Proponowany list otwarty do dziennikarzy przez Macieja Wisławskiego
" Szanowni Dziennikarze.
Zwracamy się do Was z prośbą, o nieużywanie słów "rajd", czy też "rajdowiec" w kontekście przedstawianych, bądź opisywanych przez Was tragicznych zdarzeń na drodze, a szczególnie w informacjach o pijanych kierowcach.
Nasza prośba nie wynika z pobudek osobistych. Nie chodzi tu o naszą urażoną dumę, choć wielu z rajdowców prowadzi szkoły doskonalenia techniki i kultury jazdy. Grono byłych i obecnych kierowców wyczynowych, należy do najbezpieczniejszych kierowców w ruchu publicznym.
Nie chodzi tu też o to, że nasza fundacja w swej nazwie posiada słowo "rajdowe" jak i niektóre stowarzyszenia, a wcale nie jesteśmy zrzeszeniem pijanych bandytów drogowych.
Problem tkwi głębiej i ma fundamentalne znaczenie dla sytuacji na naszych drogach.
Sport samochodowy, szczególnie ten amatorski, ma bowiem ogromne znaczenie dla naszego bezpieczeństwa w codziennym ruchu publicznym.
Nigdzie indziej młody kierowca nie nauczy się tak szybko i skutecznie pokory do własnych umiejętności prowadzenia auta i nie wyrobi sobie refleksu, oraz zdolności błyskawicznej oceny sytuacji na drodze jak i zachowania się samochodu. Amatorskie zawody samochodowe są również najlepszym wentylem bezpieczeństwa, przez który z psychiki młodego kierowcy uchodzi nadmiar agresji.
Wypadki drogowe są najczęściej efektem brawury,małych umiejętności i tejże właśnie agresji.
Załóżmy, że nagle likwidujemy w kraju wszystkie kluby bokserskie, wszystkie szkoły wschodnich sztuk walki, oraz siłownie. Nietrudno sobie wyobrazić, ile dodatkowej fizycznej agresji wylałoby się na nasze ulice i osiedla. Identyczna sytuacja jest w przypadku agresji za kierownicą.
Tymczasem mamy w Polsce tysiące różnych boisk piłkarskich, siatkarskich, koszykarskich, korty, baseny, siłownie, itd, a na przykład w całym województwie łódzkim nie ma ani jednego odpowiedniego placu, na którym można by zorganizować cykliczne amatorskie zawody samochodowe. Automobilklub Łódzki w ciągu całego roku nie organizuje ani jednej amatorskiej imprezy, a sam nosi się z zamiarem ogłoszenia upadłości.
W całym kraju sytuacja nie wygląda wiele lepiej, a tam gdzie takie imprezy są organizowane, barierą udziału w nich są najczęściej koszty.
Z całym szacunkiem dla innych dyscyplin sportu, których wielu jesteśmy kibicami, jednak gdy rano jedziemy do pracy, to raczej nie podetnie nas na chodniku piłkarz, ani nie dostaniemy oszczepem w czoło. Gdy po południu nasze dziecko wraca ze szkoły, to mało prawdopodobne jest, by na pasach spadł mu na plecy Adam Małysz. A jak w ciągu sekundy potrafi nam całe życie wywrócić do góry nogami nastolatek, który nie ma pokory do swych umiejętności prowadzenia samochodu, o tym niestety codziennie dowiadujemy się z mediów.
Powtarzam, że amatorskie rajdy są najlepszą kuźnią bezpiecznych kierowców.
Tu, w kontekście naszej prośby, podam sztandarowy przykład efektów używania słów "rajdowiec" w medialnych opisach wypadków.
Młody Jacuś, kierowca i pasjonat rajdów, a także posiadacz leciwego Cinquecento, chciałby wystartować w najbliższym amatorskim rajdzie, organizowanym przez lokalny automobilklub.
Jacuś jest odpowiedzialny. Nie szaleje na co dzień w ruchu publicznym, lecz spełnia się właśnie podczas takich imprez. Niestety brakuje mu 200zł. Przypomniał sobie, że niedaleko pan Wacław prowadzi warsztat tłumikarski. Idzie więc do niego i proponuje mu całą powierzchnię swego auta pod reklamę. Auta, którym jeździ codziennie na uczelnię, oraz ogólnie używa go do przemieszczania się po mieście. Taki mobilny bilbord.
Pan Wacław myślał nawet niedawno o jakiejś reklamie, bo klientów mało. Może nawet zgodziłby się propozycję Jacusia, gdyby ............... gdyby dziś rano nie przeczytał w lokalnym tytule prasowym, że wczoraj "pijany rajdowiec wjechał na chodnik i zabił matkę z dzieckiem".
Pan Wacław, wciąż wzburzony tą informacją, nie zagłębiając się w problem, patrzy złym okiem na młodego rajdowca, odmawia mu i wyprasza go ze swego warsztatu.
Nie będzie wszak wspomagał pijanych rajdowców zabijających matki z dziećmi na chodniku.
W tej chwili niejeden z Was pomyśli, że przekoloryzowałem. Przecież pan Wacław, jako prowadzący firmę, jest z pewnością człowiekiem myślącym i ma świadomość, że Jacuś raczej nie jeździ pijany po chodnikach.
Odpowiem tak. Nawet jeśli przekoloryzowałem to wyłącznie przykład, a nie geneza problemu.
Prócz tego najczęściej w takiej sytuacji działamy pod wpływem chwilowego impulsu, a nie po głębszym przemyśleniu. Takich i podobnych scen, jak ta z opisanym młodym Jacusiem i panem Wacławem, właścicielem warsztatu tłumikarskiego, jest na terenie kraju setki, o ile nie tysiące. Na szczęście nie wszystkie się tak kończą. Efekty są wynikiem obrazu opartego na przekazie medialnym.
Któż lepiej powinien wiedzieć jak nie Państwo, jaka moc sugestii tkwi w piórze dziennikarza, oraz obrazie ekranu telewizora ?
Artur Żmijewski, grający lekarza, jednego z głównych bohaterów serialu "Na dobre i na złe" wciąż na ulicy zaczepiany jest przez ludzi z prośbą o poradę lekarską.
Aktorka, Marina Vlady, żona Włodzimierza Wysockiego, po jednym z filmów sensacyjnych w którym grała, w osłupieniu patrzyła na dwóch Gruzinów, którzy przyjechali bronić jej przed "czarnym charakterem" z tegoż filmu.
Tak, tak Szanowni Dziennikarze. Podobną moc posiadacie w swoich piórach czy tez głosach w eterze jak i na wizji.
Bardzo często, na różnych płaszczyznach życia, nie zdajemy sobie sprawy z tego, że w tragicznym, bądź negatywnym zdarzeniu będącym wynikiem efektu domina, to właśnie my przewróciliśmy pierwszą kostkę.
W naszym kraju wiedza społeczna na temat sportów samochodowych jest znikoma lub żadna. Przypuszczam nawet, że gdyby nie Robert Kubica, to w przeważającej większości naszego społeczeństwa pit stop nadal mylił by się z pit bullem. Dodatkowo ludzie, ze względu na finansową elitarność tej dyscypliny są do niej nastawieni raczej wrogo.
"Bractwo Rajdowe" Fundacja, powstało właśnie po to, by rozwijając amatorski sport samochodowy, zwiększać bezpieczeństwo na naszych drogach.
Wiele innych organizacji i stowarzyszeń również działa w tym kierunku.
Do tego jednak potrzebna jest akceptacja i zrozumienie społeczne.
Dlatego na koniec ponawiamy naszą prośbę. Nie apelujemy, ani nie żądamy stanowczo.
Zwyczajnie, po ludzku prosimy.
Pamiętajcie przy tym, że problem bezpieczeństwa drogowego dotyczy również Was i Waszych najbliższych. Droga nie rozróżnia profesji, wieku, orientacji politycznej, seksualnej, ani orientacji w terenie. Swe tragiczne żniwo zbiera równo wśród nas wszystkich. Nigdy nie wiemy kiedy. Te ostatnie zdania nie są z mojej strony bynajmniej żadną tanią gierką na Waszych emocjach. Dowodem na to są krajowe statystyki śmiertelnych wypadków drogowych, nie mówiąc już o rannych, z których większość do końca życia pozostaje osobami niepełnosprawnym i wykluczonymi z życia społecznego. Ponad 35%-towy udział w tych tragediach mają młodzi kierowcy, w przedziale wiekowym 18-25 lat. Szaleją po drogach publicznych, bo nie mogą na rajdach.
Łączymy wyrazy szacunku. "
Co o tym myslicie ?
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum