Jestem z niego bardzo zadowolona.
Nie zamienie go na żaden inny samochód.
O tak... sinokoperkowy róż potrafi zawrócić w głowie
Pozdrawiamy całą trójeczką
Ps1. A jak będziesz chciała Octavkę to daj znać... po starej znajomości jakoś się dogadamy
Ps2. Znalazłem ostatnio fotkę, na której jesteś z kolegą na chwilę przed wyjazdem od nas... Jeśli chcesz, to Ci ją wyślę
_________________ S(z)koda Roverka...
SPAMU¦
Wysłany: Wto Cze 23, 2009 23:33 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Viniu, a nie lepiej ZTT, żeby łatwiej było rodzinkę pomieścić?
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
maciej, ehh... gdyby tak finanse pozwoliły to rzecz jasna Niestety po zmianie mieszkania i zaciągnięciu kredytu hipotecznego nie możemy poszaleć Dlatego wymyśliłem wymianę Octy na r45 "łeb za łeb". Jestem w o tyle dobrej sytuacji, że Octy - z niezrozumiałych dla mnie względów - trzymają cenę jak szalone, a Roverki jak wiadomo już nie koniecznie. Przeglądając oferty wychodzi mi, że swoją Octę w benzynie i zupełnego golasa cenią mniej więcej tyle samo ile R45 w dieslu z nieporównywalnie bogatszym wyposażeniem Stąd pomysł powrotu do Roverka.
Poza tym znajomy z pracy (emerytoewany mundurowy) ma r45 idt haczbaka z 2002r., z niedużym przebiegiem, którego ściągał osobiście z Belgii. Tenże znajomy napalił się niemiłosiernie na r75. I jeśli znajdzie dla siebie 75, to 45 będzie na sprzedaż, którego już w razie czego zaklepałem
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
Witam,
akurat dziś mija mi rok z moim R200 `98 1.6... 177tyś. przebiegu
wrażenia ogólnie- dobre- choć kilka razy autko mnie zdenerwowało..
zacznę od tego ze autko kupiłem sprowadzone z Włoch bardzo zadbane od 1. właściciela
- pominę fakt wymiany oleju, filtrów, zakupu kół zimowych.. sprawy oczywiste po zakupie auta.
+ PLUSY+
- sylwetka- bardzo fajna do tej pory mi się nie znudziła + ładne oryginalne alusy:)
- blachy- autko bez wypadkowe to też śladu korozji nie widać
- wyposażenie- jak na ówczesne standardy b. dobre
- skórzana kierownica (ŚWIETNA!!)
- klimatyzacja ( BŁOGOSŁAWIEŃSTWO )
- el. i ogrzewane lusterka- przydatna rzecz
- ogrzewane dysze spryskiwaczy( pierwszy raz sie z tym spotkałem-Fajne)
- poducha powietrzna ( u mnie tylko 1 )
- el. szyby- praktycznie standard
- immo. praktyczna rzecz
- el szyberdach- fajne uzupełnienie klimy
- el. regulacja świateł- praktycznie standard
brak mi tylko ABS i drugiej poduszki powietrznej - taki egzemplarz
spasowanie wnętrza- ok- jendak pierwsze " śwerszcze" pojawiają się we wnętrzu
(nasze kochane polskie drogi)
- Dynamika & ekonomia- silnik 1.6, przy masie 1075kg - zapewnia zadowalające osiągi,
jednak jest dość głośny powyżej 100 km/h w trasie troszkę męczące. Spalanie
wszystko w zależności jak i ile kto jeździ-ja twierdze ze jest w normie dla silników
1.6- brat ma Corolle 1.6, ojciec Sunny 1.6 palą podobnie..
- MINUSY -
-HGF- coś co każdy właściciel Roverka musi przejść. Gdyby nie fakt przepalonej
uszczelki pod głowicą autko było by dla mnie niemal idealne. Teraz mam
wymienioną przejechane 5 tys. wszystko ok- jednak po tym mam pewne obawy
i lęki, że samochód nie jest bezawaryjny, i mimo faktu, ze dbam o autko awaria
może się powtórzyć.
-brak zagłówków tylniego siedzenia- wiem, że zależne jest to od kraju w którym autko
było sprzedane ale wszytske 200 które widziałem na drodze ich nie miały-
wnioskuję, że niewielka ilość egzemplarzy 200 takie posiada.
- części- daję je w minusach nie z uwagi na fakt, że ich brak (wbrew potocznym
opiniom) tylko z uwagi na znikomą ilość zamienników, a co za tym idzie ich
troszkę wyższa cena niż byc powinna ( wyzsza od niemieckich- ale nie
kosmiczna- porównywalna lub troszkę tańsza do cen części do niektórych aut
japońskich) Czasem trzeba popytać w kilku sklepach- ale do tej pory kupiłem
wszystko czego potrzebowałem.
- mechanicy- ja miałem szczęście- został mi polecony człowiek który jest dobrym
mechanikiem i zrobił autko tak jak trzeba, a dodałem mechaników do minusów,
bo było nie było na Roverkach troche trzeba sie znać zeby roboty nie spartolić,
a chociażby byle golf`ine chłopy w stodołach potrafią zreperować.
podsumowując- w tej kategorii cenowej i rocznikowej autko wg. mnie- warte uwagi,
choć autko z "duszą" potrafiące czasem spłatać figla i zdenerwować. Jednak
rekompensuje to znakomicie wyglądem, właściwościami jezdnymi, oraz
wyposażeniem. Niestety jak to bywa z samochodami używanymi istotnym jest
na jaki egzemplarz trafimy...
18 czerwca minął rok od zakupu Rovera. Nie ma co się rozpisywać; auto niezawodne, tanie w eksploatacji, wygodne, szybkie i dość mocne (158KM), a do tego bardzo ładne. Póki co zostaje jako drugie auto w rodzinie i jeśli ktoś mnie pyta czy polecałbym; polecałbym
[ Dodano: Pią Lip 03, 2009 16:05 ]
piotrek200 napisał/a:
HGF- coś co każdy właściciel Roverka musi przejść
Nie każdy
_________________ Lincoln Continental `77 *** M-B 320E *** M-B E500
Ja juz 5 rok mam pocieche z mojego R75,jestem wiec weteranem w porownaniu z innymi wczesniej ujezdzalem pospolitym golfem i astra i szybko sie nimi nudzilem,nie ma porownania jesli chodzi o konfort i przyjemnosc z jazdy,i jeszcze ta ponad czasowa linia nadwozia! Owszem jakies problemy byly,ale z poprzednimi tez.Nie ma zasady duzo zalezy tez chyba od szczescia
Ze wzgledu na to, ze na dniach i ja sie zzylem bardziej z moim Roverkiem, przez co zaczalem czesciej przegladac forum - wypowiem sie o swoim .
Zawsze bylo tak, ze im bardziej go slodzilem, tym mocniej mnie zawodzil, wiec do konca rozowo nie bedzie . Ale od poczatku .
Jestem posiadaczem Roverka 214i Cabrio z 1995 roku. Kolor to bordowy metalic. Posiadam go od 9 marca 2008 roku, a przerejestrowalem go dokladnie w dniu swoich 19 urodzin - 25 marca 2008 .
Autko mialo od poczatku oryginalny dach, mocno wysluzony, wiec w wakacje 2008 dokonalem wymiany dachu na nowy. Po kilku dniach od wymiany zepsul sie podnosnik szyby od strony kierowcy, ktory znalazlem i wymienilem dopiero w te wakacje . W styczniu 2009 mialem problemy z alternatorem - przepalila sie jakas kostka laczaca kable. Takze w styczniu 2009 wymienilem termostat. W maju 2009 doszla wymiana chlodnicy i uszczelka pod kolektorem ssacym - stara chlodnica rozsypala sie w proch. W lipcu 2009 znow problemy z alternatorem - padly diody. Rowniez w lipcu 2009 wymienilem glosniki z firmowych na Pioneera, a we wrzesniu podlaczylem na nowo skrzynke basowa i wzmacniacz. W poniedzialek, 16 Listopada 2009 zalozylem do niego sekwencyjna instalacje gazowa Omegas firmy Landi Renzo - robie nim teraz okolo 4000 km miesiecznie . Niedlugo planuje wygluszyc bagaznik i wnetrze.
Od poczatku tankuje praktycznie na BP, czasem na Orlenie. Na karcie mam ponad 6000 punktow. Za 1l Ultimate 98, ktora tankowalem, jest bodajze 3 punkty, wiec wlalem do niego pewnie kolo 2000 litrow benzyny lacznie z tym, co tankowalem na orlenie . Dzis stuknelo mu 188 tys. km, z ktorych sam zrobilem na pewno grubo ponad 60 tys .
Chocby nie wiem co sie dzialo, to nigdy nie sprzedam tego autka, ani tymbardziej go nikomu nie oddam . Nawet, gdyby ktos chcialby mi za nie dac moje wymarzone BMW E38 750, to nie zamienilbym sie nigdy . Tyle ze mna przeszlo i przejechalo, ze mam do niego ogromny sentyment . No ale troche sie rozczulilem na koniec .
Chkn [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 07, 2010 08:38
Ja niestety mam już swojego 620SDi powoli serdecznie dosyć.
Egzemplarz z 1995 roku (168000km przebiegu) w naprawdę dobrym stanie wizualnym kupiłem w marcu zeszłego roku. Do roboty była klima, rozrząd i tego typu rzeczy, które po zakupie używanego wozu należy wymienić.
Niestety w ciągu ostatnich czterech miesięcy miałem już trzy poważne awarie, zawsze cholera jasna przed wypłatą i niemal zawsze w trasie. Do tej pory cudem udawało mi się zajechać z roboty (40 km w jedną stronę) pod blok, pod którym zdychał na dobre i zostawało mi juz tylko dzwonić po holownik
Nie pamiętam juz co było przyczyną pierwszej awarii. Ni z tąd ni z owąd zaczął gasnąć na niskich obrotach. Jadąc autostradą z Rybnika do dom musiałem trzymać go non stop na 2000rpm, myślałem że się załamie podjezdzając do skrzyżowania ze światłami. Odjechał do warsztatu na lawecie.
Drugi raz skrzywiła się rolka napinająca pasek wieloklinowy (pojęcia nie mam jak to się mogło stać). Pasek się zsunął i z Rybnika wracałem do domu jak partyzant bez ładowania, bez wspomagania kierownicy, z ledwo dającym się wcisnąć hamulcem, a później już nawet bez świateł. Po drodze dwie rolki w jakiś sposób powypadały (?). Cud że w ogóle dojechałem, a wku..iony byłem do łez... Laweta.
W następnej kolejności zawiódł jakiś silniczek pompujący płyn do sprzęgła hydraulicznego, nie dało się wrzucić biegu przy włączonym silniku. jakoś zajechałem na dwójce do mechanika.
Teraz zaczyna mi się kolejny problem, jestem przed wyplatą, a spod maski zaczyna się wydobywać dziwny metaliczny harkot (pradopodobnie łożysko na sprzęgle). Wracając dzisiaj z roboty musiałem dziada zepchnać z drogi na jednym ze skrzyżowań, bo nie mogłem wrzucić biegu. Wyjarałem fajke, wsiadłem w auto (bo do domu trzeba dojechać) i biegi znowu zadziałały normalnie. Ja już jednak wiem, że w powietrzu wisi coś co bezlitośnie udeży mnie po kabzach. To nie jest tani do zreperowania samochod.
Nie wiem czy to ja cholera źle trafiłem czy jak, ale z tego co przeczytałem na forum, nie jestem odosobnionym przypadkiem.
Kupiłem 620 bo to elegancka, wielka, luksusowa fura, w której jestem zakochany (w lato dojechałem nad Bałtyk i spowrotem bez jednego zgrzytu) i której wciąż daje kolejne szanse, przekonując siebie samego że następna będzie ostatnią. W końcu jednak moja cierpliwość sie skończy i opchne tę gadzinę jakiemuś napalonemu na Rovera frajerowi.
Prawda jest taka, że drugi raz nie wladuje się w Rovera, mimo iż cholernie podoba mi się 75. Nie kupię następnego Rovera!
[ Dodano: Czw Sty 07, 2010 08:38 ]
No masz. Kolejna awaria. Nie moge z miejsca ruszyć. Za cholerę nie można biegu wrzucić. Pozostaje mi zajechać do mechanika na dwójce wrzuconaj na zgaszonym silniku.
Niech mnie diabli, że jak napraiwe to, co teraz sie zepsuło, a za miesiąc lub dwa znowu trzeba będzie go do mechanika zawieźć bo znowu coś wysiądzie, to jak Boga kocham pozbędę się tego parcha, dziada raz na zawsze.
Spróbuję być obiektywny wyliczając wady i zlety R600 w dieslu.
Zalety:
- ponadczasowy, elegancki wygląd
- duży i bardzo wygodny samochod z olbrzymim bagażnikiem
- świetnie się prowadzi, jest dosć mięki co dla mnie jest zaletą
- bogato wyposażony
- dwulitrowy diesel mimo swoich lat jest naprawdę bardzo oszczędny
(na jednym baku robie spokojnie około 1000km)
- jak na tak duży samochod ze 105hp pod maską jest całkiem żwawy
Wady:
- przedewszystkim awaryjność, potworna awaryjność w moim przypadku
- wysokie ceny napraw (ja załatwiam to u znajomego sąsiada, naprawdę kumaty facet, z którym z racji częstych wizyt jestem juz normalnie na ty) do tej pory za naprawy usterek wymienionych przeze mnie w poprzednim poście płaciłem w granicach 600/800PLN, to dużo gdy trzeba wyłożyć tyle niemal każdego miesiąca.
- wysokie ceny oryginalnych zamiennikow
- wcale nie taka powszechna jak to jest napisane na stronie roverki.pl dostępność zarówno części oryginalnych jak i zamienników
- fakt, że nie każdy mechanik chce się podjąć naprawy Rovera, bywa że nie chcą Roverów nawet w autoryzowanych serwisach (mialem taką sytuację w ASO Hondy) (Zaś kolesie z Radzionkowa, że pozwolę sobie na małą dygresję, których tak się chwali na stronie głównej klubowiczów, to banda partaczy i żółtodziobów. Zostawiłem im samochód z falującymi obrotami, które powodowały drgania całej kabiny, po 3 dniach goście stwierdzili, że rzeczywiscie coś takiego występuje, ale oni tego nie zrobią. Odesłali mnie do Piekar Śląskich do kolesia, który robi diesle, nie pamiętam już nazwy warsztatu, tam poradzili sobie z problemem bez problemu, facet w Piekarach mówił, że trafia do niego każda fura, z którą nie radzą sobie w Radzionkowie, może zatem niektórzy z forumowiczów wiedzą co to za warsztat.)
Jeśli ktoś się zastanawia nad zakupem Rovera, to niech to bardzo dokladnie przemyśli nim padnie ostateczna decyzja.
Bywa tak, że jadąc swoim samochodem miewam obawy czy nie utkne gdzieś po drodze. Bywały też piękne chwile, kiedy o nic nie trzeba było się martwić, jechało się tylko przed siebie na drugi koniec Polski, ale te minęły już chyba bezpowrotnie.
Póki co jest tak, że nerwy mam w strzępach i gdybym miał hajs na nowy samochód tego bym spalił.
Rozczaruję niektórych roweromaniaków, ale ja tej marki nie moge polecić nikomu, a moim kolejnym samochodem na pewno nie bedzie Rover.
no faktycznie masz troche przygod i mozna sie wkurzyć
ja z marka rover mam do czynienia od 1996 roku kiedy to stalismy sie posiadaczami poldorovera,
potem byl R kanciak, 214 Si kupilismy w 2000, kanciakiem zrobilismy okolo 160 tys. w sumie jezdzilo nim 3, a nawet 4 kierowcow z czego 2 mlodych
oczywiscie byly przgody typu HGF K series, sprzeglo, alternator, rozrusznik, samochod jak sie potem okazalo byl bity,
w miedzy czasie silnik z poldorovera trafil do mojego 125p i jedzi tam do dzis
brat posiadal poldorovera plusa z 1.4 potem rownoczesnie mial krotko poldorovera 1.6 ,
potem swojemu zapakowal 1.8 serii K
ja jednak mam nieco inne zdanie na temat marki
zreszta dowodem tego jest fakt ze podobnie jak brat, kupilem R800 i jestem zadowolony
hmm chyba musze zalozyc watek 14 lat zycia z roverem
_________________ Pozdrawiam Andrzej
Rover 800, byl 214 Si 95
FSO 125p 1.4 16V MPI
Jawa 350
hmm chyba musze zalozyc watek 14 lat zycia z roverem
A ja 8 i z czego połowa z H23A3.
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
Chkn, Na moje oko to po prostu padają dość standardowe rzeczyktóre są do ogarnięcia i naprawy za rozsądne pieniądze:
do wymiany:
- napinacz paska wielkolinowego z rolką i spokój na jakieś min. 100kkm (nowy SKF ok 250PLN u Tomiego)
- zestaw ukłądu wysprzęglania (pompka + wysprzęglik) - spokój na min. 100kkm - koszt z robocizna też kilkaset PLN
- sprzęgło (spokojnie można zregenerować za ok 250PLN) - spokój na jakieś min. 100kkm
- do przeglądu wiązka przewodów do pompy wtryskowej u elektryka zapewne standardowo 50PLN
Pech chciał, że w dosc krótkim czasie no i zawsze przed wypłatą i zawsze w trasie
[quote="Chkn"]Ja niestety mam już swojego 620SDi powoli serdecznie dosyć.
Egzemplarz z 1995 roku (168000km przebiegu) w naprawdę dobrym stanie wizualnym kupiłem w marcu zeszłego roku. Do roboty była klima, rozrząd i tego typu rzeczy, które po zakupie używanego wozu należy wymienić.
Siema,
Po pierwsze, nie licz na przebieg, 168tys, wolne żarty Licznik dobrze skręcony, na bank, w Holandii widziałem z przebiegami po 1000000 km!!! ale standard to ok 5000000 więc po pierwsze musisz przyjąc poprawke na to i kto jak jezdzi.
Ja na swojego'97 620SDI złego słowa nie powiem, mam go od 9 lat, przez ten czas miałem tylko dwie drobne awarie, uszczelka na siłowniku sprzęgła (guma rozsypała się) i pompa wspomagania.
Wspomnę że przelatałem już nim ponad 250tys km i nie mam zamiaru sprzedawać, kipiłem go na początku 2001 z przebiegiem 138 tys km (książka) od pierwszego właściciela, jedna osoba jezdziła(tak jak ja), do tej pory drzwi tylne ciężko chodzą
Zakup 600 gorąco polecam, ja swojego nie zmienię na żaden inny, każde pieniądze są warte aby ten samochód utrzymać w takim tanie w jakim jest.
Ostatnio przeprowadziłem pełną odnowę czyli:
- nowy lakier
- nowy fotel kierowcy (po 4 miesiącach poszukiwań znalazłem idealny od angola)
- nowe chromy
- silnik i skrzynia igła więc wymieniłem olej w obu.
Co mnie czeka:
- pełna konserwacja nadwozia (po malowaniu siedzi sobie w ciepłym garażu czeka aż soli nie będzie, póki co latam rezerwowym V70)
- rozrząd i przeguby (tylko wymienić, ale z wyżej wymienionego powodu trzeba poczejkać)
- poszukiwania poliuretanowych silentblock-ów
Pozdrawiam wszystkich ROVERowców
_________________ "DIESEL kopci, DIESEL kadzi, DIESEL nigdy Cie nie zdradzi"
To i ja się wypowiem bo chociaż ze swoim rowerkiem jestem niecałe pół roku ( Zakup we wrześniu 2009) to zrobił już ze mną ponad 10k więc tyle co średni roczny przebieg:)
Mój roverek jest sprowadzony z włoch rocznik '97 przebieg 150k ( myślę że ma zrobione około 250k)
Ogólnie:
Auto jest bardzo sympatyczne i przyjazne kierowcy jeśli chodzi o komfort jazdy i spalanie.
nie doświadczyłem żadnych dużych awarii
ALE!!!
Co chwila doświadczam jakichś drobnych usterek i powoli mam już tego dosyć ( nie licząc wymiany ogumienia i płynów ustrojowych - standard po zakupie) to robiłem już:
przednie zawieszenie ( wahacze i drążki )
przełączniki przy kierownicy;
węże oleju ( te gumowe zakuwane )
pompę wtryskową
linkę sprzęgła
sterowanie lusterek
wymiana akumulatora - chociaż tego też można się było spodziewać
Ostatnio znikła mi zapadka we wlewie paliwa a od wczoraj nie działa mi tylna wycieraczka - będę się grzebał w kabelkach ( mało zachęcające przy obecnej pogodzie )
Jak w takim tempie będę musiał naprawiać to autko to za rok wszystko będę miał nowe
Może faktycznie słabo trafiłem ale takie częste drobne naprawy są dla mnie strasznie dobijające.
To może ja opowiem o swoim R620 sdi. Jest u mnie mniej więcej 2,5 roku.
Wymienione:
- świece (3)
- jakaś rolka, czy coś w mechaniźmie od szyby. Teraz znów zaczyna nawalać. Tzn szyba chodzi krzywo.
- Nasmarowany silniczek od wysuwania anteny, bo miała jakieś problemy z wysuwaniem.
- Nasmarowane nieco zamki, zawiasy w drzwiach.
- Dałem do mechanika w celu znalezienia, gdzie ucieka płyn chłodniczy. Mechanik zmienił opaskę gdzieś przy zbiorniczku wyrównawczym, wziął kasę, a płyn sobie ucieka dalej.
- Ubyło trochę dot4 od sprzęgła. Mechanik dolał, odpowietrzył. Przez 15kkm było ok, teraz widzę, że znów trzeba trochę dolać. Pewnie coś zaczyna się tam psuć.
Przejechałem nim nieco więcej niż 20kkm, czyli nie dużo, mój ojciec jeszcze kilka kkm wcześniej. Głównie poruszam się w mieście autobusem, taniej jest i za parkingi nie trzeba płacić Samo autko ma podobno 260kkm, więc jeszcze bardzo, bardzo mało.
Przekleństwa auta:
- Dziwnie odpala. Świece ma sprawne, może to kąt wtrysku, ale, że jakoś specjalnie z tym problemów nie ma, sprawę trochę olałem. Po odpaleniu chodzi idealnie równo i ładnie.
Dodatkowo czasami odpala idealnie, a czasami gorzej. Nie mam w zwyczaju kręcić rozrusznikiem powyżej 2s, tak więc nieraz muszę 2 razy.
Przy tych największych mrozach w tym roku miałem problemy z odpaleniem.
Żeby było śmieszniej, przy -25 odpalał mi fiat croma 2.5d, 87r produkcji, 550kkm przebiegu, używany do ciągnięcia 3,5t przyczepy, olej nie wymieniany mniej więcej od przebiegu 250kkm, tylko dolewany. Samochód po odpaleniu niezłą chmurkę smoły wypuszczał, ale zapalał.
- Ucieka trochę gdzieś płyn chłodniczy. Dałem do mechanika, wymienił opaskę i nadal jest to samo. Choroba wie, gdzie ucieka bo za małe ilości są. Około 0.5l/1000 lub nawet 2000km.
- Dosyć klekocze dopóki się nie nagrzeje. W sumie to klekot
- Dosyć długo się nagrzewa. W zimę spokojnie z 6 km muszę przejechać, tak więc w mieście był wiecznie niedogrzany. Tutaj mam porównanie z fiatem bravą 1.9, który nawet w zimę nagrzewa się momentalnie.
- Lata lewarek od skrzyni biegów. Wredna i wkurzająca sprawa. Na tyle wredna, że aż czasami mam dość jeżdżenia tym samochodem. Tak beznadziejnego lewarka nigdzie nie widziałem.
- Mechanizm od szyb projektował jakiś szatan. Tak fatalnie działającego jeszcze nigdzie nie widziałem.
- Plastiki wewnątrz też raczej jakościowe nie są.
- Ciężko znaleźć wygodną pozycję jako kierowca. Czasami jakoś dziwnie niewygodnie jest i mało miejsca.
- Sporo pali. Powyżej 6l/100 w mieście najczęściej. Fiat brava pali mniej, ale nie ma turbo.
- W środku jest głośno, drgania przenoszą się na drążek do zmiany biegów.
- Jasna podłoga, ciężko to utrzymać w czystości jak trochę błota wpadnie.
- Poprzedniemu właścicielowi nawaliła klima, ja nie poprawiałem, za droga zabawa. Coś dużego od tej klimy wożę w bagażniku, nawet nie wiem co
- Pełno małych pipierdółek typu coś mi trzeszczy z tapicerki, dotknę, puknę i nie trzeszczy, pękla mi sama obudowa od lusterka na środku, generalnie dziwne rzeczy
- Spryskiwacze leją dużo wody i nie robią takiej fajnej mgiełki, jaką mam w drugim samochodzie.
Zalety auta:
- Jeździ
- W miarę przyspiesza, chociaż jak przesiadłem się w subaru to heh, bez komentarza
- Jakoś straszliwie się nie psuje
- Awaryjność niespecjalnie większa od fiata (ale mniejsza też nie jest). Fiat ma 300kkm i w sumie lepiej odpala, zachowuje się w zimę i mniej pali.
- Pali mniej od subaru
- Ma niezłe zawieszenie, nic nie musiałem robić, nawet przegubów, po prostu nic i nadal pracuje cichutko.
- Ma dosyć duże siedzenia.
Moja eksploatacja:
- Około 10kkm rocznie, głównie w trasach.
- Jeżdżę, dbam od przypadku do przypadku Wymieniam olej / filtry wtedy gdy trzeba. (10kkm)
- W zimę dolewam płynu przeciw wytrącaniu parafiny i wiązania wody, wymieniam filtr paliwa.
- Najczęściej w granicach 2k na obrotomierzu, czasami daje trochę więcej powietrza, ale roverek więcej niż 3.5k na obrotomierzu nie widział.
- Sprawdzam olej, dolewam płynu chłodniczego.
- Czasami myję, nie za często
- Wlałem 1 ceramizer do oleju i paliwa w zimę. Tak w celu sprawdzenia, czy będą jakieś różnice. Wynik: nie ma różnicy i nic nie wybuchło.
Ja jeżdżę już trzecim roverem. Z pierwszym (45 iTD) były problemy, ale związane to było z dwiema rzeczami. Mianowicie samochód był po karambolu a koleś przede mną lał do niego opał Drugi rover to był 420D. Po zamontowaniu do niego IC mogę powiedzieć że połączenie pompy mechanicznej i intercoolera przy tym silniku to jest to co powinno być produkowane do końca przez fabrykę, parę rzeczy w nim wymieniłem, ale to w związku z tym że samochód trafił do mnie w opłakanym stanie. samochód palił 3,85L/100km, i miał około 100KM. Aha, wymieniłem rzeczy które po prostu mają prawo się zużywać. Kolejnym samochodem jest znowu r45 z tym, że po liftingu. Widać tutaj, że poprawiono kilka rzeczy w stosunku do poprzednich wersji, ale jest też kilka niedomagań w związku z czym padł po raz drugi przepływomierz. Samochody te powinny być fabrycznie zaopatrzone w zbiorniczek oleju na odmę. Niestety nie są i padają w nich notorycznie przepływomierze. Poza tym padło jedynie łożysko (samochód był uderzony tym kołem). Za wymianę rozrządu (paski+rolki) oraz paska wieloklinowego zapłaciłem 700zł. Co mogę więcej powiedzieć... Rover nie ma prawa się zatrzymać drodze, nawet jeśli coś w nim padnie to samochód przechodzi w tryb diagnostyczny i da się nim dalej jechać bez obaw. Nie mówię tu o częściach zawieszenia, itd. Te nie mają się prawa nagle zepsuć o ile są dobrze serwisowane. Poza tym jeżeli ktoś twierdzi że ten samochód jest drogi w utrzymaniu to niech porówna ceny części. Filtron np. produkuje świetne filtry do tych samochodów. Za 100złl można wymienić komplet (paliwa, oleju, powietrza, przeciwpyłkowy) czujnik ABS? kilkakrotnie tańszy w porównaniu do takich marek jak chociażby honda (porównuję civic es7 do r45). Wymiana rozrządu? W takim vw, oplu, czy innym to koszt przewyższający 1000zł. Turbina? 600zł. A jeżeli komuś nie pasuje to że rover nie przyspiesza od najniższych obrotów to niech sobie zainstaluje MAF-amp. Co prawda wtedy to już nie będzie spełniać normy euro3, ale czy vw ją spełnia? Raczej na papierze, bo nie widziałem rovera iTD za którym zostaje czarna chmura dymu (mój miał nabite 260kkm), a za vw TDi TAK. Co do mechaników, jeżeli ktoś wymienia turbinę zamiast katalizatora, to mi się wydaje że z VW też sobie nie poradzi. Inna dewiza polskich mechaników - "po co zakładać nową uszczelkę jak stara jest cała?" - przysporzyła roverowi miano auta z którego się non stop leje. I w sumie to polscy mechanicy zrobili z rovera "padło. Wystarczy sobie przypomnieć typowy polski warsztat z przed 12lat i zapytać siebie czy w takim warsztacie jest możliwa naprawa nowego rovera 45? Każdy odpowie że nie, a silniki wtedy były takie same. Domorosłym mechanikom naprawy się udawały, ale po przejechaniu kilku-kilkunastu tys km auto po prostu stawało no i wtedy dopiero była tragedia. Oczywiście winą obarczony był rover... Można jeszcze porównać audi z silnikiem 1.9 które wypada bardzo słabo przy roverze jeżeli chodzi o dynamikę. Poza tym tak wszyscy gadają że rover jest awaryjny, a rover dążył przez ostatnie kilka lat do tego właśnie żeby te samochody były coraz mniej awaryjne w przeciwieństwie do vw, mercedesa, audi, volvo. Można to zaobserwować chociażby po wynikach sprzedaży BMW i mercedesa, oraz rozwiązaniach technologicznych w tych samochodach. Da się to zauważyć chociażby po silniczkach wycieraczek które w mercedesie są tak zrobione że po kilku latach są skazane na awarię. Co do wyposażenia w r45, niektórzy powiedzą że brakuje w nim ESP. Nieprawda i kolejna bzdura, samochód jest lekki, ma dość mocne silniki, i testy potwierdziły że w tym samochodzie ESP jest niepotrzebny bo bardziej szkodzi niż pomaga. Poza tym po przejęciu rovera przez BMW nie pakowano do tych samochodów "gorszych" części - taką politykę prowadziła Honda - "Honda to taki sam samochód jak Rover, tyle że mniej awaryjny- cy wybierasz?". Po wymianie wadliwych części samochody jeżdżą jak marzenie. Z resztą obie firmy de facto doprowadziły do upadku rovera ponieważ był to ich największy konkurent. BMW wpasowało swój silnik diesla do r75 który jest po prostu wadliwy, poza tym to sprzęgło hydrauliczne... czemu nie montowali takiego jak chociażby w r45 (to się nie psuje). Jednocześnie zablokowali pracę nad nowymi silnikami. Myślę że nowy silnik diesla - oparty na serii L, ale przerobiony na common rail i wyposażony w nową skrzynię biegów, mógłby być hitem sprzedaży, tak jak 2.2 CTDi Hondy. Taki silnik powinien być wprowadzony w 2002 roku najpóźniej i wtedy też skończyłyby się inne problemy, np te związane z hałasem przy dużych obrotach (6ciobiegowa skrzynia + common rail załatwiłyby sprawę).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum