Trochę odkopię. Myślę, że warto ratować takie modele, tym bardziej, jeśli nabędzie się od 1 właściciela zdrowy samochód. Miałem tak samo, kilka lat temu kupiłem z zagranicy 620Si 1994r, zadbany bez rdzy. Co miałem zrobić to robiłem, głównie drobiazgi wynikające z eksploatacji, płyny chłodniczy i hamulcowy, oleje w silniku i skrzyni, sworznie, drążki i końcówki kierow., tuleje gumowe, łączniki, przednie tarcze 282mm z Ti, klocki, zregenerowałem przednie zaciski z Ti(czyszczenie, malowanie, nowe tłoczki i uszczelnienia)etc., rozrząd był jeszcze fabryczny Honda przy przebiegu 130tkm. Wymieniłem świece, kable WN, kopułke aparatu, cieknący oring i palec rozdzielacza. Czyściłem przepustnice, krokowy i regulowałem obroty oraz zawory. Zrobiłem konserwację profili niemal całego nadwozia, progów oraz przednich i tylnych błotników, które tak lubią rdzewieć a u mnie jest nadal cała blacha . Buda jest zdrowa, przez ten czas zdążyło się uzbierać trochę mankamentów, ryski, otarcia, schodzący bezbarwny, lekkie wgniotki i obicia, ale to wciąż zdrowe nadwozie bez rdzy. Samochód ten nigdy mnie nie zawiódł, nigdy sie nie zepsuł ot tak, znalazłoby się kilka rzeczy do zrobienia, jak magiel, przeguby wewnętrzne czy sprzęgło, ale to są rzeczy do zrobienia i nijak nie skreślające tego wozu. Nie mam nic do zarzucenia silnikowi, zawsze pali od strzała, równo i nie bierze oleju a zalewam go syntetykiem, akurat teraz Shell Helix Ultra 0W40 , to są udane jednostki, wręcz pancerne. Jeszcze niedawno nosiłem się z zamiarem sprzedaży, ale gdy zorientowałem się w cenach rynkowych to zacząłem się zastanawiać cz jest sens. Na przeglądzie diagnosta powiedział, że nie warto, tylko zrobiłbym komuś prezent. Rozejrzałem się za młodszymi samochodami i faktycznie, nie ma nic ciekawego, znaleźć zdrowy egzemplarz to jak szukać igły w stogu siana. Niemal wszystkie młodsze używane samochody, jakie widziałem, mimo iż lepiej wyposażone i nowocześniejsze, były w gorszej kondycji niż mój leciwy 20 letni R600, tak blacharsko jaki i mechanicznie, więc jak tu sprzedać taki samochód.
Najlepsze jest to, że gdyby policzyć pieniądze wydane na Rovera przez te kilka lat, to utrzymanie go wychodzi mniej, niż w przypadku brata, zmiana co rok na nowszy droższy w zakupie i utrzymaniu model, w którym nigdy nie wiadomo co jeszcze jest do zrobienia. Wniosek jest prosty, taniej wychodzi użytkowanie jednego samochodu przez conajmniej kilka lat. Jest jeszcze takie powiedzenie "Dobrych samochodów się nie sprzedaje".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum