Wysłany: Pon Lis 29, 2010 20:39 Jak przywitaliście zimę ;)
Warszawa - niezły paraliż komunikacyjny.
Rano luz - 7:!5 autobus 501, pętla, miejsce siedzące, 45 minut - przystanek w wejściu do biura i już.
A potem... to już zupełnie inna bajka.
Wyszedłem z pracy (biurowiec LIM, czyli popularnie Mariott, ścisłe centrum) 16:45 i próbowałem udać się w kierunku Arkadii, poczekałem 10 minut na tramwaj, ale Niepodległości-Chałubińskiego nic nie jechało, więc druga decyzja - tramwaj-metro-tramwaj - przy odrobinie szczęścia 10-15 minut dłużej.
Poszedłem na tramwaj na Al. Jerozolimskie, tu lepiej - coś jeździ, ale widać jeden tramwaj, nabity do granic możliwości, więc piechotą do metra (na szczęście głównie przejściami podziemnymi przez Centralny i Śródmieście).
Metro o dziwo prawie puste, choć duża kolejka na bramkach (chyba ludzie byli tak naubierani, że długo bilety wyciągali. Metro szybciutko - co 2 minut, do Dw. Gdańskiego super.
Niestety - z Dw. Gdańskiego tramwajów nie widać, więc spacer na przystanek autobusowy i tu o dziwo, bardzo szybko zjawia się autobus + w tym samym momencie tramwaj i po kolejnych 3 minutach jestem w Arkadii - czyli w sumie 45 minut - nie jest źle.
Po wyjściu (jakieś 20 minut później) szybko łapię tramwaj w kierunku kina Femina (wręcz muszę dobiegać) i spokojnie (oprócz jednego wyklętego przez pół tramwaju kretyna stojącego w poprzek skrzyżowania ze Stawkami) dojeżdżam do Kina Femina.
I tu zaczyna się Bonanza...
Korek we wszystkich czterech kierunkach - w trzech po horyzont i w kierunku centrum trochę krótszy.
Przystanek tramwajowy - dużo ludzi, tory zasypane, jedna pani mówi, że czeka już pół godziny, z przeciwka tramwajów też nie widać...
No to pozostaje spacer do Kercelaka - tam przecież jest jeszcze kilka tramwajów, które przyjeżdżają Okopową...
Na Kercelaku tłum, po kilku minutach przyjeżdża 8, ale zjazd do zajezdni, następny tramwaj "awaria", trzeci 23 na Nowe Bemowo - nie pasuje, do tego nabity na amen. z Okopowej nie widać żadnego tramwaju, Al. Solidarności też żaden nie przejechał.
No to kolejny spacer do Leszno, tam widzę autobus - 190 - prawie do domu, ale nabity jak nie wiem co, więc nie chce mi się podbiegać, zresztą, wyprzedziłem go wcześniej na piechotę.
Idę dalej Leszno i dalej Górczewską. Kawałek za Prymasa mijają mnie w 523, które zjechały z Prymasa - widać tam choć trochę da się jechać, ale nie ma w pobliżu przystanku, więc co mi po nich... Idę dalej.
Na wysokości Wola Parku mija mnie 171 i dwa E-2 widziane na przystanku przy Feminie!!!
Nawet chciałem wsiąść do 171, ale tłok tak, a innych autobusów nie widać, że stwierdzam, że dokończę ten piękny spacer.
No i już po 1h15 minutach jestem w MM na Górczewskiej, czyli u celu.
W sumie, to wyszło mi 2,5h Mariott-Arkadia-Os. Górczewska z 20-minutową przerwą w Arkadii, co chyba na dzień dzisiejszy było niezłym wynikiem, szczególnie, że gdybym nie czekał dwa razy na tramwaje i raz na autobus, to byłoby z pół godziny krócej...
A jak Wam się udał powrót do domu?
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
SPAMU¦
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 20:39 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
To nic dzisiaj na Żeraniu gdzie pracuje ludzie jechali z Daniszewskiej do Kondratowicza dosłownie 3 możne 4 km ponad 2 godziny ja w tym czasie zdarzyłem przejść na piechotę na siłownie spędzić tam ponad godzinę i dojść na Kondratowicza gdzie spotkałem stojącego w korku kolegę który wyszedł równo ze mną
Ja dzisiaj jak zawsze wstałem o 4:45. O 5:55 byłem już na parkingu i zacząłem odśnieżać swojego R400SDi. 5:01 zapaliłem silnik i wyruszyłem w ponad 53km trasę do mojej pracuni. Kartę obecności odbiłem o 6:02 (dwie minuty spóźnienia), czyli tylko 12 minut później niż normalnie (przed zimą). Zatem zima jeszcze jest łagodna.
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
To mnie Macieju pocieszyłeś ,
Ja z zimą zapoznam się jutro. Właśnie wybieram się do Warszawy i na trochę tam zostanę. Niestety w moim przypadku komunikacja miejska raczej odpada, więc na nowo będę musiał się nauczyć którędy jeździć po Wawie ( w których godzinach).
Ja po krk jeżdżę głównie mpk tym bardziej, że do pracy dojeżdżam od północnej strony, ul. Warszawska, która następnie przechodzi w al. 29-go Listopada... a więc na początek kilkunastominutowy spacerek do głównej drogi ponieważ pod moje miejsce zamieszkania autobus oczywiście nie mógł dojechać , a następnie 2 godziny "jazdy" w korku i w pracy zamiast na 8:00 byłem o 9:30...
Natomiast po południu zaraz po powrocie do domu - odśnieżanie wyjazdu i Roverka, władowanie zimóweczek do środka i baaardzo ostrożna wycieczka (w końcu) do serwisu na zmianę ogumienia
_________________ Doświadczenie to coś, co zdobywasz tuż po chwili w której go potrzebowałeś.
Bo u mnie podróż do roboty była dokładnie taka jak zwykle.
Sajgon zaczął się później.
witgut, spokojnie, w nocy posprzątają.
W tym roku, mimo, że już po wyborach , służby są wyjątkowo dobrze przygotowane, a właśnie teraz w Wawie śnieg powoli zmniejsza intensywność i do rana ma w ogóle przestać padać.
Dziś po prostu tego śniegu było za dużo dla dowolnie dobrze przygotowanych służb (nawet w Niemczech czasem drogowcy się poddają i do akcji musi wkroczyć wojsko, żeby odkopać tych zasypanych na autostradach).
Nie da się uprzątać śniegu, stojąc w korku, który bez śniegu też by był...
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
Ja skończyłem zajęcia na uczelni o 16.05, okolice ulicy Dolnej. Kumpel jechał w moją stronę to z nim zabrałem się samochodem do metra Racławica, ale problem był z wyjechaniem z dolnej, trochę ślisko. Do metra dojechałem po 30min.
Metrem szybciutko do Dw. Gdańskiego na pociąg, ale zobaczyłem że opóźnienie poprzedniego to 40min a następny także je ma i będzie za 15min więc czekam.
Gdy już miał przyjechać to zwiększyli opóźnienie o dodatkowe 60min więc ludzie którzy zbierali się tam na pociąg przez 40min ruszyli na tramwaj. Było coś po 17:20, ciężko było stać na przystanku tramwajowym, więc piechotą ruszyłem pod most Gdański tam czekać na tramwaj (przynajmniej nie pada).
Gdy doszedłem, okazało się że jeszcze żaden nie przejechał, więc Ci wszyscy ludzie musieli wejść jakoś w najbliższe tramwaje i przez 4 następne jednostki szpilki by się nie wsadziło.
Więc pełen entuzjazmu ruszyłem na rondo Starzyńskiego gdzie 18 dojechałem do Żerania. Tam w autobus 801 który przyjechał po 18:00 a ludzi tyle że ledwo wlazłem, na chama się wepchnąłem (zirytowany już tym wszystkim) i zamknąłem za sobą drzwi bo same już nie dawały rady.
I tak tym autobusem jechałem sobie prawie 2 godzinki, co jakiś czas wysiadając i wypuszczając pół autobusu bo ktoś ze środka wysiadał (a potem Ci wszyscy ludzie z powrotem do busa).
Duszno, prawie nie padłem tam, koło 20:00 byłem na przystanku i chwilę później w domu.
Czyli w gruncie rzeczy jechałem jakieś 4h, ktoś jechał dłużej ?
P.S.
Zirytowany jestem tym wszystkim i jutro robię sobie wolne, może w środę będzie ładniejsza pogoda
Powrót niestety 1h15min, czyli ponad 20min dłużej, a do tego cały czas obawa, aby jakiś TIR się po drodze nie złamał, bo wtedy na obiad już bym nie zdążył.
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
hvil [Usunięty]
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 21:55
lublin stał cały, piaskarki wyjechały 2h po mieszkańcach i utknęły w korkach, w ogóle nasze władze przechodzą samych siebie, wpadli na pomysł by do lublina na wyjazdowych trasach policje ustawić i nie wpuszczać do miasta samochodów...... pomieszanie z pomerdaniem!
Ciezarowki ktore rano mijalem jak zablokowaly dwa pasy ruchu i z 3 do jednego wszyscy zjezdzali sie tworzac kosmiczny korek, o 20 ponownie mijalem w tym samym miejscu i nadal tamujac! A policja twierdzi ze to nie ich problem:-D Paranoja.
W niedziele odstawilem mojego ROVERka na zime ( licze ze do 1go marca).Dzis mialem wolne ale jutro do roboty komunikacja.Wybieram trawaj ( ten sam co maciej).Ze wzgledu na to, ze chodze na popoludnie to jestem optymista.Takze pracuje zaraz przy Hotelu Marriott
_________________ Był R 216 Gti, później R 600 SDI, a teraz Opel Vectra C
Ostatnio zmieniony przez Pawkaz Pon Lis 29, 2010 22:02, w całości zmieniany 1 raz
Moją 12-to km trasę do pracy ze Zgierza do Łodzi (normalnie około 25 min) pokonałem dziś rano w czasie 1,5h. Na granicy miast na ulicy Szczecińskiej jakiś pseudo-terenowy samochód (chyba nie zdążył odkopać ze śniegu napędu 4x4), przyblokował pas i tu straciłem jakieś 40 min, później można było jechać prawie normalnie do momentu dotarcia w okolice Traktorowej, gdzie znów praktycznie jazda na 1-wszym biegu.
Tylko 1-h spóźnienie w pracy.
Po 17-tej (godzinka odrobiona) powrót: Krakowska i Traktorowa znów przyblokowane, na szczęście udało się bocznymi drogami przez osiedle domków trochę "nadrobić", tzn jakieś pół godziny więcej nie stracić i ominąć ten kawałek Krakowskiej, na której podobno rozkraczył się jakiś TIR.
Po dojechaniu do Kaczeńcowej już było całkiem nieźle, tylko rozjeżdżony 10-cm snieg . Po drodze widziałem zakopaną 75-tkę na angielskich blachach
Przebiłem się nadspodziewanie szybko na drugą stronę Aleksandrowskiej (po 3 pasy w obu kierunkach - sygnalizacja nieczynna), a na Św. Teresy prawe pasy zastawione przez TIRy z towarem do rozładunku w tamtejszych magazynach, ale jakoś się udało dojechać do Szczecińskiej, która baaaaaardzo pooooowoli poruszała się w stronę Zgierza. Przed tym wzniesieniem, na którym rano stała pseudo-terenówka, stało kilka bezradnych TIRów, i droga do Łodzi zablokowana.
Na szczęście ja już wracałem
Zgierz mnie też miło zaskoczył, bo spodziewałem się większego korka, a w miarę szybko dojechałem pod blok.
Pozostało jeszcze tylko zaparkować, z daleka widziałem tyle pustych miejsc , niestety najpierw trzeba by je było odkopać z kilkudziesięcio centymetrowych zasp. Najpierw się lekko zakopałem ale zimówki dały radę i pojechałem szukać miejsca dalej, nie najgorsze miejsce udało się znaleźć.
Mam nadzieję że do rana nie zasypie naszego R. Jeszcze muszę znaleźć w piwniczce saperkę i przygotować się na wcześniejszy poranek - jutro inna droga do pracy, do mojej i Gosi.
Mam wrażenie, że co niektórzy kierujący trochę za bardzo ograniczają prędkość, inni niestety nie są przygotowani do jazdy w takich warunkach, a najwięcej "złego" w Łodzi robią TIRy, które muszą przebić się przez miasto w dalszą podróż, a obwodnicy brak
(MARcin)
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
ja sie poddalam- wiesi drogowe od rodzinki zebralam i slyszac ile godzin jada juz do domu i, ze konca nie widza, zostawilam samochod pod praca i wrocilam komunikacja. chociaz prawde mowiac nie wiem, czy dobrze na tym wyszlam w samochodzie przynajmniej bym nie marzla jak na przystanku czekajac ponad 1/2h..
Wyszedłem ok. 9:30 z domu
Patrzę! Ku... ale zasypało mi samochód.
Otwieram go, śnieg sypie się do środka. Zostawiam plecak z laptopem i... kurde, nie mam szczotki ani skrobaczki. Wracam do domu po zmiotkę. Jak odśnieżyłem lewą stronę, to prawa była już zapadana, jak prawą to lewa. W końcu wziąłem się za skrobanie szyb.
Nie mam skrobaczki, więc w ruch idzie stara karta Neste ID, po pierwszej szybie połamała się w kawałki. Ciut mocniejsza była karta kodów jednorazowych Inteligo
Udało się ogarnąć przednią szybę. W tym czasie samochód mi znowu zapadało
Wytarłem światła, rejestrację i ruszam.
Jadę. Zimówki Bridgestone dają radę. Ruszam szybko przez koleiny, droga nieodśnieżona bo to lokalna dojazdówka do bloku. Sprawdzam jak się auto trzyma.
Wchodzę bokiem w pierwszy zakręt, potem w drugi. Zatrzymuję się przed przejściem dla pieszych. Nieufnie, ale wchodzą w końcu na przejście. Kiwają głowami w podziękowaniu za przepuszczenie Uśmiecham się i odkiwuję. Dojeżdżam do skrzyżowania z ul. Czerniakowską. Tam kambodża. Nic nie odśnieżone. Breja po pachy. Autobus nie może odjechać z przystanku. Ludzie jadą po 20 km/h. Zmienia się światło. Startuję. Zdążyłem przed pieszymi i lecę w kierunku wilanowa. Prędkość 60-80 km/h. Myślę, może jednak ciut za szybko, a jak nie wyhamuję? Ale wyhamowałem i to dość dobrze - wszystko pod kontrolą. Wpadam bokiem w ul. Idzikowskiego, wjeżdżam na osiedle i parkuję.
Cała podróż od zamknięcia mieszkania to ok. 40 min. z czego 35 min. trwało odśnieżanie
Powrót jeszcze gorszy. Nie musiałem skrobać szyb, odśnieżyłem z grubsza auto.
Widzę, że wisłostrada stoi w obie strony. Jadę więc dookoła przez siekierki.
Jakiś baran jedzie na wprost z pasa do skrętu w prawo... Idę na pewniaka - czas zarobić na nowy lakier. Gość się orientuje i wpada na krawężnik chcąc uniknąć zderzenia - szkoda.
Pod domem jakaś akcja naprawcza drogi i mijanka - wahadełko.
5 min. stania i jestem w domku.
Podróż trwała ok. 10 min od momentu zamknięcia firmy
Altonenów nie robiłem. Nie było miejsca
Pozdrawiam,
_________________ Chiptuning: R25, R45, R75, 200/600 SDi, BMW (tuning, dpf serwis), VW Group (tuning, dpf serwis)
ROVER 75/ZT: diagnostyka, kodowanie, adaptacja zegarów, dodawanie kluczyków: używane piloty, nowy transponder (immo)
Kontakt: PW, 512 208 367, marek@roverki.eu
Rano ze zdumieniem stwierdziłem, że drogowcy zaskoczyli zimę, ponieważ tempo jazdy o godz. 5:30 na drodze Wrocław -> Brzeg/Opole spowalniała para taneczna: pług i solniczka, przy czym śnieg jeszcze nie bardzo zdążył napadać ale i tak dosolili.
Po południu już bardziej rutynowo jazda w korku miejskim już od okolic przedmiejskich, zamiast 14:00-14:45 przedłużyła się do 16:00
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum