Może po wejściu do UE cos sie w polskich przepisach zmieniło.
Nie liczę na to.
W UK można mieć samochód z kierownicą po lewej a w Polsce kierownica z prawej nie przejdzie. Podobno tylko w Polsce nie można zarejestrowac pojazdu z kierownicą po prawej stronie, we Francji Hiszpanii, Niemczech - można, płaci sie tylko wyższe ubezpieczenie. Wiec jeżeli jest coś na korzyść statystycznego Polaka to nasi urzednicy napewno już to odkręcą.
Co do jezdy motocyklem...
maciej napisał/a:
przepisy te same, ale technika jazdy jakby inna...
Maciej, naprawde uważasz, że prowadzenie motocykla jest aż tak trudne, że wymaga oddzielnego egzaminu?? Dla mnie to jak jazda na rowerze - raz sie nauczysz i umiesz do końca zycia. Ja nie miałem kat. "A" ale z roweru wsiadłem na motorower Jawa 50 ccm i nie miałem problemu. Później jeździłem motocyklem "Kobuz" następnie MZ 250 (to już była maszyna poczatek lat 80-ych). Miesiąc temu jeździłem bardzo ciężkim Harley Davidson z silnikiem 1200 ccm i nie miałem problemu. Oczywiście jak bym chciał jeździc na jednym kole albo skakac przez przeszkody to wymagało by to długotrwałej nauki ale żeby tak spokojnie jeździć to jakieś egzaminy są niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy.
_________________ --== "Z mądrym człowiekiem to i pogadać ciekawie." ==-- Fiodor Dostojewski
SPAMU¦
Wysłany: Wto Lis 09, 2010 21:02 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Dołączył: 12 Lip 2007 Posty: 564 Skąd: Wysokie Mazowieckie
Wysłany: Sro Lis 10, 2010 08:22
Ja natomiast nigdy nie jeździłem motocyklem, aż do czasu gdy brat kupił Bandita 600... I uważam, że co innego byłoby wsiąść na początek tak jak Ty na 50ccm, a co innego na takiego potwora. Bez obycia z takim jednośladem nie jest łatwo- owszem pojechać pojechałem, ale podczas pierwszej wycieczki maksymalna prędkość jaką osiągnąłem to było 40km/h- więcej się bałem...
Nie wspomnę już o tym, że przy prędkości poruszającego się pieszego musiałem nieźle się skupić żeby wycelować w bramę szerokości 4m...
A na kursie nie dostaniesz od razu tak dużego motocykla- nauczysz się maszyny i obycia z nią na jakichś 250ccm i dzięki temu łatwiej później będzie z większym...
_________________ Hasła są jak majtki. Nie zostawiaj ich w miejscu, w którym inni mogą je zobaczyć, zmieniaj je regularnie ...i lepiej nikomu nie pożyczaj.
U nas to wszystko inaczej musi być, chociaż mentalność driver'ów też jest inna. Samych motocyklistów to paru znam i może 2-3 z 20 są rozgarnięci w tej materii bo reszta to tylko odkręca gaz do końca i szalej duszo ... Może zmiana przepisów na wzór tych z Irlandii dałaby jakiś % poprawy ...
Mombrey, ale ja nie piszę o całości systemu, tylko o tym, że "nie przeprowadza się osobno egzaminu na motocykle, przynajmniej praktycznego - przepisy te same, ale technika jazdy jakby inna..."
Mombrey napisał/a:
Maciej, naprawde uważasz, że prowadzenie motocykla jest aż tak trudne, że wymaga oddzielnego egzaminu?? Dla mnie to jak jazda na rowerze - raz sie nauczysz i umiesz do końca zycia. Ja nie miałem kat. "A" ale z roweru wsiadłem na motorower Jawa 50 ccm i nie miałem problemu. Później jeździłem motocyklem "Kobuz" następnie MZ 250 (to już była maszyna poczatek lat 80-ych). Miesiąc temu jeździłem bardzo ciężkim Harley Davidson z silnikiem 1200 ccm i nie miałem problemu. Oczywiście jak bym chciał jeździc na jednym kole albo skakac przez przeszkody to wymagało by to długotrwałej nauki ale żeby tak spokojnie jeździć to jakieś egzaminy są niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy.
Tak, tak uważam.
Szczególnie, że nie dawno zrobiłem kat. A i, jeśli kurs jest dobrze prowadzony, a wybrałem taki, który był, to uczy bardzo dużo jeśli chodzi o technikę jazdy i zmienia sposób patrzenia na jednoślad.
Proste pytanie - czy wiesz co to jest przeciwskręt?
I drugie pytanie - skoro uważasz, że nie jest to potrzebne, to po co w ogóle osobna kategoria?
mcteusz napisał/a:
Ja natomiast nigdy nie jeździłem motocyklem, aż do czasu gdy brat kupił Bandita 600... I uważam, że co innego byłoby wsiąść na początek tak jak Ty na 50ccm, a co innego na takiego potwora. Bez obycia z takim jednośladem nie jest łatwo- owszem pojechać pojechałem, ale podczas pierwszej wycieczki maksymalna prędkość jaką osiągnąłem to było 40km/h- więcej się bałem...
Dlatego w tej chwili w wielu krajach stosuje się systemy z kategoriami A1 i A2, żeby to stopniować.
mcteusz napisał/a:
Nie wspomnę już o tym, że przy prędkości poruszającego się pieszego musiałem nieźle się skupić żeby wycelować w bramę szerokości 4m...
No jazda z prędkością pieszego jest znacznie trudniejsza niż jazda drogowa - to wynika z konstrukcji jednośladów i to też jest istotne - o ile manewry samochodem nie przekonują mnie jako element egzaminu, to slalom i ósemki na jednośladzie jak najbardziej tak.
mcteusz napisał/a:
A na kursie nie dostaniesz od razu tak dużego motocykla- nauczysz się maszyny i obycia z nią na jakichś 250ccm i dzięki temu łatwiej później będzie z większym...
Ja zaczynałem od 250 i 500, ale szkoła, w której robiłem kat. A ma taki program, że z placu wyjechałem dopiero po 10 godzinach jazdy.
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
U nas to wszystko inaczej musi być, chociaż mentalność driver'ów też jest inna. Samych motocyklistów to paru znam i może 2-3 z 20 są rozgarnięci w tej materii bo reszta to tylko odkręca gaz do końca i szalej duszo ... Może zmiana przepisów na wzór tych z Irlandii dałaby jakiś % poprawy ...
Moze i daloby troche, ale bez zmiany nastawienia samych kierowcow raczej slabo to widze.
Natomiast rzad Irlandii wpadl na zaj.... pomysl, "nie mamy tylu radarow co Polska?" no to juz bedziemy miec Od polowy miesiaca wprowadzaja fotoradary
_________________ Don't drink and drive, just smoke and fly
pytanie tylko gdzie ta kasa z podatku na drogi, który płacimy od x lat .... wola zawsze postawić fotoradar i kasę na nim trzepać, zamiast poprawić jakość tych polnych dróg po których jest nam dane jeździć
Dołączył: 20 Maj 2010 Posty: 63 Skąd: Dąbrowa Górnicza
Wysłany: Sro Lis 10, 2010 12:25
Co do samej mocy motocykla to muszę powiedzieć, że po kursie (na którym jeździłem Hondą CBF 250ccm) kupiłem 100konną Yamahę XJR 1200ccm i żyję. Nigdy wcześniej nie jeździłem na żadnym 'piździku' i w tym sezonie przejechałem 7tys. bez nieprzyjemnych przygód. Wszystko zależy od tego co się ma w głowie. Sama idea uzyskania kategorii A była dla mnie podyktowana tym, że pełne "A" miało być dostępne po ukończeniu 24 roku życia, co jest na pewno rozwiązaniem dobrym, ale nieekonomicznym, czasochłonnym i wymagającym cierpliwości . Miało to wejść w życie w tym roku, teraz mówią że w przyszłym.
seyfer, bez przesady - moim zdaniem jednak sporo się poprawia.
Ale ja zawsze jestem optymistą.
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
maciej, nie wiem co to jest przeciwskręt ale uważam, ze nie jest mi to potrzebne. Jak bym był małolatem i chciał szpanować na "ścigaczu" to pewnie było mi się to przydało. Tu dużo ludzi jeżdzi właśnie Harley-Davidson z prędkościa max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystują tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze. Do tego nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń. A jak ktoś chce to może sobie to we własnym zakresie łatwić ale nie OBOWIĄZKOWO!
_________________ --== "Z mądrym człowiekiem to i pogadać ciekawie." ==-- Fiodor Dostojewski
maciej, nie wiem co to jest przeciwskręt ale uważam, ze nie jest mi to potrzebne.
W taki razie raczej nie mamy o czym rozmawiać, bo rozmowa o podstawowej rzeczy w technice jazdy na motocyklu, od której zależy bezpieczeństwo innych na drodze, którą zaczynasz pisząc "nie wiem co to ale uważam, że to mi nie potrzebne" nie ma sensu.
Czy nie uważasz, że zaczynanie wypowiedzi od takiej myśli jest kpiną z rozmówcy?
Czytając takie zdanie mogę je tylko zrozumieć, że nie traktujesz tej dyskusji poważnie, bo masz swoje zdanie i już, i nie obchodzą Cię argumenty rozmówcy, skoro nie zrozumienie pojęć nie przeszkadza Ci pisać komu i do czego mogą się przydać.
Mombrey napisał/a:
Jak bym był małolatem i chciał szpanować na "ścigaczu" to pewnie było mi się to przydało.
Skoro nie wiesz co to, to skąd wiesz komu by się przydało?
Mombrey napisał/a:
Tu dużo ludzi jeżdzi właśnie Harley-Davidson z prędkościa max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystują tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze.
Tia... I nigdy nie zdarzy im się pieszy, czy zwierze, które wtargnie na drogę albo zamyślony kierowca auta, który zmieni pas nie patrząc w lusterko...
A najśmieszniejsze jest to, że im cięższy motocykl, tym przeciwskręt i jego świadome użycie jest ważniejszy (bo jeśli dajesz radę z motocyklem o wadze Harley'a, to pewnie stosujesz przeciwskręt nieświadomie, ale nie wszyscy mają taki talent).
Mombrey napisał/a:
Do tego nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń. A jak ktoś chce to może sobie to we własnym zakresie łatwić ale nie OBOWIĄZKOWO!
Czy ja gdzieś pisałem o "specjalistycznym szkoleniu"?
To o czym piszę to właśnie podstawy - jak prawidłowe ustawienie fotela i trzymanie kierownicy w czasie skrętu w aucie i powinny być obowiązkowe, bo od tego zależy bezpieczeństwo innych.
Mam wrażenie, że zupełnie nie masz pojęcia o czym piszę, ale zamiast zajrzeć, choćby do google'a brniesz dalej.
Idąc takim torem rozumowania:
Mombrey napisał/a:
Tu dużo ludzi jeżdzi właśnie Harley-Davidson z prędkościa max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystują tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze. Do tego nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń.
To może na prawo jazdy kategorii B też "nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń"?
Bo przecież Ferrari, czy Porsche też możesz kupić i "jeździć właśnie Harley-Davidson z prędkością max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystywać tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze".
A przecież prowadzenia auta jest dużo łatwiejsze (obsługa dokładnie tych samych urządzeń - gaz, hamulec, sprzęgło, światła, sygnał dźwiękowy), ale bez problemów związanych z równowagą i siedząc w "uzbrojonej metalowej puszce", w dodatku ze znacznie lepszą widocznością w lusterkach i wielokrotnie mniejszym zagrożeniem ze strony złej lub śliskiej nawierzchni...
Przepraszam, błąd - nie tych samych urządzeń - motocykl przecież ma jeszcze rozdzielenie na dwa hamulce i obu powinno się odpowiednio używać w czasie NORMALNEJ jazdy, a nie w czasie szaleństw lub po zaparkowaniu, jak w przypadku hamulca ręcznego w aucie...
Ja NIGDZIE nie piszę o specjalistycznym szkoleniu, a właśnie o podstawach, które mogą uratować życie, a które tylko samouk z dużym talentem może opanować bez podstawowego szkolenia.
A poza tym nie odpowiedziałeś na drugie pytanie - to po co w ogóle rozgraniczenie na kategorię A i B?
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
Co prawda nie Irlandia, ale Niemcy.
Otóż mój kolega posiadał polskie prawo jazdy kategorii "C" (i tylko "c", bo kiedyś zrobił w wojsku).
Zaczynając pracę w Niemczech i posiadając tam zameldowanie wymienił sobie prawko na niemieckie.
Gdy odbierał dokument ze zdziwieniem stwierdził, ze ma wpisane takze "B".
U nas próbował to powiedziano, że musi zrobić sobie "B" jak normalny kursant.
Paranoja.
Mógł jeździć ciężarówką, ale osobowym już nie, bo przecież nie potrafił.
I teraz obojętnie gdzie jest, bo ma meldunek w Polsce oraz Niemczech używa niemieckiego dokumentu i jeździ osobówką.
Ciekawe jakby teraz wymienił dokument na Polski, co by tam wpisali?
Tak odnosnie porownan naszych polskich przepisow ,to fajnie ze jest ciezej zrobic prawko (szkolenie kierowcow jest naprawde oki) ,nie jezdzi tylu niedzielnych kierowcow co jezdza bez kierunkow, nie maja pojecia co na rondzie zrobic i zmieniaja pasy tak jak im pasuje. W IRL trzeba naprawde myslec za wszystkich dookola bo nie mozna przewidziec kto siedzi za kierownica i czy juz zrobil praktyczny egzamin czy nie. ALE , wszystkie te sytuacje dzieja sie przy tak malych predkosciach ze zwykle jest nie groznie. Czytalem ostatnio "ranking" smiertelnych wypadkow i Polska jakos druga w Europie ,a IRL trzecia od konca. Wiec cos jest nie tak. Wlasnie nastawienie kierowcow wobec siebie.W IRL nigdy nie mam problemu zeby wlaczyc sie do ruchu .ZAWSZE mnie ktos pusci ,nikt mnie nie wyprzedza i ja nikogo bo az tak glupio . Jak mnie brat w Polsce z Okecia odbiera to wysiadam w O-ce ( 120km drogi) z zakwasami na nogach bo ze strachu co sie dzieje na drodze ,cala droge siedze spiety az sie chce Musze sie tak ze dwa dni przyzwyczajac. Mimo wszystko wole po Polsce jezdzic bo nie zasypiam za kierownica ,nie jest nudno i autko mozna przegonic nawet rano jak sie do pracy jedzie .
A tak podsumowujac.
http://www.youtube.com/watch?v=3ZpQHi12Dk0
maciej, jak bym odpisał, że wiem co to jest wcześniej wpisując w wyszukiwarke (tak zrobiłem) to było by lepiej? Właśnie popatrzyłem co to jest i dopiero tak napisałem. A nie przyszło Ci do głowy, że można czegoś używąć a nie wiedzieć jak to się nazywa (nie mylić z tym do czego służy). Czepnąłeś się nie wiem czego. Napisałem "nie wiem co to ale uważam, że to mi nie potrzebne" wiedzieć co to w tym sensie, że stary kierowca używa "migaczy" a nie "kierunkowskazów" albo świateł "długich i któtkich" zamiast "drogowych i mijania". Uważasz, że przez to nie potrafią jeździć bezpiecznie?
Rozmowa z Tobą nie ma sensu bo wszysko sprowadzasz do tego, że kpię z rozmówcy albo nie wiem o czym piszę. Zobacz co napisał keczu i pomyśl o tych wszystkich śmiertelnych wypadkach w Polsce.
Napisałeś: "To o czym piszę to właśnie podstawy - jak prawidłowe ustawienie fotela i trzymanie kierownicy w czasie skrętu w aucie i powinny być obowiązkowe, bo od tego zależy bezpieczeństwo innych."
Myślisz, że źle trzymali kierownicę czy fotele źle ustawiają?
Koniec tej dyskusji.
Temat był o tym czy w Polsce będzie się liczyć moje "A" zdobyte w UK
_________________ --== "Z mądrym człowiekiem to i pogadać ciekawie." ==-- Fiodor Dostojewski
maciej, jak bym odpisał, że wiem co to jest wcześniej wpisując w wyszukiwarke (tak zrobiłem) to było by lepiej? Właśnie popatrzyłem co to jest i dopiero tak napisałem.
Skoro tak zrobiłeś - przeczytałeś, to chyba już wiedziałeś, pisząc, że nie wiesz?
Jeśli tak, to brak logiki, a to rzeczywiście znaczy, że koniec dyskusji, bo dyskusja bez podstawowej logiki donikąd nie prowadzi.
Do tego, jeśli nie zauważyłeś, napisałem:
Cytat:
A najśmieszniejsze jest to, że im cięższy motocykl, tym przeciwskręt i jego świadome użycie jest ważniejszy (bo jeśli dajesz radę z motocyklem o wadze Harley'a, to pewnie stosujesz przeciwskręt nieświadomie, ale nie wszyscy mają taki talent)
więc jak możesz zauważyć, Twoje twierdzenia typu:
Mombrey napisał/a:
Napisałem "nie wiem co to ale uważam, że to mi nie potrzebne" wiedzieć co to w tym sensie, że stary kierowca używa "migaczy" a nie "kierunkowskazów" albo świateł "długich i któtkich" zamiast "drogowych i mijania". Uważasz, że przez to nie potrafią jeździć bezpiecznie?
jest bez sensu, bo już napisałem coś na ten temat, ale nie przeczytałeś lub olałeś ten fragment mojej wypowiedzi, co tylko potwierdza moją tezę, że nie traktujesz rozmówców poważnie, bo "wiesz lepiej" i nie obchodzi Cię tak naprawdę, co inni mają do powiedzenia.
A wypowiedź keczu nie ma tu nic wspólnego, bo ja nie wypowiadam się na temat ogólnego bezpieczeństwa, tylko na temat potrzeby egzaminu na kategorię A, jeśli nie zauważyłeś.
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
A wypowiedź keczu nie ma tu nic wspólnego, bo ja nie wypowiadam się na temat ogólnego bezpieczeństwa, tylko na temat potrzeby egzaminu na kategorię A, jeśli nie zauważyłeś.
Nooo, "A świstak siedzi i zawija je w te sreberka" albo "srutu tutu pęczek drutu"
Jak ja zdawałem na kat "B" można było za pewną dopłatą zdać na Kat. "A" . Wystarczyło zrobić "ósemkę" motocyklem "GIL" sygnalizujac manewry.
Przeciwskręt
...Jest to szczególnie przydatne, gdy wychodzimy z łuku, nie mieścimy się na swoim pasie, a z na przeciwka jedzie tir, wtedy pogłębiamy przeciwskręt dodając gazu. Jest to jedyne rozsądne i bezpieczne wyjście z sytuacji, bo hamowanie przy skręcie wiadomo jak może się zakończyć...
maciej napisał/a:
Szczególnie, że nie dawno zrobiłem kat. A i, jeśli kurs jest dobrze prowadzony, a wybrałem taki, który był, to uczy bardzo dużo jeśli chodzi o technikę jazdy i zmienia sposób patrzenia na jednoślad.
Proste pytanie - czy wiesz co to jest przeciwskręt?
Ja uważam, że po to się uczysz, żeby jeździć bezpiecznie a jeżeli Ty uważasz inaczej to po co Ci ten kurs?
Ja nie umiem jeździć tak dobrze jak Ty bo nie byłem na kursie więc jeżdżę wolno - spokojnie i wydaje mi się, że też bezpiecznie, nie wjade pod TIR-a wychodząc z łuku.
Gdzie tu brak logiki?
_________________ --== "Z mądrym człowiekiem to i pogadać ciekawie." ==-- Fiodor Dostojewski
Mombrey, masz zupełnie inne spojrzenie i ja się z nim nie zgadzam, dlatego dyskutuję.
Przecież nie ważne jak wolno będziesz jechał, bo zawsze może się zdarzyć, że to ten TIR znajdzie się na Twoim pasie, a nie Ty na jego i co wtedy zrobisz?
Właśnie ta odrobina PODSTAWOWYCH umiejętności może dać szansę na przeżycie Tobie i np. dziecku, które wyjdzie Ci pod koła, nie ważne, jak wolno byś jechał (ostatnio moja siostra miała wypadek na rowerze, bo dziecko wyskoczyło jej zza żywopłotu na wydzieloną ścieżkę rowerową, a nie sądzę, żebyś motocyklem jeździł wolniej niż moja siostra rowerem ) i dlatego każdy powinien mieć takie podstawowe umiejętności - nie zawsze uratują, ale zdecydowanie zwiększą szansę.
Co do cytowanego opisu przeciwskrętu, to wybrałeś akurat bardzo bardzo zawężony opis.
Z przeciwskrętu korzystasz praktycznie zawsze skręcając motocykl, szczególnie ciężki, przy prędkościach większych niż kilkanaście km/h (to zależy od konstrukcji motocykla) i świadomość jak to działa, i odrobina ćwiczeń, naprawdę poprawia to co możesz zrobić w awaryjnej sytuacji.
Przeczytaj "Motocyklistę doskonałego" (Proficient Motorcycling: The Ultimate Guide to Riding Well) David L. Hough - genialna książka - nawet jak się nie zgodzisz z jej tezami, to warto - nie jest bardzo długa, a dużo tłumaczy, zarówno jeśli chodzi o technikę, szkolenie, jak i sytuacje na drodze.
Co do ósemki - bardzo niedawno był w PL wypadek, gdzie jadący właśnie bardzo wolno motocyklista przewrócił się - na pewno wiesz, że wolna jazda jest trudniejsza niż szybka, i wpadł pod TIR'a - nie było co zbierać, więc to kręcenie "ósemek" też moim zdaniem nie jest takie głupie.
Zresztą już zadałem Ci pytanie, które ominąłeś, a moim zdaniem jest kluczowe do zrozumienia różnicy między moim i Twoim podejściem:
maciej napisał/a:
Mombrey napisał/a:
Tu dużo ludzi jeżdzi właśnie Harley-Davidson z prędkościa max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystują tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze. Do tego nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń.
To może na prawo jazdy kategorii B też "nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń"?
Bo przecież Ferrari, czy Porsche też możesz kupić i "jeździć właśnie Harley-Davidson z prędkością max 20 km/h żeby piesi mogli podziwiać ich cudeńka, a ich większą moc wykorzystywać tylko czasami i to na prostej bezpiecznej drodze".
A przecież prowadzenia auta jest dużo łatwiejsze (obsługa dokładnie tych samych urządzeń - gaz, hamulec, sprzęgło, światła, sygnał dźwiękowy), ale bez problemów związanych z równowagą i siedząc w "uzbrojonej metalowej puszce", w dodatku ze znacznie lepszą widocznością w lusterkach i wielokrotnie mniejszym zagrożeniem ze strony złej lub śliskiej nawierzchni...
Przepraszam, błąd - nie tych samych urządzeń - motocykl przecież ma jeszcze rozdzielenie na dwa hamulce i obu powinno się odpowiednio używać w czasie NORMALNEJ jazdy, a nie w czasie szaleństw lub po zaparkowaniu, jak w przypadku hamulca ręcznego w aucie...
Ja NIGDZIE nie piszę o specjalistycznym szkoleniu, a właśnie o podstawach, które mogą uratować życie, a które tylko samouk z dużym talentem może opanować bez podstawowego szkolenia.
A poza tym nie odpowiedziałeś na drugie pytanie - to po co w ogóle rozgraniczenie na kategorię A i B?
I to dla mnie jest clue tej dyskusji.
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
Miałem już sie nie wdawać w tą bezsensowną dyskusję ale spróbuję Cię "oświecić":
Umknęło mi to pierwsze pytanie ale chyba chodziło Ci o "przeciwskręt". Ja zawsze używałem "przeciwskręt" ale nie wiedziałem, że tak się nazywa. Bardzo dużo "szalałem" motocyklem MZ - 250 jeszcze 4-ro biegową. Jako 18-to letni szczeniak nie zadałem sobie sprawy z zagrzożenia ale to były inne czasy, ruch inny i właściwie wszystko było inne. Kilkakrotnie uciekałem Milicji bo nie miałem Prawa Jazdy "A" i pamiętam jak dostałem lanie paskiem klinowym od kierowców ciężarówek za "podjeżdzanie". Wszystkich błędów (może prawie wszystkich) nauczyłem sie na własnej skórze (czesto poździeranej prawie do kości). Wiem jakie to jest uczucie jechachać ciałem 20 czy 30 metrów po asfalcie - nie ma sie jak zatrzymać bo tyłek czy ręce nie maja hamólców. Więc każdy ma rozum i wolną wole - kursy mu nie pomogą jak nie ma rozumu.
Odpowiedz na Twoje drugie pytanie
Moja mama (w tej chwili 73 lata) ma kat "A", swego czasu bardzo dobrze jeździła motocyklem (JUNAK) i nigdy nie nauczyła sie jeździć samochodem.
Mój ojciec kilkakrotnie próbował ja nauczyc i nic (a przecież to takie proste) a najciekawsze, że jeździła też motocyklem gdzie biegi zmieniało się gałką przy kierownicy (niepamietam ale chyba to był PUSCH) a samochodem (gdzie biegi były przy kierownicy) nie mogła tego opanować.
marthinez napisał o kat "C" bez "B". Ja uważąm, że to głupie mieć uprawnienia na pojazd ponad 3,5 T a nie wolno prowadzić lżejszego a Tu Macieju uważasz inaczej?
_________________ --== "Z mądrym człowiekiem to i pogadać ciekawie." ==-- Fiodor Dostojewski
Miałem już sie nie wdawać w tą bezsensowną dyskusję ale spróbuję Cię "oświecić":
Dyskusja jest tylko bezsensowna, jeśli dyskutant nie umie/nie chce jasno odpowiedzieć na jasno zadane pytanie:
Mombrey napisał/a:
Moja mama (w tej chwili 73 lata) ma kat "A", swego czasu bardzo dobrze jeździła motocyklem (JUNAK) i nigdy nie nauczyła sie jeździć samochodem.
Mój ojciec kilkakrotnie próbował ja nauczyc i nic (a przecież to takie proste) a najciekawsze, że jeździła też motocyklem gdzie biegi zmieniało się gałką przy kierownicy (niepamietam ale chyba to był PUSCH) a samochodem (gdzie biegi były przy kierownicy) nie mogła tego opanować.
Ale to nie jest żadna odpowiedź, bo pokazujesz jakiś przykład i każesz mi się domyślać "co Mombrey miał na myśli".
Powtórzę więc i odpisz "tak" lub "nie":
Cytat:
To może na prawo jazdy kategorii B też "nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń"?
I może sprecyzuję pytanie 3:
Cytat:
A poza tym nie odpowiedziałeś na drugie pytanie - to po co w ogóle rozgraniczenie na kategorię A i B?
Chodzi mi o to, że skoro piszesz, o swojej mamie, a jednocześnie piszesz, że egzamin na kategorię A jest niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy, to ja nie rozumiem Twojego przesłania.
Bo z Twoich wypowiedzi zrozumiałem, że uważasz, że jak ktoś ma B, to powinien mieć automatycznie A, ale jeśli ktoś ma A, to niekoniecznie powinien mieć B, ale jednocześnie napisałeś, że "jakieś egzaminy są niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy", więc uważasz, że egzamin na kategorię A jest "wyciąganiem pieniędzy" przez co rozumiem, że jest niepotrzebny.
Czy dobrze zrozumiałem?
Bo albo Twoje poglądy są nielogiczne albo nie umiesz ich jasno sformułować, a tylko rzucasz przykład Twojej mamy, który nic nie tłumaczy, a w sumie zaciemnia obraz Twoich poglądów.
Wskazywany przez Ciebie przykład marthinez'a z kategorią C i B ma się nijak do naszej dyskusji, bo między ciężarówką, a osobówką nie ma różnicy w obsłudze podstawowych urządzeń służących do prowadzenia pojazdu (jest drugorzędna - czasem retarder, ale nie zawsze, czasem są półbiegi, ale nie zawsze...), a między samochodem, a motocyklem są OLBRZYMIE różnice (wymieniłem je: dwa różne hamulce, inne umiejscowienie urządzeń, zupełnie inny sposób uruchamiania - gaz w manetce, sprzęgło w klamce), a do tego na motocyklu dochodzi kwestia utrzymania równowagi, stawania, ruszania - przez co kompletnie inna technika jazdy i o to mi chodzi, czego starasz się chyba nie zauważać.
Napisałem to już chyba dwukrotnie, ale Ty ciągle omijasz ten "drobiny" szczegół - zupełnie innej techniki i obsługi urządzeń służących do prowadzenia pojazdu oraz konieczności utrzymywania równowagi.
Generalnie, to bardzo cieszę się, że przeszedłeś taką ścieżkę, poczynając od MZ i Javy i nic Ci się nie stało i umiesz jeździć tak, że nie powodujesz zagrożenia dla siebie i innych, ale jak sam napisałeś "to były INNE CZASY" to raz, a dwa ja napisałem - nie każdy ma taki talent, żeby pewne rzeczy przyswoić bezpiecznie samemu bez dobrego kursu, a kurs bez egzaminu to dla mnie "sztuka dla sztuki".
I abstrahuję od tego, że akurat w Polsce te egzaminy są źle wymyślone i prowadzone i zgadzam się, że uzależnienie ubezpieczeń (Irlandia), ale także licencji instruktorskich (Niemcy) od przewinień na drodze to świetne pomysły, bo nie tego dotyczy ta dyskusja.
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
To może na prawo jazdy kategorii B też "nie potrzebujesz specjalistycznych szkoleń"?
Tak uważam, że nie potrzebuję. Znam ludzi co zdawali eksternistycznie.
maciej napisał/a:
I może sprecyzuję pytanie 3:
Cytat:
A poza tym nie odpowiedziałeś na drugie pytanie - to po co w ogóle rozgraniczenie na kategorię A i B?
Bo są ludzie którzy chcą mieć tylko "A"
maciej napisał/a:
Bo z Twoich wypowiedzi zrozumiałem, że uważasz, że jak ktoś ma B, to powinien mieć automatycznie A, ale jeśli ktoś ma A, to niekoniecznie powinien mieć B, ale jednocześnie napisałeś, że "jakieś egzaminy są niepotrzebnym wyciąganiem pieniędzy", więc uważasz, że egzamin na kategorię A jest "wyciąganiem pieniędzy" przez co rozumiem, że jest niepotrzebny.
Czy dobrze zrozumiałem?
Bardzo dobrze zrozumiałeś. Ta "osemka" dla posiadacza kat "B" jest (była) wyciąganiem pieniędzy.
maciej napisał/a:
Co do ósemki - bardzo niedawno był w PL wypadek, gdzie jadący właśnie bardzo wolno motocyklista przewrócił się - na pewno wiesz, że wolna jazda jest trudniejsza niż szybka, i wpadł pod TIR'a - nie było co zbierać, więc to kręcenie "ósemek" też moim zdaniem nie jest takie głupie.
A takiemu po kursach i szkoleniach nie zdaża sie wywrotka? Choćby na jesiennych liściach.
maciej napisał/a:
dwa różne hamulce, inne umiejscowienie urządzeń, zupełnie inny sposób uruchamiania - gaz w manetce, sprzęgło w klamce), a do tego na motocyklu dochodzi kwestia utrzymania równowagi, stawania, ruszania - przez co kompletnie inna technika jazdy i o to mi chodzi, czego starasz się chyba nie zauważać.
Starałem sie nie zauważąć bo tu to już "pojechałeś po bandzie"
Oddzielne hamulce to ma ROWER a reszte to zwykły motorower i do tego nie trzeba żadnych uprawnień (dzieci karte rowerową potrzebują).
Nie mogę Cie "rozgryść", o co Ci chodzi. Chcesz mnie przekonać żebym po powrocie do Polski zrobił kurs jazdy motocyklem? A może uważasz, że jak Ty juz na takim kursie byłeś to już wszyscy muszą? Chcesz żebym powiedział:
Stary... taki kurs to super sprawa - musisz mi dać szybko namiary. Gdzie robiłeś?
_________________ --== "Z mądrym człowiekiem to i pogadać ciekawie." ==-- Fiodor Dostojewski
Napisałbym chłopaki że macie nasrane ale zarobię jeszcze warna i tyle z tego będzie Kupcie sobie rowery, tam nie trzeba techniki.
[ Dodano: Wto Lis 16, 2010 00:17 ]
Jak już wtargnąłem w butach w tą jakże pasjonującą rozmowę to też się wypowiem.
JAZDA MOTOCYKLEM W OGÓLE NIE PRZYPOMINA JAZDY SAMOCHODEM. JEDYNY WSPÓLNY ELEMENT TO ZNAKI DROGOWE, NAWET TA SAMA DROGA NA MOTOCYKLU I W SAMOCHODZIE JEST CAŁKOWICIE INNA. NIE UZNAJE PRZESIADANIA SIĘ Z AUTA NA MOTOCYKL I "JA UMIEM". JEŻDŻĘ JUŻ/DOPIERO 6 LAT (mając p.j A) I NADAL NIE UWAŻAM ŻE UMIEM JEŹDZIĆ. JECHAĆ A JECHAĆ TO SPORA RÓŻNICA. MOŻNA JECHAĆ DO SKLEPU ALBO NA WINKLE W RUMUNII...W OBU PRZYPADKACH "UMIEM"...ALE JAKO PLECAK WOLĘ JECHAĆ ZA TYM DRUGIM.
_________________ Koła wystarczą 4...cylindrów musi być 5
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum