomylić.
Acha - bez gumowego młotka nie obędzie się, jest bardzo pomocny. Do tego szczota druciana, towot i płaskoszczypy, nimi dobrze rozbiera się te magiczne mocowania szczęk. Trzpień obraca się, naciskając sprężynę, aż obróci się on o 90 stopni w takiej miskowej podkładce.
Warto sprawdzić działanie dźwigni rozpieracza. Ja toto stukałem młotkiem gumowym żeby sprawdzić, czy nie zakleszczyło się po latach.
Po naprawie ręcznego hamulca, warto go używać. Jak toto cały czas pracuje, to syf i rdza nie wrasta w to. Niemniej jednak, trzeba o to dbać i czyścić, smarować, skrobać, itd..
To jest Polonez, nie Bugatti.
Miałem gdzieś foty z robienia hebli z tyłu, jak się uprę, to znajdę jakieś.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum