Policjant stwierdzil jednak, ze owszem wszystko byloby okej,
gdyby Violka przewidujac skutki zdarzenia, zatrzymala sie
i oczekiwal na strzal Wtedy oczywiscie bylaby to juz czolowka,
ale faktycznie jesli ktos potwierdzilby, ze jej auto stalo (a swiadkow nie bylo)
to bylaby wina kierujacego dostawczakiem.
W Motorze z tego poniedziałku jest artykuł o problemach ze śniegiem na drogach i jak są traktowane stłuczki w takich warunkach. Cytat, który potwierdza wersję policjanta:
"Zalegający śnieg może spowodować, że na drodze powstanie jeden wąski pas ruchu. Jeśli dojdzie do kolizji, winni mogą być obaj kierowcy. Jeśli zaś zatrzymasz się, a auto jadące z naprzeciwka uderzy w Twój stojący pojazd, kwestia winy zasadniczo zmieni się - to ten drugi kierowca będzie winny."
Ale to idiotyczne rozwiązanie, bo jeśli droga jest wąska, gdyby ktoś się zatrzymał, to zatarasuje ją po prostu, więc żeby przejechać, nie można się zatrzymać, chyba, że przed tym wąskim odcinkiem
_________________ Lincoln Continental `77 *** M-B 320E *** M-B E500
SPAMU¦
Wysłany: Sro Lut 10, 2010 13:03 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
MaReK, szkoda, że zdecydowaliście sie na taki sposób zakończenia /załatwienia/ tego zdarzenia. Z przedstawionego przez Ciebie opisu wynika ewidentne i wyłaczne przyczynienie się do zaistnienia kolizji kierowcy tego dostawczaka. Pomijam kwestię tego czy miał upoważnienie, czy nie do kierowania tym pojazdem, bo to akurat nie mialo wpływu na zaistnienie kolizji.
MaReK napisał/a:
W/g mnie to on widzac sytuacje i to, ze auto z przeciwka dazy do tego,
zeby zjechac z drogi powinien zwolnic, albo i zatrzymac sie, zeby
moc dalej bezkolizyjnie pojechac.
to oczywiste.
MaReK napisał/a:
Policjant stwierdzil jednak, ze owszem wszystko byloby okej,
gdyby Violka przewidujac skutki zdarzenia, zatrzymala sie
i oczekiwal na strzal
- to samo dotyczyło kierowcy dostawczaka, a sytuacji przez Ciebie opisanej przede wszystkim jego. Można mu było postawić zarzut niedostosowania prędkości do istniejących warunków drogowych / zbyt duża/.
Szkoda kasy i obiązenia konta punktowego
[ Dodano: Sro Lut 10, 2010 13:13 ]
Przcież Viola podęła manewr unikowy, i nic więcej od niej w tej sutuacji nie można było wymagać.
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Policjant musial byc obiektywny, dlatego nie dziwie mu sie ze tak postawil sprawe.
W/g niego, to oba pojazdy powinny sie zatrzymac i jeden powinien sie wycofac by
przepuscic drugi. Violka miala 50cm do zjazdu w uliczke, a gosc napieral twardo.
Moze myslal, ze Violka zdazy, nie wiem...
Absurdalne dla mnie to to, ze Violka powinna sie zatrzymac i wycofywac 600m
zeby gosc mogl sie zmiescic, podczas gdy ona miala pol metra do mozliwego zjazdu.
Ja kilka dni wczesniej mialem w tym samym miejscu podobna sytuacje.
Moze bylo to troche dalej niz Violki zdarzenie, ale zatrzymalem sie,
gosc przede mna tez i w mojej ocenie wyszlo, ze mam blizej do tego wyjazdu
niz on, dlatego sie wycofalem.
Ale najbardziej irytujacy ze wszystkiego byl sposob zachowania sie policjanta.
Niedosc ze musialem pojechac po nich, bo zatrzymali sie 2 przecznice dalej,
to gosc wyszedl... jak wspomnialem rzucil jakies 3 zarty, poczym z mina
"zawracacie mi dupe" stwierdzil, ze nie bedziemy sie cieszyc ze go widzimy.
[ Dodano: Sro Lut 10, 2010 13:27 ]
zetes napisał/a:
:yes: to oczywiste.
Nie dla policjanta. W/g niego jedyne sluszne rozwiaznie, to zatrzymac pojazd.
W obydwu zdarzeniach, jednak uwazal ze niezbedny bylby ktos kto poswiadczy to zdarzenie.
zetes napisał/a:
Można mu było postawić zarzut niedostosowania prędkości do istniejących warunków drogowych / zbyt duża/.
Teoretycznie tak, polcijant jednak nie mogl przyjac wersji jednej lub drugiej strony, dlatego prawdopodobnie z braku swiadkow zdarzenia zastoswoal wspolwine.
Gosc twierdzil ze jechal 50/60 km/h, a to mimo, ze droga publiczna za duzo by moc ocenic, czy sie "zmieszcze czy nie".
zetes napisał/a:
Przcież Viola podęła manewr unikowy, i nic więcej od niej w tej sutuacji nie można było wymagać.
W/g policjanta, auto bylo w ruchu, a powinno stac
_________________ Chiptuning: R25, R45, R75, 200/600 SDi, BMW (tuning, dpf serwis), VW Group (tuning, dpf serwis)
ROVER 75/ZT: diagnostyka, kodowanie, adaptacja zegarów, dodawanie kluczyków: używane piloty, nowy transponder (immo)
Kontakt: PW, 512 208 367, marek@roverki.eu
Podsumowując sposób załatwienia sprawy przez policjantów, chcieli jak najszybciej pozbyć sie jej jak najmniejszym zaangażowaniem się przez nich w jej załatwienie.
Nie chcieli zbyt długo zawracać sobie glowy aby ją zalatwić. Wtedy najlepiej zlożyć propozycję współwiny na co w większości przypadków uczestnicy kolizji wyrażają zgodę. A potem dopiero zaczynają się problemy przy załatwieniu spraw odszkodowawczych.
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
To ja na pocieszenie, dodam, że dziś w trasie urwała mi się po raz kolejny ta !@!$# osłona pod silnikiem. Dobrze, że akurat trafiłem na wulkanizatora, z dobrym podnośnikiem, dzięki któremu nie musiałem się kłaść pod autem, aby odkręcić resztki. Wyrwało po raz kolejny otwory montażowe.
Krótki bilans:
- 85pln zakup osłony + dojazd 20km w obie strony, aby ją odebrać
- 10 pln. komplet śrub i nakrętek
- 35pln zakup maty wygłuszającej
- ok. 2h czas docinania i wyklejania osłony matą
- 3h czas pierwszego montażu osłony na kanale + 15km. dojazd na kanał
- 20min demontaż osłony na parkingu krytym, z odkręcaniem kół - jak pękła po wjeździe w wielką wodę
- ok. 6h (w sumie 3 dni) klejenie osłony żywicą epoksydową i włóknem szklanym z docinaniem i sztukowaniem elementów, które pękły...
- 15km i 1h w korku - trasa do sklepu po nowe spinki nadkoli i blaszki montażowe
- 12pln - koszt w/w
- 1h. drugi montaż osłony z demontażem kół, leżeniem pod samochodem i nawiercaniem otworów
- 40min. szybki program, realizowany przez moją pralkę w celu prania ciuchów po punkcie powyższym + jakieś 100g proszku firmy Persil (ilości wody i zużytego prądu nie liczyłem)
- 5 min. demontaż (dziś) połamanej osłony
- 20pln, tyle dostał wulkanizator za fatygę
- 40 min i 100g proszku - pranie białej kurtki, spodni i bluzy po demontażu osłony
- bezcenne: moje wkurwienie - jak było, tak trwa nadal + drażniący mnie odgłos osłony, obijającej się w kufrze o skrzynkę z narzędziami przez następne 200km - to samo co wyżej...
Sorry za gorzkie żale, ale jak zapewne ktoś zauważył, jestem zły jestem niesamowicie....
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
No a jestes w stanie okreslic co sie poddaje, ze tak sie staje ?
Moja podloga tez sie poddala. Ale to na skutek tego, ze zgarnalem nia zaspe sniegu.
Odpadla z tylu i wloczylem ja za soba. Niestety zaczepy sie przetarly.
Wiec zastosowalem grubsza, blache i poki co trzyma sie niezle.
_________________ Chiptuning: R25, R45, R75, 200/600 SDi, BMW (tuning, dpf serwis), VW Group (tuning, dpf serwis)
ROVER 75/ZT: diagnostyka, kodowanie, adaptacja zegarów, dodawanie kluczyków: używane piloty, nowy transponder (immo)
Kontakt: PW, 512 208 367, marek@roverki.eu
Poddają się te elementy, które mocowane są do nadkola. Tym razem część osłony podwinęła się i przejechałem po niej prawym kołem, a dalej poleciały już wszystkie mocowania (wyrwało nawet zabezpieczający otwór kawałek blachy). Najlepsze jest to, że poprzednim razem nie przymocowałem osłony do nadkoli i przejeździłem tak ponad miesiąc, aż osłona się poddała na różnicy temperatur, po wjeździe w wodę ponad ośkę. Tym razem wytrzymała od soboty (przymocowana w każdym możliwym miejscu), czyli jakieś 400-500km. Najlepiej zamontować ją na opaski zaciskowe, ale podłużnice są konstrukcję zamkniętą, więc nie ma o co złapać.
[ Dodano: Sro Lut 10, 2010 20:37 ]
Aha, powyrywało osłonę przy prędkości góra 5 km/h. Wyjeżdżałem z uliczki gdzie zaparkowałem.
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Tomi [Usunięty]
Wysłany: Sro Lut 10, 2010 21:16
Mixtated napisał/a:
To ja na pocieszenie, dodam, że dziś w trasie urwała mi się po raz kolejny ta *#$%#* osłona pod silnikiem. (...)
Krótki bilans:
(...)
Sorry za gorzkie żale, ale jak zapewne ktoś zauważył, jestem zły jestem niesamowicie....
I Ty masz żal... Ja nie zauważyłbym, że ją zgubiłem, gdyby resztki nie zaczęły szorować o asfalt
MaReK napisał/a:
trzeba w koncu jakas nasiadowe zorganizowac.
Jest okazja w sumie, mozna pic po katastrofie tofika violki.
I Ty masz żal... Ja nie zauważyłbym, że ją zgubiłem, gdyby resztki nie zaczęły szorować o asfalt
Nie mogłem tego nie zauważyć (a w zasadzie usłyszeć, nawet przy rozkręconym radiu i cb), bo nie dało się jechać - tak umiejętnie wplątała się w felgę. Ludzie zaczęli się rozglądać, bo odgłos był taki, jakbym komuś mocno przytarł conajmniej bok
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum