Horror z założeniem gazu do mojego Rover'ka trwał półtora miesiąca, a zakończył się pękniętą uszczelką pod głowicą...
Ale aby była jasność, pęknięcie uszczelki nie było wynikiem tylko i wyłącznie zamontowania instalacji gazowej lecz nieudolnego jego montażu.
Kupiłem swojego Rover'a pod koniec czerwca tego roku i postanowiłem założyć w nim LPG gdyż dojeżdżam codzienie do pracy ponad 35 km w jedną stronę, a do majętnych ludzi się nie zaliczam. Kupiłem więc Rover'a 216 Si Lux 1,6 l w automacie. Pewnego pięknego razu pojechałem zamontować gaz. Gość obiecał mi, że zamontuje instalację w 5 godzin lecz w rzeczywistości trwało to dwa dni. W dniu, w którym go odbierałem o godzinie 14 musiałem jechać do Żywca - z Nysy (jakieś 250 km). O godzinie 13 jeszcze gość kalibrował ustawienia i gdy to zrobił od razu pojechałem do Żywca.
Gdy już byłem przed Bielskiem i stałem w korku nagle zobaczyłem kłęby dymu spod maski. Od razu zjechałem na bok, podniosłem maskę i zobaczyłem jak w zbiorniczku wyrównawczym gotuje mi się woda (nadmienię tylko fakt, że te gnojki specjalnie lub przypadkowo obcięli kable od czujnika temperatury i nie widziałem, że mam wysoką temperaturę...) Odczekałem aż wszystko przestygnie, zalałem zwykłą wodą i pojechałem dalej. W następstwie tego w przeciągu miesiąca 7 razy pękały mi węże układu chłodzącego silnik. To przy chłodnicy, to przy parowniku, to przy bloku silnika...
Gdy juz opanowałem te pękające węże woda ciągle mi uciekała ze zbiorniczka wyrównawczego. Przez to, że ciągle mi pękały węże układ miałem zalany tylko wodą bo nie byłoby mnie stać na ciągłe kupowanie płynu do chłodnic... Od poniedziałku do piątku musiałem co drugi dzień dolewać z pół litra wody bo wciąż ubywała. Nie widziałem nigdzie wycieków i zwalałem to na zwykłe parowanie wody...
Sprawdzałem olej i wyglądał dobrze, na miarce nic nie przybywało. W końcu w tą sobote jadę sobie spkojnie i nagle mi zgasł silnik. Próbowałem go odpalić kilka razy, aż w końcu załapał, ale palił bardzo nierówno, a z rury wydechowej wydobywały się kłęby dymu.
Zgasiłem silnik i zaglądnąłem pod maskę. W zbiorniczku nie było w ogóle wody. Troszkę się pogłowiłem zanim sprawdziłem poziom oleju i ku moim oczom pokazał się straszny widok
Na bagnecie zamiast 2-3 cm oleju było z 12-14 cm płynu kolorem przypominającego kawę zbożową...
Dziś oddaję go do mechanika do naprawy. Na jego oko i z moich opowieści wywnioskował, że układ chłodzący był źle odpowietrzony w wyniku czego zagotowała mi się woda (wtedy jeszcze płyn), a wiadomo, że taki płyn wrze chyba dopiero w temp. powyżej 130'C... Dlatego tak pękały mi te węże i teraz ta uszczelka pod głowicą...
Próbowałem reklamować montaż gazu, ale bez żadego skutku. Facet wyparł się wszystkiego i winę zwalił na mnie... Nie mogę jemu niczego udowodnić, a sądzić się? Odpada... U mechanika dowiedziałem się, że wymiana uszczelki z śrubami + planowanie głowicy, przy okazji wymiana rozrządu z tulejką będą kosztować mnie około 1200 zł...
Jeśli ktoś powie, że to wszystko przez instalację gazową, jest w błędzie. To przez niekompetentnych mechaników, którzy montują instalacje jak w taśmie, każda ilość... Widziałem, że moja instalacja była już nr 169 w tym roku w owym zakładzie instalacyjnym...
Panowie piszę to ku przestrodze, abyście zwrócili szczególną uwagę na odpowietrzenie układu bo możecie przeżyć wiele nerwowych chwil i wydac sporo kasy na coś, co można było uniknąć na samym początku...
Teraz modlę się aby nie okazało się, że tuleje cylindrów nie poszły bo to oznacza zakup nowego silnika, naprawa już się nie opłaca...
Pozdrawiam serdecznie wszystkich fanów Rover'a.
Marek
_________________ Posiadacz Rover'a od 19.06.2009 r.
SPAMU¦
Wysłany: Wto Sie 25, 2009 14:42 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Pomógł: 115 razy Dołączył: 09 Kwi 2007 Posty: 1079
Wysłany: Wto Sie 25, 2009 21:57
Ja też współczuje. I oby faktycznie silnik ocalał, tymbardziej że to model w automacie, warto go dobrze zrobić. Pewnie też sporo kłopotu było aby scholować autko aż spod Bielska-Białej, na lawecie?
współczuje
niestety nasze silniczki są bardzo wrażliwe na uszkodzenia układu chłodzenia.
Ale przegrzanie potrafi załatwić każdą uszczelke pod głowicą. Miałem podobny problem w CC po remoncie silnika. Rozrywało węże układu chłodzenia, przegrzałem silnik i musiałem robić uszczelkę.
Ewidentnie była to wina zakładu, na szczęście zrobili uszczelkę taniej w ramach gwarancji.
Mam nadzieje ze uda sie to załatwić dobrze i troszkę taniej.
PS. Ale jeżeli wiedzieli że coś jest nie tak i odcieli czujnik to brakuje mi słów. A mogli wiedzieć - skoro mieli taką obsuwę to coś szło nie tak.
Może po prostu już chcieli pozbyć sie auta bo następne czekały.
Jak zaczęło rozsadzać węże gumowe układu chłodzenia, to oznacza, że te głąby źle wpięły grzanie parownika do układu chłodzenia silnika, co spowodowało zbocznikowanie (by-pass) obiegu i takie osłabienie cyrkulacji cieczy, wymuszanej przez pompę wody, że praca silnika powodowała lokalne przegrzewane się cieczy aż do jej wrzenia, co powodowało właśnie rozsadzanie węży i potem, wywalenie uszczelki podgłowicowej silnika.
Parownik wpina się równolegle do nagrzewnicy. Z tego, co pamiętam, to na parowniku jest oznaczone, która rurka do grzania jest 'in' a druga 'out' i chyba kierunek podpięcia parownika do grzania ma znaczenie. Oczywistym wtedy jest, że 'in' wpina się w wąż z gorącą cieczą, idącą do nagrzewnicy, a 'out' do jej wyjścia.
Należy wtedy liczyć się, niestety, z osłabieniem grzania, przynajmniej ja tam mam w swoim Poldoroverze, ale w tych samochodach grzanie zawsze było słabiutkie.
Jakiekolwiek inne wpięcie grzania parownika powodować będzie zakłócenia w pracy układu chłodzenia, właśnie przez zmianę cyrkulacji cieczy wpiętym źle parownikiem.
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Koledzys łuchajcie. Dziś mechanik ściągnął głowicę i jak się okazało, uszczelka jest prawie nienaruszona... Tylko w jednym z cylindrów była woda. Troszkę ruszała się ta gumowa uszczelka co idzie na cylinder, a tak poza tym to nic. Głowica wygląda także ok, ale na oko to chłop w szpitalu umarł...
Nie mam pojęcia jak przedostała się woda do silnika... Na pewno nie od spodu cylindra bo wtedy nie byłoby wody u góry w cylindrze...
Boję się aby nie był pęknięty blok silnika i w ogóle boję się co to teraz będzie... Mechanik radzi wymienić cały silnik, ale ja upieram się przed wymianą uszczelki i planowaniem głowicy. Może chce mnie naciągnąć? Sam nie wiem co mam robić...
Jutro mają sprawdzać szczelność głowicy zaraz po planowaniu. Jest kilka pytań i kilka "dziwnych" rzeczy, których nie umiem wyjaśnić.
Faktem jest, że dostała mi się woda do silnika, ale także:
1) Mimo to silnik mi odpalał czy to na gazie czy na benzynie
2) Spokojnie "bujał" się na 5 tys. obrotów
3) Uszczelka pod głowicą na oko jest w nienaruszonym stanie, prócz tej gumowej na cylindrze, który został zalany wodą...
Pytanie jest takie:
1) Czy to jednak przez tą uszczelkę woda się dostała do silnika?
2) Czy będę musiał szukać nowego silnika czy wystarczy wymienić uszczelki i planować głowicę?
Jestem
_________________ Posiadacz Rover'a od 19.06.2009 r.
Jaka to instalacja LPG? Na sekwencji (a tylko taką powinienieś zamontować) nie da sie zapalać na gazie. Po prostu nie ma takiej możliwości.
Co do samego silnika to nie wiem...
Ale woda w pierwszym cylindrze to dość popularny temat na tym forum.
Wszystko się da, ale w normalnym użytkowaniu nie bardzo, przynajmniej u mnie. Poza tym uszkodzić można reduktor. Teoretycznie, bo mój CC zapalał na gazie nawet w -20C i przez 4 lata nic mu sie nie stało.
Jeśli grzanie parownika jest podpięte dobrze i układ chłodzenia sprawny, odpowietrzony, zalany borygiem a nie wodą, to odpalając samochód z gazu, niczego złego się z silnikiem nie stanie. Będzie tylko trzeba - w porównaniu do benzyny - dłużej kręcić silnikiem, bo zanim elektrozawory puszczą gaz do parownika, zanim od sobie w nim odparuje i dojdzie do miksera, to trzeba trochę pochechłać. Mojego Poldorovera palę z gazu już od dwóch lat i niczego złego się z silnikiem nie dzieje. Instalacja benzynowa padła dawno, choć w niedzielę wyciągałem pompę paliwa i ją całkowicie rozłożyłem, odginając śrubokrętem zaprasowanie korpusu, bo nie pracowała, ale po podciągnięciu szczotek i ponownym złożeniu (zaklepałem odgięty korpus i uszczelniłem taśmą, nitką i klejem) i zaczęła działać, choć nadal nie dochodzi do niej napięcie i nie słychać pykania przekaźnika pompy i jej buczenia zaraz po włączeniu zapłonu..
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
Ok, ale moj komputer sekwencji nawet jak jest wybrany gaz to zapala na benzynie. Póki silnik sie nie nagrzeje na gaz nie przełączy. Podobnie przełącza na benzyne powyżej 5,5k rpm (nie pamiętam bym kiedykolwiek tak go wkręcił, a nawet jeźeli to nie miałem czasu oglądać wtedy wskaźników ) - ale podobno tak jest.
Można to obchodzić ale chyba nie ma co , silnik rovera szybko sie grzeje a sprawna instalacja benzynowa sie przyda. Jak na razie szacuje że kosztuje to pare litrów benzyny miesięcznie, w zimie na pewno bedzie gorzej.
Od zapalania na gazie silnikowi nic sie nie stanie, ale nie wiem jak z reduktorem - podobno sie psuje. Tak przynajmniej piszą w necie.
Pad instalacji benzynowej jest typowy przy instalacjach pozwalających na zapalanie na LPG Czasem wystarczy jadąc szybko trasą przełączyć na benzynę aby ją przetkać, a czasem to poważna usterka - najczęściej pad pompy właśnie, zbiornik paliwa rdzewieje albo przeciera się coś co powinno pływać w benzynie a nie pływa.
O dziwo w CC700 mimo że przez cztery lata stacje benzynową odwiedziłem chyba aż raz (zeby rezerwa sie nie świeciła) benzyna działa. Porządny sprzęt
Pomógł: 115 razy Dołączył: 09 Kwi 2007 Posty: 1079
Wysłany: Czw Sie 27, 2009 10:17
U siebie reduktor mam wpięty szeregowo w obieg chłodzenia oleju, czyli mam wymuszony obieg boryga i praktycznie odrazu się nagrzewa.
Nie wiem jak to wytłumaczyć, z nad filtra oleju, z bloku silnika wychodzi mi rurka i wchodzi spowrotem do silnika ale już po drugiej stronie. A ja szeregowo wpiąłem w tą rurkę reduktor. Praktycznie w przeciągu 1 minuty węże reduktora już są letnie, a później ukrop że aż parzy. Więc zapalam na benie, i odrazu pstryk.. na gaz, a jak samochód niedawno zgaszony to bezproblemu na gazowni odpala.
Pomógł: 47 razy Dołączył: 05 Mar 2008 Posty: 1080 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Czw Sie 27, 2009 17:15
sobrus napisał/a:
Ok, ale moj komputer sekwencji nawet jak jest wybrany gaz to zapala na benzynie. Póki silnik sie nie nagrzeje na gaz nie przełączy.
Odpalanie samochodu z LPG w instalacji sekwencyjnej to tak zwane odpalanie awaryjne. W instrukcji wszystko jest rozpisane - widać nie czytałeś.
Jeżeli dobrze pamiętam to na włączonym zapłonie trzeba trzymać przycisk "PB/LPG" lub "B/G" (różnie opisują) przez kilka sekund i komputerek gazowni przełączy się na LPG.
Prawda jest taka, że ja nigdy nie odpalam na samym gazie lecz jak wnioskuję, rozgrzany silnik odpala na gazie?? Po zalaniu silnika i gdy zgasł, silnik był rozgrzany i tak mi się zdaje (o ile dobrze rozumiem) odpalił na gazie, ale długo musiałem "mieszać" rozrusznikiem zanim załapał.
Fakt faktem pomimo zalania czystą wodą silnik odpalał, tyle, że strasznie kopcił parą...
Dziś rozmawiałem z mechanikiem i radził mi wymianę całego silnika, ale nie stać mnie teraz na ten wydatek... 3-go października biorę ślub i każdy grosz się liczy, a silnik padł mi właśnie w takim momencie...
Powiedziałem mechanikowi, że zaryzykuję i niech wymieni uszczelkę pod głowicą. Powiedział mi, że to jest na moją odpowiedzialność, że silnik może pracować, ale może także stać się to znowu...
Ja jednak nie chcę wierzyć, że przyczyną zalania silnika może być coś innego niż pęknięta uszczelka pod głowicą. Będzie mnie to słono kosztować bo jak mi mówił mechanik, uszczelka kosztuje 150 zł, szpilki 260 zł, olej 100 zł, filtr oleju 50 zł, planowanie głowicy 70 zł + robocizna 520 zł co daje łącznie 1150 zł
Jeśli znowu klęknie mi silnik nie wiem co zrobię, ale raczej nie będę go remontować tylko kupię jakiś używany. Wczoraj sprawdzałem na Allegro i można dostać taki w miarę, w miarę za około 1000 zł + robocizna 600 zł, ale będę w plecy 1150 zł...
Ale kurcze! Przecież nie mogę zakładać, że znowu będzie coś nie tak! Jutro mechanik ma najpierw zalać go kilka razy ropą, aby te wszystkie syfy wyleciały z silnika, a później zaleje jakimś tanim olejem i odpali go. Jak wszystko będzie ok to za około 1000 km wymienię olej na jakiś lepszy i znowu będę się cieszyć z jazdy moim kochanym Rover'kiem
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Posiadacz Rover'a od 19.06.2009 r.
Pomógł: 47 razy Dołączył: 05 Mar 2008 Posty: 1080 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Czw Sie 27, 2009 22:11
Emems napisał/a:
Prawda jest taka, że ja nigdy nie odpalam na samym gazie
Ja też
Emems napisał/a:
rozgrzany silnik odpala na gazie??
Odpala na benzynie i po kilku sekundach przełącza się na LPG.
Emems napisał/a:
mechanik ściągnął głowicę i jak się okazało, uszczelka jest prawie nienaruszona...
Identycznie jak u mnie.
Emems napisał/a:
Troszkę ruszała się ta gumowa uszczelka co idzie na cylinder, a tak poza tym to nic.
U mnie właśnie one były winne. Dolewałem co kilka dni ok. litra płynu chłodniczego, nie miałem żadnego "majonezu", zero śladów dopiero jak wlałem zwykłej wody to pojawił się olej w zbiorniczku wyrównawczym.
Emems napisał/a:
1) Czy to jednak przez tą uszczelkę woda się dostała do silnika?
Może tak być.
Emems napisał/a:
Faktem jest, że dostała mi się woda do silnika, ale także:
1) Mimo to silnik mi odpalał czy to na gazie czy na benzynie
2) Spokojnie "bujał" się na 5 tys. obrotów
Miałem identycznie. Nie dało się poznać że coś jest nie tak z samochodem.
Niech mechanik sprawdzi szczelność i wymieni wszystkie te gumowe uszczelki (o-ringi) na cylindrach i to poskłada. Oczywiście planowanie ale takie delikatne i nowe uszczelki a wydaje mi się, że jeszcze długo Roverek pojeździ.
Nie mam pojęcia jak przedostała się woda do silnika...
A sprawdzałeś czy woda nie dostaje sie spod uszczelki kolektora? Ja tak miałem. Na pierwszy tłok sie wdostawała. Zdejmij kolektor i zobacz czy nie widac białych smóg. Pozdro! P.S. ta uszczelka pod kolektorem mogła przepuszczac pod wpływem przegrzania silnika tak było u mnie.
Wysłany: Wto Wrz 01, 2009 13:00 Wymiana płynu w chłodnicy
W zeszłą sobotę odebrałem samochodzik od mechanika. Uszczelka zrobiona, założone nowe szpilki i wymieniona także uszczelka pod kolektor.
Silnik myty był ropą, a następnie zalali go najtańszym olejem mineralnym. Jeździłem na Mibil S półsyntetyk, a teraz przez około 1000 km pojeżdżę na tym syfie aby przeczyścić slinik i znowu wrócę do Mobil'a S.
Samochód dałem do całkowicie nowego warsztatu samochodowego, którzy przy okazji zakładają LPG. Jak mi powiedział szef owego warsztatu gaz został źle założony, tzn. parownik został wpięty w złe miejsce. Wiem tylko, że powinien być wpięty pod węże od nagrzewnicy, a tak teraz nie jest... Ale co mam się teraz sądzić z tym "wyspecjalizowanym" warsztatem od LPG, który zakładał mi... tzn. który odwalił mi "chałę" z tym LPG Przecież to nie ma sensu, wiem, że i tak nic z tym nie da się zrobić...
Mniejsza z tym... Znalazłem pękniętą gumkę na uszczelce od głowicy (później dołączę zdjęcie). Teraz już wiem na 100%, że przyczyną zalania silnika wodą z chłodnicy była felerna uszczelka...
Ale to nie jest koniec moich problemów
Gdy wracałem do Żywca z Nysy, po przejechaniu ponad 200 km w korkach w Bielsku widze kłęby dymu spod maski! Zjechałem szybko na chodnik i gdy wysiadłem zobaczyłem za sobą na asfalcie smugę ciągnącej się za mną plamy... Już wiedziałem, że to woda z chłodnicy. Podniosłem maskę i moim oczom pokazała się ogromna dziura w najdłuższym wężu od bloku silnika (koło termostatu) do parownika - ma chyba z 1m długości. Wąż fi 22, a dziura na 40 mm - tak mi rozerwało węża...
Jakoś udało mi się to zreperować i dojechałem do domu. Wczoraj założyłem nowy wąż. Zalałem znowu wodą układ.
Teraz chciałbym opisać sposób wymiany płynu w układzie chłodzenia silnika bo nie wiem czy dobrze to zrobiłem.
1. Silnik był zimny więc rozgrzałem cały układ tak aby otworzył się termostat (by woda z silnika takze wyciekła).
2. Wyłączyłem silnik i ściągnąłem wąż u dołu chłodnicy.
3. Woda wyleciała, założyłem z powrotem wąż na chłodnicę i układ zalałem właściwym już płynem do chłodnic. Ogólnie weszło łącznie równe 4 litry płynu do chłodnic.
4. Zapaliłem silnik i włączyłem ogrzewanie na "3".
5. Delikatnie podnosiłem obroty silnika przez linkę pod maską.
6. Gdy termostat puścił i płyn miał już właściwą temperaturę (czujnik temperatury wskazywał normalną temperaturę - prawie dokładnie połowa wskaźnika) - delikatnie odkręcałem korek od zniorniczka wyrównawczego, a tym samym słyszałem jak ucieka powietrze z układu. Odpowietrzałem układ około 20 min. Powietrze z nagrzewnicy w kabinie było już gorące, więc zgasiłem silnik i tak zakończyłem wymianę wody na płyn w chłodnicy.
Czy ja dobrze to zrobiłem? Pierwszy raz wymieniałem płyn(wodę) w chłodnicy.
Mam takie pytanie: "czy po tym jak z rozgrzanego silnika i otwartego termostatu wylała się woda to czy nie uciepiała na tym uszczelka?
Co prawda zrobiłem dziś już nim około 150 km i nie było żadnych oznak, że coś zrobiłem źle, ale muszę wiedzieć czy tak wygląda poprawne odpowietrzanie układu chłodzącego silnika. Wlałem 4 L płynu, czy tyle rzeczywiście wchodzi płynu w moim Rover'ze 216?
I jeszcze jedna sprawa. Ciągle nie wiem co jest przyczyną pękania węży Faktem jest, że przed wymianą uszczelki zagrzałem silnik i może przez to teraz pękają mi węże? To już ósmy wąż, który mi pękł. Węże mają juz 12 lat no i zostały przegrzane. Boję się nim jeździć bo nigdy nie jestem pewny, że dojadę do celu
Moja narzeczona już jest tak zła, że zagroziła mi, że jeśli przez miesiąc nadal będą pękać mi węże to sprzedajemy Rover'ka
Włożyłem w niego w 2 miesiące 4000 zł (czyli od czasu zakupu) i psuł mi się już poważnie z 10 razy. Dziesięć razy w dwa miesiące to stanowczo za dużo...
Teraz jazda nie jest przyjemnośćią, a ciągłą obawą co znowu się stanie podczas jazdy...
Pozdrawiam koledzy
_________________ Posiadacz Rover'a od 19.06.2009 r.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum